Firma Polk Audio znana jest przede wszystkim z wysokiej jakości systemów audio, sprzedawanych w dość korzystnych cenach (oczywiście jak na produkty audiofilskie). Bezprzewodowy głośnik BOOM! Swimmer to próba ataku na coraz większy rynek małych, przenośnych głośniczków bluetooth, które są szczególnie popularne wśród młodzieży. Producent, oprócz swojej renomy, wyposażył urządzenie w ciekawy design oraz konstrukcję spełniającą normę IPX7. Czy jednak to wszystko usprawiedliwia cenę premium, którą trzeba za niego zapłacić? Zapraszam do recenzji.
Co w pudełku?
Głośniczek zapakowany jest w zgrabne pudełko z przezroczystym plastikowym frontem. W środku znajdziemy dość wątłą tackę z tworzywa sztucznego, na której spoczywa urządzenie (akurat ten element mógłby być lepiej wykonany), dodatkową końcówkę z przyssawką, instrukcję obsługi i przewody: 3.5mm jack oraz microUSB (brak w zestawie testowym). Dołączona instrukcja zawiera kilka wersji językowych, jednak wśród nich brakuje opisu po polsku. Przejdźmy jednak do samego urządzenia.
Wygląd i funkcje
Zewnętrzna warstwa ochronna głośnika wykonana jest z dość miękkiej gumy, która dobrze i pewnie leży w dłoni oraz bardzo szybko wysycha. Z przodu znajduje się plastikowa maskownica. U dołu „korpusu” znajdziemy pięć przycisków funkcyjnych oraz diodę LED sygnalizującą pracę urządzenia, parowanie oraz stan ładowania.
Niestety, gumowa warstwa zewnętrzna nie jest przymocowana na stałe do obudowy głośnika. Z tego względu łatwo ją przesunąć, np. przy odkręcaniu końcówki, w wyniku czego etykiety nie będą korespondować z fizycznymi przyciskami. Na spodzie korpusu głośnika umieszczone są złącza microUSB oraz AUX jack 3.5mm zabezpieczone klapką. Nie jest to do końca praktycznie rozwiązanie. Jeśli z jakiegoś powodu (np. chęci oszczędzania baterii w smartfonie) połączymy się z głośnikiem przewodowo, nie będziemy mieli możliwości ustawienia go w pozycji stabilnej.
Producent w zestawie daje nam do wyboru dwie końcówki: elastyczny ogon i przyssawkę mocującą. Prawdę mówiąc, z założonym „ogonem” Swimmer wygląda dość… kontrowersyjnie. Moi znajomi mieli spore problemy z odgadnięciem, czym jest to małe, czerwone urządzenie. O gustach się podobno nie dyskutuje, skupię się więc na użyteczności, a tej ogonowi niewątpliwie nie można odmówić. Końcówka jest bardzo elastyczna, a przy tym na tyle twarda, że nie rozwija się pod ciężarem urządzenia. W domowych zastosowaniach bardziej przydaje się jednak przyssawka, która może utrzymywać ważący ok. 190g głośniczek bez najmniejszych problemów nawet przez wiele godzin. Urządzenie (z założonym ogonem) spełnia normę IPX7, czyli można je zanurzyć do głębokości 1m na maksymalnie 30 minut. Dodatkowo producent deklaruje, że sprzęt jest odporny na wstrząsy oraz pył.
Pierwsze uruchomienie
Po uruchomieniu urządzenia wita nas dość nieprzyjemny (szczególnie na wysokich ustawieniach głośności) głos kobiety. Moim skromnym zdaniem wystarczyłoby zwykłe „piknięcie”. Na szczęście głośnik „mówi” tylko w trzech przypadkach: przy włączaniu, wyłączaniu oraz parowaniu. A jeśli już mowa o tym ostatnim, to trzeba zaznaczyć, że proces ten przebiega bezproblemowo. Wystarczy tylko przytrzymać przycisk oznaczony logiem Bluetooth na głośniku, a następnie na urządzeniu, które chcemy sparować, wybrać BOOM Swimmer. Muszę wspomnieć, że wszystkie przyciski funkcyjne (głośność +,- oraz Play/Pause) działały poprawnie na moich urządzeniach, zarówno z systemem Android, jak i z Windowsem 10.
Wrażenia odsłuchowe
Nie będę ukrywał, że nie jestem jakimś wielkim audiofilem, dlatego chciałbym od razu przeprosić tych, którzy liczyli w tym miejscu na bardziej profesjonalny opis. Ale do rzeczy. Testy wykonywałem przy głośniku podłączonym do komputera poprzez złącze minijack w celu uniknięcia jakichkolwiek strat jakości spowodowanych połączeniem bezprzewodowym (niestety Swimmer nie wspiera technologii aptX). Wybrałem kilkanaście utworów ze swojej biblioteki, głównie z gatunku metalcore i post-hardcore, ale też kilka instrumentalnych. Z doświadczenia wiem, jak trudno jest wybrać urządzenia audio, które dobrze poradzą sobie z tym właśnie rodzajem muzyki. Oceniając jakość dźwięku należy mieć jeszcze na uwadze fakt, że głośniczek mieści się w dłoni oraz jest wodoodporny (zatem musi mieć uszczelnienia, które mogą negatywnie wpływać na jakość dźwięku). Bezprzewodowy głośnik Mediatecha (o bardzo podobnych wymiarach) przy odsłuchu zakrawał o profanację, tak więc przed Swimmerem stało bardzo trudne zadanie. Ale wiecie co? Poradził sobie celująco. Urządzenie gra zaskakująco dobrze, i to praktycznie w pełnym zakresie głośności. Nie brakuje basu, tony wysokie i średnie są wystarczająco wyraziste, naprawdę da się na tym słuchać muzyki. Jedyny przypadek, kiedy usłyszałem minimalne zniekształcenia dźwięku, to wstęp na perkusji w kawałku Bullet For My Valentine – Your Betrayal, ale nieznaczna korekta w equalizerze rozwiązała problem. Osobiście nie zaobserwowałem żadnej znaczącej różnicy w jakości dźwięku przy połączeniu Bluetooth.
Testy bojowe
Niezwykle deszczowy i zimny marzec w moim rejonie sprawił, że testy odporności na wodę musiałem wykonać w wannie i pod prysznicem zamiast malowniczego brzegu jakiegoś jeziora. Powiem krótko: BOOM Swimmer spełnia podane w specyfikacji parametry. Zarówno testy zanurzenia jak i mycia pod strumieniem wody przebiegły bez problemów. Po całkowitym zanurzeniu na kratce maskownicy pozostają błony powierzchniowe mocno tłumiące wydawany dźwięk, ale wystarczy je zdmuchnąć i wszystko wraca do normy. Głośnik (ustawiony oczywiście kratką „do góry”) unosi się na wodzie, a zaczepiony ogon działa trochę jak statecznik. W tej pozycji nie zaobserwowałem żadnych trudności w odbiorze sygnału z urządzenia streamującego, nawet z odległości ok. 10m. Jeżeli chodzi o słuchanie pod wodą, to generalnie nie polecam takich praktyk. O ile dźwięk jakoś się jeszcze rozchodzi, to fale radiowe mają znacznie większy problem, więc na nieco głębszym zanurzeniu połączenie zostaje zerwane. Teraz kilka słów o baterii. Niestety nie udało mi się znaleźć nigdzie jej dokładnej pojemności. Dystrybutor na swojej stronie deklaruje do 16 godzin pracy. W moich testach, przy poziomie głośności ok. 70%, urządzenie wytrzymywało średnio 11-12h. Można więc śmiało powiedzieć, że o ile nie bierzesz udziału w 24-godzinnych maratonach, to bateria w Swimmerze powinna wystarczyć Ci na cały okres, w którym go potrzebujesz. Miły wieczór na plaży? Nie ma problemu. 6-godzinny spływ kajakowy? Damy radę. Ładowanie do pełna trwa ok. 2 godzin, a stan baterii możemy odczytać z koloru diody LED.
Podsumowanie
Polk Audio BOOM Swimmer to urządzenie, które bez wątpienia miło zaskakuje. Kilka drobnych wad i nieco kontrowersyjny wygląd z nawiązką nadrabia bardzo dobrą jakością dźwięku, długim czasem pracy na baterii oraz odpornością na wodę i pył. Młodym użytkownikom szczególnie przypadnie do gustu paleta pastelowych barw, w których dostępny jest głośnik. Doskonale sprawdzi się on pod prysznicem, na basenie, podczas spędzania czasu nad wodą lub po prostu jako przenośne źródło muzyki, o które nie musimy się bać, że „poleje je deszczyk”. Pozostaje kwestia kosztów zakupu… Głośnik dostępny jest w sugerowanej cenie detalicznej 239zł. To dość sporo, szczególnie w porównaniu z produktami chińskiej konkurencji, ale cóż – za markę i jakość dźwięku trzeba zazwyczaj trochę dopłacić.
PS: W dniu pisania tej recenzji urządzenie dostępne jest w promocji na Amazon.com za 25USD, czyli ok. 90zł.
Dziękuje portalowi benchmark.pl za umożliwienie mi przetestowania tego sprzętu, firmie RAFKO – oficjalnemu dystrybutorowi firmy Polk Audio na Polski za wypożyczenie urządzenia, mojej siostrze za udostępnienie podłogi do wykonania zdjęć oraz drugiej siostrze za poprawki stylistyczne!
- 3
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia