Rzecz o Sony
Jestem niecierpliwy. Nikt nie lubi tracić czasu bezsensownie na coś czekając. Niestety, jest jeszcze gorzej, gdy na coś musimy poświęcić choć odrobinę wysiłku i ruszyć się z wygodnej kanapy. Pół biedy gdy uda nam się załatwić naglące sprawy w drodze po szkole lub pracy odwlekając tym samym moment upragnionego obiadu czy drzemki. Jednak spora część szeroko pojętej internetowo-komputerowej społeczności poświęca swój cenny wolny czas nie potrzebom egzystencjalnym a wirtualnej rozrywce i nie wiedzieć czemu kotom na youtube.
Pomijając (przynajmniej tymczasowo) sferę wojenek pc vs. konsole prowadzonych na przeróżnych forach, vlog-ach itp. zwrócę swoją uwagę w tym zlepku słów na marketingową przemowę pana odpowiedzialnego za popełnienie PS4. Mark Cerny bo tak się nazywa człowiek mający na uwadze nasz brak czasu i wrodzoną energooszczędność (czyt. lenistwo) postanowił połączyć użyteczne z dochodowym. Gdy cały internet był zajęty hejtowaniem MS i jego polityki względem XO mało kto raczył zauważyć o pewnej, bardzo ważnej kwestii poruszonej przez pana Cerny'go brzmiącej z angielska: immediate. Gdy MS starał się zablokować gry używane i na siłę połączyć nas z internetem, Sony wpadło na wydaje mi się lepszy sposób zniechęcenia nas do fizycznych nośników.
Specjalny układ wbudowany w PS4 będzie odpowiedzialny za ściąganie danych w tle i podczas uśpienia konsoli. Załóżmy na potrzeby tekstu (wybiegając hipotetycznie w przyszłość), że wracając z pracy i odpaleniu konsoli jakimś dziwnym trafem na naszym dysku znalazło się demko najnowszego Killzone'a. Ten dziwny traf to specjalny algorytm opierający się na naszych preferencjach z poprzednich sesji lub nawet poprzedniej konsoli. Urządzenie przeanalizuje w co graliśmy wcześniej i zaproponuje przystawkę w formie wersji demo która ściągał się w czasie naszego snu lub nieobecności w domu. Zaintrygowany tym faktem postanawiam sprawdzić tytuł który okazał się tym czego szukałem i po pierwszych 10 minutach jestem skłonny odwiedzić najbliższy market z grami. Już mam wybiegać z mieszkania gdy nagle na ekranie telewizora pojawia się komunikat o możliwości natychmiastowej kontynuacji rozgrywki oferowanej przez demo. Okazało się, że kupując tytuł cyfrowo mam dostęp do pełnej gry od zaraz. Najprawdopodobniej jest już ona w całości na dysku lub ściągnie się w locie dzięki ww. układowi gdy ja będę zajęty graniem. Nie muszę czekać na download a tym bardziej iść do sklepu. Zasada jest prosta i prawdopodobnie skuteczna. Kończę demo, trafia to w mój gust, klikam zapłać i gram dalej bez zbędnego czekania. A za taką przedstawioną nam wizję odpowiedzialny jest pan Cerny. W takim wypadku mając na uwadze fizyczny nośnik (i pewne utrudnienia jakie on niesie) a natychmiastowy dostęp do interesującej mnie treści zastanowię się dwa razy nad wyborem. A wybór cyfrowy to więcej upragnionej kasy dla Sony i oszczędność czasu dla nas. Nie musimy ruszać się sprzed konsoli a jedyny wysiłek to wyrzuty sumienia będące efektem większego zadłużenia karty kredytowej.
Idea zakupów przez internet nie jest przecież nowością! Fakt - nie jest. Jednak prowadzenie tak skutecznej promocji produktu może okazać się tym czego rynek potrzebuje. A wszystko opiera się na natychmiastowym dostępie do zawartości, która na dodatek została nam podana mimochodem. Postawa skrajnie różna od odgórnie narzuconej polityki promowanej do niedawna przez MS. Niech klient sam zdecyduje co jest dla niego najlepsze a może nie będzie chciał wrócić do starych nawyków. A w marketingu chodzi przede wszystkim o zmianę naszych dotychczasowych przyzwyczajeń na bardziej opłacalne dla danej firmy.
- 4
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia