Skocz do zawartości

Biafra

Zasłużony
  • Liczba zawartości

    6416
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Wpisy na Blogu dodane przez Biafra

  1. Biafra
    Garść przemyśleń Biafry
     
    Długo zastanawiałem się nad sensem dokładniejszego opisywania użytkowania MBA. Jeśli jednak pomogę choć jednej osobie podjąć właściwą dla niej decyzję (o zakupie lub odpuszczeniu sobie tej konstrukcji)- będzie warto. Aby uniknąć nieporozumień, napinek i „błyskotliwych” wypowiedzi gawiedzi będę dość dokładnie opisywał własne zastosowania i mój własny elektroniczny „ekosystem”. Jeśli ktoś ma ochotę podzielić się pod tym tekstem komentarzem który nawet delikatnie zalatują cebulą, białą skarpetką lub leciutko uchylonymi drzwiami od obory- polecam wyjście na świeże powietrze. W przypadku gdyby komuś wspomniane drzwi otworzyły się szeroko- komentarz zgłoszę do usunięcia. Bardzo chciałbym wywołać tu dyskusję na temat zastosowań a nie czytać zbędne komentarze osób które OSX znają ze zdjęć albo dwuminutowego unboxingu makbuka w wykonaniu jakiegoś sławnego speca z jutuba. Celem tego opisu nie jest też rozstrzyganie czy OSX jest lepszy od Windowsa. Dla zdecydowanej większości z nas na tym forum i portalu- absolutnie, kategorycznie nie jest. Postaram się natomiast dokładnie opisać moje wrażenia i przemyślenia. Wytrwały czytelnik będzie musiał sam ocenić czy jego wizja jest zbieżna z moją czy nie.
     
    http://i.imgur.com/CPUDe24.jpg
     
    Technicznie
     
    Mój wybór padł na podstawową wersję 13,3” MacBooka Air. Specyfikacja nie urywa żadnej, nawet najbardziej odstającej części ciała: energooszczędne i5 4260U relaksujące się przy zegarze 1,4 GHza (a które przyciśnięte boostuje do niezbyt imponującej wartości 2,7 GHz), 4 gb ramu i 128gb SSD.
     
    O samej konstrukcji można (i należy) się jednak rozpisać. Pierwsza rzuca się w oczy grubość urządzenia. W najgrubszej części (w okolicach zawiasu) mierzy 1,7cm (wliczając w to lekko odstającą gumową nóżkę) i płynnie zwęża się ku frontowi aby zakończyć się na kosmicznej wręcz grubości 3mm. Daje nam to nieocenioną możliwość krojenia laptopem chleba i dłubania nim w zębach. Zawias chodzi z odpowiednim, naturalnym oporem a całość imponuje niezwykłą dla tak smukłej sylwetki sztywnością. Jedną z rzeczy która natychmiast odstrasza mnie od większości ultrabooków jest elastyczna pokrywa, która sztywnością przywodzi na myśl starą, plastikową klapę od klopa w akademiku. Otwierając zenbooka za róg pokrywy całość wygina się jakby sklejona była tym co akurat małemu chińczykowi wyciekło z noska. Podobnie podnoszeniu otwartego laptopa za róg towarzyszy skrzypienie plastiku i wrażenie przemieszczania się zawartości malutkiej, ultrabookowej obudowy. W MBA tego nie uświadczymy. Całość jest bardzo sztywna a właściwości te zawdzięczamy ogólnie uznanemu unibody. Minusy są jednak oczywiste- aluminium trudniej wygiąć ale też mniej chętnie niż plastik wraca ono do swojego oryginalnego kształtu. Dlatego też na allegro można podziwiać przeróżne uPady z powgniatanymi albo powyginanymi klapami. Zazwyczaj nie są to przypadki ciężkie ale oczywiście wszystko zależy od tego jak kto upuści.
    Druga sprawa- waga. 1,35 kg. Swobodnie można go więc wrzucić do torby/plecaka i zapomnieć o tym że coś niesiemy. Tak jak to powinno wyglądać w przypadku ultrabooka.
     
    http://i.imgur.com/AsPwtYa.jpg
     
    Boot od kompletnie wyłączonego urządzenia do ekranu logowania trwa 12 sekund. Kompletne wyłączanie nie ma jednak tutaj najmniejszego sensu. Komputer sam usypia się przy zamknięciu klapy i wybudza się natychmiast po jej otwarciu. Nie uruchomiłem go jeszcze ponownie od prawie miesiąca.
     
    Bakteria
     
    Jako że głównym przyświecającym mi kryterium była mobilność sprzętu- nie chcę wszędzie targać ze sobą ładowarki. Nawet mimo że sama ładowarka jest fajna- magnetyczna końcówka magsafe trzyma płyciutkie złącze uniemożliwiając przypadkowe uszkodzenie (jako osoba która wlutowywała już uszkodzone przypadkowo złącza w laptopach znajomych- uważam to za świetne rozwiązanie). Testy mówią tu więcej niż słowa:
    Praca- edytor tekstu, excel, intensywnie używana przeglądarka, podłączenie przez wifi, jasność ekranu automatyczna (14/16), brak podświetlania klawiatury. Czytam publikacje, kleję tekst w wordzie, analizuje dane. Wartość uśredniona dla 3 dni pracy o podobnej intensywności- 8 godzin 20 minut.
    Maksymalne obciążenie- procesor zatkałem na 100% skomplikowanym skryptem R na dużym pliku danych czytanym z wewnętrznego dysku SSD (60 gb plik danych, anotacja drobnych sekwencji do pełnego genomu ludzkiego), maksymalna jasność ekranu, maksymalne podświetlanie klawiatury, połączenie wifi. 2 godziny 30 minut.
    Domowe popierdywanie- przeglądarka, forum, granie w mało wymagające gry, itunes pogrywającym na słuchawkach, maksymalna jasność ekranu, podświetlanie klawiatury auto, połączenie wifi. 5-6 godzin.

    Oczywiście test maksymalnego obciążenia przeprowadziłem tylko z ciekawości. Gdyby ktoś postanowił katować się na tym sprzęcie jakąś bardzo wymagającą grą- prawdopodobnie takiego czasu pracy powinien oczekiwać.
     
    Wyświetlacz
     
    Będąc przyzwyczajonym do wyświetlaczy retina w nowych macbookach pro można się rozczarować. Rozdzielczość to tylko 1440x900. Obraz jest ostry, czcionki czytelne, użytkowanie przyjemne. Ale chciałoby się więcej. Naturalną zaletą zastosowania takiej rozdzielczości jest natomiast wydajność. Integra z i5 nie ma najmniejszych problemów z animacjami, wodotryskami, płynnymi przejściami i renderowaniem tekstu przy płynnym zoomie. Jeśli ktoś miał okazję podziwiać jak męczy się GPU w nowym imacu z wyświetlaczem 5k ten wie- nie tędy droga. Tutaj mamy szybkość i charakterystyczną dla jabłkowego OSu płynność. Kolejną ważną rzeczą jest wykończenie ekranu- połysk. Powiem szczerze że ekran jest wystarczająco jasny żeby nie przeszkadzało to nawet na zewnątrz ale niektórzy są na ten połysk uczuleni i już- będą się męczyć. Sytuację ratują tu ładne, naturalne i soczyste barwy (nie czuję bólu w zestawieniu z IPSem z delicji 2410), przyzwoite (jak na TN) są też kąty widzenia w poziomie. Pion to typowy dla TNek dramat. Ogólnie ekran w MBA na pewno jest już przestarzały. Mając ekran wyższej rozdzielczości w telefonie komórkowym nie może on robić wrażenia. Nie jestem jednak ogromnym fanem wyścigu na wysokie rozdzielczości w sprzęcie mobilnym. Zdecydowanie wyżej cenię sobie płynność działania i czas pracy na baterii. Ostrość ekranu jest w pełni wystarczająca.
     
    Software
     
    No i w końcu kluczowy element całej układanki- soft. OSX to system operacyjny jak każdy inny. Ma wspaniałe rozwiązania których brakuje windowsowi, oraz tragicznie bolesne wtopy i idiotyczne braki. Jak to system.
     
    Na plus zdecydowanie zaliczam OSXowi nawigację. Podział obszaru roboczego na biurka (+ dashboard) to znakomite rozwiązanie. Prosta, niezwykle intuicyjna namiastka multi-monitorowego świata z bardzo użytecznym trybem pełnoekranowym. Każda, zwyczajna aplikacja może więc cieszyć się swoim „biurkiem” zwiększając powierzchnię obszaru roboczego do maksimum. Mission control daje błyskawiczny i czytelny pogląd na wszystkie robocze powierzchnie oraz otwarte na nich programy.
     
    http://i.imgur.com/WT8wPJe.png
     
    Przełączanie się między biurkami jest niezwykle płynne co jest gwarantem użyteczności tego systemu. Między biurkami przeskakujemy przesuwając 3 palce po touchpadzie jak przy kartkowaniu książki, mission control wywołujemy przesuwając 3 palce do góry, przesuwając dwa palce po touchpadzie używamy scrolla, kliknięcie dwoma palcami to RPM (dzięki temu cały touchpad jest „klikalny”). To pierwszy autentycznie użyteczny touchpad jaki widziałem. Nie aktywuje się jak dotkniesz go środkiem dłoni, jest duży, szklany i idealnie responsywny. Generalnie nawigacja w OSX przywodzi na myśl komfort pracy na kilku monitorach PC nawet przy zastosowaniu jednego monitora laptopa. Sporo jest też małych udogodnień. Opcja „otwórz wszystkie okna po ponownym uruchomieniu”? Czemu windows jeszcze tego nie ma?
     
    Gry
     
    Granie na laptopie to DLA MNIE mordęga. Gamingowe krowy wyglądają w zdecydowanej większości jak odrzutowce i i tak nie zapewniają specjalnie dobrej wydajności. Cała ta przyjemność wiąże się też z targaniem ciężkiego i dużego pakunku o którym nie sposób zapomnieć. Wszystko natomiast odbywa się na maksymalnie 17” szkle. Ani to przyjemne, ani mobilne. Jako że jestem rozpieszczony wykręconym 5820k i 780Ti na 24” monitorze lub 42” telewizorze (z padem i na kanapie) wizja męczenia się w takich warunkach jest dla mnie absurdalna. Nigdy nie wyjeżdżam na aż tak długo żebym nie mógł wytrzymać bez gry w najnowsze tytuły, laptop nie jest dla mnie sprzętem do „poważnego” giercowania. Czy jednak posiadanie MBA kompletnie przekreśla mobilną rozrywkę? Nie. Z 65 pozycji które mam obecnie na steamie 39 działa również na OSX.
     
     
     
     
    Oczywiście, nadal rozbijamy się o raczej przeciętne bebechy, ale wiele indyków i troszkę starszych gierek możemy sobie swobodnie odpalić. Od czasu zakupu MBA pogrywam na nim w banner saga, z pełną płynnością zaliczyłem też ostatni epizod Wolf among us (na maksymalnych ustawieniach- szacun) oraz nowe GOT od telltale. Ustawiony na niski preset Starcraft 2 nie spadł poniżej 100 fps nawet przy 4v4 (mimo że rozgrywka na takim ekranie i klawiaturze i przy takich ustawieniach ma tyle wspólnego z przyjemnością co krwawienie z odbytu). Rozpłynąłem się jednak kompletnie kiedy okazało się że znakomita większość mojej biblioteki GOG działa z powodzeniem pod OSX. Odbiór klasyków jest tutaj rewelacyjny. Przeklikałem się już przez Indiana Jones: fate of the atlantis, na zeszłotygodniowej konferencji wgryzłem się nawet w dungeon keepera. Nostalgia, zabijacze czasu. Gry, na które szkoda byłoby mi marnować czas przez domowym kompem w niezwykle rzadkich okolicznościach spokojnego wieczoru.
     
    Praca
     
    Najwięcej na macbooku po prostu pracuję. Jestem pod wrażeniem pages. Program jest niezwykle intuicyjny i wypluwa dokumenty niemal tak ładne jak LaTeX. Pozbawiony jest też typowych dla worda głupot (alignment obrazków działa bez problemu i z pełną precyzją!). Zapisuje do wordowskich formatów i nie robi większych klocków z formatowaniem przy konwersji. Good job. Numbers to natomiast nędzna namiastka funkcjonalności excela i nieśmieszny żart w zestawieniu z potężnym narzędziem microsoftu. Keynote jest za to najlepszym programem do tworzenia i wyświetlania prezentacji EVER. Intuicyjne opcje dwuekranowe- przy podłączonym zewnętrznym ekranie prezentacja automatycznie uruchamia się na zewnętrznym wyświetlaczu a wyświetlacz laptopa przedstawia podgląd obecnego i następnego slajdu, timer i pole z notatkami do obecnego slajdu. Konferencyjne marzenie, mistrzostwo świata. Zależało mi też na tym abym podczas wyjazdu był w stanie wywołać i obrobić zdjęcia w formacie RAW. Na filmiku który znajdziecie pod tym akapitem przeklikuję się przez OSX prezentując ogólną płynność działania. Między innymi prezentuję też jak działa Lightroom w którym obrabiam około 40 mb plik RAW.
     
    Youtube zablokował mi film przez to że puściłem w nim piosenkę w itunes… Musiałem usunąć dźwięk.
     

     
    Wiedziałem że wsparcie dla pakietu Adobe na OSX jest dobre ale płynność działania Lightrooma bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła. Obróbka zdjęć to przyjemność i śmiało mogę wyczyścić lustro z rozdmuchanych RAWów bawiąc się przy ich wywoływaniu nawet w terenie (bo i laptop waży niewiele więcej niż lustrzanka). Jako naukowiec korzystam też w wielu programów które pisane są w stanach. Powszechne występowanie sprzętu apple wśród naukowców (zwłaszcza w stanach) oraz to że OSX oparty jest na uniksie sprawia że cała masa oprogramowania specjalistycznego napisana jest właśnie pod jabłkowy system. Dużo skryptuję w R i pakiet ten działa zdecydowanie lepiej niż spodziewałem się patrząc na specyfikację laptopa. Oczywiście ciężkie zadania i tak zostawiam dla 5820k…
     
    Co w OSX boli? Finder jest lata świetlne w tyle za windowsowym explorerem. Jest nieintuicyjny, głębsza ingerencja w strukturę plików wymaga dużo większych kombinacji, brakuje przycisku „folder w górę” (bo to nie zawsze to samo co „wstecz”), fizyczna struktura Twoich katalogów pozostanie dla Ciebie tajemnicą jeśli nie zagłębisz się w temat. Jeśli ktoś faktycznie wyszukuje swoich plików z listy WSZYSTKICH plików jakie znajdują się na jego komputerze to powinien poważnie zastanowić się nad swoim życiem. Absurd. Sytuację częściowo ratuje Spotlight wywoływany kombinacją command+spacja. To fenomenalna wyszukiwania- błyskawicznie znajduje to co wpisujesz- plik, aplikację, folder, ustawienie. Wszystko jest uporządkowane i łatwo kategoryzowane. Totalne przeciwieństwo wyszukiwarki systemowej windy 8.1 która jest dzieckiem chaosu i wpisując słowo „odinstaluj” dostanę najpierw 20 wyników z uninstallerów programów które wyszukiwarce wpadły w łapy zanim zasugeruje mi się opcję odinstalowywania programów z panelu sterowania. Przy finderze zdecydowanie jest jeszcze co robić. Podobnie przy programie „podgląd”. Masz folder zdjęć i chcesz otworzyć jedno i strzałkami przeskoczyć do następnego zdjęcia? Zapomnij. Musisz zaznaczyć wszystkie zdjęcia w folderze i je otworzyć. Wtedy będziesz mógł między nimi skakać. Całe szczęście że otwiera się to błyskawicznie.
     
    http://i.imgur.com/aYBDWgI.jpg
     
    Integracja ze sprzętem apple
     
    Continuity to dość nowy (dla jabcoków) koncept ale dość szybko mnie zauroczył. Siedzę na kanapie z laptopem, telefon zostawiłem w kurtce wiszącej przy drzwiach. Telefon zaczyna dzwonić. Rozmowa natychmiast przekierowywana jest na laptopa. Mogę ją odebrać, rozmawiać lub w dowolnym momencie wrócić do prowadzenia jej przez telefon gdybym w międzyczasie postanowił wyjść z domu. Piszę maila na telefonie i w trakcie stwierdzam że jednak muszę bardziej się rozpisać? Po otwarciu laptopa mail otwiera mi się dokładnie tam gdzie skończyłem pisać go na telefonie. Działa to też w drugą stronę. Mogę dzwonić z użyciem laptopa wykorzystując połączenie telefonu który leży sobie w kuchni na stole. Tak długo jak oba urządzenia znajdują się w jednej sieci wifi są one w pełni zsynchronizowane. Emejzing. Nie myślałem że będzie to dla mnie przesadnie użyteczna rzecz ale jak kilka razy nie musiałem podnieść tyłka z kanapy żeby odebrać telefon to postanowiłem że mój wewnętrzny leń będzie lubił tę funkcję. Podobnie jest z airdropem który po połączeniu urządzeń sprawia że dostęp do zawartości srajfona jest niemal natychmiastowy. Robię zdjęcie telefonem i mam je natychmiast dostępne na lapku. Słit. Oczywiście żadna z tych usług nie jest niczym niesamowitym ale ich przyjemna w swojej prostocie użyteczność sprawia że używa się ich często i naturalnie.
     
    Czy byłbym gotowy zastąpić PCta jabłkiem? Absolutnie nie. Mimo braku czasu nadal czuję się graczem. Najwięcej grywam w typowo PCtowe gatunki (więc konsola odpada)- RPG, RTSy (mam około 2200 rozegranych gier w Starcrafcie 2), czy sieciowe FPSy ze znajomymi (głównie payday 2, czasem titanfall lub BF4). Czasem też potrzebuję dużej mocy obliczeniowej której nie dostarczy mi ŻADEN sprzęt mobilny. MBA jest natomiast idealnym uzupełnieniem potężnego PCta- nie waży nic, pracuje na baterii godzinami, działa niesamowicie płynnie, bezgłośnie, od biedy pozwoli zabić czas w prostych grach a wszystko to w niezwykle kompaktowej i stylowej oprawie. Jeśli Twoje wymagania co do sprzętu mobilnego są właśnie takie- nie zawiedziesz się.
  2. Biafra
    Zachwyty Biafry
    Jakiś czas temu na twarzoksiążkowym profilu firmy Mayhems ogłoszono poszukiwania testerów nowych produktów. Postanowiłem skrobnąć maila do Michaela Lee Wooda (właściciela firmy) w którym opisałem dokładnie swoją pętelkę i zadeklarowałem chęć udziału we wspomnianych testach. Mimo to byłem dość zdziwiony odbierając telefon z brytyjskiego numeru informujący mnie że zostałem wybrany jako jeden z testerów nowej aurory. Tyle w temacie: "jak do tego doszło".
     
    Co to jest aurora? Płyn do chłodzenia wodnego. Płyn dość szczególny. Powstały na bazie nanocząstek roztwór, o dość charakterystycznym wyglądzie stopionego metalu/szamponu/mydła w płynie
    Pierwsza wersja tego płynu dedykowana była tylko i wyłącznie do zestawów typu "showcase". Budujemy układ, zalewamy aurorą, prezentujemy na dowolnych pokazach, rozmontowujemy. Przy użytkowaniu domowym szybko okazywało się, że płyn rozwarstwiał się po kilku tygodniach, cząstki wytrącały się z roztworu i potrafiły narobić sporo kłopotów czopując układy osób, które nie stosowały się do zaleceń zamieszczonych na opakowaniu. Można go było używać tylko w specyficznych, nieskomplikowanych układach. W pozostałych, w najlepszym przypadku, użytkownika czekało dokładne mycie układu. Jakkolwiek pożądany płyn pozostawał więc ciekawostką, aż do... teraz.
    Mayhems wprowadził właśnie nowy produkt - dedykowaną do długotrwałego, domowego użytku Aurorę 2. Ale nim trafi ona do sprzedaży upewnimy się że nie zaczopuje ona mojego układu, bo to właśnie ten produkt przyszło mi przetestować jako jednej z kilku pierwszych osób na świecie. Nie to żebym się chwalił.
     
    W przypadku takiego produktu zdjęcia i filmy mówią więcej niż tysiąc słów więc zerknijcie na to:
     

    Układ podczas testów szczelności. Papierowe ręczniczki służą tylko i wyłącznie do ocierania łez wzruszenia.

    Jestę hipsterę.
     
    Filmy zalecam oglądać w 1080p aby lepiej zobaczyć efekt przepływu.
     



     
     
    Garść praktycznych informacji:
     
    -Dokładna żywotność płynu nie jest jeszcze w pełni znana ale szacuje się, że będzie on mógł pozostać w układzie bez większych ograniczeń (tak jak obecnie mayhems pastel).
     
    -Płyn jest jednoskładnikowy, prosty w użyciu. Gęstością nieznacznie tylko różni się od wody. Jest nadspodziewanie rzadki jak na swój wygląd.
     
    -Różnica w wydajności względem wody destylowanej jest śmiesznie niska. W identycznych warunkach (temperatura otoczenia) mam tu ledwie 2 stopnie więcej na najcieplejszym rdzeniu CPU, GPU które mniej czułe jest na temperaturę płynu nie wykazuje różnic.
     
    -Nawet z ulepszoną formułą uważać musicie na elementy układu w których ograniczony jest przepływ płynu (jak niektóre rezerwuary zatokowe). Jeśli w układzie występują "martwe miejsca" cząstki będą opadać i formować osad. Wzbudzenie płynu powoduje ich natychmiastowe "poderwanie" ale jeśli przepływu nie ma to i osad zostanie szpecąc element.
     
    Okiem Sida
    Pierwsza myśl na widok nowego tworu Mayhemsa to nieuchronne skojarzenie z pewnym rodzajem (czy raczej fakturą) maskownic gitarowych, które osobiście uważam za straszliwą krzywdę wyrządzoną pięknym gitarom, czy odciśnięte piętno na dobrym smaku. Oto przykład takiego obrzydlistwa
     
    http://i.imgur.com/kn7kDxQ.png
     
    Ale my tu nie o gitarach. Płyn do LC, sam w sobie będący ciekawostką czy nawet niewiadomą dla osób nie podchodzących do sprzętu komputerowego z wielkim entuzjazmem, występuje tu w całkiem nowej, egzotycznej formie. Jak by nie patrzeć, chłodzenie podzespołów cieczą jest w dużej mierze podyktowane względami estetycznymi, poza znakomitą wydajnością ma się świetnie prezentować i tu dochodzimy do sedna sprawy. Skoro jest to zabawa prawie wyłącznie dla entuzjastów sprzętu komputerowego, która często ma odzwierciedlać artystyczne zamysły posiadacza, to bardzo dobrze, że pole personalizacji zostało poszerzone o ten efekciarski płyn. Natomiast osoby niezainteresowane moddingiem, czy stawiające jedynie na aspekt wydajnościowy nie znajdą tu nic porywającego.
    Podsumowując wielki plus dla Mayhemsa za umożliwienie wprowadzenia Aurory do prywatnych układów, mimo iż ja nie podchodzę do tego z wielkim entuzjazmem, tak z pewnością znajdzie się wielu szalenie zadowolonych z perspektywy chłodzenia swojego sprzętu tym specyficznym i cieszącym oko mazidłem.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...