Skocz do zawartości

Recommended Posts

A ja to po prostu przestałem pić i to wystarczyło. Jak ja bym miał taką wiedzę i rozeznanie, to prawdopodobnie bym zmarł z głodu.... :(

Dla regularnego człowieka tak naprawdę w diecie nie ma zbytniej filozofii. Alko jest niezdrowy (no może z wyjątkiem lampki wina raz na tydzień), cukier rafinowany jest niezdrowy, słodycze niezdrowe, roślinne tłuszcze trans (margaryny) są niezdrowe - choć te ostatnie znikają powoli z rynku, a przynajmniej na zachodzie jest już ban od 10 lat. Co do słonych przekąsek, to mogłyby oblecieć, gdyby nie fakt, że w diecie jest już domyślnie nadmiar sodu i tutaj może być problem.

 

Resztę można spożywać bez obaw. Najprostsza zasada zdrowej diety to wybierać produkty, które mogą urosnąć w ogródku, lub które możesz wyhodować w zagrodzie. Batoniki nie rosną na krzakach, więc niezdrowe. Tłuszcze trans nie są odwirowywane z roślin, natomiast masło jest pozyskiwane z tłuszczu mlecznego. Masło zdrowe (mógłbym opisywać właściwości kwasu CLA, kwasu masłowego, MCT - ale po co? zasada się sprawdza).

Jest nawet sposób na to by nie liczyć kalorii i nie nabawić się otyłości - spożywanie wyłącznie produktów nieprzetworzonych (tutaj tłuszcze w formie ekstrahowanej odpadają). Kaszą nie jesteś w stanie zapchać się tak, żeby przekroczyć zapotrzebowania kalorycznego. 2000kcal to po ugotowaniu kaszy ponad 1.6kg. Podobnie ziemniaki - zawierają tylko ~70kcal. Potrzebujesz zjeść prawie 3kg dla 2000kcal. Dieta bez dodatku cukrów rafinowanych, bez tłuszczów rafinowanych, nie doprowadzi do otyłości. To takie proste... Zmienić kawę z cukrem, na kawę bez cukru, bo w kawie słodzonej 2 łyżeczkami dostarczamy prawie tyle kalorii co w jednym bananie.

Link to post
Share on other sites

Sprawa z dietą jest taka prosta, a ludzie wywalają tyle kasy na dietetyków, trenerów personalnych, suplementy, dziwne wynalazki, niewiadomo co jeszcze.  Na facebook'u też co chwila jakaś super rada, typu wypij szklankę cebuli z cytryną albo własnie coś o occie jabłkowym. Magiczne mikstury na zrzucenie kilogramów.  Wegetarianizm też ma być cudownym rozwiązaniem na zruczenie kilogramów.
Nawet sekty żywieniowo-lifestylowe się tworzą, typu Herbalife.

Co poszło nie tak?

Link to post
Share on other sites
Wegetarianizm też ma być cudownym rozwiązaniem na zruczenie kilogramów.

 

Wegetarianizm pomaga zrzucić kilogramy, ale nie tam gdzie trzeba... Weganizm w większości przypadków prowadzi do ujemnego bilansu azotowego i utraty masy mięśniowej oraz kostnej. Można ułożyć dietę wegańską zawierającą wystarczająco dużo przyswojonego białka o pełnym profilu aminokwasowym i tutaj właśnie...

 

ludzie wywalają tyle kasy na dietetyków

warto skonsultować się z ogarniętym dietetykiem, który wie jakie produkty posiadają wystarczająco wysoką gęstość aminokwasową, by pokryć zapotrzebowanie. Zmartwię wegan, ale w zasadzie żadne zboże nie zapewni wystarczającej ilości białka w 2000kcal, a więc nie ma mowy o zdrowej formie zrzucenia kilogramów... bo albo dostarczymy kalorii powyżej progu zapotrzebowania, albo dostarczymy poniżej i będziemy mieć niedobory niezbędnych aminokwasów. Aby zapewnić wystarczającą ilość trzeba w zasadzie oprzeć przynajmniej 50% dostarczanych kalorii w diecie na roślinach strączkowych, czyli przynajmniej 1000kcal - co jest odpowiednikiem około 300g grochu - musi pochodzić ze strączkowych, zakładając że reszta produktów posiada umiarkowanie przyzwoitą gęstość oraz profil aminokwasowy - czyli zostają w zasadzie zboża i część ziaren oleistych, niektóre orzechy jak pistacje, nerkowce, ziemne.

 

Dietetyk jest przydatny, jeśli decydujemy się na diety odchudzającej - może zbilansować podaż witamin i minerałów, bo poza samym białkiem to istotne kwestie. A szczególnie przydatny, kiedy dodatkowo posiadamy nietolerancje, alergie czy przewlekłe choroby trawienne.

 

Suplementy mogą być bardzo korzystne i pomocne w bilansowaniu diety, ale nie są oczywiście koniecznie - choć biorąc pod uwagę, że obecny styl życia wygląda inaczej niż 100 lat temu, to jedna niektóre wydają się niezbędne.

Weźmy na przykład witaminę D - jej głównym źródłem jest synteza skórna. Bardzo rzadko występuje w żywności, w racjonalnych ilościach. Jedynie w produktach morskich - tłuste ryby, owocowe morza, algi oraz czasem w grzybach, ale to zależy od ekspozycji na promienie słoneczne i tego ile grzyb wyprodukował tej witaminy. Śladowe ilości znajdują się w jajach i tłuszczu mlecznym. Większość osób potrzebuje suplementacji witaminy D dla utrzymania prawidłowego poziomu w okresach jesienno-zimowych. Suplementację witaminy D polecam bardzo mocno, bo są racjonalne podstawy.

Podobnie, suplementacja witaminy C może być korzystna. Wykazuje dodatkowe korzyści nawet w dużo wyższych niż zalecane dawkach (np. 500mg). Jest witaminą o krótki okresie półtrwania, szybko wydalana, potrzebujemy jej codziennie. Można oczywiście stwierdzić - jedz świeże owoce. Jasne. Kto jada codziennie 2 porcje świeżych owoców? I to nie wszystkie są bogate w witaminę C, bo takich jabłek to trzeba zjeść z kilogram. Nie ma co liczyć na witaminę C w sokach komercyjnych, ani przetworach owocowych. Jeśli już to podczas produkcji takiego dżemu mogła się przekształcić w rakotwórczy furan (zresztą, wszystkie formy przetworzonych owoców odradzam).

 

Na temat trenerów personalnych nie mam zbyt dobrego zdania. To tacy lajf-kołcze dietetyki i zdrowia. Znają się na wszystkich, ale w zasadzie nie znają się dobrze na niczym.

 

Dieta jest prosta, jeśli nie trzeba stosować restrykcji z powodu jakichś dolegliwości. W przypadku restrykcji warto skonsultować z osobami znającymi temat.

Edytowane przez Arthass
Link to post
Share on other sites

Najprostsza zasada zdrowej diety to wybierać produkty, które mogą urosnąć w ogródku, lub które możesz wyhodować w zagrodzie. Batoniki nie rosną na krzakach, więc niezdrowe.

 

Błąd naturalistyczny. Rozumiem, co chciałeś w ten sposób przekazać, ale to, co właśnie zrobiłeś, jest bardzo niebezpieczne.

 

Wegetarianizm pomaga zrzucić kilogramy, ale nie tam gdzie trzeba... Weganizm w większości przypadków prowadzi

 

Mylisz ze sobą dwa zupełnie różne pojęcia.

 

Nie ma co liczyć na witaminę C w sokach komercyjnych, ani przetworach owocowych.

 

Dlaczego?

 

Wegetarianizm też ma być cudownym rozwiązaniem na zruczenie kilogramów.

 

Nie, nie ma.

 

Generalnie zgadzam się z większością Twoich tez @@Arthass, ale w swoich postach popełniasz potencjalnie niebezpieczne w skutkach błędy.

Link to post
Share on other sites
Błąd naturalistyczny. Rozumiem, co chciałeś w ten sposób przekazać, ale to, co właśnie zrobiłeś, jest bardzo niebezpieczne.

 

Jestem świadomy stosowania takich "błędów", ale robię to celowo w odniesieniu do konkretnego odbiorcy.

W jaki sposób bazowanie diety na produktach nieprzetworzonych jest niebezpieczne? Jasne, że w przyrodzie występują naturalne toksyny, ale opieramy się na produktach dostępnych w sprzedaży, a nie przypadkowo znalezionych w lesie. Istnieją produkty przetworzone, które są zdrowe, ale żeby oddzielić je od reszty z tej kategorii trzeba posiadać pewien zakres wiedzy. Natomiast w drugą stronę - każdy produkt nieprzetworzony jest relatywnie zdrowy (albo przynajmniej nieszkodliwy dla zdrowia, pomijając specyficzne przypadki alergii/nietolerancji/innych chorób, ale tutaj już dietę układa odpowiednia osoba). I piszę oczywiście zakładając stosowanie obróbki wymaganej dla bezpiecznego spożycia, czyli przede wszystkim obróbki termicznej w odniesieniu do wybranych grup żywności.

Stąd układa się tego typu upraszczające tematykę zalecenia np. "Jedz 5 porcji warzyw i owoców dziennie". Wcale nie musisz. Istnieją diety racjonalne, które nie zawierają tych grup produktów. Eskimosi nie jedli (nie wiem jak obecnie, bo globalizacja) w ogóle 5 porcji warzyw i owoców, a byli jedną ze zdrowszych populacji. Zamiast brać poprawkę na każdą możliwość, tworzy się właśnie takie rady.

Stąd, zasada stosowania diety bazującej na produktach nieprzetworzonych może być wyjściowym krokiem, by zdrowiej się odżywiać - dla niektórych ten krok będzie już wystarczający, a dla bardziej dociekliwych można przejść w głębsze niuanse np. jakie rodzaje obróbki pozwalają zmaksymalizować korzyści danych grup produktów, albo w przypadku jakich grup produktów zaawansowane metody obróbki zwiększają ich zdrowotność.

 

 

Mylisz ze sobą dwa zupełnie różne pojęcia.

 

Zgadza się, literówka. Wegetarianie mają bogate źródła białka odzwierzęcego.

 

 

Dlaczego?

 

Soki komercyjne robione są w większości przypadków z koncentratów. Koncentrat wymaga procesu odparowania wody, na skutek czego degraduje się większość witaminy C. Witamina C ulega również degradacji na skutek samego przechowywania i łatwo się rozpada w roztworach wodnych - bardziej stabilna jest w postaci pełnowartościowych produktów, szczególnie w strukturze błonnikowej. Podobny problem występuję w przypadku każdych przetworów, gdzie występuje intensywna obróbka termiczna. Co więcej, na skutek takiej obróbki, przy utrudnionym dostępie tlenu, witamina C może przekształcać się w rakotwórczy furan. Także, nope.

Soki owocowe czasem są sztucznie wzbogacane witaminą C, ale problemem jest również koncentracja cukrów prostych. Witamina C kiepsko przyswaja się w obecności glukozy i fruktozy, bo wykorzystują te same transportery GLUT4 i GLUT5, dlatego łatwo się w takiej sytuacji "zapychają". Witamina C to pochodna glukozy, dlatego korzystają z tych samych transporterów.

Na pewno bardzo bogate źródła takie jak sok pomarańczowy dostarczają pewnych ilości witaminy C. Ja jednak w ogóle odradzam spożywać jakiekolwiek źródła przetworzonych owoców, bo podczas obróbki degradacji ulega większość dobroczynnych, nietrwałych substancji np. w wyniku denaturacji enzymów czy niszczenia substancji lotnych. To co zostaje jest głównie skoncentrowaną formą fruktozy, czasem z dodatkiem błonnika. Owoce są w zasadzie bogate wyłącznie w witaminę C, jeśli chodzi o wartości odżywcze, więc po drastycznym zredukowaniu jej zawartości, zostajemy w zasadzie z kolorową, aromatyzowaną, słodzoną wodą. A samo spożycie fruktozy łączy się z licznymi, szkodliwymi efektami dla zdrowia. Tutaj np. możesz poczytać wstęp do jej wpływu na organizm:

https://qr.ae/TSeNjR

W szklance przeciętnego soku owocowego znajduję się ekwiwalent 8 łyżeczek cukru w postaci fruktozy!

Świeże owoce nie są problemem, bo zawierają dość niewielkie ilości fruktozy w masie (średnio 5%), dodatkowo jest ona buforowana w strukturach błonnika, a jej niekorzystne oddziaływanie jest niwelowane efektami innych korzystnych związków, czy to enzymów, czy z grupy lotnych. Świeże owoce posiadają dość wysoką gęstość przeciwutleniającą w skali ORAC, co zapobiega niekorzystnym produktom ubocznym metabolizmu fruktozy. Świeże i mrożone owoce wychodzą na plus w bilansie korzyści i szkód. Reszta wychodzi na minus.

 

 

Nie, nie ma.

 

Większość wegan będzie właśnie używać tej tezy jako jednego ze sposobów promowania diety :)

 

 

Jedz jak piszesz, umrzesz zdrowszy....

 

"Life comes down to a simple choice: You're either busy living or busy dying." ;)

 

 

bez urazy, ale podejście takie jak Twoje jest przyczyną ogromnej ilości przedwczesnych zgonów.

 

Żeby to tylko zgonów. Te roślinki po wylewach mające czasem do końca życia problem z samodzielnym podtarciem. I nie piszę tego w celu szydzenia lub sarkastycznie. Piszę to ze smutkiem, bo wiem jak wygląda życie człowieka permanentnie pozbawionego samodzielności przez chorobę. Jesteś skazany na pomoc innych ludzi w takich podstawowych czynnościach, i wiem że taka osoba nie czuje się z tym dobrze, a może nawet wolałaby umrzeć we śnie, jak zdrowy człowiek.

Samo relatywnie zdrowe odżywianie nie jest naprawdę skomplikowaną filozofią i wystarczy zastosować wspomnianą zasadę, a zdrowie skorzysta na tym ogromnie. Alkohol, papierosy i słodycze to mroczna triada zdrowia. Po wyeliminowaniu tych czynników dostajemy masywnego boostu dla zdrowia. Po rezygnacji z przetworzonych produktów (choć jak pisałem, istnieją bardzo zdrowe, przetworzone produkty, ale to tylko niewielki procent) dostajemy kolejny bonus. Po zmianie smażenia, smażenia w głębokim tłuszczu, grilla na zdrowsze metody, jesteśmy praktycznie w górnych granicach zdrowej diety. Po tym kroku mamy już w zasadzie głównie dopracowywanie niuansów.

Oczywiście, pomijam tutaj oczywiste oczywistości jak bilans podaży witamin, minerałów, białka, NNKT, przeciwutleniaczy, błonnika. Osoba nie będąca na restrykcyjnej diecie powinna jednak bez problemu dostarczyć większość mikro przynajmniej w zakresie minimum tolerancji Liebiga.

Edytowane przez Arthass
Link to post
Share on other sites
  • 2 tygodnie później...
  • 2 tygodnie później...

Hej

To mój pierwszy post tutaj, więc bardzo serdecznie witam się . I widzę ze zdziwieniem, że same Jarki to czytają.

Mam kilka pytań do @Arthass , wojownika antywegańskiego, co jest już samo z sobie ciekawym zjawiskiem, mówię tu o walce z głupotą, czyli weganizmem. Sama walka jest skazana na porażkę. Sądzę, że nie da się ich przekonać mimo racjonalnych i twardych dowodów.

 

Najgorsze są dygresje, które człeka odciągają od meritum. Kilka pytań. Czy masło na kanapce to coś złego? Czy chleb posmarowany smalcem z gęsi i mięskiem z tejże gęsi to coś złego?

Co jeść, by mieć silną tarczę antystresową?

Wiem, sam na sobie to odczułem, że mięso ma taką moc. Ilekroć rezygnowałem w ciągu dnia albo kilku dni z białka zwierzęcego, osłabienie psychiczne natychmiast mnie dopadało.

 

Ciekawi mnie jeszcze jedna kwestia. Gdy jestem wypoczęty, zrelaksowany, kawa działa pozytywnie na mnie, dodaje mi nawet optymizmu. Jednak w sytuacjach stresowych muszę rezygnować z kawy, bo tylko mnie rozdrażnia, jestem bardzo nerwowy. Ba... Nawet stany lękowe się pojawiają. To wynik braku magnezu i potasu?

Następna ciekawostka z tym związana.

Suplementacja magnezem w formie mleczanu plus przyjmowanie potasu w tabletkach jest mniej zauważalne dla organizmu, niż przyjmowanie taniego? leku aspargin.

Od lat jestem na diecie rozłącznej, nie łączę w jednym posiłku białka i węglowodanów.

Link to post
Share on other sites
wojownika antywegańskiego, co jest już samo z sobie ciekawym zjawiskiem, mówię tu o walce z głupotą, czyli weganizmem

 

Nie do końca. Nie mam nic przeciwko weganizmowi. Twierdzę jedynie, że lekkomyślne promowanie diet mocno restrykcyjnych wyrządza szkodę. Dieta wegańska prowadzona bez wcześniejszej konsultacji ze specjalistą będzie szkodliwa. Widziałem wielokrotnie regularnych wegan całkowicie nieświadomych w kwestii braku witaminy B12 na ich diecie i długofalowych skutków ubocznych, które czasem ujawniają się dopiero po 10 latach w formie czasem nieodwracalnych uszkodzeń układu nerwowego. Problem podaży białka jest również realny i nie istnieją naturalne źródła nieprzetworzonej żywności wegańskiej, które są w stanie dostarczyć ~60g przyswojonego, pełnowartościowego białka w 2000kcal - poza roślinami strączkowymi, które wykorzystują azot z powietrza. Sprawa trochę się poprawia, kiedy połączymy dwie grupy roślinne, które uzupełniają swój profil aminokwasowy jak rośliny zbożowe (brakuje lizyny, bogate w metioninę) i rośliny strączkowe (brakuje metioniny, bogate w lizynę), ale i tak nie ma cudów. Tutaj trzeba znać konkretne cyferki, żeby zaspokoić przynajmniej te bazowe zapotrzebowanie w kwestii bilansu azotowego.

 

Podobnie krytykuję bezmyślne promowanie diet znajdujących się po przeciwnych stronach bieguna jak karniwor i keto, gdzie znów często brakuje potasu, magnezu, manganu, witaminy C, witaminy E, czasem witaminy A (to zależy jak wygląda taka dieta), antyoksydantów. Nie jestem w tej kwestii uprzedzony w żadną stronę. Ja nie zajmuję się ideologiami dietetycznymi, tylko bilansowaniem podaży niezbędnych substancji odżywczych: białka, kwasów tłuszczowych, witamin, minerałów, optymalnie dbając o wzbogacenie diety w odpowiednie ilości błonnika czy antyoksydantów. Zauważyłem jedynie, że ze strony środowisk wegan istnieje więcej mitów i przekłamań niż w przypadku innych, skrajnych diet wykluczających.

Ostatnio sprzeczałem się z propagatorem diety keto na grupie IBS, a raczej ja zaproponowałem na początek dietę opartą na ziemniakach, a on proponował od razu przejść na dietę wysokotłuszczową (keto) posługując się podobnymi hasłami propagandowymi, że węglowodany to "trucizna", całe zło i choroby świata itd. I również wytknąłem mu problemy z bilansowaniem takiej diety, więc nie jestem tutaj uprzedzony jedynie w stronę wybranej głupoty.

 

Dietę wegańską da się odpowiednio zbilansować i tutaj wcale nie mam żadnego problemu, a nawet taki sposób odżywiania ma ewidentnie wiele swoich korzyści. Nie zalecam jednak rzucania się na weganizm osobie, która nie ma pojęcia na temat podstawowych zagadnień takich jak wszystkie niezbędne witaminy, aminokwasy egzogenne (najlepiej również wiedzieć w jaki sposób łączyć produkty uzupełniające swój profil aminokwasowy), kwasy tłuszczowe, dobrze jest również znać sposoby na neutralizacje substancji antyodżywczych czy sposoby "ekstrakcji" wartości odżywczych "zamkniętych" w strukturach polisacharydowych (błonniku). To ewidentnie nie jest dieta dla wszystkich - istnieją przeciwwskazania zdrowotne do jej stosowania, trzeba wziąć pod uwagę że jest to dieta bogata w błonnik, co może być w niektórych przypadkach niekorzystne lub nawet szkodliwe (np. IBS/SIBO), poza tym jest to dieta dość wymagając trawiennie, więc też nie zalecam w przypadku części poważnych chorób, bo organizm wtedy powinien oszczędzać energię na procesach trawiennych, no i również zaleca się czasem dietę płynną, ubogoresztkową. Można się długo rozpisywać na poszczególnymi przykładami przeciwwskazań, ale po prostu dietę dobiera się indywidualnie w zależności od sytuacji zdrowotnej, indywidualnych tolerancji, indywidualnych predyspozycji organizmu.

 

Jedyną głupotą z jaką walczę to po prostu intencjonalna ignorancja, która szerzy potencjalnie szkodliwe informacje. Często jestem źle zrozumiany przez ludzi i myślą, że jestem anty-weganem, co nie jest prawdą :) Sam nie mogę niestety takiej diety stosować w racjonalnej formie - albo raczej bardzo ciężko byłoby mi ją stosować, bo większość strączkowych odpada (GOS), musiałbym opierać się na kilku bardzo słabo dostępnych źródłach białka roślinnego i to bardziej byłoby w formie odżywek niż "realnej" żywności, bo taka mąka z pestek dyni to już bardziej się wpisuje pod kategorię nutraceutyku proteinowego :) I w zasadzie żeby pokryć te minimalne ilości białka jakieś 80% mojej diety musiałby praktycznie składać się wyłącznie z takich wyselekcjonowanych produktów typu mąka z pestek dyni lub mąka z ziaren gorczycy, które posiadają pełnowartościowy profil aminokwasowy i są względnie tolerowane w przypadku IBS/SIBO. Nie wspominając już o samych kosztach takiego białka. Długo można na ten temat pisać.

 

 

Sama walka jest skazana na porażkę. Sądzę, że nie da się ich przekonać mimo racjonalnych i twardych dowodów.

 

Wcale nie chcę nikogo przekonywać do rezygnacji z diety wegańskiej - bo często stoją za tym bardziej powody ideologiczne (np. troska o zwierzęta, troska o środowiska itd.) - ale jedynie chciałbym uzmysłowić przypadkowym ludziom rozważającym weganizm, że jest to dieta bardzo trudna w zbilansowaniu i wymaga konsultacji ze specjalistami w kwestiach bilansowania podaży wartości odżywczych. Takie decyzje powinno się podejmować świadomie, a nie na podstawie głupot wygadywanych przez niektórych przedstawicieli środowiska wegańskich, że np. wystarczy dostarczyć dziennie zapotrzebowanie kaloryczne i automatycznie pokryjesz wszystkie niezbędne wartości odżywcze - co jest oczywiście nieprawdą. Porównania do krów też są idiotyczne, bo krowa ma inne zapotrzebowania na mikroelementy (część niezbędnych dla człowieka witamin potrafi syntetyzować endogennie), posiada inną budowę przewodu pokarmowego, inną aktywność enzymatyczną i potrafi pozyskać z takiej trawy (zbudowanej głównie z celulozy) wszystko czego potrzebuje. Człowiek nie potrafi trawić trawy, nie mamy enzymów celulazy, nie mamy odpowiednich bakterii probiotycznych, nie posiadamy wielokomorowych żołądków, ani 20 metrowych jelit. Stawianie twierdzeń, które formalnie są prawdziwe, ale jednocześnie zupełnie wyrwane z kontekstu odżywiania człowieka jest bezsensowne i zwykle stanowi sugestie celowo wprowadzające w błąd.

Nie jesteś w stanie dziennie spożyć przynajmniej 300-400g roślin strączkowych? To weganizm nie jest dla Ciebie...

 

 

 

Najgorsze są dygresje, które człeka odciągają od meritum. Kilka pytań. Czy masło na kanapce to coś złego? Czy chleb posmarowany smalcem z gęsi i mięskiem z tejże gęsi to coś złego?

 

Masło to jeden ze zdrowszych tłuszczów. Zawiera kwas CLA oraz kwas masłowy. Smalec jest dość neutralny. Z jednej strony ciężkostrawny, ale przynajmniej nie ulega oksydacji tak łatwo jak większość tłuszczy roślinnych. Tutaj bardziej istotna jest kwestia tego w jaki sposób łączy się produkty. Najkorzystniejsze jest makro gdzie dostarczamy dużej ilości (nieprzetworzonych) węglowodanów i małe ilości tłuszczu lub na odwrót - mało węglowodanów (poniżej 100g, najlepiej poniżej 50g - to są diety typu Kwaśniewskiego, a optymalnie poniżej 20g net-carbs - keto) i dużo tłuszczu. Tutaj bardziej bym się skupił na doborze produktów. Oczywiście, większość rafinowanych tłuszczów roślinnych nie jest korzystna, a szczególnie te bogate w kwasy z rodziny PUFA np. słonecznikowy, z pestek winogron, szafranowny, kukurydziany. Tłuszcze najlepiej dostarczać z nieprzetworzonych produktów jak ziarna oleiste, orzechy. Poza samym faktem, że tłuszcze w takiej formie są o wiele odporniejsze na oksydację to jeszcze produkty takie są bogate w minerały i niektóre witaminy.

Jest kilka tłuszczów rafinowanych godnych polecenia jak: oliwa z oliwek, olej kokosowy rafinowany (do smażenia i każdej obróbki termicznej idealny), masło / masło klarowane. Poza tym, kilka tłuszczów rafinowanych bogatych w PUFA, które spożywa się tylko na zimno (choć nie są konieczne i dość szybko się psują): olej lniany, olej konopny, olej z rokitnika, oblecą również olej z kiełków pszenicy (bogaty w witaminę E), olej rzepakowy (ale ciężko znaleźć tłoczony na zimno). Jak ktoś chce jednocześnie w miarę oszczędnie i w miarę zdrowo to olej słonecznikowy wysokooleinowy.

Co do smalcu... to najtańszy z kategorii najmniej szkodliwych tłuszczów i jeśli chcemy taniego źródła energii, szczególnie jeśli chcemy go wykorzystać do smażenia czy obróbki termicznej, a jednocześnie nie chcemy szkodliwego oleju słonecznikowego (bo to w zasadzie najtańszy rodzaj tłuszczu rafinowanego na rynku) to lepiej korzystać ze smalcu niż zapychać kalorie jakimś syfem. A optymalnie w takim wypadku przejść na dietę niskowęglowodanową, wysokotłuszczową, gdzie smalec będzie podstawą podaży kalorii i w takiej sytuacji może to nawet przynieść korzyści zdrowotne - o ile zapewnimy wystarczającą podaż białka, witamin i minerałów... W przypadku smalcu trzeba jednak uważać na źródło, bo większość szkodliwych ksenobiotyków jest magazynowana w tkance tłuszczowej zwierząt - te hydrofilne są wydalane z moczem, więc nie stanowią zwykle problemu. Przemysłowy smalec może nie być w takim wypadku najlepszym wyborem...

 

 

Wiem, sam na sobie to odczułem, że mięso ma taką moc. Ilekroć rezygnowałem w ciągu dnia albo kilku dni z białka zwierzęcego, osłabienie psychiczne natychmiast mnie dopadało.

 

Osłabienie psychiczne (i fizyczne) z powodu braku produktów zwierzęcych powodowane jest zwykle (oprócz samym niedoborem aminokwasów) niedoborami witaminy B12, która jest niezbędna np. w produkcji erytrocytów i niedobory dietetycznie prowadzą do anemii, a to znowu ogranicza transport tlenu, więc mamy mniej energii, jesteśmy osłabieni. W płatkach drożdżowych, które Ci polecałem występują wszystkie witaminy z grupy B poza niestety witaminą B12, ponieważ drożdże nie potrafią jej syntetyzować - chyba że płatki takie są sztucznie fortyfikowane B12 (są takie na rynku). Także stawiam na problem z witaminą B12. Świetnym źródłem B12 są produkty morskie - ryby i owocowe morza - oraz podroby, szczególnie wątróbka.

 

 

Ciekawi mnie jeszcze jedna kwestia. Gdy jestem wypoczęty, zrelaksowany, kawa działa pozytywnie na mnie, dodaje mi nawet optymizmu. Jednak w sytuacjach stresowych muszę rezygnować z kawy, bo tylko mnie rozdrażnia, jestem bardzo nerwowy. Ba... Nawet stany lękowe się pojawiają. To wynik braku magnezu i potasu?

 

Niekoniecznie. Kawa jest źródłem magnezu i potasu - niewielkich ilości, ale popularne mity o "wypłukiwaniu magnezu i potasu" przez kawę są błędne. Biorąc pod uwagę średnią ilość wydalanego magnezu i potasu po spożyciu kawy względem ilości przez nią dostarczanych, jesteśmy dalej na plusie. Stawiałbym tutaj na wpływ kofeiny, która wykazuje w niektórych sytuacjach właśnie takie właściwości (ponieważ oddziałuje na ośrodkowy układ nerwowy - jak każdy narkotyk...), szczególnie u osób podatnych na stany lękowe - są nawet udokumentowane przypadki w związku z suplementacją kofeiny.

Najprostszym sposobem na poprawienie nastroju jest kostka prawdziwej gorzkiej czekolady, która też odrobinę pobudza (zawiera teobrominę czyli pochodną kofeiny), ale również anandamid czyli taki egzogenny rodzaj kannabinoidów (jak w olejku konopnym, choć anandamid jest częściowo trawiony, więc nie wywiera aż takich właściwości psychoaktywnych). Innym sposobem jest wzbogacenie diety o wybrane rodzaje błonnika, bo do 80% hormonów, w tym te regulujące nastrój jak serotonina, GABA, i inne z grupy endorfin, jest syntetyzowana przez bakterie jelitowe. Polecam np. niewielkie ilości siemienia lnianego czy płatków owsianych.

 

 

Następna ciekawostka z tym związana. Suplementacja magnezem w formie mleczanu plus przyjmowanie potasu w tabletkach jest mniej zauważalne dla organizmu, niż przyjmowanie taniego? leku aspargin.

 

Aspargin to lek. To istotna różnica, bo leki mają potwierdzone działanie kliniczne. Suplementy? Mogą mieć, ale nie muszą, zależnie od rodzaju formulacji, farmakologii suplementu, dawki substancji aktywnych. Trzeba pamiętać, że ilość minerału na etykiecie niekoniecznie ma coś wspólnego z ilością przyswojoną i wykorzystaną przez organizm. Aspargin zawiera magnez i potas w postaci jonów, co jest właśnie mniej więcej wyznacznikiem ilości wykorzystanej przez organizm i o wiele efektywniejszym sposobem suplemetancji. Typowe suplementy posiadają minerały w postaci związków organicznych lub nieorganicznych. Przyswajalność i pozyskiwana ilość jonów jest różna w zależności od konkretnego związku, jego parametru LADME czy innych indywidualnych właściwości np. cytryniany mają tendencję do wywoływania biegunek w zbyt dużych dawkach, szczególnie u osób z wrażliwymi jelitami. Nadmiar związków magnezu może powodować różne problemy trawienne, zwykle nie zaleca się więcej niż 200mg dziennie, z czego jedynie xx% zostanie przyswojone i wykorzystane jako źródło magnezu. Oczywiście, najlepiej pozyskiwać te pierwiastki z pożywienia.

Mąka konopna, białko konopne, mąka z pestek dyni, woda wysokozmineralizowana - to dobre źródła magnezu. Sok pomidorowy, suszone pomidory, strączkowe, warzywa korzenne (szczególnie skrobiowe) to dobre źródło potasu.

 

 

Od lat jestem na diecie rozłącznej, nie łączę w jednym posiłku białka i węglowodanów.

 

Zmartwię Cię, ale w praktyce nie można być na takiej diecie :) Każdy nieprzetworzony produkt spożywczy zawiera prawie zawsze białka i węglowodany - a przynajmniej te pochodzenia roślinnego. Tak więc zawsze kiedy spożywasz nieprzetworzone źródło węglowodanów, spożywasz jednocześnie białka. Jedyną opcją byłoby korzystanie z rafinowanych źródeł węglowodanów - cukru stołowego, skrobi. Nawet mąka pszenna posiada białko (około 10% masy). Nie zalecam jednak korzystać z takich źródeł, bo są po prostu pustymi kaloriami - rafinowanym źródłem energii. Ja raczej radzę by nie łączyć dużej ilości węglowodanów i tłuszczu w jednym posiłku, ponieważ sprzyja to otyłości i innym chorobom.

Edytowane przez Arthass
  • Popieram 1
Link to post
Share on other sites

Arthass - jak zwykle dużo słów, ale i dużo treści. Nie znam się na tym i diet nie prowadzę, ale warto było cię przeczytać. Pozdrawiam...

Tak właśnie mam... dostaje ślinotoku, starając się jednocześnie zamknąć temat w pigułce zrozumiałej dla każdego czytelnika, ale jednocześnie jest to trochę chaotyczne i muszę urywać rozpoczęte myśli, żeby nie odlecieć zbyt daleko od wątków głównych. Już mi zwracano uwagę na te uproszczenia w tym temacie - słusznie zresztą wskazując uogólnienia - ale po prostu w przeciwnym wypadku trzeba by poświęcić osobny mini-wykład na każdą osobną kwestię.

Link to post
Share on other sites

Kolego Arthass, mam pytanie, czym można zastąpić słodycze, albo chipsy? Orzechy są w porządku? Mam na myśli głównie nerkowca, ale też pistacje, od biedy orzeszki ziemne.

Orzechy są świetnym zastępstwem słodyczy. Bogate w minerały, szczególnie magnez, ale też miedź, mangan, fosfor, kwasy tłuszczowe, trochę białka...

 

Orzeszki ziemne są oczywiście najbardziej ekonomicznym wyborem - można kupić już za 15zł/kg. A jak kupisz hurtowo przez internet, to widziałem nawet oferty w okolicach 7zł/kg, a w takiej cenie to chyba najtańsze i najbogatsze odżywczo źródło kalorii... bo 100g takich orzechów to ponad 550kcal, czyli ~3zł za 2000kcal! Choć tak nawiasem, orzeszki ziemne to nie są formalnie orzechy tylko rośliny strączkowe, ale nieważne :) Pewnym minusem orzeszków ziemnych jest zawartość aflatoksyn, ale ulegają redukcji podczas prażenia. Choć z drugiej strony prażenie powoduje oksydację kwasów tłuszczowych. Tak czy inaczej, to dalej dużo lepsze od słodyczy, bo zawierają dużo białka i tłuszczu, a mało cukru, więc sycą, a jednocześnie nie powodują skoków insuliny.

 

Jeśli chodzi o plusy innych orzechów: nerkowe (podobnie jak orzeszki ziemne - to nie są orzechy) oraz pistacje zawierają pełnowartościowy profil aminokwasowy, czyli "kompletne" białko - jak odpowiednik w mięsie. Należą jednak do produktów o wysokiej zawartości FODMAPs, więc w przypadku problemów jelitowych o podłożu bakteryjnym niezalecane. Generalnie, FODMAPs są korzystne dla zdrowego człowieka. Minusem jest oczywiście cena... szczególnie pistacji. Nie widzę za bardzo usprawiedliwienia by płacić ponad 100zł/kg, nawet jeśli mają dobrej jakości białko.

 

Bardzo dobrą propozycją są orzechy włoskie ponieważ zawierają sporo kwasów omega 3 ALA, więc mogą stanowić świetne źródło w codziennej diecie - a tych kwasów brakuje, bo występują w zasadzie głównie w rybach, i niektórych ziarnach oraz orzechach. W jajach też, ale to zależy do diety kur - te karmione zbożami mają raczej kiepski stosunek kwasów omega.

 

No i wartymi wspomnienia są też orzechy laskowe oraz migdały. Przede wszystkim ze względu na wysoką zawartość witaminy E, oraz kwasu foliowego - poza oczywiście standardowymi minerałami.

 

Tańszym i często lepszym odżywczo zamiennikiem orzechów są ziarna oleiste. Przede wszystkim pestki dyni, które zawierają pełnowartościowe białko. Ziarna słonecznika to najtańsze co można dostać w tej kategorii na rynku i również są bogate odżywczo. Można też spróbować ziarna kakao, bo gorzką czekoladę bez cukru ciężko kupuć.

 

Z innych rzeczy można poszukać jakichś żelków bez cukru, choć trzeba uważać na słodzik mannitol, bo powoduje biegunki w nadmiarze.

 

Jako przekąska, która syci dobrze spisują się twarde sery typu parmezan. Dużo białka. Również kabanosy i inne suszone wyroby mięsne. Możesz też spróbować jakiegoś dobrego koncentratu WPC - robią smakowe wersje bez cukru (np. KFD).

Świeże lub mrożone owoce można zmiksować z jogurtem naturalnym albo greckim. Chipsy można sobie zrobić w domu z mikrofalówki w 15 minut, są przepisy w sieci.

Link to post
Share on other sites

Dzięki, czyli nie przejmować się dużą ilością tłuszczu w nerkowcu czy pistacjach, bo to zdrowy tłuszcz?

Sporą ilością kalorii też się nie przejmować? Pytam się o kalorie, bo aktualnie jestem na diecie, i nie jem zbyt dużo, delikatnie mówiąc.

Edytowane przez adi777
Link to post
Share on other sites

Dzięki, czyli nie przejmować się dużą ilością tłuszczu w nerkowcu czy pistacjach, bo to zdrowy tłuszcz?

Sporą ilością kalorii też się nie przejmować? Pytam się o kalorie, bo aktualnie jestem na diecie, i nie jem zbyt dużo, delikatnie mówiąc.

Szczerze mówiąc, nie ma czegoś takiego jak "zdrowy tłuszcz". Efekt jaki tłuszcz wywiera na organizm zależy od makro diety. Jeśli dieta jest bogata w węglowodany to podaż tłuszczu będzie niezdrowa.

Dużo tłuszczu + mało węglowodanów = dobrze. Dużo węglowodanów + mało tłuszczu = dobrze. Dużo węglowodanów + dużo tłuszczu = tragedia.

Możesz spożywać sam tłuszcz dopóki podaż net-carbs nie przekracza 50g dziennie - i będzie to zdrowe. A najlepiej jeśli net-carbs nie przekracza 20g, wtedy wejdziesz w stan ketozy metabolicznej - bardzo zdrowe.

 

Moim zdaniem, dopóki spożywasz produkty nieprzetworzone - nie trzeba przejmować się kaloriami, ale... jeśli jesteś na restrykcjach kalorycznych to musisz zadbać o zapewnienie dodatniego, albo przynajmniej zerowego bilansu azotowego, bo inaczej będziesz chudnąć na masie mięśniowej, a to jest niezdrowe. Większość ludzi robi odchudzanie źle, co zresztą jest wyniki kierowania się radami kołczów dietetycznych, którzy nie mają żadnego pojęcia o odżywianiu (i polecają np. suszone owoce przy restrykcjach kalorycznych...).

W dużym skrócie, na diecie odchudzającej najważniejsze są 2 czynniki:

  1. Gęstość aminokwasowa produktu (zawartość przyswajalnego białka na 100kcal produktu)
  2. Gęstość odżywcza produktu (zawartość mikrolementów - witamin, minerałów, niezbędnych nienasyconych kwasów tłuszczowych - na 100kcal)

Jeśli chodzi o gęstość odżywczą, to nie mogę podać Ci prostego sposobu selekcjonowania produktów, ponieważ tutaj trzeba znać konkretnie występowanie oraz ilości danych mikroelementów w wybranych produktach.

Mogę zaproponować Ci kilka podstawowych według mnie produktów na diecie: 100-200g wątróbki raz w tygodniu (pokrywa ~80% mikroelementów), płatki drożdżowe 1 łyżka dziennie (pokrywa prawie wszystkie witaminy z grupy B - oprócz B12), woda mineralna ok 1.5L dziennie (pokrywa wapń i magnez, tutaj podałem polecane wody https://www.wykop.pl/wpis/45349657/nawadnianie-organizmu-poradnik-na-co-dzien-czym-je/), dużo zieleniny (szpinak, jarmuż, sałaty, mogą być kiełki), przynajmniej 100g ryby raz w tygodniu. Bardzo pomocne w utrzymaniu dodatniego bilansu azotowego jest WPC. Jako przekąska jakieś warzywno np. marchewka. Używaj przypraw ziołowych liściastych i korzennych.

 

Czy orzechy nadają się na diecie odchudzającej? Tak średnio. Z jednej strony są bogate odżywczo, ale z drugiej zawierają sporo kalorii bo aż 550-600kcal na 100g. Niestety, większość orzechów ma przeciętny profil aminokwasowy i dostarcza niewiele przyswajalnego białka na 2000kcal (średnio 15g po zastosowaniu różnych współczynników), więc jest problem z bilansem azotowym na dietach z restrykcjami kalorycznymi. Najlepsze pod tym względem są pistacje - zapewniają ok. 53g przyswojonego pełnowartościowego białka na 2000g - dalej trochę poniżej progu 60g, ale nie tak źle. Potem nerkowce - 43g białka na 2000kcal. Orzeszki ziemne - 37g na 2000kcal czyli prawie połowa minimalnego rogu.

Lepiej sytuacja wygląda z ziarnami oleistymi. Pestki dyni posiadają pełnowartościowe białko i dostarczają ok. 85g przyswojonego białka na 2000kca, więc zdecydowanie nadają się na dietę z restrykcjami kalorycznymi. Niestety, reszta ziaren już nie tak dobrze, bo średnio 40g białka na 2000kcal. Możesz natomiast używać kakao w proszku odtłuszczone, które dostarcza ok. 105g białka na 2000kcal. Zamiast cukru można stosować erytrol jako słodzik. Kakao w proszku + mleko + erytrol = słodki napój ze sporą ilością białka. Jogurt naturalny + niskokaloryczny owoce (np. truskawki, maliny, borówki, ananas, papaja). Jak chcesz coś przegryźć w międzyczasie to raczej trzymaj się żelków bez cukru.

 

Uproszczona zasada dobierania produktów na diecie z restrykcjami kalorycznymi pod kątem bilansu azotowego wygląda tak:

Obliczasz ilość białka w 100kcal (w produktach roślinnych podzielić przez 2).

► Powyżej 5g to produkt jest najlepszy

► Między 4–5g produkt jest korzystny

► Między 2.5–4g produkt zadowalający

► Poniżej 1-2.5g produkt niezalecany

Jeśli będziesz wybierał produkty od 2.5g w górę to nie powinieneś mieć problemu z bilansem azotowym i utratą mięśni. A jeśli dorzucisz do tego jeszcze suplementację 30g WPC dziennie to nie ma się o co martwić, bo to dodatkowe 25g białka.

Link to post
Share on other sites

Jako przekąska, która syci dobrze spisują się twarde sery typu parmezan. Dużo białka. Również kabanosy i inne suszone wyroby mięsne. Możesz też spróbować jakiegoś dobrego koncentratu WPC - robią smakowe wersje bez cukru (np. KFD).

Świeże lub mrożone owoce można zmiksować z jogurtem naturalnym albo greckim. Chipsy można sobie zrobić w domu z mikrofalówki w 15 minut, są przepisy

 

 

Co to jest koncentrat WPC?

 

 

 

Kolejne pytanie

Dlaczego polecasz czekoladę gorzką , najlepiej bez cukru, takiej nie ma właściwie, najmniej cukru jest w Lindt 85 procent kakao, zawartość cukru 10 gr na 100 gr produktu. Nie da się jej zjeść bez dodatkowej garści orzechów, jest tak gorzka. I dlaczego zamiast kakao polecasz ziarna kakao, których nie ma jak zemleć w domu? Kupiłem nieodtłuszczone kakao, zawartość kalorii blisko 700 . Jednak smak tak delikatny, że nie przypomina kakao.

Jasnobrązowy proszek

 

 

 

Ostatnie pytanie

 

 

Co do napojów. Piwo o zerowej zawartości alkoholu działa jak na organizm?

Przerzuciłem się na piwo bezalkoholowe i czasem ma ochotę wypić dwie butelki od razu ☹️

Edytowane przez jarrro
Link to post
Share on other sites

 

 

Co to jest koncentrat WPC?

Koncentrat Białka Serwatkowego (Whey Protein Concentrate). Odżywka białkowa stosowana zwykle przez ludzie budujących masę mięśniową na siłowni. Stosowana również jako główny składnik produktów zastępujących posiłki np. w chorobach nowotworowych (patrz: Nutridrink, Nutramil). Niektórzy producenci stosują jako bazę produktów wspomagających odchudzanie - pamiętasz tą reklamę z panią Kasią i tym koktajlem co piła z rana dla zabicia głodu? To było na bazie białek mleka. Różnica jest taka, że te produkty są zwykle 2 razy droższe w porównaniu do tej samej wagi czystego WPC, a dodatkowo często zawierają mieszaninę białek mleka, a nie samo białko serwatkowe. Dobre białko serwatkowe kupisz już w cenie 40zł/kg. Minimum 80% białka w masie - mniejszej zawartości się nie opłaca.

 

Kolejne pytanie Dlaczego polecasz czekoladę gorzką , najlepiej bez cukru, takiej nie ma właściwie, najmniej cukru jest w Lindt 85 procent kakao, zawartość cukru 10 gr na 100 gr produktu.


Cukier nie posiada żadnych wartości odżywczych, a dodatkowo jak jesteś na diecie redukującej kalorie to tym bardziej niepotrzebnie dorzuca kalorii, a nie wnosi nic od siebie. Jak chcesz zdrowsze zamienniki cukru to warto spróbować melasy lub syropu klonowego - zawierają magnez, żelazo, mangan, kilka witamin z grupy B. Ewentualnie erytrol lub stewię.

 

I dlaczego zamiast kakao polecasz ziarna kakao, których nie ma jak zemleć w domu? Kupiłem nieodtłuszczone kakao, zawartość kalorii blisko 700 . Jednak smak tak delikatny, że nie przypomina kakao. Jasnobrązowy proszek


Ziarna kakao można jeść jak orzechy. Nie są takie twarde. Nie ma znaczenia. Może być kakao w proszku, ale z punktu widzenia wygody ziarna można ze sobą wziąć wszędzie i przegryźć w każdej chwili - to ma zastępować gorzką czekoladę. Kakao w proszku nadaje się jedynie do robienia napojów.

 

Piwo o zerowej zawartości alkoholu działa jak na organizm? Przerzuciłem się na piwo bezalkoholowe i czasem ma ochotę wypić dwie butelki od razu


Piwo bez alkoholu działa tak samo w kwestii przybierania wagi ze względu na zawartość maltozy. Jest trochę zdrowsze od soków owocowych, ale dalej tuczące. Zawiera niewielkie ilości magnezu, potasu, żelaza i witamin z grupy B, ale to kiepskie źródło mikroelementów biorąc pod uwagę gęstość na 100kcal.
Link to post
Share on other sites

Naprawdę Cię podziwiam, że każdemu odpowiadasz. Bardzo dziękuję.

Co do mojej diety i Twoich uwag. Owszem, na pewno masz rację. Jednak inna część organizmu trawi białka, a inna węglowodany. Ziemniaki czy chleb należą do węglowodanów. Mięso do białka.

Jeśli równocześnie będziemy to spożywać, organizm będziesz miał trudności ze strawieniem takiej mieszanki. Dobry przykład to popularny hamburger. Można zjeść tradycyjnie, czyli wszystko naraz.

Jeśli jednak podzielimy to danie na bułkę z warzywami i potem na końcu zjemy kotleta, nasz organizm szybko i bez problemów to strawi.

Sam na sobie to próbowałem i to działa.

Podobno odpowiednie trawienie to bardzo ważny element dobrego zdrowia.

Link to post
Share on other sites
Owszem, na pewno masz rację. Jednak inna część organizmu trawi białka, a inna węglowodany. Ziemniaki czy chleb należą do węglowodanów. Mięso do białka.

 

Trzustka produkuje zawsze cały komplet enzymów trawiennych - proteaz, amylaz i lipaz. Nie ma znaczenia, czy spożyjesz czyste węglowodany - narządy wewnątrzwydzielnicze dalej będą produkować wszystkie enzymy. Co więcej, produkcja enzymów rozpoczyna się już w momencie poczucia zapachu produktów, tak więc nawet teoretycznie zakładając że będziesz stosował tą dietę rozdzielną, to dalej będziesz wydzielał ten sam komplet enzymów za każdym razem.

Ziemniaki zawierają przewagę węglowodanów nad białkiem, ale białko dalej stanowi ponad 10% suchej masy. Chleb zawiera średnio 12% białka w suchej masie. Mięso (czyste) nie zawiera żadnych węglowodanów - i jeśli jesteś na diecie ketogenicznej, to rzeczywiście jest sens selekcji produktów pod względem zawartości węglowodanów przyswajalnych (net-carbs), ale to inny temat i nie niczego wspólnego z dietą rozdzielną, tylko po prostu dietami hf/vlc (high-fat/very low-carb). Nie istnieje za to żadne naturalne źródło węglowodanów nie posiadające białka. Najbliżej jest miód, ale to już częściowo przetworzony przez pszczoły produkt, więc nie klasyfikowałbym go jako żywności nieprzetworzonej.

 

 

Jeśli równocześnie będziemy to spożywać, organizm będziesz miał trudności ze strawieniem takiej mieszanki.

 

Raczej kwestia doboru produktów i stopnia oraz rodzaju przetworzenia. Dla przykładu, groch zawiera bardzo dużo białka (ok. 25% masy) i bardzo dużo węglowodanów (ok. 60-70% masy). Jeśli odpowiednio przygotowany - najlepiej fermentowany - to nie stanowi problemu trawiennego.

 

 

Dobry przykład to popularny hamburger. Można zjeść tradycyjnie, czyli wszystko naraz. Jeśli jednak podzielimy to danie na bułkę z warzywami i potem na końcu zjemy kotleta, nasz organizm szybko i bez problemów to strawi.

 

Myślę, że to raczej kwestia tego, że hamburger to połączenie dużej ilości rafinowanych cukrów (skrobi) i dużej ilości tłuszczu w mięsie oraz sposobu ich przetworzenia. Zrób sobie test np. z rybą na parze i białym ryżem - nie powinno być żadnych problemów trawiennych. Z technicznego punktu widzenia, żeby dieta rozdzielna miała sens - czyli proces trawienny miał przebiegać oddzielnie - to kotleta musiałbyś spożyć dopiero po minimum 1 godzinie, optymalnie 2 godzinach od spożycia bułki z warzywami, bo dopiero po tym czasie treść pokarmowa zostaje całkowicie strawiona i przesuwa się do dalszych odcinków jelit. Jeśli zjesz kotleta kilkanaście minut po bułce z warzywami to posiłek zostaje dalej połączony w jelitach w jedna masę i proces trawienny przebiega bez różnicy.

Jeśli lubisz taki sposób i czujesz się po nim dobrze to ok, ale nie przemawiają za tym żadne mocne podstawy stojące za znanymi faktami na temat procesów trawiennych.

https://youtu.be/W9-xLXL-w_g

Dzięki, czyli nie przejmować się dużą ilością tłuszczu w nerkowcu czy pistacjach, bo to zdrowy tłuszcz?

Sporą ilością kalorii też się nie przejmować? Pytam się o kalorie, bo aktualnie jestem na diecie, i nie jem zbyt dużo, delikatnie mówiąc.

Jeśli chcesz zredukować masę ciała (odchudzanie), zapoznaj się z materiałem z tej playlisty:

https://www.youtube.com/playlist?list=PLhC_VeXZzvdFitFE4Ljif8TKuhmRF_RNY

Jest kilka sugestii, z którymi osobiście się nie zgadzam - np. wspomina o dodawaniu suszonych owoców do posiłku, żeby podnieść jego "wartość". Moim zdaniem, suszone owoce to bezwartościowy produkt spożywczy - zawierają głównie fruktozę (którą zresztą sam krytykuje w innym filmiku) oraz błonnik. Tak, mają pewne ilości potasu czy innych minerałów, ale biorąc pod uwagę gęstość w stosunku do kalorii, jest to kiepskie źródło.

 

Dodatkowo, jeśli jesteś zdesperowany i chcesz koniecznie jakąś przekąskę, to rozglądnij się za produktami 0kcal. Jest cały rynek zbudowany wokół właśnie tego typu przekąsek. Możesz zacząć od sklepu guiltfree. Moim zdaniem - jest to jednak kosztowne i zbędne w diecie, poza samą funkcją po prostu zapełnienia czymś buzi i doznań smakowych :) No ale nie zaszkodzi, jeśli ktoś lubi.

Edytowane przez Arthass
Link to post
Share on other sites

Zburzyłeś właśnie mój sposób życia pielęgnowany od lat... Jak żyć teraz panie prezesie?

Enzymy nie rozpoznają pożywienia...

To tak można bezkarnie niszczyć sposób jedzenia?

Czyli mogę jeść grochówkę z ziemniakami... Właściwie to dobra wiadomość, bo lepiej smakuje... Tylko grochu niełuskanego stacjonarnie nigdzie nie można kupić...

Jeśli jeszcze napiszesz, że groch łuskany jest cenniejszym źródłem składników mineralnych od niełuskanego, to skoczę z balkonu, a mieszkam na trzecim piętrze...

Co prawda są tam krzaki i sąsiadka emerytka gustująca w kolorowych perukach, niemniej nie możesz mi tego zrobić.

Link to post
Share on other sites

Sam groch przecież zawiera około 60% skrobi w masie, więc co za różnica że dodasz te 15% z ziemniaków? Groch niełuskany ma więcej składników mineralnych, ale niekoniecznie te składniki w łusce są dostępne dla organizmu bez odpowiedniego procesu przetworzenia. Największą dostępność uzyskuje się poprzez fermentację.
Jak Ci dobrze prowadzić dietę w sposób rozdzielny to nikt przecież Cię nie zmusza do zmiany sposobu odżywiania. Nie jest to szkodliwe, po prostu bardziej czasochłonne jeśli chcesz dostarczyć wszystkich składników odżywczych.

Link to post
Share on other sites

 

 

Dodatkowo, jeśli jesteś zdesperowany i chcesz koniecznie jakąś przekąskę,
 

Wiesz, miło jest sobie coś chrupać na seansie filmowym :)

Ogólnie moja dieta wygląda następująco, codziennie serek twarogowy ziarnisty, do tego 2-3 wafle ryżowe plus jabłko, czasami jeszcze jakiś inny owoc. Co do napojów, to jedna kawa dziennie, rano, przed pracą, a później około 1,5 litra wody, i to by było na tyle.

Link to post
Share on other sites

Ogólnie moja dieta wygląda następująco, codziennie serek twarogowy ziarnisty, do tego 2-3 wafle ryżowe plus jabłko, czasami jeszcze jakiś inny owoc. Co do napojów, to jedna kawa dziennie, rano, przed pracą, a później około 1,5 litra wody, i to by było na tyle.

I to całe jedzenie w ciągu dnia?

Ja bym nie dał rady pracować, mózg wysiada przy takiej diecie, odmawia pracy.

Link to post
Share on other sites

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...