Skocz do zawartości

Czym sie rozbijasz?


Recommended Posts

Zgadza się, zadatek przepada bo znaczy że byłeś, widziałeś i blokujesz sprzedaż. A że się później rozmysliles bo rodzina kasy nie pożyczyła czy coś to już twoja sprawa.

 

Natomiast w przypadku tego Audi gdybyś wpłacił zadatek i by on oczywiście przepadł, ale w jakiś sposób byś znalazł gościa i udowodnił że z jego winy nie doszło do transakcji to by Ci wisiał dwukrotnosc tego co wziął.

 

Edytowane przez AudiAWX
Link to post
Share on other sites

Zadatek przepada jeżeli do transakcji nie dojdzie z Twojej winy (rozmyślisz się, nie masz kasy, etc.), w przypadku takiego zakupu, że sprzedawca zachwala ą i ę auto a okazuje się sztrucel nie bity tylko od spodu to należałoby Ci się dwukrotność wpłaconej kwoty. Tylko wiadomo na to trzeba mieć jakąś podkładkę - opis na mailu/aukcji/etc.

Link to post
Share on other sites
Zadatek przepada jeżeli do transakcji nie dojdzie z Twojej winy (rozmyślisz się, nie masz kasy, etc.), w przypadku takiego zakupu, że sprzedawca zachwala ą i ę auto a okazuje się sztrucel nie bity tylko od spodu to należałoby Ci się dwukrotność wpłaconej kwoty. Tylko wiadomo na to trzeba mieć jakąś podkładkę - opis na mailu/aukcji/etc.

 

 

To jest jasne, jednak wałek komisów na wyłudzenia zadatku o którym pisałem sprowadza się zazwyczaj do atrakcyjnej oferty i treści ogłoszenia z którego niewiele wynika, tudzież pada w nim " samochód ma swoje lata i nosi normalne ślady użytkowania". Sprzedający oczywiście powie, że samochód zgodny z opisem i chętnie ci go sprzeda, ale skoro nie chcesz to zadatek przepada. I weź później za 300zł szarp się po sądach i opłacaj rzeczoznawcę by ocenił, czy to podpada po oszustwo, czy to faktycznie były normalne ślady użytkowania jak samochód nie jest ewidentnie walony, tylko po prostu w ogólnie kiepskim stanie. Sędzia równie dobrze może po ustaleniu, że nie znałeś tak naprawdę stanu faktycznego (nie byłeś na oględzinach) stwierdzić, ze trzeba było nie godzić się na zadatek tylko wpłacić zaliczkę. I w sumie będzie miał racje.

 

Studiował ze mną kiedyś koleś z Gniezna (dla tych co nie wiedzą - jedno z większych i zagłębi często bardzo szemranych komisów) i miał kilku kumpli w branży, to wierz mi - spraw w sądzie mieli często po kilka naraz i to często nie o 300zł - niewiele sobie z tego robili. Apacze potrafili nawet zamieniać się placami. Zajeżdżałeś do komisu, a tak Pan ci oznajmia, że on tu tylko za kolegę jest bo pojechał za granicę po auta, ale tak w ogóle to tutaj już nie jest komis XYZ tylko ZXY, a gdzie poprzedni się podział to on nie wie bo tu tylko pilnuje. Zamiany aut natomiast na porządku dziennym - X sprzedał samochód do Y, ten sprzedał do Z, a Z inny o tej samej wartości do X - udowodnij później w sądzie np który skręcił licznik jak w sądzie żaden z nich nic nie pamięta a z dokumentów nie wynika w którym momencie przebiegu ubyło. 

Edytowane przez wojciechu15
Link to post
Share on other sites

Ładne jaja. Sam mam podpięty adapter bluetooth pod OBD - w życiu bym nie pomyślał, że takie absurdy mogą mieć miejsce. Wychodzi na to, że samo posiadanie czegokolwiek co kasuje błędy w samochodzie, lub chociażby mapy ostrzegającej o fotoradarach podpada pod 1500 euro grzywny, wizytę w serwisie i możliwość zaliczenia zakazu kierowania pojazdami na terenie Francji na okres 2 lat. 

Link to post
Share on other sites

 

 

tudzież pada w nim

Bez dokładniejszego opisu nie wysłałbym złotówki.

 

Ja natomiast miałem inną sytuacje. Znajomy szukał mocniejszej fury no i znalazł bardzo ładne poliftowe C6 z 4.2 V8 pod Przemyślem. Na szczęście komunikował się ze sprzedawcą poprzez maila. Na szczęście... bo na miejscu okazało się, że nosorożec nie przeżył spotkania a naprawy był tak zrobione, że ręce opadają. Pojechaliśmy prawie 600km w jedną strone, 2.5 dnia zmarnowane na ten samochód zaowocowały (też nie bez przeszkód) zwrotem kosztów przez sprzedającego za auto niezgodne z ofertą.


 

 

I weź później za 300zł szarp się po sądach
Dla zasady wypadałoby to zrobić - podając dla przykładu faceta który sądził się o 14zł opłaty klimatycznej w zakopconym Zakopanem.
Link to post
Share on other sites

 

 

Bez dokładniejszego opisu nie wysłałbym złotówki

 

Ja bym nie wysłał złotówki nawet gdybym dostał wszystkie dokumenty z wpisami, a samochód stałby w salonie jako demo. Skoro i tak mam jechać oglądać to po co wiązać się jakimiś przedpłatami? Ale ludzie potrafią obcemu dać dziesiątki tysięcy złotych dla wnuczka, kupić samochód w Rzeszowie od Hermana Schmidt'a z Monachium, albo towar z fakturą na 30% wartości z dopiskiem "uszkodzony" by zaoszczędzić na vacie, to co się dziwić, że  dają się naciągnąć na 300zł (czy ile tam akurat trafi) zadatku.

 

 

 

Dla zasady wypadałoby to zrobić

 

Wypadałoby, ale do tego trzeba mieć czas, zdrowie i nerwy. Ja np mam taki charakter, że sam się nakręcam wokół jakiejś sprawy, więc spalałbym się sam ciągle myśląc o tym. Po drugim wszystko spływa jak po kaczce i nic sobie z tego nie robi.

Link to post
Share on other sites

 

 

Ja bym nie wysłał złotówki

Jak jedziesz kilkadziesiąt km to rozumiem ale jechać 400-500km i dowiedzieć się, że Grażyna z Mireczkiem właśnie kupili furke? Wtedy byś się zagotował.

 

 

 

Wypadałoby

Jeżeli masz dobry papier to bierzesz papuge i janusz nie dość, że zapłaci zwrot zaliczki/zadatku to koszta sądowe i koszty papugi.

Link to post
Share on other sites

Nie mam takich dylematów, bo nie kupuję raczej bardzo wyszukanych aut, albo wiekowych perełek których trzeba szukać po całej Polsce. W zasadzie jeżeli chodzi o prywatne samochody to przez ostatnie 8 lat dokonywałem zakupu trzy razy i nigdy nie miałem więcej niż 100km w jedną stronę - to też nie musiałem się martwić, że dwa dni stracę, a jak się umawiałem to na zasadzie "za max 2 godziny będę". 

 

W ogóle to jeżdżenie po samochody czasami mnie aż śmieszy. Nie tak dawno temu do kuzyna po lagunę za 4000zł kolesie przyjechali 380km. Normalnie pukałem się w głowę i zastanawiałem czy naprawdę  w całej Polsce jedna laguna jest na sprzedaż żeby tłuc się po 20 letni samochód który może być w stanie agonalnym przez pół kraju. Do nas do firmy też lata temu koleś po transita za 18k zł koleś z Litwy przyjechał (700km :o ). Jak się później okazało na eksport do Kirgistanu poszedł. Normalnie byłem w szoku.

 

Co do papug i sądów to chyba brak mi obycia. Jak sobie pomyślę, że miałbym za 300zł dzień poświęcić to naprawdę szkoda by mi było zdrowia.

Edytowane przez wojciechu15
Link to post
Share on other sites

Jak byłem młody to śmigałem po auta po kilkaset km. Z reguły się opłacało bo u nas (Warszawa i okolice) te auta co mnie interesowały były dużo droższe. Ale zdarzyło się 2x Poznań i Szczecin że po dojechaniu na miejsce kontakt się nagle urywał. Na szczęście ja tylko towarzyszyłem na tych wyjazdach. Teraz szukam nie dalej jak 100km od domu. Ostatnio dalej to jechałem 230km po bmw e30 do remontu, ale że nie spodziewałem się cukiereczka to niczym nie ryzykowałem.

Link to post
Share on other sites

Młodość ma swoje prawa, też dawno temu byłem w Poznaniu po Zafirę OPC. Miała być lepsza niż salonowa a się nawet zastanawialiśmy czy dach Ori. Wypożyczyłem wtedy lawetę plus koszty paliwa, z Suwałk daleko, a wróciłem na pusto. Ale u siebie kupiłem wtedy pierwsze Audi i wyleczyło mnie z Opla na zawsze ...

Link to post
Share on other sites

Jak byłem młody to śmigałem po auta po kilkaset km. Z reguły się opłacało bo u nas (Warszawa i okolice) te auta co mnie interesowały były dużo droższe. Ale zdarzyło się 2x Poznań i Szczecin że po dojechaniu na miejsce kontakt się nagle urywał. Na szczęście ja tylko towarzyszyłem na tych wyjazdach. Teraz szukam nie dalej jak 100km od domu. Ostatnio dalej to jechałem 230km po bmw e30 do remontu, ale że nie spodziewałem się cukiereczka to niczym nie ryzykowałem.

 

Ja po 75-kę jechałem w ciemno do Czech bez lawety nie będąc nawet pewnym, czy w ogóle będę w stanie nią wrócić (niezbyt to było rozsądne), no ale się udało (chociaż z przygodami) :D.

Link to post
Share on other sites

Raz pojechałem po peugeota 205 za 1000zł , w tą i z powrotem ponad 1000km wyszło  :)  Pug miał skrzywiony wahacz i ledwo co się na pasie utrzymywałem . Ale radości nie było końca  :D To było na tyle dawno że się nawet opłacało  :)

Jak już wróciliśmy o 7 rano to nawet auta nie gasiliśmy bo ojciec od razu wsiadł i do pracy pojechał .

Edytowane przez jakub1t
Link to post
Share on other sites

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...