Dysku SSD, kiedy Cię kupię?
Coraz częściej kupno nowego komputera wiążę się z zakupem obok tradycyjnego dysku twardego, nośnika SSD. Zalety wynikające z jego zastosowania są już powszechnie znane – kilkukrotnie większa wydajność względem HDD, mały pobór mocy, niewielkie gabaryty. Szczególną wagę do tego segmentu sprzętu przywiązują profesjonaliści, a więc graficy i wideo-makerzy dla których zaoszczędzenia kilkudziesięciu sekund na zapisie jednego projektu wiążę się z nieocenionym zyskiem czasu. Niestety, palącym problemem od kilku dobrych miesięcy pozostaje cena tych urządzeń. Po pamiętnym zalaniu fabryk Seagate i Western Digital w 2011 roku, optymiści rynkowi sugerowali że w ciągu dwóch, góra trzech lat nośniki flash na dobre wyprą tradycyjne twardziele. Minęły dwa lata, a w tej materii niemalże nic się nie zmieniło.
Przyznam, że jeszcze dwa lata temu należałem do tych optymistów, którzy wierzyli w szybkie wyparcie HDD z rynku. Miało, to swoje uzasadnienie w pojawianiu się coraz większej liczby tych produktów w sprzedaży. Drugim powodem był nagły i jak się okazuję wcale nie taki wytłumaczalny wzrost cen dysków twardych. Oczywiście w tamtym czasie niewielu podejmowało się zakupu SSD kosztem HDD, ale byli i tacy którym 128-gigabajtowa pojemność w zupełności wystarczała. Otrzymywali oni w zamian – spokój i tą owianą legendą wydajność. To właśnie od tamtego czasu zaczęły się spekulacje na temat wejścia na dobre sprzedaży Solid State Driver.
Okej, minęły dwa kolejne lata, a co się zmieniło? Zacznijmy od III i IV kwartału 2012 roku. To czas w którym ceny SSD minimalnie spadają, wydawałoby się że trend idzie w dobrym kierunku. Pierwsze światła padają na Kingstona V+200, którego cena niemalże zeszła poniżej granicznej linii 300 złotych. Sytuacja nieco się zmieniła na początku roku, kiedy światło dzienne ujrzał następca V+200. Na pewno duża część osób śledziła świetną opłacalność premierowego V300 od Kingstona. Model wyposażony w kontroler firmy SandForce SF-2281, pamięci synchroniczne o pojemności 128 gigabajtów w pewnej chwili kosztował 320 złotych stając się w tamtym okresie najlepszą propozycją rynkową. Co istotne znacznie ciekawszą w aspektach technologicznych od swojego poprzednika z serii V200. Przede wszystkim Kingston SSDNow V300 jawił się jako produkt stabilny i całkiem atrakcyjny jeśli chodzi o wydajność. Mogę użyć słów, że był złotym środkiem w talii angielskiego producenta. Początkowy optymizm trzech kwartałów – III i IV 2012 roku oraz I 2013 został szybko zgaszony. Podwyżka cen, która nastąpiła w tym roku nie była podwyżką nagłą. Miała dość łagodny przebieg, ale trwała długo i jej skutek dla rynku jest nadal odczuwalny. Dopiero po kilku miesiącach V300 o najczęściej wybieranej pojemności (128 GB) wraca do ceny wyjściowej – 330-340 złotych. Warto sobie uświadomić, że podwyżka choć nie sięgnęła głęboko do kieszeni kupców, to na pewno spowolniła proces popularyzacji tych urządzeń w domowym zaciszu. Problem cen opisaliśmy na przykładzie jednego dysku, ale równie dobrze moglibyśmy spojrzeć na inne produkty i wniosek byłby ten sam. Pamiętacie jeszcze serie 520 i 330 firmy Intel i jej 180 gigabajtowe SSD? W pewnym okresie urządzenia te poszybowały w okolice 600 złotych, a przecież kosztując 530-540 złotych Intel SSD 330 stanowił świetną alternatywę dla najwydajniejszych 120-tek.
Na nasze szczęście wszystko powoli wraca na swoje tory. Pozostaje tylko jedno, otwarte pytanie: skąd wzięła się podwyżka i czy na dobre spowolniła popularyzację tego segmentu urządzeń? Bo jeżeli tak, to stratę poczuje nie producent a jak, to jest w zwyczaju konsument. Gwałtowny spadek cen w tym segmencie sprzętu mógłby nastąpić przy wystąpieniu „szoku technologicznego”. Jakiego konkretnie? Ano takiego w którym wystąpi znaczna zmiana procesu technologicznego, wejścia na dobre w użytek pamięci SLC (Single-Level-Cell) i pojawienia się na rynku nowych graczy – produkujących nie tyle, co same nośniki ale również i kontrolery. Na dzień dzisiejszy trudno sobie wyobrazić coś podobnego, co prawda pierwszy krok wykonał Samsung, który już w sierpniu tego roku wypuści na rynek SSD z pamięciami wykonanymi w 10nm procesie technologicznym! Na razie, to kropla w morzu potrzeb, na horyzoncie nie widać nowych produktów, a jeżeli już się pojawiają to i tak korzystają z utartych ścieżek. Wniosek z tego jest prosty: na SSD w każdym domu jeszcze długo poczekamy, bo tym którzy mają o to zadbać specjalnie się nie spieszy.
- 5
3 komentarze
Rekomendowane komentarze