Skocz do zawartości

Jak wygląda wasz dzień?


Recommended Posts

Przeczytałem i Wam wszystkim zazdroszczę. I to jak... Mój przeciętny dzień z weekendami włącznie od prawie dwóch lat wyglądał następująco:

 

4.00 Pobudka, prysznic, próba wmuszenia w siebie śniadania

5.00 Dokańczanie rzeczy do pracy na dziś, których nie dałem rady

5.30 Wyjście do pracy

8.00 Dotarcie do pracy i totalny zapiernicz do godzin wieczornych, wiecznie wszystko na wczoraj i w ostatniej chwili

17.30-18.00 Wyjście z pracy

20.00 powrót do swojego miasta, jedzenie, prysznic

20.30 Do drugiej pracy

W zależności od dnia i dyżuru koniec drugiej pracy o:

00.00 lub 5.00 wtedy albo powrót i czas na spanie, albo prysznic, śniadanie i do pracy jak zombie bez spania

 

Raz na kilka dni przypadał mi dzień wolny i wtedy spałem ile się dało, a potem nadrabiałem zaległości towarzyskie i resetowałem baniak. Kiedyś nie wierzyłem, że możliwe jest tak funkcjonować, ale jak widać w sytuacji krytycznej da się i nawet się przystosowałem w pewnym stopniu. Cała ta sytuacja wynikała z tego, że od zawsze byłem do bólu naiwny i nie potrafię przyjąć do wiadomości, że ktoś chce mnie oszukać. Niestety zapłaciłem za to wysoką cenę i gdyby nie to, że to dobry okres w branży i miałem dobre stawki oraz dużą ilość godzin, to byłbym całkowicie na dnie teraz. Cieszcie się tym, że macie tak fajnie.

Link to post
Share on other sites

@Chudy131080 i NewSky, wprowadzanie nowych produktów/usług (w tym projekty całych urządzeń), projekty it i rozliczenia (współfinansowanie, transakcje). Ogółem dużo takiej korpo-roboty, ale sobie jakoś z tym radziłem, bo nie było to zbyt skomplikowane, tylko czasochłonne. Wcześniej zaczynałem od webdevelopingu i aplikacji - w sumie też dużo roboty w krótkim czasie, ale może przez mniejszą ilość godzin aż tak nie odczuwałem.

 

Takie życie, że jak chce się coś mieć u nas nad Wisłą, to trzeba zasuwać i innej opcji nie ma. No chyba, że ktoś bogaty z urodzenia i zawód syn/córka, a takich u nas nie brakuje po całkiem dobrze ustawionym pokoleniu naszych rodziców, które było na rynku pracy w początku lat '90. Wtedy przy odrobinie sprytu można było sporo ugrać dla siebie. :)

  • Popieram 1
Link to post
Share on other sites

grzegorz01, trochę moja branża :) Zależy sporo od tego ile i co się chce od życia. Ja póki co jestem na początku "kariery" i czasu wystarcza mi mniej więcej na wszystko, a zarobić tak że nie brakuje do przysłowiowego pierwszego :)

Życzę Ci powodzenia i trochę odpoczynku. Długo się nie da pracować po  20 godzin dziennie. Organizm się w końcu zbuntuje. Chociaż wiem, czasem nie ma wyjścia.

Link to post
Share on other sites

Wątpie, tak patrząc na wielu moich znajomych w Norwegii. Temat jak rzeka. Również miałem wyjechać... już lata temu ale trzyma mnie w dzikim kraju rodzina a dokładniej to schorowany brat. Nie jest kolorowo. Zgadzam się z Grzegorzem w 100%.

Link to post
Share on other sites

I myslisz, ze jakis urzedas sie tym przejmie?

Chyba dopiero jak nie zaplaci podatku u_u

Dopóki nikt tego nie zgłosi. Żaden zakład pracy nie trzyma się w 100% kodeksu pracy, więc takie rzeczy za zgodą obu stron się dzieją (pewnie w Norwegii też, bo w USA na pewno). Jeśli nie jest za zgodą obu stron, nie ma problemu, można zgłosić.

Link to post
Share on other sites

@NewSky, normalnie to też żyło mi się dobrze. Mogłem sobie zaplanować pracę i na wszystko starczało i czasu i środków, bo wiadomo, że nasza branża teraz ma swoje 5 minut. Na dodatek zawsze można było dorobić łatwo na pojedynczych zleceniach.

 

@dodo, w pełni się zgadzam, że za granicą też trzeba się napracować, jednak ludzie są uczciwsi. Może ja mam pecha, ale co chwilę trafiam na kombinatorów i jak przychodzi do rozliczenia to nagle okazuje się, że gołodupcy i stwierdzają, że "kasy nie mają i mogę iść do sądu". To jest jakaś plaga i straszna patologia. Po prostu jak się napracuję za granicą, to większa szansa, że te pieniądze zobaczę. Dla mnie ktoś, kto robi coś takiego nie różni się niczym od tego co bezczelnie kradnie. Nawet chyba bardziej szanowałbym tego drugiego.

 

Polskie firmy nie potrafią zrozumieć tego, że za pracę się płaci. Jak ich nie stać na pracownika, to niech go nie zatrudniają. Dla większości to niepojęte. Zlecają na prawo i lewo zadania, z pełną świadomością, że nie będą mieli z czego zapłacić i potem kombinują jakby tu się dogadać i bezczelnie finansują się innymi firmami, u których po prostu kredytują się jak w banku tylko bez procentów. A co prostsze rzeczy załatwią przez "stażystów", którym naobiecują gruszki na wierzbie, a potem kopną ich w tyłek i znajdą kolejnych. Tak niestety działa u nas duża część przedsiębiorstw i to nie z braku pieniędzy czy słabego rynku, tylko ze zwykłej pazerności, żeby zagarnąć jak najwięcej dla siebie kosztem innych. Często właśnie przez to uczciwe firmy mają problem w konkurowaniu ze złodziejami, którzy nie mają prawie kosztów pracowniczych, a porządne przedsiębiorstwa muszą wynagradzać uczciwie pracujący dla nich zespół, przez co koszty są wyższe. To właśnie dlatego ludzie wyjeżdżają, bo mają tego dosyć, a nie niższych zarobków.

Link to post
Share on other sites

 

 

jednak ludzie są uczciwsi

 

 

Nie zgodzę się z tym ale każdy ma prawo do własnego zdania. Ja Was nie mam zamiaru przekonywać. jeśli uważacie, ze np w UK jest lepiej, łatwiej - zapraszam, mogę nawet pomoc jak się tu znajdziecie. Nie zdziwcie się jednak jeśli wasze wyobrażenia o wystawnym życiu, pozbawionym zmartwień zostaną zdeptane przez rzeczywistość. 

 

Mówiłem wiele razy, powiem ponownie; 

 

 

"grass is always greener on the other side"

Link to post
Share on other sites

Krótko (ale zawsze coś), pracowałem za granicą i po części zgadzam się z dodo. Przynajmniej w Anglii dochodzi jeszcze element narodowościowy. Polacy są tam obcy. Angole trzymają się razem, Hindusi trzymają się razem, czarni też razem, a Polak Polakowi bardzo często wilkiem.

Czasem dociera mylne wrażenie na temat pracy za granicą, bo wartość nabywcza pieniądza jest nieporównywalnie większa. To na co w PL trzeba pracować cały dzień, niekiedy można kupić za godzinę pracy.

Dlaczego Polacy za granicą się dorabiają? Bo zapieprzają po 60-80 godzin w tygodniu i wydają tylko na to co niezbędne do przeżycia, a wydawać przyjeżdżają do Polski. Jeżeli mieszka i pracuje się w Polsce to planuje się mieszkanie/dom, samochód, bierze kredyty i kasa się rozchodzi na bieżąco. Do tego jak ktoś nie ma umiejętności które mu gwarantują stałe zatrudnienie, to nigdy nie jest pewien jutra. Zauważcie że jeżeli będąc za granicą myśli się o zostaniu tam na stałe to dopiero zaczyna się kosmos - mieszkania liczone w milionach złotych, spore koszta stałe. Może nie ma tragedii, ale do sielanki też daleko.

 

Na zachodzie jest - w moim przekonaniu - o tyle łatwiej że jeżeli chcesz zapieprzać to się czegoś tam dorobisz, a w PL już niekoniecznie, bo sama ciężka praca niczego nie gwarantuje. Można wiele nam jako narodowości zarzucić, ale jesteśmy zdolniejsi i pracowitsi niż wiele innych nacji i na tym zyskujemy.

  • Popieram 3
Link to post
Share on other sites

 

 

Zauważcie że jeżeli będąc za granicą myśli się o zostaniu tam na stałe to dopiero zaczyna się kosmos - mieszkania liczone w milionach złotych, spore koszta stałe. Może nie ma tragedii, ale do sielanki też daleko.

 

Trafiłeś w sedno.  

Link to post
Share on other sites
 

Nie zgodzę się z tym ale każdy ma prawo do własnego zdania. Ja Was nie mam zamiaru przekonywać. jeśli uważacie, ze np w UK jest lepiej, łatwiej - zapraszam, mogę nawet pomoc jak się tu znajdziecie. Nie zdziwcie się jednak jeśli wasze wyobrażenia o wystawnym życiu, pozbawionym zmartwień zostaną zdeptane przez rzeczywistość. 

 

Dodo, absolutnie nie twierdzę, że zachód to kraina mlekiem i miodem płynąca. Wiem jak jest i dlatego wcale mnie nie ciągnie tam tak mocno. Ale to co powiedział NewSky ma w sobie dużo prawdy, że tam jest większe prawdopodobieństwo, iż zapieprzanie przełoży się na pieniądze. U nas jest z tym bardzo różnie.

 

Po prostu większość postrzega zachód przez pryzmat takiego "złotego strzału", czyli wyjechać, dziadować na maksa, jeść najtańsze rzeczy, mieszkać w 15 osób i wrócić do kraju z odłożoną kasą. I tak właśnie nas widzą za granicą niestety. Tylko tu wyjazd traci sens, bo przecież wyjechali po to, by żyć lepiej, a dziadują gorzej, niż w kraju... Tego nie rozumiem. Gdybym ja miał jechać, to chciałbym wrócić z doświadczeniem, dzięki któremu miałbym łatwiej, a wtedy kasa sama by przyszła. Ale może ja mam jakiś dziwny tok rozumowania...

Link to post
Share on other sites
Tylko tu wyjazd traci sens, bo przecież wyjechali po to, by żyć lepiej, a dziadują gorzej, niż w kraju...

Spędziłem 2 lata w Niemczech i mimo tego, że kokosów nie zarabiałem (po odliczeniu zakwaterowania, kosztów dojazdu miałem to co "można zarobić bez problemu w Polsce" jak wielu przyjeżdżających polaków mawiało. Odłożyłem mało ale, primo- będąc tam żyłem- piłem i jadłem to na co miałem ochotę nie oglądając się na ceny (uwzględniając zdrowy rozsądek), jak chciałem gdzieś pojechać, pozwiedzać to jechałem, wydatki typu sprzet czy cuchy- no problemo, secundo- nie byłem nastawiony na zapieprz na maxa- praca 5 dni w tygodniu, weekend dla mnie, najczęściej pierwsza zmiana. Powiem tak- jak ktoś chce zarobić, odłożyć to odłoży- ile- to zależy od człowieka. Co do życia tam- owszem pewne rzeczy są droższe jak ktoś przelicza na zł. Ja tego nie robiłem i piwo miałem za 0,70 euro nie za 2, nie za 3 euro. Poziom życia jest wyższy, ludzi stać na wiele rzeczy a przecież ja byłem tam tylko biednym polaczkiem, tanią siłą roboczą. Mało tego- chcę tam wrócić, bo wiem, że mogę zarobić fajne pieniądze i godnie żyć nie martwiąc się o przyszłość i o to czy starczy do pierwszego. Nawet uwzględniając opłaty za mieszkanie czy samochód. Co do dziadowania się zgodzę- jadą do pracy i dziadują, najgorsze śmieciowe zarcie, koczowanie i naturalnie chlanie najtańszego alko na potęgę. Potem łażą tacy nie ogoleni, śmierdzący, jak najzwyklejsze lumpy. Nie rzadko wszczynają burdy. Nie uogólniam teraz, nikogo nie obrażam ale niestety tak jest właśnie postrzegany polak za granicą.

  • Popieram 3
Link to post
Share on other sites

Obecnie:
5.20 wstaję
5.20-5,48 poranna toaleta+śniadanie
5,48-5,53 rowerkiem na przystanek
5,53-6,40 sen w austobusie
6,40-6,58-tramwaj+autobus
7-19 praca
19-20,20 powrót do domu
-21 kolacja+wiadomości ze świata
21-22,30 gierka przed snem
22,30-23,15 toaleta wieczorna
i to wszystko za 8,5 zł na czarno od poniedziałku do piątku i w soboty do 15.00 :)

Edytowane przez gloryseeker
  • Popieram 1
Link to post
Share on other sites

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...