Diablo III, co dalej?
Od premiery trzeciej części Diablo minęło 15 miesięcy. Gra niewątpliwie pobiła kilka rekordów, w tym ten główny czyli dotyczący ilości sprzedanych kopii. Kilka dni temu Blizzard uchylił rąbka tajemnicy, a raczej obwieścił to o czym mniej lub bardziej zaawansowani gracze mówili w kuluarach, a więc pracę nad pierwszym (może i ostatnim…) DLC. W dzisiejszym opisie chciałbym podzielić się z Wami zdaniem na temat mojego podejścia do dodatku i, to czy Diablo III ma szansę na ponowny rozgłos jak to miało miejsce przed jego wejściem na rynek.
Zacznę jednak od początku, momentu w którym Diablo zbiera miliony preorderów, wydaje setki tysięcy dolarów na kampanie reklamowe na całym świecie, a rzesza napalonych fanów serii czeka u wrót bram (nieba) Blizzarda. Tak, należałem do jednych z nich. Nie wstydzę się tego i nie wypieram. Moja fascynacja dwójką zaczęła się bardzo późno, bo aż 3 lata od premiery. Jak wyglądała moja gra? Były dni kiedy jako gimbus (tak, tak popularne określenie na gimnazjalistę) potrafiłem przesiedzieć kilka ładnych godzin nad singlem. Fascynacja grą przychodziła wraz z upływem czasu. Nie rzucałem się na głęboko wodę (czyt. multiplayer), bo wiedziałem że nie miałbym czym rywalizować z innymi. Do gry potrafiłem wracać kilka razy w roku, szybko nabijałem kilkadziesiąt levelów, po czym gra znów wędrowała na półkę. Tryb MP odkrywałem stopniowo, a prawdziwa rozgrywka zaczęła się na dwa lata przed premierą D3. Mimo spędzonych kilkuset godzin w Diablo 2 nigdy nie uważałem się za gracza, który został oczarowany tą grą. Na pewno tytuł zajmował jedno z najwyższych miejsc w mojej hierarchii, ale czy pierwsze? Śmiem wątpić. Do tej pory staram sobie uświadomić skąd wzięło się u mnie przyszłe napalenie trójką. Tak jak napisałem na początku, należałem do ludzi którzy po pierwsze: obserwowali każdy ruch Blizzarda, a po drugie: zamówili grę z bardzo dużym wyprzedzeniem. To był pierwszy tytuł przy którym wymówiłem słowa: must have!
Muszę przyznać, że marketing potrafi zdziałać cuda. Zostałem wciągnięty w wir gry-legendy, ale sam nie potrafiłem spojrzeć na nią okiem krytyka. Cholera… przecież były beta testy, przecież przestrzegali przed problemem z serwerami. Wszystko było podane jak na tacy. Oceń, potem kupuj. Jak na polskie warunki, cena 199 złotych za preorder była ceną kosmiczną. Tak duży wydatek tłumaczyłem sytuacją z dwójką. Mówiłem: przecież wrócisz nie jeden raz do gry i będziesz czerpał z niej radość. Tak miało być. Jak jest dzisiaj? Diablo III, to gra która mimo kolejnych patch’ów nadal mnie zawodzi. Brakuje jej nie tylko przysłowiowej kropki nad „i”, ale również klimatu. Klimatu dwójki, który w tak fantastyczny sposób potrafił towarzyszyć fabule. Czytając ostatnie komentarze dotyczące dodatku do D3 natknąłem się na jeden dość niecenzuralny, ale trafnie określający moje odczucia z gry. Autor między innymi poruszył sprawę ukrytego, tęczowego poziomu. Miał rację, to dobitnie pokazuje czym jest D3. To kolejna kontynuacja serii, która została zrobiona dla mas. Jak się nie można z tym zgodzić jeśli spojrzymy na łatwość w dobieraniu skilli, giełdę przedmiotów która potrafi w każdej chwili wyręczyć nas przy zbudowaniu potężnego equipmentu. Niektórzy powiedzą, że w dwójce też odbywały się mikro-targi. Okej, ale to właśnie miało swój sens. Dziś fajna z pozoru produkcja zostaje zabijana poprzez spędzanie czasu na wyłapywaniu taniego, a zarazem dobrego wyposażenia.
Diablo 3 po tych kilkunastu miesiącach od premiery zmieniło się nie do poznania, ale i tak ilość rzeczy które zostały do wykonania jest potężna. Dodatek może nadać tytułowi nową jakość, ale to od twórców zależy, co się zmieni. Jeżeli będą, to zabiegi czysto kosmetyczne to nie sądzę, żeby choć część graczy D3 skusiła się na zakup DLC. Znając Blizzard cena równie nie będzie należała do małych, a to tylko zniechęci tych którzy wydali krocie za cały czas ewoluującą trzecią część. Producentowi nadal brakuje konsekwencji, wizja rozwoju tytułu jest niepewna tak jak cały czas wchodzący tryb PVP. Czy do gry będę wracał? Czas wakacyjny, mimo że jest specyficzny i tak nie zachęca do spędzania czasu nad Diablo. To pokazuje, że gra potrzebuje zmian, zmian istotnie zauważalnych. Nadal wierzę, że dwójka po kilku latach doczeka się godnego następcy
- 5
6 komentarzy
Rekomendowane komentarze