Gry. Chyba każdy z nas grał w gry. Nieważne, czy w Mario na Pegazusie, na którym się wychowałem, czy w Snake'a na starej Nokii, czy może już na PC w pierwsze RPGi i shootery. Każdy, kto znajduje się w grupie wiekowej 40 i mniej, miał do czynienia z grami.
Nie wiem, czy to dobrze - sami odpowiedzcie na to pytanie. Wiem jednak, że świat w niebezpiecznym tempie zmierza ku coraz większej... prostocie, że tak ujmę to eufemizmem. Całkiem jak Microsoft - wprowadza kafelki na pół ekranu, traktując użytkowników niczym pół-inteligentne plemię Sentinelese (poczytajcie o nich, przy okazji się czegoś dowiecie).
Wracając jednak do gier - czy Wy też zauważyliście coś dziwnego w naszym społeczeństwie? Jeszcze 5 lat temu, widząc 30-letniego mężczyznę grającego na komórce w, przykładowo, grę Prince of Persia pobraną za 9,56 zł (z VAT) z wapstera, można by złapać się za głowę i powiedzieć, że "Ci młodzi... Nic tylko im zabawa w głowie" (szczególnie rodzice wyspecjalizowali się w tego typu powiedzonkach). W dzisiejszych czasach jednak, widok taki jest już codziennością. Zmieniły się telefony, rozmiary ich ekranów, możliwości technologiczne, grafika - no, wszystko. Wiek grających też się zmienił. I w jedną, i w drugą stronę. Dziś 2-latek grający ze swoim 35-letnim ojcem w Angry Birds, to norma. Nie mówię, że gry to czyste zło - sam przecież w nie gram - ale, na Boga, trzeba znać granicę! Wychowywanie świeżo narodzonych niemowlaków na Wkurzonych Ptakach to zdecydowanie nie jest dobry pomysł. A gdzie klocki? Gdzie puzzle? Gdzie kolorowe grzechotki kupione na Ruskich? Tak, wiem, gry to duża swoboda dla rodziców. "Hej, młody, trzymaj tableta, ustrzel sobie kilka świnek, a ja idę robić obiad". Ok, rozumiem, nie zawsze jest czas na zajmowanie się dzieciakiem. Ale w ten sposób nasz świat zmierza ku zagładzie. Serio. Co wyrośnie z takiego smyka za 30 lat? Seryjny morderca? Bezkompromisowy złodziej? A może po prostu nieudacznik życiowy? Przepraszam, że piszę tak bezpośrednio i nieco ostro, ale chcę uświadomić, że gry od małego to nie do końca trafiony pomysł.
Idźmy w drugą stronę. 35-letni facet (facet?) zagrywający się w Bad Piggies. Nie mówcie mi, że ta gra rozwinie u niego kreatywność i wyobraźnię, bo gdyby miał jej choć odrobinę, to odłożyłby smartfona, wziął młotek, gwoździe i zrobiłby małemu synowi huśtawkę i domek na drzewie.
"-Stasiek, idź wynieś śmieci! -Już, chwila moment, zaraz skończę poziom!". Później się dziwić, że mamy niż demograficzny, skoro zamiast ... <miejsce dla kreatywnych>, facet woli sobie pograć w ogłupiającą grę.
Rozumiem ludzi, którzy od czasu do czasu zagrają na poczciwym PC-cie w pełnometrażową produkcję. To potrafi czasem odstresować i dać miłą satysfakcję. Ale trzeba znać umiar. A punktów doświadczenia, potrzebnych do odblokowania wyzwania "Zdobądź wyobraźnię, rozum i znaj umiar", nie kupisz w AppStore. Koniec transmisji.
[Już wkrótce kolejne wpisy - "Piraci z Karaibów, czyli dlaczego przeciętny Polak mógłby być Jackiem Sparrowem" oraz "Mądrości życiowe, czyli jak poprawnie skomentować artykuł". Zapraszam!]
- 3
16 komentarzy
Rekomendowane komentarze