Skocz do zawartości

Czy Bóg istnieje??


Recommended Posts

Pytanie na to powinni odpowiedzieć wierzący. Niewierzący zaś siedzieć cicho, bo nie mieli z tym do czynienia zatem nie mogą dać odpowiedzi. Zrozumiem jednak jeśli takiej odpowiedzi wierzący nie dadzą - to TRUDNE pytanie.

 

To jak problem zakochanego faceta. On kocha, czuje to, zapytany co on odwala, opowiada o jakiś rzeczach, których nie rozumiemy. Ruchać mu się chce i tyle, cała jego miłość. Wynika to z braku zrozumienia, nie znajdowania się w jego sytuacji. W pewnej mierze, miłośc jak i Bóg - "nie istnieje". Dla mnie np. miłość sprowadzać się może do jednego, biologii. Nie oznacza jednak że to ja mam rację. Mogę być tylko ślepy, nie odczuwać tego daru.

Link to post
Share on other sites

Jeżeli ze słowem "miłość" , kojarzy się komuś tyko biologia , to jest tyle rozstań , ile jest . Jeśli ta "biologiczna miłość" jest pozbawiona przyjaźni i być może jeszcze paru uczuć , to faktycznie mamy przypadki samców , co przelecą wszystko co się rusza a i czasem słup od latarni. Oprócz wierzących i niewierzących w istnienie boga , są jeszcze tacy , którzy szukają i zadają pytania . O proste odpowiedzi naprawdę trudno . Ja dzisiaj o 15.10 , na zadane w temacie pytanie , mogę z rozbrajającą szczerością odpowiedzieć , nie wiem . Mogę oczywiście snuć teorie , ale na pewno nie w stylu dostępnych religii...

Link to post
Share on other sites

 

Tą wypowiedzią sugerujesz kolejną kosmiczną koncepcję która jest równie niewiarygodna co istnienie Boga. Jedna z wielu rzeczy które negują istnienie "gości"
Bardziej jestem skłonny uwierzyć w to, że odwiedziły nas "goście" i to oni zostali wzięci za Bogów niż to, że Bóg wziął się z niczego i stworzył wszystko.Zapytasz skąd wzięli się ci obcy. A czy życie musiało coś stworzyć? Mogło przecież samo ewoluować na przestrzeni milionów lat.Czy zostanę olany, wątpię. W końcu ludzkość od zawsze dążyła do jasności, pilnowała ognia. Ktoś kto może zrobić ogień i światło ot tak na pewno nie zostanie olany.Konkwistadorzy też byli uważani za Bogów.Wysłane z mojego Redmi 4X przy użyciu Tapatalka
Link to post
Share on other sites
Jezus. Nie ważne czy był Synem Bożym (w sumie jak każdy z Nas wedle wiary), człowiekiem, czy kim tam. Tylko co sobą wnosił, czego uczył. Dopiero czerpiąc nauki od wielu nauczycieli, można stanąć bliżej szczytu.

 

Przedostatnie zdanie, szkoda, że mało się o tym mówi, bo branie przykładu, dobrego przykładu, to przecież trudniejsze niż chodzenie do kościoła, spowiedzi, komunii, a to powinna być podstawa, branie przykładu z Pana Jezusa, ale...

Lepiej wiecznie powtarzać w kółko, że Bóg nas kocha, Jezus nas kocha, My musimy kochać Ich, lepiej mówić o cudach Jezusa, i innych, bo to takie WOW, takie niesamowite, itp,itd, a tak naprawdę chodzi tylko o życie, dobre życie w zgodzie z innymi ludźmi, wzajemny szacunek, wszyscy o tym wiemy.

Edytowane przez adi777
Link to post
Share on other sites

Jeżeli ze słowem "miłość" , kojarzy się komuś tyko biologia , to jest tyle rozstań , ile jest .

Problemem też jest nadużywanie słowa "miłość". Mam dziś poczucie że gdy kogoś lubię, to oznacza że obdarzam go miłością (lub tak to np. nazywam). Gdy jestem w kimś zauroczony - też miłość. Średnio dziewczyna/kobieta, mówiła kocham 3-5 facetom przedemną. Można łatwo dojść do wniosku, że wiele wartości zostaje zapomnianych, spłukanych do kanału ulicy razem z deszczówką. Domyślam się że z wiarą jest podobny problem, mało u kogo jest prawdziwa, szczera.

 

Co do zaś zadanego pytania, ja znów odpowiedzieć nie mogę, bo wiem że nic nie wiem. Jestem bliżej pewnych rzeczy, bo ucze się, w pobliżu mnie jest wiele filozofii jak buddyzm, zen, poznaję wiele kultur, mam kilka doświadczeń. Trenuje rzeczy które umożliwiają lepszy wgląd w siebie. Ale nie daje to żadnej odpowiedzi, raczej poszerza grono pytań które potrzebują tejże.

 

Bardziej jestem skłonny uwierzyć w to, że odwiedziły nas "goście" i to oni zostali wzięci za Bogów niż to, że Bóg wziął się z niczego i stworzył wszystko. Zapytasz skąd wzięli się ci obcy. A czy życie musiało coś stworzyć? Mogło przecież samo ewoluować na przestrzeni milionów lat. Czy zostanę olany, wątpię. W końcu ludzkość od zawsze dążyła do jasności, pilnowała ognia. Ktoś kto może zrobić ogień i światło ot tak na pewno nie zostanie olany. Konkwistadorzy też byli uważani za Bogów

 

Często się błędnie powtarza, nie ukrywam że kościół może mieć w tym rękę, że Bóg stworzył wszystko. Wystarczyło jednak że zasiał ziarno na dobrej ziemi (i donicę!). Proces ewolucji jest opisany w Biblii. I trwał tysiące (miliony, miliardy?) lat. Co do ewolucji życia na przestrzeni milionów lat, paradoks Fermiego zadaje ciekawe pytania. Daje przesłanki że utworzenie wyższej inteligencji, jest znacznie rzadsze i trudniejsze niż się przypuszcza i występują prawdopodobnie jeszcze czynniki, o których pojęciu nie mamy. Nie liczyłbym na życie w najbliższej Naszej okolicy. Matematyka jest tu nieubłagalna. Nie w naszej galaktyce ani Nam najbliższych. Odległość i problemy z tym związane, są zapewne tej samej rangi jak kiedyś dla ludzi dotarcie na inny kontynent. Problem w tym że przestrzeń jest dużo większa i najczęściej natrafisz na pustkę, litą skałe. Możemy też być pierwsi (!), co byłoby jednocześnie zaje**biste, a z drugiej strony, bardzo smutne...

 

Indianie uważali konkwistadorów nie za bogów (którzy sami tak się promowali, chcąc podkreślić swoją potegę i poniżyć mieszkańców), a wysłanników boga. W niektórych legandach, wiarach, zapowiedziane było przybycie białego CZŁOWIEKA na statku, który nauczyć miał ich "uprawy roli, rzemiosła, pisma i wielu innych pożytecznych umiejętności". Większośc indian, uważała białego człowieka za obcego chcącego najechać ich ziemię. Jednak arystokracja, wodzowie, wiedzieli że nie powstrzymają już napływu i lepiej uszanować gości niż ich wypędzić (szczególnie że trwała wojna). Byli bardziej cywilizowani niz Herman Cortez, którego szczerze z serca nienawidzę. Byli szczerzy, uczciwi, gdy coś powiedzieli tak też czynili. Obce im było wbijanie noża w plecy, zdrady. Dla Hermana Corteza - to było całe życie. Od kiedy stanął na ich ziemi, postawił sobie za cel dokonanie masakry. To że został uznany za boga, zgadnij z czyich ust pochodzi? Do dziś uważa się indian za niedorozwojów i prymitywów. Tak czynimy z każdym kto nie będzie Nam służył. Zniszczymy, wytępimy, a zapamiętani zostaną tak, jakby mieli bez białego człowieka umrzec, z samej swojej głupoty.

 

Co czynisz z ludźmi którzy lądują na plaży, w błyszczących zbrojach i domyślasz się że dysponują dużo większymi siłami? Starasz się ich ugłaskać i jak najwięcej od nich nauczyć. Posłużą jako sojusznik do walki z wrogami, a przynajmniej nie będa nękać. Herman Cortez, swoim okrucieństwem, chciwością, brakiem szacunku do każdego i wszystkiego, może być śmiało stawiany obok Hitlera czy Stalina. Za styl w jakim to uczynił należy mu się podium.

Edytowane przez K9Mifune
Link to post
Share on other sites

Jeżeli przyjmiemy , że wszystko co nas otacza , cały wszechświat , trwa od zawsze , tylko zmienia swoją formę , to bóg jako stwórca  nie jest do niczego potrzebny . Bo po co ? Człowiek z uporem maniaka szuka początku i końca , ale już w prostej matematycznej geometrii , jest w stanie zrozumieć linię prostą , która tych atrybutów nie posiada . A może wszechświat spełnia te warunki ? A może istnieje nieskończona ilość światów równoległych w tej samej objętości ? Jak ? W bardzo prosty sposób , jeśli założymy , że każdy nowy wszechświat tworzy się w zupełnie nowych , innych wymiarach , to może ich być nieskończona ilość i zupełnie sobie nie przeszkadzają . Może jedynym wymiarem jaki łączy te wszystkie światy jest czas ? Tylko po cholerę , jeśli wszystko jest wieczne ? Może czas , to wymiar wymyślony przez nas ? Może tzw. czarne dziury , zbierają przez miliardy naszych lat energię , tworząc w pewnym momencie kolejny wszechświat , w innych wymiarach niż dotychczasowe ? Bliski jestem stwierdzenia , że to właśnie ta nieskończona ilość wszechświatów jest bogiem , którego zasady działania nie do końca rozumiemy . I tu może , obecnie musi , pojawić się słowo wiara . Bo jak inaczej wytłumaczę  naukowo  inne wymiary , jeśli znam i postrzegam tylko te , w których żyję ? Mogę natomiast w nie uwierzyć . Wytłumacz niewidomemu od urodzenia , jak wygląda np. kolor zielony. I to by było na razie tyle , mojego "sajns fikszyn" ....

Edytowane przez jarrino
  • Popieram 1
Link to post
Share on other sites

Mimo wszystko nie nazywałbym bogiem coś co nim nie jest. 
Co do argumentów że jakas idelogia jest zla bo osoba która do niej należała była zła, (np Stalin był ateistą, i to ma źle świadczyć o ateizmie.), jest to bardziej złożona kwestia. Kluczem jest czy dana osoba postępowała w myśl danej ideologii. A ateizm to nie jest komunizm. Stalin był złym człowiekiem, i nie wynika to w żadnym stopniu z ateizmu. Bardzo prosta sprawa.

Link to post
Share on other sites

Często słyszę że ktoś tam był zły, i to ma być poparcie tezy że jakaś tam idelogia jest zła.. Może tak być jeżeli dana ideologia mówi mu żeby w sposób zły postępował, ale np ateizm, nie może nikomu nakazywać żeby postępować niegodziwie. Ateizm to nawet nie ideologia, tylko rezygnacja z wiary w bogów.

Edytowane przez leto87
Link to post
Share on other sites

Jaro, nie ma żadnego powodu żeby sądzić, że jest bóg. Udowodniono już wiele razy, że nie ma go tam gdzie miał być przez ostatnie tysiąclecia, w niebie, w kosmosie, w gwiazdach, nie powoduje chorób ani ich nie leczy, nie sprowadza deszczu, nie rzuca piorunami. Postęp nauki oświetla mroku, w którym bóg się chowa. Chciał bym żyć w chwili kiedy mroku zabraknie. 

Link to post
Share on other sites

Wszechświat  , przynajmniej ten nasz , który znamy i poznajemy , jest tak fenomenalnie zbudowany i działający , że najtęższe głowy dopuszczały w swych teoriach istnienie stwórcy . Ja to trochę zmieniłem i pomyślałem , że właśnie przez swoją doskonałość , to wszechświat jest bogiem . Wbrew pozorom , postęp nauki , rozświetlając część mroku , jeszcze więcej zaciemnia . Ktoś , kiedyś powiedział , że im więcej wiesz , tym dalej jesteś od prawdy . Coś w tym jest . Dlaczego słowo bóg , wiążemy zaraz z nami samymi ? 

On jest , jeśli jest , wszystkim . Dobrem i złem , ale to my to rozróżniamy , odnosząc to tylko do siebie . Pisałem o światach równoległych , co jest oczywiście teorią , o nieskończonej ilości wymiarów , to też teoria . Póki co nie posiadamy narzędzi (oprócz mózgu) żeby to udowodnić czy obalić . W przeszłości natomiast , było sporo teorii , które z czasem zostały obalone lub udowodnione . Nawet te , które opierały się na czystej teorii , myśli , domniemaniu , pomyśle ...

Zostało udowodnione , że maleńka cząstka (porcja energii) jest w stanie przeniknąć ścianę . Jeżeli natomiast ma za mało energii na to , to jest w stanie "pożyczyć" sobie trochę od właśnie tej ściany , oddając ją później . To nie jest fikcja , to jest udowodnione naukowo . Takich ciekawych sytuacji w makro i mikroświecie , jest tysiące . 

Edytowane przez jarrino
Link to post
Share on other sites

Wszechświat  , przynajmniej ten nasz , który znamy i poznajemy , jest tak fenomenalnie zbudowany i działający , że najtęższe głowy dopuszczały w swych teoriach istnienie stwórcy . 

 

Chyba nie najtęższe. Wszechświat jest tak fenomenalnie zbudowany, że niewiele z niego rozumiemy ale żeby zastępować zrozumienie bogiem to trzeba być ignorantem. Kiedyś bóg mieszkał w doskonałej budowie oka czy zielonym kolorze liści ale wszyscy wiem jak się to dla niego skończyło. 

 

Najtęższe głowy rozwijają naukę próbując zrozumieć otaczający nas wszechświat i nie chodzi tu bzdety typu "jaki jest sens istnienia". Poszerzanie wiedzy polega na rozświetlaniu mroku a nie pielęgnowaniu ignorancji.   

  • Popieram 1
Link to post
Share on other sites

Zupełnie się nie rozumiemy . Dlaczego ? Ano dlatego , że dalej nie określiliśmy co rozumiemy przez słowo bóg . Przede wszystkim ja nie próbuję w żaden sposób wyręczać nauki , przez boga . " ale żeby zastępować zrozumienie bogiem to trzeba być ignorantem " - mam nadzieję , że to nie było skierowane do mnie . " Chyba nie najtęższe " - polecam więcej lektury na temat znanych naukowców XIX ,

XX , oraz obecnego wieku . Nie tych ze średniowiecza . Jeśli natomiast uważasz , że filozofia to nie nauka , to przepraszam . Napisałeś ten post tak , jakbyś uważał , że ja na siłę chcę coś wam wmówić . Piszę po prostu o swoich przemyśleniach , pytaniach , wydumanych teoretycznych odpowiedziach . Co w tym złego ? Czy trudno ci zrozumieć , że ja nie widzę boga , jako sędziwego starca z siwą brodą i stwórcę ? A piszesz , jakbyś za takiego mnie uważał . Mylisz się...

"Fizyk wierzący i niewierzący używają tych samych równań, opisują to same zjawisko, dochodzą do tych samych wniosków, przy pomocy tej samej metodologii. Tylko jeden stwierdzi na końcu, że jest to odbicie doskonałości Boga, a drugi stwierdzi, że świat jest taki jaki jest – tłumaczy podczas "Wieczoru Naukowego" profesor Krzysztof Meissner, fizyk."

I myślę , że najpierw określmy o czym rozmawiamy ...

 

edit. "bzdety typu "jaki jest sens istnienia" -  żebyś się kiedyś nie zdziwił , jeśli uważasz to pytanie za bzdet .

Na to pytanie , próbujesz sobie odpowiedzieć każdego dnia. Nawet jeśli nie jest ono sformułowane w ten sposób.

Edytowane przez jarrino
Link to post
Share on other sites

Zupełnie się nie rozumiemy . Dlaczego ? Ano dlatego , że dalej nie określiliśmy co rozumiemy przez słowo bóg .

 

Istota nadprzyrodzona ze wszystkimi swoimi przymiotami, jej istnienie uznaje większość religii. Jeśli to nie jest dla Ciebie bóg to znaczy, że o nim nie rozmawiamy. 

 

Ignorantami są osoby umieszczające boga tam gdzie nie sięga ich zrozumienie.

  • Popieram 1
Link to post
Share on other sites

Emorator - Ja do słowa bóg , w sześćdziesiątym roku życia , podchodzę zupełnie inaczej , niż jest napisane w necie . I stąd prawdopodobnie tak silna różnica zdań . Bardzo ogólnie , ale trochę napisałem jak próbuję pojmować to słowo w swoich poszukiwaniach  . Gdyby ono zupełnie nie istniało , też bym szukał i zadawał pytania . Podchodząc natomiast do znaczenia jakie określa internet , to z czystym sumieniem mogę odpowiedzieć , że moim zdaniem go nie ma . I prawdą jest , że taki jego obraz , powstał w okresie naszego (człowieka) dość niewielkiego rozwoju i wiedzy . Prawdą również jest , że jak się coś parę tysięcy lat mówi , że jest , i obuduje  to religią (jakąkolwiek) , to spora część społeczeństw przyjmuje to jako pewnik . Jest to dla nich bardzo wygodne , bo nie muszą szukać odpowiedzi na wiele pytań .

  • Popieram 1
Link to post
Share on other sites

Wiara w Boga, to także kwestia priorytetów, którymi kierujemy się w życiu.Akcja nie wstydzę się Jezusa, którą promują często ludzie znani pokazuje ,że oprócz kariery, pieniędzy jest coś jeszcze.

 

Ani wiara ani bóg nie są Tobie potrzebne żeby być dobrym człowiekiem. Za to bardzo często przeszkadza.

  • Popieram 1
Link to post
Share on other sites

 

Dewotce służebnica w czymsiś przewiniła

Właśnie natenczas, kiedy pacierze kończyła.
Obróciwszy się przeto z gniewem do dziewczyny,
Mówiąc właśnie te słowa: "... i odpuść nam winy,
Jako my odpuszczamy" - biła bez litości.
Uchowaj, Panie Boże, takiej pobożności.
Link to post
Share on other sites
  • 1 miesiąc temu...

Czy wierzycie w Boga jeżeli tak to podajcie argumenty potwierdzające jego istnienie  a jeśli nie udowodnijcie, że nie istnieje? 

Dowodem na istnienie Boga Wszechmogącego jest stworzenie holograficznego uniwersum, odkrycie atomu, który jest wirową formą energii z zamieszczonym rodzajem informacji, odkrycie twórczej myśli - nośnika informacji, który wpływa na materię etc...

Link to post
Share on other sites

Ogólnie nauka nie może zajmować się dowodami na to że coś nie istnieje. Sorry ale to wierzący muszą udowodnić że On jest.
Gdyby było inaczej to nauka nie mogłaby negować istnienia smoków, skrzatów, smerfów, duchów, i wszystkiego innego co wymyśliła ludzka główa.
Wiele osób błędnie rozumuje, że jeżeli nie można udowodnić że boga nie ma, to racjonalnym jest zakładanie że istnieje/może istnieć.

Właśnie te nasze pragmatyczne podejście do nauki, o którym piszę, popchneło ludzkość do przodu.

Można postawić hipotezę, smerfy istnieją, ale póki nie udowodnimy że gdzies tam ukrywają się po lasach, nauka zakłada że ich nie ma.

Link to post
Share on other sites

Tak sobie siedzę i myślę, że czas zamknąć temat. Jedni wierzą, inni szukają odpowiedzi, jeszcze inni po prostu nie wierzą i już. Nie bardzo mogę zauważyć w tej wymianie zdań, poglądów, czegoś na tyle intrygującego, żeby się dłużej zatrzymać. Żadna z wypowiedzi (moja również) nie wprowadza nic godnego namysłu i zastanowienia. Dobranoc...

Link to post
Share on other sites

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...