W ostatnim czasie zacząłem poważnie rozpatrywać konieczność zakupu tabletu, gdyż odczuwałem pewnego rodzaju dyskomfort podczas korzystania z klasycznych rozwiązań jakimi są laptop, smartfon czy PC. Pierwsze rozwiązanie jest poniekąd dawnym pomnikiem mobilności, chodź w dzisiejszych czasach nie budzi już takiego zachwytu jak niegdyś. Nie mogę wyobrazić sobie siebie jak zmierzam do pracy pociągiem bądź autobusem z rozłożonym na kolanach laptopem lub netbookiem i notującego skrzętnie swoje złote myśli. Niektórzy z was mogliby mi zarzucić, że do tych czynności można wykorzystać smartfona. No cóż wiele osób które mają ze mną kontakt na co dzień wie jak ma wielką dłoń i jak przekomicznie wyglądam z takim urządzeniem jak choćby Samsung Galaxy SIII, a Galaxy Note nie jest moim marzeniem. Ostatnie rozwiązanie jakim jest PC odpadło z automatu z braku mobilności.
Ogólnym plusem przemawiającym za wyborem tabletu miało być zaoszczędzenie czasu przez wykorzystanie nowoczesnej technologii w połączeniu z mobilnością. Wybierając pomiędzy trzema środowiskami pracy jakim są Android, iOS i Windows, postanowiłem wybrać to pierwsze. Mały zielony ludek zawsze kojarzył mi się pozytywnie, a jego możliwości po zrootowaniu i wgraniu zmodowanego ROMu są prawie nieograniczone, nie wspominając już o ogromnej ilości płatnych i darmowych aplikacji dostępnych w sklepie Google Play, które dodatkowo zwiększają jego możliwości. To właśnie te cechy pozwoliły mu w szybki sposób podbić rynek i zgromadzić rzesze oddanych użytkowników. Po wyborze elementu wręcz niezbędnego jakim jest system operacyjny postanowiłem pomyśleć o rzeczach bardziej przyziemnych czyli przekątnej ekranu, procesorze oraz ilości pamięci RAM. Sprzęt miał głównie mi służyć do wysyłania i odbierania poczty, pracy z pakietem biurowym, przeglądania stron internetowych, słuchania muzyki, oglądania filmów, a czasem nawet grania. Zdecydowałem wybrać tablet wyposażony w wyświetlacz o przekątnej 10" , co najmniej dwurdzeniowy procesor oraz niezłą grafikę.
Kolejnym etapem było wybranie upragnionego modelu. Tym razem postanowiłem nie iść za głosem własnego rozsądku i wybrać sprzęt nie markowy mniej znany, jednak postawiłem sobie przy tym dość sztywne kryterium: sprzęt musi posiadać możliwość zrootowania, oraz muszą być dostępne dla niego alternatywne ROMy (jest to ważne również dla innych zaawansowanych użytkowników systemu Android), aby później nie pluć sobie w brodę co można było by zrobić, ale ....
Po określeniu sobie celu nie pozostało mi nic innego jak przejrzenie ofert dostępnych na jednym z największych portali aukcyjnych w Polsce oraz skorzystanie z pomocy wujka Google co do sprawdzenia możliwości sprzętu i dostępności ROMów. Po kilku dniach przemyśleń i nieprzespanych nocach postanowiłem postawić na Ainola, który jest trochę mniej znany w Polsce. Czy był to dobry wybór i czy w ogóle mi to się opłaci będziecie mogli przekonać się niebawem w moich kolejnych wpisach. Już niedługo relacja z unboxingu . Zachęcam serdecznie do komentowania i dzielenia się przemyśleniami.
2 komentarze
Rekomendowane komentarze