Skocz do zawartości

Uzależnienie komputerowe w krzywym zwierciadle


Recommended Posts

Jak nie ma kolegów, to się znajdzie serwer czy gildię i będzie grało samemu. Powiedz lepiej kiedy napiszesz ten artykuł i gdzie to będzie można przeczytać?

 

PS: W sumie naszedł mnie podobny pomysł, tylko może posty zbyt krótkie :)

Edytowane przez Glider
Link to post
Share on other sites

Powiedz lepiej kiedy napiszesz ten artykuł i gdzie to będzie można przeczytać?

Artykuł jest cały czas redagowany, co do miejsca ukazania się drobna niespodzianka aczkolwiek na pewno o tym tutaj poinformuję.

 

 

 

Z pewnością nie jesteś złym kierowcą, ponieważ doskonale wiesz co się może stać z człowiekiem w którego wjedziesz przy wysokiej prędkości :D  

Właśnie za punkty z radarów straciłem prawko ;p

Link to post
Share on other sites

Xor jak jesteś zainteresowany jakimiś informacjami to zapraszam na PW. Byłem osoba uzależnioną. MMO dokładnie L2. I powiem Wam szczerze nie macie pojęcia jaka to jest masakra. Straciłem ponad 2 lata życia. Nie będę teraz opisywał dokładnie wszystkiego, ale jak mówię jak chcesz trochę danych z 1 ręki to pisz.

Link to post
Share on other sites

Xor jak jesteś zainteresowany jakimiś informacjami to zapraszam na PW. Byłem osoba uzależnioną. MMO dokładnie L2. I powiem Wam szczerze nie macie pojęcia jaka to jest masakra. Straciłem ponad 2 lata życia. Nie będę teraz opisywał dokładnie wszystkiego, ale jak mówię jak chcesz trochę danych z 1 ręki to pisz.

To napisz ku przestrodze! Może twój przykład "świadectwo" nawróci tj. zawróci kogoś ze złej ścieżki! W sumie ja też mogę swoje opisać, może nie wchodziłem tak mocno w gry, ale swoje z komputerem też mam do powiedzenia. Też dołączę się do "zwierzeń" - browary Xor wyślesz potem, na adres podany w e-mial-u :D

Link to post
Share on other sites

To napisz ku przestrodze! Może twój przykład "świadectwo" nawróci tj. zawróci kogoś ze złej ścieżki! W sumie ja też mogę swoje opisać, może nie wchodziłem tak mocno w gry, ale swoje z komputerem też mam do powiedzenia. Też dołączę się do "zwierzeń" - browary Xor wyślesz potem, na adres podany w e-mial-u :D

Napisałem Xorowi na PW. Może wykorzysta. Powierzchownie opisać się tego nie da, a tak dokładnie to jeszcze nie czas na forum.

Link to post
Share on other sites

 

 

Powierzchownie opisać się tego nie da, a tak dokładnie to jeszcze nie czas na forum.
To może pół na pół? Bez intymnych szczegółów - "i siedziałem w zasranych gaciach a obok mnie leżała miska do której oddawałem fekalia i wymiotowałem nadmiarem piwa z keg-a i 3 dniowej pizzy" :D
Link to post
Share on other sites

@Glider - średnio się udał kąśliwy "dowcip"

 

@All

Tak znam historię dadulka i Z PEWNOŚCIĄ jest to niesamowita kopalnia wiedzy, bo jego syndrom był nieco inny od tego od którego wyszedłem z inicjatywą dyskusji. Mamy więc 2 zupełnie różne historie, które doprowadziły do podobnego efektu.

Link to post
Share on other sites

Dlaczego? Bo dają namiastkę przynależności do jakiejść grupy "społecznej" , mają e-przyjaciół,e- znajomych, którzy wypychają interakcję z innymi ludźmi w realu zastępując ją interakcją z ludźmi po 2giej stronie kabla. Im więcej siedzisz, tym bardziej się angażujesz w te pseudoznajomości. Koło się zamyka.

Jest jeszcze jeden aspekt. Ucieczka. Problem w "realu" rozwiązujesz w grze. Tam zawsze wszystko wyjdzie, jeśli poćwiczysz/pofarmisz wystarczająco długo. "Potęga"- ile dawało satysfakcji PK 10,15,20 ludzi pod rząd...bo oni są gorsi a Ty jesteś UBER. I to nie chodzi o to czy ktoś jest dowartościowany czy nie, tu chodzi o zaspokojenie normalnej ludzkiej pychy. Jak w padasz w uzależnienie doskonale wiesz, że życie realne jest pogrążone i chcesz to odbić w grze bo tam łatwiej, bo przyjemniej bo jest zawsze ktoś o tym samym celu i zainteresowaniu. Wiesz, że dajesz d***y w życiu ALE w grze jesteś super. Dla takiej osoby jest to pewna rekompensata. Problem w tym że to narasta lawinowo.

 

 

To może pół na pół? Bez intymnych szczegółów - "i siedziałem w zasranych gaciach a obok mnie leżała miska do której oddawałem fekalia i wymiotowałem nadmiarem piwa z keg-a i 3 dniowej pizzy"  :D

 

Nie masz pojęcia o czym piszesz dziecko...

Edytowane przez dadulek
Link to post
Share on other sites

 

 

Ciekawy temat waćpan poruszasz! Ja może wymienię na sucho przyczyny takiego stanu rzeczy:

 

- brak ojca lub słaby kontakt z nim (uzależnienie, praca, więzienie, zwykły brak zainteresowania, akceptacji itp)

- brak ogólnie dobrego kontaktu z rodzicami (zostawiony sam sobie, ciągle wyszydzany, demotywowany, deprymowany, podważany co do umiejętności, zdolności itp - również z powodów j.w.)

- brak dobrego kontaktu z kolegami/przyjaciółmi (dom na uboczu, złe towarzystwo, brak akceptacji lub czasu)

- brak ciekawych alternatyw spędzania wolnego czasu (lub też zwykłe lenistwo by ruszyć tyłek...)

- brak lub poszukiwanie "swoich" zainteresowań - jak masz pasję, to sru sklejać modele, śmigać trasę na rowerku turystycznie po okolicy, ganiać za szybowcem w aeroklubie, czytać książki itp

- potrzeba zapewnienia sobie poczucia bezpieczeństwa/stabilności

- potrzeba "rozwijania siebie" - tylko dlaczego jako piksele w Tibii

- potrzeba "akceptacji" - mam diaxy mieczyk, super eq - jestem kimś na serwie

- chęć zaimponowania innym, (przedłużenie wirtualnego qtasa)

- ucieczka od problemów z którymi sobie nie radzimy

- szukanie różnego rodzaju substytutów (również taniego zaspokojenia potrzeb), "swojego miejsca" w internecie - na tym forum znajdę (tu wpisać) co potrzebuję

- pewne "problemy z samym sobą" podpadające pod depresję, bunt, różne zaburzenia

- niechęć lub strach do świadomego kierowania własnym życiem i braniem za nie odpowiedzialności

- niechęć do jakichkolwiek zmian

- brak dojrzałości, bunt, odrzucenie innych alternatyw

- chęć "zdobywania wiedzy" - tylko mało przydatnej, nie ukierunkowanej konstruktywnie

- niechęć, lenistwo do "pracy na sobą" i "samodoskonaleniu" jako jednostki - mogę spędzić ten czas na zdobywaniu umiejętności ale nabiję kolejnych parę punktów w specjalności "Miner"

 

To tyle tak z grubsza - z głowy. Na pewno każdy z nas ma jakieś odchyły - nie mówię co jest lepsze/gorsze bo wsio szkodzi :)

 

PS: nie wymieniam tutaj powodów "duchowych", że to Szatan mąci w głowie oraz życiu i prowadzi do złego zniewolenia, uzależnienia itp bo to kit dobry do wmawiania przez księży dla ministrantów i manipulowania innymi ludźmi niż szersze (nie jedyne i słuszne, kleryckie) spojrzenie na problem <-- wiem, bo sam się z tym spotkałem, na swoim przykładzie ;P

 

 

to ja teraz cos od siebie

1. Mam tatę i mam z nim bardzo dobry kontakt

2. Z obojgiem rodziców dogaduje się świetnie - to też może być przyczyną -zbyt duże zaufanie z ich strony

3. Zawsze byłem jedną z najbardziej towarzyskich osób w grupie

4. Brak zainteresowań? Wycieczki i wspinaczki wysokogórskie w Europie i Afryce. Bzik na punkcie nart i moich studiów - chemia moja miłość :)

5. jw.

6. W tym stanie masz zerowe poczucie bezpieczeństwa- jesteś świadomy że coś zawalasz, niszczysz i właśnie dlatego grasz (logic?)

7. To poniekąd prawda

8. jw.

9. Innych masz w du**e w sumie. Liczysz sie TY. W sumie to tak trochę robisz to dla siebie. ( z ku****m to spłycenie straszne)

10.,11. to prawda

12. uwierz mi znam ludzi z leczona depresją, nie tędy droga

13.bardziej strach przed tym co mnie zastanie jak wyjdę z gry

14. oj to w 100% fail. Bardzo chcesz zmienić... tylko jak?

15. tak i nie. mamy przypadki dzieciaków i ludzi po 30

16. vide pkt 14

Link to post
Share on other sites

mam znajomego... :P znamy się 8 lat. przypadkiem zaczęliśmy gadać, właśnie w WoW'ie :P  

nie gram od 2 lat, bo mi się zwyczajnie znudziło, on jednak siedzi i siedzi (wstaje o 10, idzie spać 2-3) i nic innego nie robi. Sam mówi, że mu się to znudziło, ale nie wie co miałby robić innego. 

 

Każde wspomnienie o nauce, czytaniu książek, sporcie czy czymkolwiek spławia. w zasadzie jedynym sposobem żeby go wyciągnąć jest to, że wbijam się mu na chatę i mówię, że idziemy na piwo. z tym, że nieważne ile wypije, po powrocie i tak wejdze na pc,żeby pograć w WoW'a...

 

 

tak, jest to uzależnienie. ino facet ma strasznie niską samoocenę i ciężko przekonać go, że w realu jest ciekawie, i jak każdy człowiek ma coś do zaoferowania innym

Link to post
Share on other sites

Tak łatwo pisać o kimś, ale ciężko skrytykować samego siebie, więc może ja napisze o swoim przypadku.

Wciągnąłem się w gry i odczułem to dosyć mocno, moja edukacja mocno ucierpiała, tak samo jak i kontakty z rówieśnikami, bo wszyscy zaczęliśmy grać i tylko to się liczyło...wychodziło się na pogawędki o grze, po czym wracało i rozmawiało Skype/TeamSpeak - tak przez 4 lata.

Wejście do kompa niczym zastrzyk heroiny, morda ucieszona i oczy wpatrzone w monitor...granie nocek wymęczyło i zamiast do szkoły kombinowało się jak tu udać się do domu, tzw. wagary ;)

Tak jak kilka osób zauważyło widzi się tam lepszy świat, gdzie każdy jest kim chce, kreuje się swój świat i wspólnie zamiast na piwie siedzi się na "potworach" i koksa, koksa, koksa..pogoń za exp.

Aczkolwiek mimo tego wszystkiego dobrze wspominam gry i czas(poznałem ludzi z którymi mam kontakt do tej pory, byłem na kilku spotkaniach na piwku i był u mnie dobry kolega z 2 końca Polski), chociaż skopałem szkołę i trzeba było nadrabiać.

Nadal jestem graczem, tylko mądrzejszym po szkodach, cenie sobie gry i traktuję jako rozrywkę, ale widzę zagrożenie XXIw. które nie da się uniknąć bo teraz każdy ma dostęp do internetu i gry to jeden z aspektów uzależnień - myślę, że facebook jest głównym zagrożeniem, patrze panicznie na znajomych którzy pierwsze co otwierają oczy i lecą zalogować się na ten syf...(bez obrazy) i muszą być na bieżąco!

 

Link to post
Share on other sites

Ja mogę też się nazwać uzależnionym (kilka godzin dziennie, jak jest zimno to całe dnie), ale chyba nic nie ucierpiało na tym ;). Pracę mam, dziewczynę mam, wszystkie szkoły pokończyłem z dobrymi wynikami. Jeżdżę na rowerze, fotografuję, czytam książki... Tylko tak jakoś komputer zajmuje najwięcej czasu w życiu :D. A gry to hobby i spędzanie czasu, na równi z ksiażkami czy filmem.

Czasem żeby się z tego wyrwać wystarczy jakiś pozytywny impuls ;). Poznanie dziewczyny chociażby. Jakiś fajny wyjazd. Wg mnie metody siłowe nie sa skuteczne, bo zakazanego owocu się pragnie.

Link to post
Share on other sites

ja mam przegrane od 2010 roku od stycznia ponad 3,9 k godzin w wowie :P ale wiekszosc z 2010-2011 roku :P od tamtej pory we wszystkie gry lacznie wyszlo mi 600 godzin. ostatni rok prawie nic,a  teraz postanowilem troszkę się pobawić (chomikowanie humble bundle na dobrą sprawę na nic się nie przyda...trza to przejść kiedyś :P )

 

podejrzewam ze jak zamowie kompa nowego to pierwsze 2 tygodnie nolife... ale pozniej sie ogarne ^^

Link to post
Share on other sites
Gość effendi360

Nie miałem czasu jeszcze porządnie się wypowiedzieć więc zrobię to teraz.

 

Jestem uzależniony od komputera, gier, ogólnie całej tej otoczki. Nie gtxxor, to nie tylko hobby. Na hobby, nie poświęca się 80% swojego czasu i 80% budżetu wypłaty. Nie potrafię bez tego żyć i tyle. Pierwsze co robię jak wstaję, zanim wyjdę do pracy - siadam do kompa. Pierwsze co robię, po przyjściu z pracy - siadam do kompa. Owszem, mam jakąś tam laskę, jeżdżę na rowerku, czasem skoszę trawnik, byłem w Egipcie, ale to tylko tak naprawdę chwilowe rozpraszacze. Nie potrafiłbym odciąć się teraz od kompa i siedzieć na przykład tylko po dwie godziny dziennie. Po prostu, nie miałbym co z tym czasem zrobić. Nie potrafiłbym sensownie go zorganizować. Nie uważam się za życiowego przegrańca, ale wiem, że mógłbym w życiu zawodowym osiągnąć dużo, dużo, dużooooooo więcej, gdyby nie moja "choroba". Tak na prawdę, moja ciulata praca, w której kontakt z kompem/netem ograniczony jest do grzebania chwilę w smartphonie, daje mi te 8 godzin dziennie gdzie jestem oderwany od "swojego świata". Bez problemu znoszę tę rozłąkę bo po prostu, oprócz tego, że jestem uzależniony, nie jestem też kretynem. Nie ma pracy, nie ma kasy, nie ma nowych gratów - proste, więc na to pozwolić sobie nie mogę.

 

Skąd to się wzięło ? Ano z dzieciństwa. Jak dorwałem się do C64 w wieku 8 lat, to wsiąkłem już na zawsze. Szczegółów nie będę opisywał. Po prostu poczułem, że to jest TO i na bok odeszły inne rozrywki i zainteresowania.

 

Wiele tu mówicie o uzależnieniu od MMO i to jest prawda. Granie w społeczności, ranga, prestiż - to uzależnia jak cholera. Nigdy nie byłem jakimś wielkim fanatykiem MMO. Generalnie jedyna gra, której zdarzało mi się poświęcać po 16h dziennie to pierwsze Gearsy. Już pomijając fakt, że samo multi w niej było wyjebiste, kręcił właśnie klimat, ludzie, zgrana ekipa. Jestem jednak osobą, która dość szybko się nudzi wykonując tą samą czynność, dlatego na obecną chwilę celowo unikam wkręcenia się w jakiekolwiek MMO. Ot, siadam do kompa, trochę filmu, jakiś serial, forum, gierka - byleby nie to samo na dłużej, jednakże czy robi to naprawdę jakąkolwiek różnicę skoro, koniec końców i tak siedzę nadal przed ekranem ?

 

Patrząc jednak z innej strony ja wcale nie uważam, że swoje życie jakoś zmarnowałem. Jestem młody i w cholerę rzeczy jeszcze może się wydarzyć. Moje uzależnienie, dało mi na tak naprawdę wiele emocjonujących dla mnie przeżyć, które po prostu nijak się mają do wzorca wypracowanego przez społeczeństwo. Wywalenia 20k na jakiś tam ślub, zmienianie obsranych pieluch, nieprzespane noce, branie sierpniowej wypłaty ze świadomością, że już na wakacje ona nie pójdzie tylko na wyprawkę dla dziecka na 1 września - sorry, ale ja *******ę to. Kiedyś usłyszałem fajny tekst: "wirtualna rzeczywistość, już jest rzeczywistością" - moim zdaniem oba te światy się uzupełniają i to, co robi człowiek w sieci, wcale nie ma mniejszej wagi, niż to co robi w realu. Te rzeczy są po prostu innej kategorii. Mieszkam na wsi, w aglomeracji typowo turystycznej i dosłownie, nie mam tu ANI JEDNEGO znajomego, który dzieliłby moje pasje w równym stopniu jak ja. Z pomocą przychodzi sieć, więc jaka różnica, czy siedzę tu i piszę teraz do kogoś, kto będzie zainteresowany tym co mam do powiedzenia, czy pójdę do "Marago" (lokalna knajpa) wywalę kilka piw i posłucham o rzeczach, które mnie kompletnie nie interesują. No dla mnie jest to duża różnica.

 

Osobiście uważam, że na tym forum jest wiele osób, których stosunek do komputera można podciągnąć spokojnie pod określenie: uzależnienie jednak albo nie widzą swojego problemu, albo widzieć nie chcą, albo się po prostu do niego nigdy nie przyznają. Ja nie raz zasłynąłem z szczerości do bólu, więc mnie to wali. :P Jest jak jest.

 

Tyle ode mnie. Brawo gtxxor. Pomysł na temat, *****isty. A teraz spadam, bo zaraz laska przyjeżdża. :D

Link to post
Share on other sites

 

 

Osobiście uważam, że na tym forum jest wiele osób, których stosunek do komputera można podciągnąć spokojnie pod określenie: uzależnienie jednak albo nie widzą swojego problemu, albo widzieć nie chcą, albo się po prostu do niego nigdy nie przyznają. Ja nie raz zasłynąłem z szczerości do bólu, więc mnie to wali. :P Jest jak jest.
Piknie napisane! W sumie Xor tym tematem dał wszystkim wiele do myślenia - jak również inni użytkownicy swoimi postami. Jak trzeba doradzić w sprawie danego sprzętu czy peryferiów, tudzież softu i rozwiązać problem to każdy się przekrzykuje, mówi co i jak - pięknie. A tu weź się człowieku za mordę i pomyśl "jak zżyty jesteś z maszyną" i wirtualnym światem. Normalnie aż człowiek robi bilans tego ile czasu zainwestował w siebie i komputer tj. przepierdzielił... Wieczorkiem też postaram się cuś konstruktywnego (oprócz postu na 2 stronie) wyprodukować.
Link to post
Share on other sites

8 lat to i tak późno. U mnie zaczęło się mniej więcej na przełomie trzeciego i czwartego roku życia, jak brachol (rocznik 75) namówił rodziców na zakup ZX Spectrum. Potem poszło z górki - na komunię dostałem Amigę i przez całe wakacje rower był w odstawce. Później zdarzało się, że wychodziłem "do szkoły" i wracałem do domu jak tylko zorientowałem się, że rodzice wyszli do pracy :P

W liceum grałem już zdecydowanie mniej, bo większość czasu przy kompie poświęcałem na kopiowanie CD-R'ów - przez 4 lata szkoły średniej byłem jedyną osobą z nagrywarką - hajs był z tego niesamowity, upgrade'owałem kompa jak tylko wychodziły nowe grafy lub proce. Na studiach bywało różnie - miałem okresy, że nie grałem w nic przez kilka miesięcy, ale przez KOTOR'a ojebałem sesję. Nie poszedłem na 3 egzaminy w pierwszym terminie, bo tak mnie wciągnęło. Obecnie jest z tym różnie. Staram się być na bieżąco z nowościami, ale w roku wychodzą może z dwie, góra trzy gry, które sprawiają, że zapominam o realnym świecie. Resztę traktuję tak samo jak film czy książkę, czyli jako rodzaj rozrywki. Nigdy nie grałem w MMO, bo zdaję sobie sprawę, że gdyby mi się wkręciło to mogłoby być nieciekawie. Jestem na takim etapie, że nie mógłbym sobie pozwolić na zawalenie roboty, ale z pewnością mogłoby ucierpieć moje życie towarzyskie. Mam to szczęście, że w gronie najbliższych znajomych mam kilka osób ( w tym bardzo sympatyczną, również wizualnie, koleżankę), które grają mniej więcej tyle co ja i dość często nasze rozmowy przy alko ( i nie tylko) schodzą na tematy "gejmingowe". Od zawsze wychodziłem z założenia, że wszystko jest dla ludzi, ale nie dla wszystkich ludzi. Należę do osób, które próbowały w swoim życiu naprawdę sporej liczby przeróżnych substancji, jednak nigdy się od niczego (wyjątek kawa i fajki) nie uzależniły. Znam jednak osobiście kilka osób, które stoczyły się mniej więcej rok po tym, jak spróbowały LSD. Z grami jest podobnie - jeden zarwie kilka nocek, ale skończy daną grę i wróci do "normalnego" życia, a drugi skończy w ten sam sposób kampanię, ale później przerzuci się na multi i wtedy mogą zacząć się problemy.

 

 

 

Wywalenia 20k na jakiś tam ślub, zmienianie obsranych pieluch, nieprzespane noce, branie sierpniowej wypłaty ze świadomością, że już na wakacje ona nie pójdzie tylko na wyprawkę dla dziecka na 1 września - sorry, ale ja *******ę to.

 

Podpisuję się pod tym wszystkimi kończynami. Nie planuję się rozmnażać. Mam to szczęście, że moja dziewczyna myśli podobnie. Do tej pory zjeździłem już ładny kawał świata, ale im więcej podróżuję, tym więcej chcę podróżować. Jestem egoistą i hedonistą, dobrze mi z tym i nie odczuwam absolutnie żadnej potrzeby zmian.

Edytowane przez Nowaj
Link to post
Share on other sites
Gość effendi360

Nie miałem okazji się wcześniej zarazić. Wychowywałem się na zadupiu. Jak weszły "satelity" i byłem już mocno wsiąknięty, na Sky One leciał codziennie o 19 program o grach. Następnego dnia w szkole, jak opowiadałem o tym co widziałem innym łebkom, to patrzyli na mnie jak na jakiegoś chińczyka. Pamiętam mój pierwszy kontakt bardzo dobrze. To były święta wielkanocne, byliśmy w Lubinie u ciotki i sąsiad kuzyna miał na chacie Atari/C64 - nie kojarzę co to mogło być, ale pierwszą gierkę pamiętam - River Raid.

Link to post
Share on other sites

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...