Skocz do zawartości

Uszkodzony (nie ładuje) HTC Desire 620 - za flaszkę


Recommended Posts

Mam telefon. Telefon był używany przez mojego brata jakieś 2 lata, dwa lata temu. Czy coś. Potem wziął i się zepsuł. Zepsucie objawia się tym, że telefon nie ładuje baterii. Włożenie naładowanej baterii pozwala włączyć urządzenie i normalnie go używać, do momentu rozładowania.

 

Co jakiś czas przypominam sobie, że mam ten telefon w szufladzie i że w sumie przydałby się awaryjny aparat na wszelki wypadek, więc biorę go do serwisu, raz coś tam było lutowane, raz wymieniane gniazdo, za każdym razem telefon wracał "sprawny" ale dalej nie ładował i za każdym razem dostawałam odpowiedź, że "u nich działał". To były różne serwisy. Więc może to faktycznie tak jest, że ja magicznie tracę umiejętność podłączania telefonu do ładowarki w momencie kiedy zbliżam się do tego konkretnego modelu. Jakiś spell AoE albo coś.

 

Dodam, że - oczywiście - próbowałam różne gniazda i różne kable i ładowarki (wszystkie działające z innymi telefonami), wymieniałam też baterię na nową, bezskutecznie. Wartość napraw przekroczyła wartość rynkową urządzenia już jakiś czas temu i nadszedł czas, żeby pogodzić się z faktem, że nic z tego nie będzie.

 

Stan wizualny oceniam jako dostateczny na szynach: ekran jest porysowany (ale nie stłuczony), z tylnej obudowy i ramki oblazła farba. Ale za to gniazdo ładowarki jest sztuka nówka. Być może znajdę też drugą baterię do kompletu (zamiennik). Poza tym akcesorów brak.

 

AvJAmYr.jpg

 

A5775Ox.jpg

 

Rm6eveg.jpg

 

r2Ff7xQ.jpg

 

Tylko odbiór osobisty w Krakowie (Mały Płaszów lub Mistrzejowice, inne rejony do ustalenia).

 

Cena: 500ml Żubrówki Liście Klonu lub 25zł.

 

Kontakt przez PM

Edytowane przez iamnotreal
Link to post
Share on other sites
  • 3 tygodnie później...

Wiem, tak będzie na sto pro, ale użeranie się z roszczeniowym nastawieniem ludzi, którzy dzwonią po darmowe rzeczy na olx nie ma na liście rzeczy, z którymi mam ochotę się dziś zmagać.

 

Czekam na odpowiedź jednego z użytkowników forum, który wyraził chęć wcześniej, tylko mi się nie chciało wysyłać/bawić z wystawianiem na allegro, jak się zdecyduje, to okej, jak nie, to fon wyląduje w śmieciach.

Link to post
Share on other sites

Ej.

 

Przy przeprowadzce biura wystawiałam na olx kupę rzeczy za darmo: meble, stary sprzęt komputerowy/biurowy, tony używanych segregatorów i takie tam, kilkadziesiąt ogłoszeń. Ludzie potrafią dzwonić w środku nocy (bo akurat się zdarzyło, że jakieś ogłoszenie przeszło moderację olx o 3 w nocy) albo drzeć na mnie mordę i wyzywać, bo "dzwonili wcześniej i było zajęte, a przecież im się należy", chociaż ktoś zadzwonił minutę wcześniej i zarezerwował. Albo rezerwować w 30 sekund po pojawieniu się ogłoszenia, a potem awanturować się przy odbiorze, że coś nie działa (co w każdym przypadku było jasno napisane w ogłoszeniu, zazwyczaj na samym początku, ale to przecież wymagałoby doczytania ogłoszenia dalej niż tytuł i numer telefonu).

 

Nie mówię, że wszyscy, wiadomo, duży odsetek zachowuje kulturę. Ale te pojedyncze przypadki skutecznie zniechęciły mnie do oddawania za darmo czegokolwiek przez olx.

Link to post
Share on other sites

Może nie wyjątkiem, ale zdecydowanie w mniejszości.

 

Zdarzają się ludzie, którzy przyjadą, przywiozą kawę/czekoladę/wino, ładnie podziękują, ale na olx siedzi też grono ludzi, którzy - według moich obserwacji - dzwonią na każde ogłoszenie oddania czegokolwiek posiadającego jakąkolwiek resale value i z tego żyją. Byli ludzie, którzy dzwonili i mówili, że biorą wszystko, co mam, nawet nie wystawione, nie ważne, co to jest, byle się do żuka zmieściło. Zazwyczaj takie coś powoduje we mnie wewnętrzny sprzeciw i uczucie zniesmaczenia, bo nie po to robię zdjęcia, piszę dokładny opis i wystawiam na olx, myśląc, że oddawane przedmioty komuś się jeszcze przydadzą, żeby ktoś to potem wziął i sprzedał na allegro.

 

Dlatego od tamtego czasu, ile razy mam coś do oddania wystawiam przedmiot z jakąś mocno niezaporową ceną większą od 0 (co filtruje wszystkich szukających rzeczy za darmo) i potem, w zależności od tego kto się zjawi i w jaki sposób ze mną rozmawia to go kasuję bądź macham ręką. Tylko czasami mój pomysł na "niezaporową cenę" jest zbyt wysoki, jak w przypadku telefonu z tego tematu, ewidentnie.

Edytowane przez iamnotreal
Link to post
Share on other sites

Heh, to też. Raz jedna kobieta tak strasznie się na mnie zezłościła, bo kanapa, po którą przyjechała nie zmieściła jej się do samochodu (chociaż w ogłoszeniu był link do strony Ikea, gdzie jak byk były wypisane wymiary co do milimetra i informacja, że się nie rozkłada na części pierwsze), bo przecież ona przyjechała taki kawał. Po czym zażądała (nie, że poprosiła, albo zaoferowała, że zapłaci za transport czy coś, bo to jeszcze byłoby do dogadania - zażądała kategorycznie), że mam jej tę kanapę przewieźć, bo ona widziała, że przyjechałam kombi i mi się zmieści przecież.

 

A ja ją oszukałam, bo nie przewidziałam magicznie, że przyjedzie yariską po 3 osobową, nierozkładaną sofę.


edit: no i była jeszcze sytuacja jak oddawałam pralkę. W pralce wytłukły się łożyska i hałasowała. Kupiłam nową. Panowie, którzy przywieźli nową mieli zabrać starą, ale - żeby było miejsce do wnoszenia nowej - najpierw wystawili ją do garderoby. Po czym o niej zapomnieli wychodząc, a ja zorientowałam się wieczorem. Na drugi dzień zadzwoniłam do sklepu, gdzie mnie ładnie przeprosili, powiedzieli, że teraz nie mają ludzi/transportu w tym rejonie, najwcześniej za 3 dni. Albo, że w ramach przeprosin mi dadzą bon na 100zł, a ja sobie ogarnę pralkę we własnym zakresie. Ogarnianie pralek we własnym zakresie to nie jest moja ulubiona czynność, ale mój brat przycebulił i zdecydował, że on pralkę ogarnie za ten bon, bo chce nową myszkę, a akurat widział - jak byliśmy wybierać pralkę - Rivala 100 na promocji za 99zł w tym sklepie. No dobra.

Takim sposobem pralka wylądowała na olx. Najpierw za 25zł (bo mój brat powinien mieć na drugie Janusz a na trzecie Biznesu), a po tym jak po tygodniu zaczęła mi przeszkadzać w garderobie - za 0zł. 3 minuty, dzwoni typ, że on przyjedzie po tę pralkę. No okej, dla mnie git, bierz pan, mi nie potrzebna.


Miał być za pół godziny, minęło jakieś półtorej. Telefon. Gość jest na dole i mówi - uwaga - że możemy znosić tę pralkę. Ja zdziwiona, bo pierwsze zdanie w ogłoszeniu brzmiało: "do zniesienia z 4 piętra, brak windy". Więc mu mówię, że nic nie będę znosić i jak chce, to niech sobie wejdzie i sam zniesie. Coś tam wymruczał i się rozłączył, ale za chwilę dzwoni, domofonem tym razem. Otwieram, bo się pewnie chłop zdecydował. Mija 5 minut, czyli mniej więcej trzykrotność tego, ile zajmuje pokonanie 4 pięter w bloku bez windy, stoję jak głupia w drzwiach, trzymam kota, żeby nie spierdzielił na poddasze po raz 4 w tym tygodniu. I moim oczom ukazuje się gość. W wieku lat może z 60. O kulach. Prowadzony pod rękę przez kobietę, lat połowę z tego, może trochę wiecej.

Okej. Zapowiada się ciekawie.


Idziemy do garderoby, pokazuję im tę pralkę. Kobieta się pyta, czy jest sprawna. To jej mówię, że - dokładnie tak, jak było napisane w tytule ogłoszenia - działa, ale się tłucze, więc kupiłam nową. Ona na to, że to ona to weźmie tę nową.

Zatkało mnie, bo mi się właśnie pojawiła w głowie wizja, jak typ z tej kuli montuje shotguna i pod bronią we dwójkę w skoku stulecia kradną mi moją nową pralkę i że to branie starej to tylko taka zasłona dymna.


Na co mój brat, który wybrał ten moment, żeby zejść do przedpokoju, zainteresowany przedłużającym się zamieszaniem, stwierdził (w bardziej dobitnych słowach), że chyba oszalała, że mogą zabierać tą i się oddalić czym prędzej, albo oddalić się czym prędzej bez zabierania. Albo on ich oddali.

Gość coś tam zaczął babce tłumaczyć, że tak nie można, że wezmą tę, którą oddaję. Ale ona, że nie, bo ona ma małe dzieci i potrzebuje pralki, a nie ma na pralkę, a dzieci nie mogą w brudnych ubraniach, a skoro nam się dobrze powodzi bo możemy sobie kupić nową, to równie dobrze możemy jej dać i sobie kupić następną. I ładuje się do łazienki, odpina pralkę (tę nową) od kontaktu. Gość ją próbuje powstrzymać, mój brat coś tam jej tłumaczy, tym razem zaskakująco spokojnie, ja się wycofałam do kuchni, dzwonić na policję.


Ten moment wybrał mój kot, żeby wyrwać mi się z rąk i odstawić prison break przez otwarte drzwi na klatkę.

Więc stoję tak, skonfundowana, rozdarta pomiędzy gonieniem kota i dzwonieniem na psy, brat się coś produkuje, teraz już bardziej próbując uspokoić sytuację, typ się szarpie z kobietą, która odgania się od niego kablem od pralki w ciężkiej już histerii krzycząc coś o wynaturzeńcach i o tym, jak ten świat i młodzież i wielkie paniusie (mój brat i ja - w domyśle) nie mają litości dla biednych matek z małymi dziećmi. No cyrk na kółkach.

Całe szczęście, ten moment wybrał mój sąsiad, żeby wracać do domu. Z racji, że nasze drzwi są oddalone o jakieś 50cm, to z pozycji "klucz w zamku" miał świetny widok na rozgrywającą się scenkę rodzajową. Sąsiad jest bardzo grzecznym, miłym i łagodnym człowiekiem, a przy okazji ma dwa metry wzrostu i mniej więcej tyle obwodu bicepsa, więc jego obecność bardzo szybko ochłodziła sytuację. Gość o kulach zbiczslapował babkę, ta wypuściła wreszcie z rąk kabel od pralki, po czym oboje dali się wyprowadzić za drzwi. Jeszcze przez jakieś 10 minut darli się na siebie piętro niżej na klatce schodowej, dopóki sąsiadka nie zwróciła im uwagi, że albo się zamkną, albo dzwoni na policję, po czym oddalili się w nieznanym kierunku.

 

Brat z sąsiadem znieśli pralkę na śmietnik, skąd osiedlowy złomiarz Edek z wielkim uśmiechem na ustach odturlał ją na swoim wózeczku na skup złomu po 20 minutach. Kota znaleźliśmy na dachu 3 godziny później.

Edytowane przez iamnotreal
  • Popieram 1
Link to post
Share on other sites

Sprzedałem niby gościowi zasilacz i zestaw płytę ram i procka, ziomek zapłacił po czym zadzwonił dosłownie parę minut po że to nie jest to bo on nie doczytał, nie chciałem się kłócić to oddałem hajs wziąłem sprzęt i poszedłem. Ogólnie to aktualnie nie opłaca się sprzedającemu odbiór osobisty bo w większości ta druga strona albo przyniosła za mało hajsu albo idzie do auta po pieniądze i nie wraca.

Link to post
Share on other sites

Abstrakcyjna historia :D A ja głupi jak ostatnio płytę z procem za 1pln wylicytowalem to gościowi zostawiłem dychę żeby chociaż na piwo było. Co ciekawe gość nie miał oporów żeby oddać sprzęt za złotówkę.

Link to post
Share on other sites
Gość
This topic is now closed to further replies.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...