Skocz do zawartości

Recommended Posts

Ja piję yerbę od jakichś 2 lat i teraz zaparzam w takim czajniczku. 

http://clarius24.pl/1262-large_default/dzbanek-do-herbaty-bialetti-z-zaparzaczem-125-l.jpg

Na bank nie będę kupował matero z ceramiki czy (pożal się Boże) tykw bo więcej z tykwami problemów niż przyjemności picia. Jeżeli kiedyś kupię matero to z palo santo, bo to aromatyczne drewno i ciekaw jestem smaku i pewnie wezmę od Cejrowskiego bo tanio i od razu z bombilą. 

 

Nie dajcie sobie ludziska wmówić że do picia yerby są obowiązkowe zestawy matero z bombilą. To się przyjęło tylko dlatego że było najbardziej praktycznym rozwiązaniem dla indian w dżungli. Sitek oni nie mieli a matero z tykwy i rurkę z dziurkami mogli zrobić sobie zawsze i wszędzie. I później tak zostało. Z powodu popularności to rozwiązanie też jest najtańsze w ameryce południowej. A u nas zdzierają jak za zboże więc naprawdę śmiać mi się chce gdy ktoś jeszcze nawet nie próbował yerby a już chce wydawać te 70-100zł na zestaw.

 

Co do samej Yerby to piłem niebieską, czerwoną i żółtą Amandę, Gaucho, Pajarito, Mate Green z miętą i limonką a ostatnio Kurupi i ulubioną Cejrowskiego - Kurupi z miętą i boldo. I chyba na dłuższy czas zostanę przy tej ostatniej bo jest REWELACYJNA. Na początku 2 pierwsze łyki smakują kiepsko ale później to się chce dolewać i dolewać. Najgorsza jaką piłem to ta z miętą i limonką - to bardziej jak herbata smakuje i słabo czuć miętę i limonkę. Dopiero jak dorzuciłem Pajarito to nabrało smaku yerby. 

Link to post
Share on other sites

Łoj, palenie i yerba? Słaby mariaż bo yerba właśnie przyspiesza wchłanianie wszelakich substancji - zarówno tych dobrych jak i złych. To dlatego czasem też czasem słyszy się o jakichś zarzutach o powodowaniu raka, jakichś chorób itp. To inne, niezdrowe rzeczy to robią, yerba może być tylko katalizatorem zmian. 

 

Co do zalewania to ja się zaopatrzyłem w kubek ceramiczny z przykrywką, mniej więcej taki

http://pysznapaczka.pl/pl/p/Kubek-porcelanowy-z-silikonowa-pokrywka/179?gclid=CJ7ImM_L-dMCFRGQGAoda6wLDg

 

i do niego przelewam z ww. czajniczka. Nawet jak zmieni pozycję z wertykalnej na horyzontalną to dużo się nie wylewa. 

Edytowane przez doman18
Link to post
Share on other sites

fajek to już nie palę od 2 lat nawet z nikotyny zrezygnowałam w efajku niedawno

chodzi raczej o palenie czegoś innego a mi często się zdarza siedzieć z lufką w nocy zmulając przy serialach albo muzyce


Fajek to już nie palę od 2 lat, nawet z nikotyny zrezygnowałam w efajku niedawno.

 

Chodzi o palenie czegoś innego:P

Często mi się zdarza siedzieć w nocy zmulając przy serialach albo muzyce i wypalić troszeczkę dla relaksu.

W takich sytuacjach w ciemnym pokoju termos z wodą bywa bardzo niebezpieczny dla klawiatury a co dopiero matera :D

3 klawiatury tak zniszczyłam a ta już wytrwała 2 rozlania na nią i z 4 mycia pod kranem:)

Edytowane przez Magdalenka
Link to post
Share on other sites

Cóż, dla mnie palenie czegoś "innego" nie ma sensu bez towarzystwa. Dlatego u mnie zakończyło się w liceum i do tej pory nawet jak byłem 3 razy w Holandii gdzie był łatwy dostęp to nie paliłem. W Londynie zdarzyło mi się zapalić ale towarzycho było kiepskie - była między nami pewna atmosfera niechęci wobec siebie i to jeszcze bardziej mnie utwierdziło że do "czegoś innego" musi być przede wszystkim klimat. W samotności to można co najwyżej się uchlać :P 

 

Ale to moje zdanie :)

Link to post
Share on other sites

Widzę, że nie skasowałam przypadkiem pierwszej wiadomości pisanej na szybko :D

 

Pale jedynie sama bo nie mam po tym jakiejś głupawy wręcz przeciwnie.

Zauważyłam, że ludzie mający skłonność do popadania w zadumę i rozmyślania nad wszystkim co ich otacza

raczej po używkach tego typu mają albo bardzo krzywe zjazdy albo popadają w melancholijny stan.

Link to post
Share on other sites

Na start proponuje jakąś nie smakową yerbe, np pajarito (na allegro około 20zł za 1kg). Do tego bombilla koniecznie ze stali nierdzewnej (proponuje INOX - wysoka jakość). Przy bombilli trzeba wyrzekać się niklowanych bo podobno są szkodliwe. 

Jeśli chodzi o naczynie to na początek nie inwestuj w żadne, pij z porcelanowego kubka tak jak kawę :). Jeśli tylko stwierdzisz, że ci smakuje i chcesz pić yerbe regularnie polecam naczynko - palo santo. Ze względu na aromat jaki wydziela to drewno i czytałem, że picie z takiego naczynia jest jeszcze zdrowsze. Jedyny mankament palo santo to cena. Za porządne trzeba zapłacić ponad 100zł.

Link to post
Share on other sites

Po co mu bombila? Na spróbowanie? to tak jak kupować rower za 5k żeby sobie śmigać po mieście do pracy. Bombilę się kupuje jak już człowiek się zasmakuje i we że będzie pił. Grunt to jakaś forma filtracji. Na pierwsze razy coś takiego nawet można zrobić ...

 

 

Jak najbardziej popieram porcelanowy kubek. Dopiero później można się zastanowić nad czymś poważniejszym. Ale też bez przesady. Wskazany wyżej dzbanek był po kilkanaście złotych w Pepco. Przerabiałem też te szczypce z sitkiem - za małe, tak samo sitka na łańcuszku - nieporęczne. Jeszcze wcześniej miałem zaparzacze do kawy 

 

f-fiskars-functional-form-zaparzacz-do-k

Ale mam wrażenie że zostawiały metaliczny posmak. Być może dlatego że jakieś tanie kupiłem. Ale też były dość kłopotliwe w czyszczeniu a warto wspomnieć że yerba zostawia nalot na naczyniach.

 

Dalej to już wyższa półka. I tu też potwierdzam że jeżeli coś kupować to palo santo. Kupowanie porcelanowych, czy nie daj Boże z tykwy to bezsens. Cejrowski miał w dużej pojemności (powyżej 200ml), okute i razem z bombilą z alpaki - komplet za 70 pare złociszy plus wysyłka. Moim zdaniem godziwa cena

 

W przypadku yerb - ja polecałbym raczej klasyczne i ewentualnie samemu sobie dosmaczać. Kultową Amandę albo bardziej Kurupi Classica. Celuj w Paragwajskie bo są zwykle "łagodniejsze" smakowo. I chyba częściej mają taki fajny dymny posmak. Argentyńskie są mniej przystępne dla początkującego. Ale to w sumie zależy od gustu

 

W yerbie najważniejsze jest to żeby jej nie sparzyć. Ale nie wygłupiaj się z jakimś termometrem. Wsadź palucha i jak wytrzymasz 2-3s to jest ok. Jak nie to za gorąca. Oczywiście wrzątek to wiadomo - lepiej nie próbować :D. Jak trzymasz dłużej niż 5s to może być za chłodna - dłużej będzie naciągać albo w ogóle jeżeli jest po prostu ciepła.

Ja albo mieszam wrzątek z przegotowaną schłodzoną wodą albo po prostu nalewam do dużego dzbanka z grubego szkła i szybko spada temperatura do odpowiedniej. Fajne są termosy ale tutaj też kwestia wygody. W pracy mam dzbanek a w domu termos. Ale w domu rzadko piję yerbę. 

Zauważyłem też że sama woda ma znaczenie. Jak przegotowuję przefiltrowaną ma lepszy smak. Warto sobie filtrować do gotowania. Małe dzbanki dafi widziałem po kilkanaście złociszy w hipermarketach. Do tego filtry po ok 7-10zł (też polecam Dafi bo najlepszy stosunek cena/jakość). Ja mam dzbanki z Brity ale żałuję - dzbanek nie ma znaczenia - ważny jest filtr.

 

Ogólnie warto pooglądać youtuba - vlog czajnikowy pl, 2 filmiki o yerbie Cejrowskiego czy tego brodatego recenzenta. Ale nie wszystko łykać co niektórzy tam przedstawiają bo wiele osób podchodzi do tego jak do jakiegoś obrzędu, tak jakby yerba parzona w kubku czy czajniku i bez termometru nie miała racji bytu. Zawracanie gitary. Parzenie herbaty też Japończycy sprowadzili do całej ceremonii - a kto w domu parzy tak jak oni to robili? 

 

PS. Dodam że czajnik dla mnie okazał się nie tylko fajny ze względów praktyczych. Również ze względu na fakt że ja lubię pić yerbę w dużych ilościach ale z drugiej strony mój organizm jest wrażliwy na pobudzacze. Jak pierwsze razy przesadzałem z ilością to źle się czułem i spać nie mogłem. A w czajniku mogę trochę mniej nasypać i bardziej rozrzedzić.

Edytowane przez doman18
Link to post
Share on other sites

Jeśli chodzi o temperaturę wody to często poruszana kwestia dlatego, że jest istotna. Prawda jest taka, że rzeczywiście można to wyczuć dotykiem. Ja jednak chciałem mieć termometr i zaopatrzyłem się w taki czajnik http://naczynia.olkusz.pl/pl/p/Czajnik-stalowy-z-termometrem-Diplomat-Admiral-1,9L/2375 .Jest o tyle wygodny, że raz, rano zagotowuję wodę, a resztę dnia tylko podgrzewam do 75-80C i mam pewność, że woda jest ok. Na upartego można wymierzyć temperaturę na czas. Zagotować wodę, otworzyć czajnik i poczekać aż się schłodzi do 80C, jednocześnie mierząc ile czasu to zajmuje. Jak znamy czas to wystarczy gotować tę samą ilość wody :)

 

Co do bombilli, nie porównywałbym do roweru za 5k, który się jeździ po mieście, bo porządną można kupić za około 30zł :). Co innego palo santo to już wydatek ponad 100zł.

Edytowane przez mrcndu
Link to post
Share on other sites

Łooo panie, szacunek. Jak to działa? Zadajesz temperaturę i się wyłącza jak osiągnie?

Jak jak przychodzę do roboty to nie mam czasu - stawiam czajnik i zasypuję czajnik yerbą. Odpalam kompa, WAMPa, terminal GITa i jak spulluje ostatnią wersję repozytorium to czajnik się zazwyczaj wyłącza. Wylewam wodę do dzbanka, sprawdzam paluchem, zazwyczaj troszkę za gorąca. Ale wlewam po brzegu czajniczka, nie po środku, w yerbę bo się sparzy i woda dalej lekko traci temperaturę która jest wtedy już idealna. Siadam i zaczynam kodować. W życiu nie miałbym czasu żeby patrzeć na jakiś termometr. Z tego co wiem to w Ameryce Południowej też nikt nie patrzy na jakieś termometry :D

 

Co do bombili to ja nie widziałem niczego przyzwoitego. Ale też nie śledzę jakoś zawzięcie rynku. Aż takim fanem nie jestem. Poza tym ogólnie wolę pić z kubka a nie siorbać przez rurę.

 

PS. A czekaj, to na kuchenkę. Czyli alarm jest jak osiągnie zadaną temp?

 

PS2. O znalazłem ten filmik. To podejście mi się podoba.

Edytowane przez doman18
Link to post
Share on other sites

Nie ma alarmu bo jak zauważyłeś to gazowy czajnik ale nie siedzę przy nim ślepiąc na termometr :). Wiem już mniej więcej ile czasu potrzebuje ten czajnik żeby zagrzać wodę do odpowiedniej temperatury, a na termometr zerkam żeby się upewnić i czasami zaczekam 30 sekund jeśli trzeba. 

Co do alarmujących elektrycznych czajniczków to też się zastanawiałem bo rynku są takie i nawet potrafią trzymać wodę na 80C przez ile czasu chcesz:). Wybrałem gazowy bo taki mi bardziej odpowiadał :).

Oczywiście jeśli używa się takiego dzbanka jak ty to bombilla może nie być potrzebna. 

 

Z tego co wiem to najważniejsze żeby woda nie przekraczała 80C. A tak to oczywiście może mieć nawet 0C, a że nadchodzą coraz cieplejsze dni to zalewanie 0C stanie się u mnie niedługo normą.

Edytowane przez mrcndu
Link to post
Share on other sites

No, tak, terere. Zapomniałem, o niej bo nie mam jak jej przygotowywać. Musiałbym wodę gotować, w lodówce trzymać i lód robić w zamrażalniku. Też trochę zawracania gitary. Tu akurat lepiej sprawdzał się dystrybutor w poprzedniej firmie, nawet pomimo średniego smaku wody.

Ale w ostateczności tak będę robił.

 

Tak ogólnie to i tak chyba prędzej czy później nabiorę sobie ten zestaw od Cejrowskiego. Przynajmniej będę miał rozeznanie czy warto inwestować w PS czy nie.

Link to post
Share on other sites

Mam 2 palo santo od WC. Jedno jest moje, drugie mojego ojca. Moje straciło już prawie aromat, jest prawie niewyczuwalny. Natomiast mojego ojca jest mocne już bardzo długo(kilka miesięcy). Moim zdaniem jest tego taka przyczyna, że mój ojciec często zostawia nawet na godzinę i więcej naczynko zalane wodą, z yerbą oczywiście. Palo santo to drewno i potrzebuje wilgoci. Ja natomiast wypijam w 10 min zaraz jak zaleje.


Chcę za jakiś czas kupić w jednym ze sklepów palo santo za ponad 100zł i przekonać się czy będzie inaczej :).

Link to post
Share on other sites
  • 3 miesiące temu...
  • 2 lata później...

Uważajcie na "tradycyjną" Yerba Mate suszoną dymem. Zawiera bardzo dużo WWA (wielopierścieniowe węglowodory aromatyczne, ang. PAH). To kancerogen o niskiej szkodliwości chwilowej, ale bardzo wysokiej szkodliwości długofalowej ekspozycji - czyli przy codziennej ekspozycji przez 10-20 lat akumuluje się w organizmie do takich ilości, że bardzo istotnie podnosi ryzyko rozwoju nowotworów. Podobnie wszelkie wędzone dymem produkty.
WWA są co prawda lipofilne i ciężko rozpuszczalne w wodzie (więc raczej trzeba uważać na tłuste produkty), ale dalej przy codziennej ekspozycji małymi dawkami nie jest to zalecane.
Najlepiej rozglądnąć się za Yerbą suszoną gorącym powietrzem.

Link to post
Share on other sites
  • 3 tygodnie później...

Mi po 8 miesiącach asortyment skończył się. Dotychczas miałem:

 

- Yerba Mate PAJARITO (mega standard jeśli chodzi o Yerba Mate).

- Yerba Mate PAJARITO MENTA LIMON (lekko cytrynowy smak ale bez jakieś chemii).

- Yerba Mate CBSE ENERGIA z guaraną.

Plus kilka odmian Yerby na bazie owoców leśnych.

 

Obecnie szukam czegoś pobudzającego na bazie Guarany. CBS jakoś nie przypadł mi do gustu. Możecie polecić coś innego?

Link to post
Share on other sites

Jeśli chodzi o smakowe, to ostatnio popijam taragui marakuia tropical i jak dla mnie jest super. Kupiłem też na spróbowanie CBSe miodową i jest to jedna z najgorszych jakie kiedykolwiek próbowałem. Jest tak słodka, że aż mnie wykręca, próbowałem nawet mieszać z inną yerbą, żeby złagodzić smak ale to nie pomogło. 

Link to post
Share on other sites
  • 2 miesiące temu...

Do smaku da się przyzwyczaić :) 

Ja piję yerbe od ok 2 lat. Trzeba pamiętać też o tym, że organizm do wszystkiego się przyzwyczaja, więc trzeba robić sobie przerwy. Ja stosuję taktykę: ok. 1miesiąc yerba - 1miesiąc kawa. W ten sposób kawa działa na mnie dużo mocniej, tak samo yerba po przerwie. Polecam :) 

Link to post
Share on other sites

Do smaku da się przyzwyczaić :)

Ja piję yerbe od ok 2 lat. Trzeba pamiętać też o tym, że organizm do wszystkiego się przyzwyczaja, więc trzeba robić sobie przerwy. Ja stosuję taktykę: ok. 1miesiąc yerba - 1miesiąc kawa. W ten sposób kawa działa na mnie dużo mocniej, tak samo yerba po przerwie. Polecam :)

Ale to przecież bez różnicy bo mateina i kofeina to biologicznie te same substancje... Tyle, że ze względu na dodatkową obecność innych związków aktywnych w tych napojach w przypadku Yerby uwalnia się wolniej i dłużej, a w kawie uwalnia się szybciej i krótko. No i kawa ma o wiele więcej kofeiny - na szklankę prawie 100mg, podczas gdy zielona herbata / Yerba jedynie połowę tych ilości. Tak czy inaczej, po pewnym czasie i tak receptory adenozynowe ulegają desensytyzacji i kofeina stopniowo przestaje pobudzać - to nawet w pewnym sensie dobrze, bo zbyt duże pobudzenie, szczególnie w określonych przypadkach (np. nadwaga, czy problemy z sercem) obciąża układ krążenia.

A smak to wiadomo. Na początku też nie lubiłem zielonej herbaty, a teraz nie jestem w stanie wypić zwykłej herbaty z cukrem. Po prostu po cukrze mnie mdli.

Link to post
Share on other sites
  • 2 miesiące temu...

Tylko się nie zniechęć po pierwszym łyku. Pamiętam, że dla mnie smakowało to jak zaparzona popielniczka;) Co nie przeszkodziło mi dokończyć napoju. W sumie kilka lat popijałem różne rodzaje, pamiętam że nieźle się po tym czułem. Lepiej i inaczej niż po kawie. Chyba znowu zacznę się w to bawić :)

Edytowane przez 40rozbojnik
Link to post
Share on other sites

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...