Skocz do zawartości

Temat o polityce - wchodzisz na własne ryzyko


Recommended Posts

Mówiłem, że masz agendę. Widzisz co chcesz widzieć. Za merytoryczne dowody uznajesz blogerów, youtuberów i "cytaty" oraz (w najlepszym wypadku) ich interpretację badań (na jakieś 800 znaków, czyli tyle co przeciętnie ma notka reklamowa a nie recenzja badania, a co dopiero głębsza analiza), a na słowo o dyplomie wypisujesz tu swoje CV (much wow), usilnie starając się deprecjonować moją pozycję (a nie stanowisko). 

 

Tak reaguje w dyskusji przegrany. o/

  • Popieram 1
Link to post
Share on other sites

usilnie starając się deprecjonować moją pozycję (a nie stanowisko). 

 

Sprzeciwiam się temu ja oraz mój dyplom psychologa, który to pozwala mi interpretować zdarzenia, fakty, zjawiska, badania w stopniu nieco bardziej wyrafinowanym niż czytanie postów z fejsbuka, grup dyskusyjnych, blogów randomów i polimata (wybacz).

 

Ja Twoją powiadasz? 

 

Za merytoryczne dowody uznajesz blogerów

 

Pod każdym wpisem z blogów, który tu wstawiłem, jest kilka-kilkanaście odnośników do badań naukowych.

 

youtuberów

 

Totalnie olałeś to, co napisałem chwilę wcześniej.

 

(a nie stanowisko)

 

 

Stanowiska, którego w dalszym ciągu nie poparłeś niczym więcej jak osobistymi przekonaniami. Zupełnie nie przeszkadza Ci to w czepianiu się moich źródeł. ¯\_(ツ)_/¯

Link to post
Share on other sites

 

 

kilka-kilkanaście odnośników do badań naukowych

I sądzisz, że to jest wystarczający dowód? Przeczytałeś te badania? Zapoznałeś się z ich metodologią? Wiesz jakie były zmienne zależne, jakie były moderatory czy mediatory? Jakie metody wybrano do obliczeń danych, na ile zebrane dane były wolne od błędów pomiarowych, czy same badania były eksperymentalne czy deklaratywne? W jakim okresie zbierane oraz jak zbierano dane badawcze, ponadto kto je interpretował i w jakich warunkach? Wymieniać dalej? Mam zapasu na drugie tyle.

 

Już nawet nie mówię o tym, że z czystej statystyki jedno na 20 badań jest zwyczajnie błędne, ani to jak mało popularne są w naukach psychologicznych/społecznych replikacje a jak bardzo popularne jest ustawianie danych pod oczekiwany wynik (nawet nieświadomie, ot, kolejna zależność psychologiczna która dotyka badaczy).

 

Badania w naukach społecznych są ch**a warte, o ile nie umiesz ich zinterpretować i ocenić ich rzetelności. Ja mam za sobą 10 lat doświadczenia w psychologii i "podstawowym wnioskowaniu statystycznym hej" co pozwala mi na lepsze rozeznanie w co wierzyć a w co nie, niż studentowi analizy danych browsującemu grupy dyskusyjne i jutuby.

Zbawienne w tych rozterkach często bywa zasięgnięcie do dorobku innej nauki społecznej - historii (mam maturę z historii jakbyś potrzebował do mojego brag-sheetu). Jest ogrom prawdy w tym, że historia lubi się powtarzać, a na przestrzeni tylu lat, mamy udokumentowane nieskończone wręcz modele zachowań ludzkich i ich efekty.

Tutaj wnioskowanie jest proste, badania społeczne dotyczące kontrowersyjnej (bo tak jest) działki, są bardzo narażone na defekty - z przyczyn politycznych, ambicji badacza który pragnie coś udowodnić bo od tego zależy jego kariera, lub z niekompetencji badacza, lub z przypadku, bo wychodzi bokiem efekt oczekiwania i mamy wynik jakiego pragniemy. Badania psychologiczne, są w dużej mierze nic nie warte o ile nie są bardzo silnie ugruntowane i replikowalne (a najczęściej warte są tylko eksperymentalne). 

Więc opieranie się na argumentach "bo tam są badania" i ignorowanie całą bogatą historię tego typu ruchów bo ma się w tym jakąś agendę, za bardzo mnie bawi, żeby ciągnąć dalej ten dyskurs na poważnie. Może płacą Ci 2zł za post, a może ulegasz heurystykom, tak czy inaczej w kwestii edukacji psychologicznej zapraszam na moje wykłady, a w kwestii dyskusji o badaniach i merytorycznym podparciu tego, czy mamy 56 płci ja kończę, bo zostałem tu sam, ja i kołchoźnik krzyczący o blogerach i ich "dowodach".
Howgh.

  • Popieram 1
Link to post
Share on other sites

 

 

Tutaj wnioskowanie jest proste, badania społeczne dotyczące kontrowersyjnej (bo tak jest) działki, są bardzo narażone na defekty - z przyczyn politycznych, ambicji badacza który pragnie coś udowodnić bo od tego zależy jego kariera, lub z niekompetencji badacza, lub z przypadku, bo wychodzi bokiem efekt oczekiwania i mamy wynik jakiego pragniemy. Badania psychologiczne, są w dużej mierze nic nie warte o ile nie są bardzo silnie ugruntowane i replikowalne (a najczęściej warte są tylko eksperymentalne). 
 

 

... a często nawet preparowane z premedytacją.

 

https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/nauka/1541845,1,zmyslone-dane-sfalszowane-wyniki-w-nauce.read 

https://www.totylkoteoria.pl/2019/02/psychologia-kryzys.html

https://www.sciencealert.com/cultural-studies-sokal-squared-hoax-20-fake-papers

 

No ale przecież to musi być prawda... 

Link to post
Share on other sites

Właśnie o to chodzi. Fajnie, że opieramy się na badaniach, bo to jest jakieś minimum pozwalające na branie sprawy poważnie - ktoś nad tym siada, bada, coś wnioskuje. Natomiast trzeba mieć na uwadze, że aktualne badania mogą być błędne niechcący, fałszowane celowo, albo możemy nie mieć jeszcze na tyle wiarygodnych danych aby wysnuć jednoznaczną tezę.

I to się widzi, w sposobie prowadzenia badań, zbierania danych, ich interpretacji... czy nawet sposobie retoryki głoszących pewne tezy. Jak Pan Bloger, którego szanuję w opór za Biologiczną bzdurę roku, pisze poważny tekst o homoseksualizmie (i psychologii) który nie przeszedłby pozytywnej oceny gdyby napisał go student II roku (a tym się ciut więcej wybacza, bo to tacy mądro-głupi), to mi ręce opadają.

 

A potem przychodzi Tycheusz, ze sztandarem głosząc, że 56 płci istnieje, gendery są normalne, deklaruje co jest zaburzeniem a co nie, bo ktoś napisał tak w blogu i (bardzo słuszne video notabene) podpiera to jutubem Scifuna o błędach poznawczych czy erystyce aby odgonić krytykę. No ale ja się nie znam, przecież "pewnie nie miałem nic ponad podstawowe wnioskowanie statystyczne" heh.

  • Popieram 1
Link to post
Share on other sites

Bardzo ładnie się wymigałeś Sideusz od podania źródeł swoich rewelacji.

 

Ja mam za sobą 10 lat doświadczenia w psychologii i "podstawowym wnioskowaniu statystycznym hej" co pozwala mi na lepsze rozeznanie w co wierzyć a w co nie, niż studentowi analizy danych browsującemu grupy dyskusyjne i jutuby.

 

No cóż, nie chciałem tego robić, ale najwyraźniej nie mam innego wyboru.

 

"10 lat doświadczenia w psychologii i podstawowym wnioskowaniu statystycznym" w praktyce:

 

Badania: BCAA nie działa.

Sid: Na mnie działa.

 

Ja mam za sobą 10 lat doświadczenia w psychologii i "podstawowym wnioskowaniu statystycznym hej" co pozwala mi na lepsze rozeznanie w co wierzyć a w co nie, niż studentowi analizy danych browsującemu grupy dyskusyjne i jutuby.

 

Jako student "analizy danych" chcąc nie chcąc muszę analizować m.in. wyniki badań naukowych na zajęciach z przedmiotów statystycznych, które są na trochę wyższym poziomie niż statystyka wykładana na psychologii, chociażby ze względu, że potrzeba do nich znacznie bardziej zaawansowanych narzędzi matematycznych.

 

 

a w kwestii dyskusji o badaniach i merytorycznym podparciu tego, czy mamy 56 płci ja kończę, bo zostałem tu sam, ja i kołchoźnik krzyczący o blogerach i ich "dowodach"

 

A potem przychodzi Tycheusz, ze sztandarem głosząc, że 56 płci istnieje, gendery są normalne, deklaruje co jest zaburzeniem a co nie

 

"10 lat doświadczenia w psychologii i podstawowym wnioskowaniu statystycznym" w praktyce - rzuć pomówieniami w kierunku swojego oponenta, żeby go poniżyć. Może się nie skapnie, że jesteś w tym momencie zwykłym kłamcą (bo szczerze wątpię, że zrobiłeś to nieświadomie). Szkoda tylko, że przez całą dyskusję nie napisałem ani jednego słowa na temat płci ani genderów. Sugerowania, że mam w tym jakąś agendę, nawet nie chce mi się komentować.

 

Bardzo mi przykro, że dyskusja przybrała taki kierunek i posunąłeś się do tak taniego chwytu, bo generalnie uważałem Cię za jedną z bardziej rzetelnych i wiarygodnych osób poznanych w Internetach i w żadnym momencie nie miałem na celu podważania Twoich kompetencji. Z mojej strony EOT.

Link to post
Share on other sites

 

 

Choroba to choroba, a kto ile i komu dał pod stołem żeby nazwać coś inaczej mnie nie interesuje. Nazwa nie zmienia że coś nienaturalnego jest naturalne i tyle w temacie.

Choroba jest naturalna czy nienaturalna? Jeśli nienaturalna, to skąd się wzięła?

Link to post
Share on other sites

 

 

Badania: BCAA nie działa.

BCAA działa na co innego niż oryginalnie sugerowano. BCAA nie działa w aspektach jakie wywnioskowano na początku, ale daje inne korzyści w określonych warunkach. BCAA nie nie działa i wcale nie jest to podawanie dowodu anegdotycznego.

Na dokładnie takich absolutach się opierasz. W naukach humanistycznych jest to gwałtem na wnioskowaniu. Dokładnie tutaj leży różnica między mną a kimś kto "ma analize danych i zaraz pisze licencjat". 

 

 

 

są na trochę wyższym poziomie niż statystyka wykładana na psychologii, chociażby ze względu, że potrzeba do nich znacznie bardziej zaawansowanych narzędzi matematycznych.

Wciąż opowiadasz mi co było na moich studiach i co umiem, nie mając o tym pojęcia.

 

nie napisałem ani jednego słowa na temat płci ani genderów

A dziwne, bo ja pisałem właśnie o tym, kiedy Ty zdecydowałeś się przyłączyć do dyskusji i dokładnie o tym był merit, który również poddawałeś pod argumenty i dokładnie tego kierunku dotyczy dyskusja której punktem wyjścia jest homoseksualizm. Nie wiesz o czym piszesz?

 

w żadnym momencie nie miałem na celu podważania Twoich kompetencji
A jednak robisz to średnio co drugi post, począwszy od tego, że nie mam argumentów, nie umiem w statystyke, "powinienem wiedzieć jako student", i jak to jestem mniej wykwalifikowany od Pana Blogera którego karierę akademicką można prześledzić. Huh? Co? Zacząłeś argumentum ad personam i zostałeś przeorany tą samą bronią, a jak się okazało, że w Twojej brakuje amunicji to wywlekasz, że jestem kłamcą, najs!
 
  • Popieram 1
Link to post
Share on other sites

BCAA działa na co innego niż oryginalnie sugerowano. BCAA nie działa w aspektach jakie wywnioskowano na początku, ale daje inne korzyści w określonych warunkach. BCAA nie nie działa i wcale nie jest to podawanie dowodu anegdotycznego.

 

Z tego, co mi wiadomo - nie ma jednoznacznych dowodów na to, że działa "na co innego". Nie zmienia to faktu, że działanie BCAA argumentowałeś tym, że Ty się czujesz lepiej.

 

Na dokładnie takich absolutach się opierasz. W naukach humanistycznych jest to gwałtem na wnioskowaniu.

 

Czy Ty przypadkiem wcześniej nie wsadziłeś wszystkich przypadków do jednego worka pod nazwą "zaburzeni"?

 

Wciąż opowiadasz mi co było na moich studiach i co umiem, nie mając o tym pojęcia.

 

No to chętnie przeczytam.

 

A dziwne, bo ja pisałem właśnie o tym, kiedy Ty zdecydowałeś się przyłączyć do dyskusji i dokładnie o tym był merit, który również poddawałeś pod argumenty i dokładnie tego kierunku dotyczy dyskusja której punktem wyjścia jest homoseksualizm. Nie wiesz o czym piszesz?

 

To Ty usilnie próbowałeś skierować dyskusję na 56 płci i gendery. Nie rozumiem, po kiego grzyba próbujesz mnie w to mieszać.

 

że nie mam argumentów

 

Nie no masz: bo zrównanie praw homoseksualistów i nazywanie ich normalnymi doprowadzi do tego samego w przypadku dewiacji seksualnych, 56 płci i innych genderów.

Dlaczego tak będzie?:

- bo inni się przyłączą do bandwagonu,

- bo skoro jedni za pomocą małych kroków stali się normą to inni też się zaraz staną,

- bo historia lubi się powtarzać.

 

Nie podałeś żadnego rzeczowego argumentu oprócz straszenia równią pochyłą.

 

Mój argument, że w rzeczywistości taka sytuacja nigdy nie miała miejsca, mimo że:

- homoseksualizm został wykreślony z listy chorób w XX wieku,

- związki homoseksualne i/lub adopcje przez pary homoseksualne są legalne w wielu krajach od kilku-kilkunastu lat,

 

zbiłeś: "będzie miała, ale później". Skąd wziąłeś tę predykcję?

 

nie umiem w statystyke

 

Nie, że nie umiesz w statystykę, tylko że prawdopodobnie na studiach miałeś jej podstawy. Po twojej sugestii, że moja wiedza kończy się na oglądaniu jutuba, blogerów i popnauki. Moje studia (nie)stety w ogromnej mierze opierają się na statystyce.

 

"powinienem wiedzieć jako student"

 

Przyznaję - było to całkowicie niepotrzebne. Jeśli Cię tym uraziłem - przepraszam.

 

i jak to jestem mniej wykwalifikowany od Pana Blogera którego karierę akademicką można prześledzić.

 

Nie napisałem, że jesteś mniej wykwalifikowany, tylko że random z internetu (bo Twojej tożsamości i wykształcenia nijak nie można zweryfikować - w Twój dorobek mogę Ci wierzyć tylko na słowo), nazwał randomem osobę, której tożsamość i dorobek akademicki jest powszechnie znany. Jeśli źle to odebrałeś to wybacz.

 

Zacząłeś argumentum ad personam i zostałeś przeorany tą samą bronią, a jak się okazało, że w Twojej brakuje amunicji to wywlekasz, że jestem kłamcą, najs!

 

Nie, nie zacząłem, chyba że masz na myśli wyżej wspomniany przytyk - nawet jeśli wg Ciebie było to rozpoczęcie ad personam, nie uprawnia Cię to do pomawiania mnie. Ty za to zacząłeś kłamać na mój temat, więc nie próbuj teraz odwracać kota ogonem.

Link to post
Share on other sites
działanie BCAA argumentowałeś tym, że Ty się czujesz lepiej.

Dokładnie pamiętam co mówiłem, dokładnie pamiętam, że nie sprzeciwiałem się konsensusowi i dokładnie pamiętam, że aminokwasy rozgałęzione, których mi np. w diecie brakuje, pozwalają mi hamować procesy kataboliczne, a w moim przypadku zwiększały też wydolność treningową co zaobserwowałem każąc sobie lać placebo.

 

Czy działa na innych, którzy dostarczają tych samych aminokwasów z innych źródeł? Badania wskazały, że nie. Czy działają, jeśli ich nie dostarczasz? Owszem, bo ich nie dostarczasz z innych źródeł, a są potrzebne. Amen.

 

 

Czy Ty przypadkiem wcześniej nie wsadziłeś wszystkich przypadków do jednego worka pod nazwą "zaburzeni"?

Dokładnie. Jeśli aktualnym konsensusem naukowym, ogólnoprzyjętym, jest to, że płeć nie jest wyborem świadomym, a z genetycznego, biologicznego punktu widzenia wszyscy wiemy jak być powinno, to jeśli tak nie jest - mamy odstępstwo od normy. To jest dziecinnie proste. Mimo to, nie ma konsensusu skąd się homoseksualizm bierze, a wydawane są opinie czy jest bądź nie jest zaburzeniem. To z kolei jest nonsens. 

 

 

 

homoseksualizm został wykreślony z listy chorób w XX wieku,

Był wykreślany stopniowo, małymi kroczkami, uwikłany w naciski ze strony homoseksualnych lobbystów, w czasach gdzie to środowisko było turbo-deprecjonowane i trzeba było wprost ludzi ratować. Samo to daje do myślenia. W chińskim ekwiwalencie DMS-V/ICD10 nadal nie jest uważany za normalny wariant orientacji seksualnej. 

 

 

związki homoseksualne i/lub adopcje przez pary homoseksualne są legalne w wielu krajach od kilku-kilkunastu lat

A wcześniej nie były. Choć mi tu nie chodzi o ich stan cywilny, bo tu argumenty są bardzo rzeczowe (spadki, podatki, meldunki, odwiedziny szpitalne, yada, yada)

 

Z kolei teraz pedofilia nie jest legalna, ale za kilka-kilkanaście lat może być. Dlaczego?

Będę rzucał hasłami. Szwecja - pedofilia. Dania - zoofilia. Australia - "ono". APA (!) - pedofilia to orientacja seksualna.

Ba, pojawiają się badania które są bogacie cytowane, a zawierają w sobie twierdzenia pokroju:

 

 

 

From a phenomenological perspective, the attraction to minors can be interpreted as a sexual orientation (Seto, 2012). Like bisexuality, homosexuality, and heterosexuality it represents a clear phenomenological category of sexual interest (Seto, 2012)

I jest to doskonała papka, niezależnie od interpretacji i konkluzji badacza, do podsuwania pod nos, że "badania mówią".

 

Więc mamy już orientacje które są normą - heteroseksualną... potem bi oraz homoseksualne. Teraz dołącza do tego "nowoczesność" w postaci ruchania małych dzieci, które staje się... no przecież, orientacją a nie zaburzeniem!

 

Mamy całą plejadę gender studies, które są wyśmiewane (kolega wyżej podał artykuły) za swą niemerytoryczność i brak sensu, całe gromady chcące sypiać ze zwierzętami i jeszcze więcej pokrzywdzonych przez naturę ludzi, którzy aby uzyskać stopień komfortu psychicznego, wolą lobbować "normalność" bycia demigenderem/niebinarnym/whatever, aby ochronić swoją samoocenę zamiast zaakceptować siebie i swoje 80IQ czerpiąc z życia radość.

 

Czynnikiem który bardzo 'pomógł' uciec homoseksualizmowi z klasyfikacji chorób czy zaburzeń były jaskrawe przejawy dyskryminacji (zwłaszcza w latach 50/60), co nie jest czynnikiem medycznym ani psychologicznym, a czynnikiem społecznym. Zmiany społeczne wpłynęły na zmianę postrzegania czegoś jako normę w klasyfikacji medycznej.

 

Natomiast Ty nie widzisz, że to, co już się dzieje (!) w kwestii pedofilów, zoofilów, genderów-śmenderów, transwestytów, transpłciowców, chorych i zaburzonych mniej lub bardziej (...) nosi znamiona tej samej tendencji: małostkowego przesuwania granicy akceptowalnej przez ogół, aby potem sprytnie ochrzcić coś, co normą nie jest, np. 'orientacją seksualną' która normą jest.

 

Nie masz pojęcia jak wygląda świat badań psychologicznych, jak bardzo jest gó**o warty i jak łatwo się manipuluje badaniami (choć tu pojęcie pewnie masz, skoro w tym dłubiesz), ani jak łatwo manipuluje się opinią publiczną (zwłaszcza jak ktoś ma agendę i pieniądze, albo długo i głośno krzyczy). Ja nie jestem za tym, aby uczyli w szkołach wyższych kierunków pt. Gender Studies, chłopcom w przedszkolach dawali sukienki, a jakby ktoś mojemu dziecku chciał wciskać całą tą "nowoczesność" i  kazał deklarować płeć, to bym suchej nitki nie zostawił.

 

I nie są tu winni homoseksualiści, tylko masy swołeczeństwa oraz niedoedukowani w temacie wieszczowie którzy sądzą, że skoro pedofilia jest pedofilią, to nadal taką zostanie, a zmiany społeczne które sam wymienia dotyczące sprawy a, nie będą dotyczyć sprawy b... bo sid nie ma argumentu.

  • Popieram 2
Link to post
Share on other sites

Mimo to, nie ma konsensusu skąd się homoseksualizm bierze, a wydawane są opinie czy jest bądź nie jest zaburzeniem. To z kolei jest nonsens. 

 

Jeśli homoseksualizm nie ma innych skutków niż pociąg do osoby tej samej płci, a zachowanie takiej osoby nie krzywdzi w żaden sposób otoczenia, to nie widzę zbytnio sensu określania go zaburzeniem, ale to nie moja działka.

 

 

Z kolei teraz pedofilia nie jest legalna, ale za kilka-kilkanaście lat może być.

 

Realizacja homoseksualizmu nie powoduje krzywdzenia drugiej osoby, akty pedofilskie - tak, i z tego powodu nie powinno się ich stawiać obok siebie.

 

Będę rzucał hasłami. Szwecja - pedofilia. Dania - zoofilia. Australia - "ono".

 

Rozwiniesz? Już zdarzyła mi się sytuacja, gdy ktoś mówił mi o legalizacji zoofilii w Kanadzie, po czym okazało się, że był to fake-news.

 

Ba, pojawiają się badania które są bogacie cytowane, a zawierają w sobie twierdzenia pokroju:

 

I jest to doskonała papka, niezależnie od interpretacji i konkluzji badacza, do podsuwania pod nos, że "badania mówią".

 

Problem w tym, że, niezależnie od klasyfikacji jaką przyjmiemy, z pedofilią dalej jest jeden problem, który bardzo ciężko przeskoczyć - jej akty krzywdzą inne jednostki.

 

Więc mamy już orientacje które są normą - heteroseksualną... potem bi oraz homoseksualne. Teraz dołącza do tego "nowoczesność" w postaci ruchania małych dzieci, które staje się... no przecież, orientacją a nie zaburzeniem!

 

:co:

A tak dokładnie to gdzie się tak dzieje?

 

Mamy całą plejadę gender studies, które są wyśmiewane (kolega wyżej podał artykuły) za swą niemerytoryczność i brak sensu

 

Co mają Gender Studies do tego? Znowu próbujesz kierować dyskusję na boczny tor.

 

Natomiast Ty nie widzisz, że to, co już się dzieje (!) w kwestii pedofilów, zoofilów, genderów-śmenderów, transwestytów, transpłciowców, chorych i zaburzonych mniej lub bardziej (...) nosi znamiona tej samej tendencji: małostkowego przesuwania granicy akceptowalnej przez ogół, aby potem sprytnie ochrzcić coś, co normą nie jest, np. 'orientacją seksualną' która normą jest.

 

Co dokładnie się dzieje? Jestem straszony, że "to" się dzieje już od początku tej dekady.Tylko nikt nie jest w stanie wytłumaczyć mi, czy dokładnie jest to "to".

 

Generalnie widzę tutaj jeden błąd myślowy - zakładasz, że "małostkowe przesuwanie granicy akceptowanej przez ogół" zadziała zawsze - niezależnie od przypadku. Tylko że świat tak nie działa - społeczna akceptacja jednych zjawisk/czynów/zachowań rośnie, za to innych maleje i rozważanie "zaburzeń" jako ogółu nie ma tu sensu, bo ta grupa nie jest jednorodna - dlatego powinno rozpatrywać się każdy przypadek osobno.

 

Nie masz pojęcia jak wygląda świat badań psychologicznych, jak bardzo jest gó**o warty.

 

Wiedzy w tym temacie dużej nie mam, chociaż co nie co o uszy mi się obiło. ;)

 

jak łatwo się manipuluje badaniami (choć tu pojęcie pewnie masz, skoro w tym dłubiesz)

 

Tak się składa, że manipuluje się nie tylko badaniami z zakresu psychologii. ;)

 

Z badaniami jest duży problem - preferowane są te, które wykazują istotność statystyczną i tendencja ta dotyczy nawet najbardziej szanowanych czasopism naukowych, a, jak sam wspominałeś, to może zaważyć na czyjejś karierze naukowej. Stąd ucieczki do brudnych zagrywek typu p-hacking czy wyrzucanie ze zbioru danych nie pasujących do tezy. Samo wnioskowanie opierające się na p-value i sztywnej granicy, która mówi, czy coś jest istotne statycznie czy nie (magiczne p=0.05), jest często krytykowane.

 

ani jak łatwo manipuluje się opinią publiczną 

 

Niestety wiem.

 

I nie są tu winni homoseksualiści, tylko masy swołeczeństwa oraz niedoedukowani w temacie wieszczowie którzy sądzą, że skoro pedofilia jest pedofilią, to nadal taką zostanie, a zmiany społeczne które sam wymienia dotyczące sprawy a, nie będą dotyczyć sprawy b... bo sid nie ma argumentu.

 

Wszystkie twoje argumenty sprowadzają się do jednego - zrównanie praw homoseksualistów oraz klasyfikacja ich jako normy pociągnie za sobą łańcuch niepożądanych skutków ubocznych takich jak legalizacja pedofilii/zoofilii i innych. Krótko mówiąc: równia pochyła.

 

Podczas gdy ja to widzę trochę inaczej:

- to właśnie kiedyś związki małżeńskie (nawet jak był to związek tylko z nazwy) z dziećmi były na porządku dziennym i nikt o to afery nie robił,

- ilość praw posiadanych przez dzieci (w tym związanych z ich cielesnością) i zwierząt systematycznie się zwiększa,

- coraz mniejszą akceptację społeczną mają akty przemocy i bestialstwa wobec dzieci i zwierząt,

- traktowanie dzieci i zwierząt staje się coraz mniej przedmiotowe.

 

Nie zakładasz coraz większej akceptacji społecznej dla gwałcicieli, ale zakładasz ją dla pedofili, mimo że granica między postrzeganiem dziecka i dorosłego się zaciera.

 

Zakładasz, że zmiany społeczne sprawy a będą dotyczyć sprawy b, mimo że sprawa b to zupełnie inna sprawa niż sprawa a. Nie patrzysz na sprawę a jako pojedynczy przypadek, tylko oceniasz go przez pryzmat przypadku b. I tak się robić nie powinno.

Link to post
Share on other sites

 

 

nie ma innych skutków niż

Jeśli krótkowidztwo, nie ma innych skutków niż słabe widzenie przedmiotów w oddali, a nie krzywdzi innych ludzi (...)

Zaburzenie oznacza odbieganie od normy. Normą jest widzenie w oddali, zaburzeniem widzenia jest niewłaściwe widzenie w oddali. Czy krótkowidztwo nazwane zaburzeniem bulwersuje równie jak homoseksualizm?

 

nie powinno się ich stawiać obok siebie

Dokładnie z tą hipotezą wyszedłem w oryginalnym poście, mówiąc, że o wiele bardziej niebezpieczne są ruchy wykonywane przez społeczność LGBTWTF oraz inne osoby z zaburzeniami (w tym pedofile).

 

legalizacji zoofilii w Kanadzie, po czym okazało się, że był to fake-news

Owszem, tam to nie miało miejsca. Inna para kaloszy, to że fake-news jest teraz bardzo silnym narzędziem manipulacji, nawet jeśli się je zdemaskuje.

 

 

 

A tak dokładnie to gdzie się tak dzieje?

Na planecie ziemia. Tej naszej. W szwecji chociażby gdzie legislatura rozważa mariaż z nieletnimi, w Ameryce (Epstein) mamy drobny wgląd w skalę problemu pedofilii (i zarazem brak reakcji innej niż popełnienie samobójstwa na Epsteine), a samo APA już 'popełniło typosa' nazywając pedofilię orientacją, ale szybko się wycowało jak się ludzie połapali.

 

Co mają Gender Studies do tego?

Podpinają się pod ten sam nurt - nie jesteśmy zaburzeniem, jesteśmy normalni. Nie są, płeć nie jest spektrum, płeć to chromosomy. Jak ktoś identyfikuje się nie z tym zestawem chromosomów co powinien, to też jest zaburzony - na tle identyfikacji płciowej. To nie jest deklaratywny wybór, to nie jest kwestia sporna - XX albo XY.

 

 

 

"to"

Jw. Ludzie z mniejszości, która identyfikowana w świetle wiedzy naukowej jako 'zaburzona', stara się przeforsować zmiany społeczno-naukowe, udowadniając, że zaburzeni nie są, wbrew wszelkiej logice i aktualnym stanie wiedzy. Używając jako narzędzi głównie socjotechnik, psychomanipulacji i głośnego krzyczenia.

Przykłady podawałem - z naszego własnego podwórka, w przedszkolach ubierali chłopców w sukienki aby 'mogli się upewnić czy nie są dziewczynką'. Do czego to prowadzi? W ogóle... po co to? Gdzie tu sens, zdrowy rozsądek, gdzie tu cokolwiek poza mieszaniem normalnemu/zdrowemu dziecku w głowie i w najlepszym wypadku wprowadzaniu go we wstydliwą sytuację.

 

społeczna akceptacja jednych zjawisk/czynów/zachowań rośnie, za to innych maleje i rozważanie "zaburzeń" jako ogółu nie ma tu sensu, bo ta grupa nie jest jednorodna - dlatego powinno rozpatrywać się każdy przypadek osobno

Dlaczego jedne są akceptowane a inne nie? Nie akceptacja rodzi się z aktywnego sprzeciwu. Ja ten sprzeciw tu wyrażam, od pierwszego posta w dyskusji. Dotyczy on zaburzeń na tle orientacji seksualnej, zaburzeń identyfikacji, zaburzeń osobowościowych i kilku innych powiązanych zaburzeń psychologicznych, które wrzucam w jeden worek bo stoją ramie w ramie obok siebie (a przynajmniej tak się pozycjonują: LGBTQFA). I co bardziej radykalni z nich posuwają się w kierunku niesmacznym.

 

 

 

Samo wnioskowanie opierające się na p-value i sztywnej granicy, która mówi, czy coś jest istotne statycznie czy nie (magiczne p=0.05), jest często krytykowane.

Otóż to. W tym widzę problem podpierania się badaniami, nie mając głębokiego wglądu w ich metodologię. Nawet p-value na poziomie 0.05 daje nam statystycznie (co wspominałem) jedno badanie na 20 które jest zwyczajnie błędne. 

Bardzo łatwo jest zatem przekonać ludzi do dowolnej tezy i nazwać ją 'potwierdzoną badaniami'. A jest to na tyle proste, że nawet taki nieustatystyczniony podstawowicz jak ja wie jak się zabrać za p-hacking.

 

zrównanie praw homoseksualistów oraz klasyfikacja ich jako normy pociągnie za sobą łańcuch niepożądanych skutków ubocznych takich jak legalizacja pedofilii/zoofilii i innych.

Nie musi, ale może. Natomiast na pewno daje bardzo niebezpieczny precedens i bardzo wygodny loophole - orientacja seksualna jest normą, powszechnie uznaną. Wystarczy więc COKOLWIEK podpiąć do kategorii 'orientacja seksualna' aby stało się normalne i akceptowalne - i w tym kierunku podążają radykalni koledzy ze społeczności LGBTQFA, Genderstudenci oraz jeszcze bardziej niebezpieczni pedofile.

 

to właśnie kiedyś związki małżeńskie (nawet jak był to związek tylko z nazwy) z dziećmi były na porządku dziennym i nikt o to afery nie robił, - ilość praw posiadanych przez dzieci (w tym związanych z ich cielesnością) i zwierząt systematycznie się zwiększa, - coraz mniejszą akceptację społeczną mają akty przemocy i bestialstwa wobec dzieci i zwierząt, - traktowanie dzieci i zwierząt staje się coraz mniej przedmiotowe.

I chwała nam za to. Tylko to nie wyklucza tego o czym mówię ja - różni ludzie, różne historie, symultaniczne wydarzenia mogą mieć miejsce. Jedni ustanawiają nam cywilizowane prawa, inni gdzie indziej krzyczą, że pedofilia to orientacja, a płci jest 56.

 

Zakładasz, że zmiany społeczne sprawy a będą dotyczyć sprawy b, mimo że sprawa b to zupełnie inna sprawa niż sprawa a. Nie patrzysz na sprawę a jako pojedynczy przypadek, tylko oceniasz go przez pryzmat przypadku b. I tak się robić nie powinno.

Jw. przypadek a ustanowił bardzo 'niebezpieczny' precedens. I nawet jeśli dla przypadku a, stanowiło to (społecznie) dobre rozwiązanie, to do tego samego mechanizmu uciekają się przypadki b i c, które kwalifikować się nie powinny, a mimo to forsują sprawę - a nóż się uda?

 

Nie zakładasz coraz większej akceptacji społecznej dla gwałcicieli, ale zakładasz ją dla pedofili, mimo że granica między postrzeganiem dziecka i dorosłego się zaciera.

Sęk w tym, że gwałciciel nie ma wspólnego mianownika z pedofilem czy 'płeć to spektrum' - tym wspólnym mianownikiem jest orientacja seksualna.

Homoseksualizm? Orientacja.
Pedofilia? Orientacja!
Identyfikacja płciowa? Deklaratywna, orientacja!
Gwałciciel? No to już nie przejdzie, choć jak zoofil przechodzi, to kto wie.

W oryginalnym poście napisałem, że homoseksualizm nie jest problemem sam w sobie, bardziej niebezpieczne są LGBTQFA i reszta (...) którzy podpinają się pod ten sam wagon. Z nimi mam problem, a nie z dwoma wesołkami którzy chcą móc się hajtnąć - to problem administracyjny. Problem społeczny. Możemy dyskutować gdzie w naszej nowoczesności powinna leżeć granica akceptacji, dobrego smaku, przyzwolenia itd., ale nie możemy pozwalać sobie na wchodzenie na głowę przez osoby zaburzone, aby dyktowały warunki dotyczące przyjętych norm, a takie znamiona nosi zachowanie radykalnych odłamów grup LGBT+, pedofilów, zoofilów, genderystów. 

Wszyscy pod wspólnym mianownikiem normy-orientacji-identyfikacji płciowej/seksualnej/osobowościowej chcą przesunięcia tej granicy na ich korzyść. Nie wiem jak Ty, ale ja wolę aby w świecie w którym żyje, pacjent szpitala psychiatrycznego nie rządził lekarzem tylko odwrotnie (hiperbola).
  • Popieram 5
Link to post
Share on other sites

Jeśli krótkowidztwo, nie ma innych skutków niż słabe widzenie przedmiotów w oddali, a nie krzywdzi innych ludzi (...)

 

Zaburzenie oznacza odbieganie od normy. Normą jest widzenie w oddali, zaburzeniem widzenia jest niewłaściwe widzenie w oddali. Czy krótkowidztwo nazwane zaburzeniem bulwersuje równie jak homoseksualizm?

 

Niekorygowana krótkowzroczność wpływa utrudnia funkcjonowanie, homoseksualizm nie.

 

Leworęczność/rudy kolor włosów/niebieski kolor oczu też obiegają od normy, mimo to nie nazywasz ich zaburzeniem, a nazwanie ich w ten sposób skutkowałoby bulwersem.

 

Inna para kaloszy, to że fake-news jest teraz bardzo silnym narzędziem manipulacji, nawet jeśli się je zdemaskuje.

 

No właśnie. Tego wykorzystywano w celach uderzenia w m.in. homoseksualizm, więc to nie jest działanie tylko w jedną stronę. ;)

 

W szwecji chociażby gdzie legislatura rozważa mariaż z nieletnimi

 

Podaj proszę źródło, bo wygląda mi to na fake'a.

Jedyne, co znalazłem odnośnie mariażu z nieletnimi w Szwecji w ostatnich latach to delegalizacja i anulowanie takich związków, które zostały zawarte poza granicami kraju.

 

w Ameryce (Epstein) mamy drobny wgląd w skalę problemu pedofilii (i zarazem brak reakcji innej niż popełnienie samobójstwa na Epsteine)

 

To dowód na coraz większą akceptację społeczną pedofilii czy na problem bezkarności jednostek o wysokim statusie społecznym?

 

a samo APA już 'popełniło typosa' nazywając pedofilię orientacją, ale szybko się wycowało jak się ludzie połapali.

 

Jeśli mówisz o cytacie, który wstawiłeś wyżej, to bardzo mocno naciągasz w tym momencie fakty.

 

Podpinają się pod ten sam nurt - nie jesteśmy zaburzeniem, jesteśmy normalni. Nie są, płeć nie jest spektrum, płeć to chromosomy. Jak ktoś identyfikuje się nie z tym zestawem chromosomów co powinien, to też jest zaburzony - na tle identyfikacji płciowej. To nie jest deklaratywny wybór, to nie jest kwestia sporna - XX albo XY.

 

Dlaczego w takim razie istnieją przypadki takie jak Caster Semenya? Wg Ciebie sprawdzenie jej płci powinno być formalnością, a sprawa się ciągnie już dobrych kilka lat.

 

 

Przykłady podawałem - z naszego własnego podwórka, w przedszkolach ubierali chłopców w sukienki aby 'mogli się upewnić czy nie są dziewczynką'.

 

Źródło informacji? Znowu próbowałem znaleźć coś na ten temat i nie natknąłem się na nic innego niż pch24 i list od przedstawiciela jakiejś katolickiej organizacji.

 

Otóż to. W tym widzę problem podpierania się badaniami, nie mając głębokiego wglądu w ich metodologię. Nawet p-value na poziomie 0.05 daje nam statystycznie (co wspominałem) jedno badanie na 20 które jest zwyczajnie błędne. 

Bardzo łatwo jest zatem przekonać ludzi do dowolnej tezy i nazwać ją 'potwierdzoną badaniami'. A jest to na tyle proste, że nawet taki nieustatystyczniony podstawowicz jak ja wie jak się zabrać za p-hacking.

 

Dlatego nie podpiera się jednym badaniem, tylko wieloma - wtedy prawdopodobieństwo błędu jest dużo mniejsze. Nawet Pan Bloger Sakowski o tym mówi oraz zaznacza, że najlepszym dowodem są metaanalizy. 

 

Nie dążę do tego, że TTT czy inne blogi/jutuberzy/popnauka to super mega świetny sposób na dowodzenie wszystkiego, ale dalej jest to znacznie lepsze źródło wiedzy niż "chłopski rozum" i "wydaje mi się", szczególnie, że przy większej popularności ewentualne pisanie głupot jest często szybko weryfikowane i wytykane (zdarzało się robić to i mi parę razy).

 

Nie musi, ale może. Tylko to nie wyklucza tego o czym mówię ja - różni ludzie, różne historie, symultaniczne wydarzenia mogą mieć miejsce.

 

Czy jesteś za ograniczeniem/zniesieniem prawa do wolności słowa i wyrażania poglądów, bo to może prowadzić do powstania ogromnych szkód w społeczeństwie (np. ruchy antyszczepionkowe bądź antyatomowe, gdzie w szczególności ten drugi prawdopodobnie będzie katastrofalny w skutkach)?

 

Czy jesteś za ograniczeniem/zniesieniem prawa do prywatności, bo to może prowadzić do m.in. zamachów terrorystycznych, którym inwigilacja obywateli (którzy przecież nie powinni mieć nic do ukrycia) mogłaby zapobiec?

 

inni gdzie indziej krzyczą, że pedofilia to orientacja, a płci jest 56.

 

Jeszcze inni krzyczą, że szczepionki to zło, Ziemia jest płaska i zarządzana przez reptilian, a promieniowanie mikrofalowe/radiowe zabija. Nie doprowadziło to do uznania ich przez środowisko naukowe.

Abstrahując od tego, że ile jest tych krzyczących?

 

Jw. przypadek a ustanowił bardzo 'niebezpieczny' precedens. I nawet jeśli dla przypadku a, stanowiło to (społecznie) dobre rozwiązanie, to do tego samego mechanizmu uciekają się przypadki b i c, które kwalifikować się nie powinny, a mimo to forsują sprawę - a nóż się uda?

 

Uważasz, że świadome krzywdzenie całkiem dużej, niestanowiącej zagrożenia grupy społecznej w obawie przed forsowaniem sprawy przez inne, już stanowiące zagrożenie, byłoby w porządku?

 

Sęk w tym, że gwałciciel nie ma wspólnego mianownika z pedofilem

 

Ma wspólny mianownik - realizacja jednego i drugiego powoduje niewyobrażalną krzywdę drugiej osoby.

 

Nie wiem jak Ty, ale ja wolę aby w świecie w którym żyje, pacjent szpitala psychiatrycznego nie rządził lekarzem tylko odwrotnie (hiperbola).

 

Ja chcę żyć w świecie, w którym każdy ma prawo do bycia sobą, jeżeli nie krzywdzi w ten sposób drugiej osoby. :)

Link to post
Share on other sites

Jeszcze trochę i wrócimy do jaskini.

 

Każdy z was ma trochę racji, ale właśnie dlatego nie można poluzować systemu bo daj tylko palec...

 

I jeszcze jedna ważna zasada:

 

Lepiej zapobiegać niż leczyć.

 

By ostatecznie nie powiedzieć:

 

Mądry Polak po szkodzie.

 

Edytowane przez AudiAWX
  • Popieram 2
Link to post
Share on other sites

Jestem zawalony robotą i nie mam już czasu na naszą fajną, stymulującą, rozmowę, więc tym razem będzie mocno lakonicznie i nie mogę odnieść się do wszystkiego.

 

 

 

Ja chcę żyć w świecie, w którym każdy ma prawo do bycia sobą, jeżeli nie krzywdzi w ten sposób drugiej osoby.

Amen to that. Do bycia sobą, nie krzywdząc innych - w tym jest esencja. Nie mówię, że homoseksualista krzywdzi innych, mówię, że na ich przykładzie, outliers (nie wiem jak to jest ze statystyki na język polski, dla czytających: skrajne jednostki) stają się tutaj bardzo silną i wokalną grupą, a głoszą tezy pokroju jw., które niosą wszelkie znamiona wprowadzania krok po kroku zmian w społecznym postrzeganiu pewnych kontrowersyjnych zjawisk.

 

Tym sposobem, pewne grupy dążą do uznania za normę 56 płci, do uznania za orientację seksualną pedo/zoofilów, osób, u których aktualny stan wiedzy wskazuje na etiologię zaburzeń psychicznych/tożsamości płciowej, przebranżowić na 'normalnych' (...) 

Teraz pytanie czy to komuś robi krzywdę? Potencjalnie robi to krzywdę kształtującym się umysłom małych dzieci - nie mamy dowodów na to, że płci jest 56, a bycie molestowanym przez starszą osobę jest 'wyrazem orientacji seksualnej', tutaj zdecydowanie zgadzam się z kolegą wyżej, że lepiej zapobiegać niż leczyć, bo leczyć będziemy jak będzie za późno. Pracować należy nad/z osobami które wykazują pewne odchyły czy wątpliwości (i ich wspierać), a nie narzucać normie nowe standardy.

Druga sprawa, że krzywdę to robi właśnie tym ludziom zaburzonym, którzy nie mogą dojść do akceptacji tak jak do akceptacji 'zaburzenia' dochodzą osoby z wadą układu trawiennego, mańkuci czy krótkowidze, czy nawet funkcjonujący społecznie schizofrenicy, ludzie z Tourettem, dwubiegunowcy czy nawet jednostki z zespołem Downa. To jest problem natury higieny psychicznej (który notabene w polsce jest kierunkiem bardzo silnym, vide K. Dąbrowski), te osoby pragną poczuć się lepiej i znajdują w tym drogę przez patologię (zmianę nomenklatury i forsowanie w gardła swej 'normalności') zamiast użyć terapii i wypracować samoakceptację. Oni krzywdzą siebie.

Ofiar 'szczepionki to zło' też już kilka mamy (polio wróciło, z tego co mi się o uszy obiło), a niedawno, na dniach, jeden 'płaskoziemca' (Mad Mike) stracił życie we własnoręcznej rakiecie starając się to udowodnić. Nie dajmy się zwariować, ot co.

  • Popieram 2
Link to post
Share on other sites

Nie mówię, że homoseksualista krzywdzi innych, mówię, że na ich przykładzie, outliers (nie wiem jak to jest ze statystyki na język polski, dla czytających: skrajne jednostki) stają się tutaj bardzo silną i wokalną grupą

 

Tylko, że homoseksualiści to nie jest jakaś tam mała grupka, tylko 2-7% ludzkości (najbardziej ogólny przedział jaki znalazłem, bo oszacowanie tej liczby jest trudne).

 

Tym sposobem, pewne grupy dążą do uznania za normę 56 płci, do uznania za orientację seksualną pedo/zoofilów, osób, u których aktualny stan wiedzy wskazuje na etiologię zaburzeń psychicznych/tożsamości płciowej, przebranżowić na 'normalnych' (...) 

 

Pewne grupy, o których wspomniałem wcześniej, też dążą do uznania za prawdziwe tez, które mogą mieć w skutkach naprawdę opłakane konsekwencje. Mimo to, nie chodzimy z szyldami i nie sprzeciwiamy się wolności słowa, mimo że "zamknięcie im mordy" byłoby w tym przypadku całkiem skutecznym sposobem.

 

mańkuci

 

Co się działo, jak leworęczność naprawdę traktowano jako zaburzenie? Siłą próbowano je przestawić, robiąc im prawdziwą krzywdę.

 

Dla mnie sprawa jest dosyć prosta: jeżeli homoseksualiści funkcjonują normalnie w społeczeństwie (a tak jest), nie robią nikomu krzywdy (a tak jest) i ich "inność" nie wiąże się z żadnymi konsekwencjami zdrowotnymi (a tak jest), to o ile rozumiem dialog nad jego klasyfikacją w medycynie, tak całkowicie sprzeciwiam się pozbawianiu ich praw, które im się należą jak psu miska.

Link to post
Share on other sites

W zasadzie każdy myślący ma swoje zdanie i poglądy. Ale warto rozmawiać i czytać bo nie zawsze ma się rację.

Inaczej myśli ktoś z Polski B gdzie bezrobocie, mobbing, i zatrudnianie za smieciówki lub minimalną to codzienność, a inaczej prywaciarz któremu taki stan rzeczy pasuje.

  • Popieram 2
Link to post
Share on other sites

 

 

tak całkowicie sprzeciwiam się pozbawianiu ich praw, które im się należą jak psu miska

Ależ oczywiście, ja tego nie podważam. Homoseksualista jest człowiekiem, ludzkie prawa się należą. 

 

Sprzed tygodnia, biologowie potwierdzają słowa sida, że mamy dwie płcie, nie mamy spektrum, a ideologiczna wojna prowadzona przez te grupy tylko szkodzi. Artykuły to głównie te same wnioski tych samych autorów w różnych miejscach.

 

https://www.theaustralian.com.au/commentary/theres-no-question-of-our-biological-sex/news-story/e07333189fcd3a5a97a4941fdf085e78

 

https://www.wsj.com/articles/the-dangerous-denial-of-sex-11581638089

 

https://www.cnsnews.com/blog/michael-w-chapman/biologists-wsj-only-two-sexes-male-and-female-there-no-sex-spectrum

 

Wersja polska (wiem, szmatławiec ale tłumaczy konsensus): https://wpolityce.pl/swiat/488655-biolodzy-nokautuja-genderystow-wg-nauki-sa-tylko-dwie-plcie

 

 

 

 

nie sprzeciwiamy się wolności słowa, mimo że "zamknięcie im mordy" byłoby w tym przypadku całkiem skutecznym sposobem

No nie, też jestem przeciwko ograniczaniu wolności słowa, ale gdzieś jest granica której przekroczenie ma realne, groźne skutki, a temu trzeba przeciwdziałać. Problem pojawia się wtedy, kiedy ludzie na poważnie zaczynają dyskutować, choćby przez 3 strony forum o tym, czy mamy spektrum płci i czy osoby zaburzone powinny mieć prawnie uznaną 'normalność'.

 

 

 

Co się działo, jak leworęczność naprawdę traktowano jako zaburzenie? Siłą próbowano je przestawić, robiąc im prawdziwą krzywdę.

I czy chcemy dokładnie to samo robić zdrowym dzieciom, na siłę starając się im wcisnąć 'identyfikację płciową'?

 

Biologia (nauka) mówi jasno. XX lub XY, outliers to outliers - zaburzenia. Reszta to błędna ideologia.  

  • Popieram 2
Link to post
Share on other sites

Gorzej, co nie znaczy że złe źródło.

Nie znam się na tym, ale resortowo muszą być jakieś trzy potwierdzenia a na koniec dostali trzecią próbkę że brak wirusa i polka od nowa bo nie wiedzą co kto spaprał.

Jeżeli tak będą robić wszystkim badania jak teraz to nie ogarną tego do czerwca. A później już na pewniaka powiedzą "zarażonych nosicieli 99%"

Ale chyba nie ma takich co by ogarnęli bo nawet lekarze i pielęgniarki się boją i nie bardzo słuchają poleceń i wytycznych.

Anarchia pełna gębą.

Tak czy owak wirusa mamy i wiedzą tylko nie wiedzą jak i kiedy powiedzieć.

Może po drugiej połowie obrad sejmu się ogarną.

Edytowane przez AudiAWX
Link to post
Share on other sites

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...