Skocz do zawartości

OFFTOPIC - rozmowy na każdy temat


Recommended Posts

W takim razie o czym świadczy puszczanie się i zrobienie sobie dziecka z kimś innym? 

 

 

Rozumiem, że tematu nie można spłycać ale kiedy spotykasz się z kimś 2 lata, nagle dowiadujesz się, że kobieta jest w ciąży, ale nie z tobą co jest ewidentnym dowodem na zdradę, to naprawdę takie dziwne jest, że nie chcesz wiązać się z nią i tym samym jej dzieckiem na koleje 50 lat życia?

 

Są sytuacje gdzie ktoś ma 3 dzieci i 15 lat związku za sobą i nagle okazuje się, że to trzecie to nie twoje, ale są też takie w których związek jest świeży, nie ugruntowany, ty się zabezpieczasz, chociażby poprzez wazektomię, a tu nagle partnerka oświadcza, że jest w ciąży. Nie ma co generalizować, bo sytuacje są różne. 

Edytowane przez wojciechu15
  • Popieram 4
Link to post
Share on other sites

To niestety świadczy o totalnym upadku instytucji małżeństwa oraz poszanowania drugiej osoby.

Brak szacunku to też zdradzanie partnera z inną osobą. Nie można nikogo zmuszać do tego by wybaczał zdradę i wychowywał nieswoje dziecko.

Zresztą jak ktoś raz zdradził to zrobi to ponownie [i to niezależnie od płci] bo znowu mu czegoś zabrakło, bo znowu partner/ka jest nie tak jak sobie dana osoba wyobrażała itd.

  • Popieram 1
Link to post
Share on other sites

Jestem również po rozwodzie i w drugim związku. Historia dość długa, więc wam oszczędzę. Z byłą żoną i jej obecnym mężem, mam normalne, koleżeńskie stosunki, jak i z pierwszym mojej obecnej. W sumie wychowałem jego syna, który teraz fajnie mówi z uśmiechem, że wygodnie jest mieć dwóch ojców...:) Do byłej czasem dzwonię (lub ona do mnie) i pytam czy obecny jest dla niej dobry, bo jak nie, to ja tam się pojawię...Dwóch moich synów z pierwszego małżeństwa, udało się wychować na normalnych, dobrych ludzi.

  • Popieram 1
Link to post
Share on other sites

W takim razie o czym świadczy puszczanie się i zrobienie sobie dziecka z kimś innym?

 

No właśnie to napisałem. to jest właśnie brak poszanowania innej osoby.

Nie chcesz z kimś być, to się rozstajesz, bierzesz rozwód i możesz sypiać z kim chcesz.

bo znowu mu czegoś zabrakło, bo znowu partner/ka jest nie tak jak sobie dana osoba wyobrażała itd.

 

No i tego właśnie nie rozumiem. Staram się żyć wg jakichś zasad, żeby móc na siebie patrzeć w lustro, więc ja bym się rozstał, ale nie zdradził.

 

 

 

  • Popieram 1
Link to post
Share on other sites

No właśnie to napisałem. to jest właśnie brak poszanowania innej osoby.

Nie chcesz z kimś być, to się rozstajesz, bierzesz rozwód i możesz sypiać z kim chcesz.

 

No i tego właśnie nie rozumiem. Staram się żyć wg jakichś zasad, żeby móc na siebie patrzeć w lustro, więc ja bym się rozstał, ale nie zdradził.

 

 

No właśnie! 

Jestem również po rozwodzie i w drugim związku. Historia dość długa, więc wam oszczędzę. Z byłą żoną i jej obecnym mężem, mam normalne, koleżeńskie stosunki, jak i z pierwszym mojej obecnej. W sumie wychowałem jego syna, który teraz fajnie mówi z uśmiechem, że wygodnie jest mieć dwóch ojców... :) Do byłej czasem dzwonię (lub ona do mnie) i pytam czy obecny jest dla niej dobry, bo jak nie, to ja tam się pojawię...Dwóch moich synów z pierwszego małżeństwa, udało się wychować na normalnych, dobrych ludzi.

Nie z każdym można mieć takie fajne stosunki, są rozstania, które są "brudne" i paskudne.

  • Popieram 3
Link to post
Share on other sites

Bo ludzie nie potrafią (ja kiedyś też) sprzątać co jakiś czas razem, tych "brudów", które zawsze się kiedyś pojawią. Jakieś niedopowiedzenia, niby małe kłamstewka, ale nie posprzątane urastają i potrafią przygnieść. Małżeństwo to nie jest żadna świętość (przepraszam wszystkich rozwiedzionych katolików, z rządu też), to jest swojego rodzaju "umowa-zlecenie"...:)

  • Popieram 3
Link to post
Share on other sites

Ja jak jeszcze byłam w związkach [zanim postanowiłam żyć samotnie] zawsze byłam wierna, nie oglądałam się za innymi facetami, cierpliwa, wyrozumiała [wiadomo, każdy jest inny i ma swoje wady i zalety] i wyszłam na tym jak Zabłocki na mydle default_dry.png

  • Popieram 1
Link to post
Share on other sites

Małżeństwo to nie jest żadna świętość (przepraszam wszystkich rozwiedzionych katolików, z rządu też), to jest swojego rodzaju "umowa-zlecenie"... :)

 

Zgadzam się z tym. Tradycja, tradycją, ale nie wszystko jest na miarę naszych czasów, czy też potrzeb społecznych.

Ja na szczęście problemu nie mam żadnego, młodego biorę kiedy mi się podoba i póki co, nie odczuwam tego, że jeszcze 3 lata temu byłem 7 lat po ślubie :D

Link to post
Share on other sites

Wg mnie najważniejsze to się dobrze wzajemnie poznać i albo się ludzie spasują albo będzie z tego jedna wielka drama.

 

8 lat zajęło mi zanim się ożeniłem, ale po ślubie to już był taki lajt, że zamiast dopiero się zaczynać kłócić i docierać (tak jak większość moich znajomych) zaczęliśmy od razu poukładany związek. Na razie nie narzekam, a czas pokaże. Ale jeśli przez 8 lat bez ślubu się nie rozpadło to jest chyba spora szansa że tak zostanie. 

Link to post
Share on other sites

Black - tak jest od zawsze i tak będzie do końca. Pojęcie "znać" jest w tym przypadku bardzo płynne, biorąc pod uwagę złożoność naszej psychiki, emocji itd...Zabawki się starzeją, już nie są takie ładne, nowe, kolorowe. Zdarza się, że już nas nie bawią, myślimy, że tak dobrze je znamy, trochę nas już nudzą. Są i takie, których już tak nie "pożądamy", ale chcemy i potrzebujemy żeby były blisko nas. Uczucie powinno ewoluować wraz z wiekiem i powinniśmy to zrozumieć i mu pomóc. Ja cholernie późno do tego dojrzałem, ale warto było...

Edytowane przez jarrino
  • Popieram 2
Link to post
Share on other sites

Swoją znam od 2 klasy podstawówki.

Wiele nas różni, ale dobrze wiemy co i jakoś jest. W sumie znamy się 30 lat, z czego 15 już w obrączce.

Ale fakt, faktem że dopiero po ślubie zaczyna się widzieć więcej.

Czasem dostaje komunikat w stylu "gdzie ja oczy miałam" , ja natomiast uważam że dobrze wybrałem...

  • Popieram 1
Link to post
Share on other sites

Hehe, oczywiście, że przesłania.

Miłość to stan podobny do choroby psychicznej (albo coś w podobie). Ludzie zakochani nie zachowują trzeźwego myślenia, taki stan trwa krócej, lub dłużej zależy od egzemplarza, ale tzw oprzytomnienie przychodzi u każdego. Potem trzeba włączyć zdrowy rozsądek i iść na kompromisy - bo się nie wytrzyma za długo w związku.

 

Małżeństwo to nie miłość, to kontrakt, umowa, którą się podpisuje i często pieczętuje potomstwem. No i kaplica ...

  • Popieram 4
Link to post
Share on other sites

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...