Skocz do zawartości

Recommended Posts

Zakładam w razie gdyby ktoś posiadał jakieś piekące pytania lub miał coś ciekawego do napisania. Jakość wiedzy dostępna w polskim internecie na te tematy jest raczej niska. Główne portale typu "poradnik zdrowie" to taki zdrowotny odpowiednik plotkarskich gazetek brukowych.
Polskie stronki trzymające poziom to tadeuszsowinski.pl i damianparol.com. Z kanałów youtube Pod Mikroskopem. Reszta nie jest warta uwagi.

Przy okazji pierwszego posta napiszę coś na temat kontrowersyjnego twierdzenia środowiska wegan (tak na marginesie, jeśli chcemy gdzieś szukać materiału do obalania mitów, to weganie mają ich pod dostatkiem :)
A więc, jedno z takich popularnych twierdzeń wegańskich przekonuje nas, że "białko roślinne jest tańsze od białka zwierzęcego". Yeaa.. nope. Jak to zwykle bywa z twierdzeniami, pies pogrzebany w szczegółach.

Zacznijmy od tego, pod jakim względem konkretnie tańsze? W przeliczeniu na gramy? Być może. Ale co mają gramy do biologicznej użyteczności białka? Na temat tej kwestii weganie milczą - nie wiem do końca czy ze względu na ignorancję czy po prostu pewne fakty nie pasują im do promowanego światopoglądu (bo weganizm to jednak przede wszystkim światopogląd...).

Podstawowa kwestia - białko białku nierówne. Białko ma swoją "jakość". Jakość ta odnosi się do ilości 9 niezbędnych aminokwasów egzogennych na każdy gram białka. Z punktu widzenia naszego organizmu, aby białko zostało w pełni wykorzystane, musi posiadać odpowiednią "gęstość" tych aminokwasów, czyt. kompletność aminokwasową ("kompletne białko" też jest osobnym tematem w kwestii niewłaściwego używania tego sformułowania przez marketingowców). Jak można się domyśleć, białko roślinne zwykle nie jest "kompletne".

Poza samą kompletnością aminokwasową białka, stosuje się jeszcze kilka popularnych wskaźników, m.in.:

  • Protein Efficiency Ratio (PER)
  • Biological Value (BV)
  • Net Protein Utilization (NPU)
  • Protein Digestibility Corrected Amino Acid Score (PDCAAS)

A odnoszą się one bezpośrednio do stopnia wykorzystania dostarczanego białka przez organizm. Białko roślinne może być pełnowartościowe, ale ze względu na niższą strawność (struktury błonnikowe utrudniają dostęp enzymów) będzie mniej efektywnie wykorzystywane niż białko zwierzęce. Już nie wspomnę o obecności tzw. substancji antyodżywczych w produktach roślinnych.

Biorąc pod uwagę wszystkie te czynniki, uśredniając można przyjąć, że 2g białka roślinnego = 1g białka zwierzęcego. Dlaczego? Przeciętna strawność białka roślinnego waha się w przedziałach 60-80%, średnio 70%, dodatkowo przeciętna kompletność aminokwasowa białka roślinnego to około 70%, biorąc pod uwagę bogate źródła (owoce czy niektóre warzywa mają kompletność nawet poniżej 30%...)
Tak więc 0,7*0,7 = ~0.5.

Dobra, zróbmy eksperyment. Za punkt odniesienia wezmę mięso zwierzęce. Załóżmy, że posiada 20g pełnowartościowego białka na 100g, co jest sporo zaniżonym założeniem, bo chude mięso może mieć nawet 25-30g białka na 100g, a dodatkowo jego aminogram dostarcza więcej niezbędnych aminokwasów od tzw. białka wzorcowego. Przyjmijmy, że cena tego mięsa za kilogram to 1x.

Ile powinny kosztować produkty roślinne za kilogram w odniesieniu do ceny mięsa, by (uśredniając) dostarczyły tych samych ilości biologicznie dostępnych aminokwasów?
Na czerwono te, które nie spełniają założeń, na zielono spełniają.

  • Algi / Białko Sojowe / Mąka Sojowa - nie więcej niż 3x cena mięsa
  • Mąki Ziarniste / Mąki Ziarniste - nie więcej niż 2x cena mięsa (część spełnia, część nie)
  • Zielenina w Proszku (pełnowartościowy aminogram) - nie więcej niż 1x cena mięsa
  • Groch - nie więcej niż 0.85x cena mięsa
  • Ziarna Oleiste - nie więcej niż 0.6x cena mięsa (słonecznik i siemię spełniają, reszta nie)
  • Kasze (wysoka jakość białka) - nie więcej niż 0.45x cena mięsa
  • Orzechy - nie więcej niż 0.35x cena mięsa
  • Kasze (średnia jakość białka) - nie więcej niż 0.3x cena mięsa
  • Warzywa i Liście (pełnowartościowy aminogram) - nie więcej niż 0.1x cena mięsa
  • Grzyby - nie więcej niż 0.05x cena mięsa

Jak widać, większość źródeł roślinnych nie jest jednak tańszym źródłem biologicznie dostępnych dla organizmu aminokwasów :)

Jedyną łatwo dostępną i tanią alternatywą pod względem ceny są rośliny strączkowe, ale też nie wszystkie będą tańsze. Groch biały posiada kompletny profil aminokwasowy i dostarcza relatywnie sporo białka, nawet po uwzględnieniu współczynników dostępności aminokwasów, ale już taka soczewica nie dość że ma niekompletny profil aminokwasowy (aminogram) to dodatkowo kosztuje 2-2.5x więcej od grochu białego, więc opłacalność leci na...
No i trzeba wziąć pod uwagę, że nie wszyscy będą strączkowe dobrze tolerować, bo zawierają duże ilości GOS (galaktooligosacharydy), które mają właściwości fermentacyjne w przewodzie pokarmowym... stąd właśnie gazy po grochówce :) Można oczywiście moczyć, co częściowo usuwa GOS (są rozpuszczalne w wodzie), można fermentować, co powoduje "rozbicie" wiązań polisacharydowych wspomnianych GOS, ale wymaga to wcześniejszego zaplanowania, specjalnej dodatkowej pracy.
Weźmy też pod uwagę inny dodatkowy czynnik przy porównaniu białka zwierzęcego kontra roślinnego. Dostarczenie 20g pełnowartościowego, biologicznie dostępnego białka z grochu to minimum 400kcal. Ta sama ilość białka z mięsa to średnio 100kcal... Także w przypadku redukcji/odchudzania mięso wygrywa sromotnie.
A jeśli chcemy całkowicie pogrążyć jakiekolwiek argumenty wegan w tej kwestii to wystarczy tylko wspomnieć o podrobach... Podroby kosztują często 2-3 razy mniej od mięsa, a dalej dostarczają około 20g wysokiej jakości białka. W takiej sytuacji żadne źródło roślinne nie jest dla nich konkurencją.

Podsumowując - sorry weganie, to mit. Try harder.

Okej, wątek uznaję za oficjalnie rozpoczęty.

Edytowane przez Arthass
  • Popieram 2
Link to post
Share on other sites

Dorzucę jeszcze krótki komentarz na temat kolejnego mity, czyli "na weganizmie szybko się chudnie".
Znów, wiele niedopowiedzeń.
Warto wspomnieć, że średni "koszt" podaży 20g pełnowartościowego białka roślinnego to ok. 500kcal (zakładając naturalnie, nieprzetworzone produkty). Biorąc pod uwagę, że dla osoby nieaktywnej zaleca się spożycie ok. 1g pełnowartościowego białka na kilogram masy ciała, to już przy wadze 80kg musimy dostarczyć min. 2000kcal korzystając jedynie z produktów roślinnych :)
Dieta wegańska bazująca na pełnowartościowych produktach ("wholesome food") nie jest zatem korzystna jako sposób na odchudzanie - przyjmując, że nie korzystamy z odtłuszczonych mąk ziarnistych, gdzie już można dobić nawet 50% białka w masie, ale to w zasadzie forma odżywki białkowej :)
No dobra, ale... "mój znajomy jest weganem i schudł xx kg".

Trzeba wyjaśnić pewną kwestię. Utrata wagi, nie zawsze polega na utracie tkanki tłuszczowej. Wagę można stracić, w typowej sytuacji, na 4 główne sposoby:

  • utrata masy mięśniowej
  • utrata masy kostnej
  • utrata tkanki tłuszczowej
  • utrata wody

I oczywiście, pełnowartościowa dieta wegańska może zamykać się w bilansie poniżej 2000kcal (to taki bazowy próg zapotrzebowania energetycznego dla większości ludzi o typowej aktywności), ale mamy wtedy problem z podażą białka. Niewystarczająca podaż aminokwasów egzogennych prowadzi do tzw. ujemnego bilansu azotowego. W takiej sytuacji zaburzona zostaje prawidłowa synteza tkanki mięśniowej. Niewystarczająca podaż białka jest również powiązana z utratą masy kostnej. Osoba straci wagę na skutek utraty masy mięśniowej i/lub kostnej, ponieważ organizm w celu utrzymania odpowiedniego bilansu azotowego będzie wykorzystywał tkankę mięśniową przechodząc w stan katabolizmu mięśniowego.

Edytowane przez Arthass
Link to post
Share on other sites
  • 3 tygodnie później...

Wpadłem na stary post z grupy ZJD. Może komuś się przyda - oszustwa na rynku paramedycznych ofert "badań" i "leczenia".

LISTA PROCEDUR DIAGNOSTYCZNYCH ODRZUCONA PRZEZ MEDYCYNĘ OPARTĄ NA DOWODACH NAUKOWYCH.
Odsyłam również do Kodeksu Etyki Lekarskiej, Art. 57:
■[ 1 ]■ Lekarzowi nie wolno posługiwać się metodami uznanymi przez naukę za szkodliwe, bezwartościowe lub nie zweryfikowanymi naukowo. Nie wolno mu także współdziałać z osobami zajmującymi się leczeniem, a nie posiadającymi do tego uprawnień.
■[ 2 ]■ Wybierając formę diagnostyki lub terapii lekarz ma obowiązek kierować się przede wszystkim kryterium skuteczności i bezpieczeństwa chorego oraz nie narażać go na nieuzasadnione koszty.
Lekarze, którzy promują takie badania łamią zapisy Kodeksu Etyki Lekarskiej i należy ich zgłaszać do Naczelnej Izby Lekarskiej. EOT.

Kwestie dziwnych badań paramedycznych powracają ciągle w grupie, więc zamieszczę dla wszystkich zagubionych w dzisiejszych ofertach diagnostycznych streszczenie na temat testów i badań nie uznawanych przez stanowisko oficjalnej medycyny opartej na dowodach naukowych (tzw. evidence based medicine) za formy diagnostyki posiadające wartość kliniczną. Powtarzam, to jest stanowisko oficjalnej medycyny opartej na dowodach naukowych (liczne, oficjalne oświadczenia instytutów medyczno-naukowych na ten temat można łatwo znaleźć) - w formie informacyjnej. Można się zgadzać lub nie zgadzać, ale nie taki cel ma przedstawiona lista.
To przykłady najczęstszych procedur odrzuconych - z wielu powodów - przez medycynę opartą na dowodach naukowych:

 Badanie Żywej Kropli Krwi (  oszustwo )
► Oficjalnie uznane przez Krajową Radę Diagnostów Laboratoryjnych (KRDL) za oszustwo
► Osoby sporządzające wyniki nie posiadają uprawnień diagnosty laboratoryjnego lub lekarza z uprawnieniami diagnosty laboratoryjnego, tak więc nie są one autoryzowane i uznawane przez przedstawicieli oficjalnej medycyny za bezwartościowe (lekarze nie biorą ich pod uwagę jako czynnika diagnostycznego). Wynik nie podpisany przez osobę z uprawnienia diagnosty laboratoryjnego jest nieważny
► Sprzeczność z zasadami prowadzenia badań laboratoryjnych: brak walidacji, brak standaryzacji, brak powtarzalności, brak wzorca zakresu norm, brak kwalifikacji medycznych personelu
► Widoczne na zdjęciach mikroskopowych artefakty są wynikiem braku odpowiednich standardów pobierania próbek oraz wykonywania badania (czytaj: niechlujstwa): obecności kurzu i zanieczyszczeń powietrza, nieodpowiedniej kalibracji urządzeń, wad i zanieczyszczeń elementów urządzeń (np. uszkodzeń, rysek, smug, brudu na szkiełku mikroskopu)
► Wykrywane we krwi "anomalie" najczęściej nie mogą się tam znajdować u człowieka zdolnego do samodzielnego funkcjonowania np. pasożyty jelitowe i ich jaja, drożdże, których obecność wywołałaby objawy wstrząsu anafilaktycznego i septycznego wymagające natychmiastowej hospitalizacji. Podobnie, nie można wykryć we krwi metali ciężkich - przynajmniej nie bez zastosowania odpowiednich procedur chemicznych (reakcji barwień chemicznych itd.), ale też nie dotyczy to wszystkich metali

 Biorezonans (  oszustwo )
► Pomiar energii przepływającej przez komórki jest w rzeczywistości pomiarem rezystancji – elektryczności transdermalnej, która zależy między innymi od stopnia uwodnienia komórek, zawartości w niej jonów oraz ich rozmieszczenia, a także od siły zacisku elektrod. Nawet szklanka wody wypita przed zabiegiem wpływa na wynik (zawartość elektrolitów, nawodnienie) = brak powtarzalności wyników
► Komórki wysyłają tak nikłe pola elektryczne, że w rzeczywistości mierzona jest suma pól elektrycznych składających się na wiele tkanek i narządów (wybiórcza analiza nieprawidłowości jest niemożliwa)
► Brak standaryzacji zakresów norm dla interpretacji wyników - brak badań i norm określających charakterystykę elektryczną i normy dla poszczególnych tkanek = dowolna, uznaniowa interpretacja
► Niepotwierdzona skuteczność - uzyskiwane wyniki są sprzeczne z wynikami standardowych procedur diagnostycznych i testów
► Przepływ rezystancji transdermalny zależy nie tylko od budowy tkanek, ale obecności innych składników, na przykład metali ciężkich, trucizn, jonów. Nie można określić, który jon, metal, czy trucizna powoduje zaburzenie - interpretacja wyników jest dowolna.
► Brak standaryzacji wykonywania badania (np. siły zacisku elektrod, procedur przygotowania pacjenta przed badaniem)

■[ 1 ]■ Ernst E. "Research in complementary and natural classical medicine”. 11, s. 171–173, 2004
■[ 2 ]■ Schöni MH, Nikolaizik WH, Schöni-Affolter F. „Int Arch Allergy Immunol.”. 112, s. 238–246, 1997
■[ 3 ]■ Wüthrich B. „J Investig Allergol Clin Immunol”. 15, s. 86–90, 2005
■[ 4 ]■ Nienhaus J, Galle M. „Forsch Komplementmed”. 13, s. 28–34, 2006

 Test na Zakwaszenie Żołądka Sodą Oczyszczoną ( oszustwo )

 Test ze Śliną i Szklanką Wody na Przerost Candidy ( oszustwo )
► Obserwacja Candida gołym okiem w szklance wody jest niemożliwa
► Zagęszczona ślina po nocnej przerwie od posiłków zawiera dużo śluzu i amylazy, które po zetknięciu z cieczą o mniejszej gęstości (wodą) nadają jej różne kształty

 Test na Nieszczelność Jelit Sokiem z Buraków ( oszustwo )
► Barwniki betacyjaninowe wchłaniają się aktywnie, wbrew gradientowi stężeń, w jelicie cienkim - nie ulegają przemianom i są wydalane w postaci niezmienionej u większości ludzi

 Test na "Zakwaszenie Organizmu" z pH moczu ( oszustwo )
► Mocz jest wydaliną organizmu - nie płynem ustrojowym i nie spełnia praw równowagi kwasowo-zasadowej, między innymi równania Henderssona-Hasselbacha
► Jony wodorowe są wydzielane przez kanaliki nerkowe do moczu w sposób aktywny, dlatego pH moczu jest niezależne od pH płynów ustrojowych
► Mocz zasadowy najczęściej jest niekorzystnym zjawiskiem - oznacza zwykle nadmiar metabolitów alkalicznych w organizmie (alkaloza), sprzyja infekcjom dróg moczowych, a także może być niepokojącym objawem chorobowym
► pH moczu może zmieniać się kilkukrotnie w ciągu doby
► prawidłowe pH moczu większości ludzi zawiera się w przedziałach 5,5 do 7,0 (a więc kwaśny do neutralny odczyn)

 Analiza Składu Pierwiastkowego Włosa (  )
► Nieznana wartość diagnostyczna
► Brak standaryzacji
► Wysoki koszt

 Analiza Kwantowa Składu Ciała (  )
► Oszustwo w innych celach niż oznaczenie suchej masy ciała/tkanki tłuszczowej (stosowana w gabinetach dietetycznych)

 Badanie Składu Flory Bakteryjnej (  )
► Nieznana wartość diagnostyczna
► Brak standaryzacji
► Wysoki koszt
► Zmienny, indywidualny skład - zależny od stylu życia (diety, aktywności fizycznej, stresu itd.)
► Profil flory bakteryjnej może zmieniać się dynamicznie, nawet z dnia na dzień

 Krew Utajona w Kale - test inny niż FIT (  )
► Niska wartość diagnostyczna
► Niska swoistość diagnostyczna
► Wpływ spożytych pokarmów ("dodatni" wynik po spożyciu np. sałaty, mięsa czerwonego, chrzanu, rzodkiewki - obecność pseudoperoksydazy)

 Test na Przeciwciała Helicobacter Pylori ( )
► Niska wartość diagnostyczna
► Niska swoistość diagnostyczna

 Testy Nietolerancji Pokarmowych IgG ( )
► Wykrycie przeciwciał IgG 1-3 nie świadczy o nietolerancji
► Lepiej wybrać oznaczenie IgG 4

 Badanie Zonuliny w Kale - na "Nieszczelność Jelit" ( )
► Niska wartość diagnostyczna (czułość i swoistość)

Niektóre metody wykazują powtarzalność diagnostyczną wyników i przedstawiane dane mogą wykazywać pewne korelacje z określonymi parametrami zdrowotnymi organizmu, ale ich wykorzystanie na dzień dzisiejszy jest nieznane ( oznaczone ) - nie wiemy przykładowo co możemy dokładnie wywnioskować na podstawie danych uzyskanych z badania składu flory bakteryjnej, ponieważ skład takiej flory jest indywidualny dla każdego człowieka i nie istnieje "wzorzec" prawidłowego stosunku setek tysięcy szczepów, szczególnie że należałoby go rozpatrywać w kontekście indywidualnych cech organizmu.
Te rodzaje badań mogą w przyszłości zyskać istotną wartość diagnostyczną - na dzień dzisiejszy wyniki są interpretowane dowolnie, bo nie wiadomo jak korelują z badanymi parametrami organizmu.
Istnieją też metody, które posiadają powtarzalność i jakąś wartość diagnostyczną, ale uzyskiwane informacje są albo nieistotne z punktu widzenia badanych parametrów, albo bardzo mało konkretne w kontekście diagnozy konkretnych przyczyn chorobotwórczych - inaczej pisząc, nie warte zachodu ( oznaczone ⬤ ).

Oszustwa w przypadku metod leczenia są tematem na inną listę - i to sporo dłuższą. Warto zauważyć, że biorezonans jest promowany jednocześnie jako metoda diagnostyczna i zabieg leczniczy.

Edytowane przez Arthass
Link to post
Share on other sites
  • 3 tygodnie później...

Akurat nie pisałem tutaj konkretnie w jaki sposób schudnąć (jest jeszcze sporo istotnych kwestii do zaadresowania), ale ewidentnie najistotniejszą kwestią jest wybór produktów o odpowiedniej gęstości pełnowartościowego białka na 100kcal... To jest podstawowy błąd ludzi przechodzących na diety odchudzające - jakieś kasze i inne wegańskie cuda, a waga leci w dół na masie mięśniowej.
Raczej będę kontynuował tego typu tematy na koncie z wykopu założonym niedawno w tym celu:
https://www.wykop.pl/ludzie/Arths/
 

Jadłospis

Śniadanie

2 jajka gotowane – białko 12.6g, tłuszcz 10.6g, węglowodany 1.1g – 155 kalorii.
Dwie kromki chleba żytniego razowego – białko 4.1g, tłuszcz 1.2g, węglowodany 37.2g – 160 kalorii.

Drugie śniadanie

100 gram daktyli – białko 1.8g, tłuszcze 0.2g, węglowodany 75g – 277 kalorii.
Średni banan – białko 1.2g, tłuszcz 0.4g, węglowodany 28.2g – 119 kalorii.

Obiad

100 gram kaszy gryczanej – białko 12.6g, tłuszcz 3.1g, węglowodany 69.3g – 336 kalorii.
Dwa pieczone filety z mintaja – białko 39.8g, tłuszcz 1.4g, węglowodany 1.4g – 175 kalorii.
150 gram surówki colesław – białko 1.2g, tłuszcz 6.6g, węglowodany 6.3g – 101 kalorii.

Kolacja

150 gram twarogu chudego – białko 37.5g, tłuszcz 0.8g, węglowodany 3,3g – 170 kalorii.
Szklanka jogurtu naturalnego – białko 10.8g, tłuszcz 5g, węglowodany 15.5g – 150 kalorii.
Dwie kromki chleba żytniego razowego – białko 4.1g, tłuszcz 1.2g, węglowodany 37.2g – 160 kalorii.
Dwa średnie pomidory – białko 3.1g, tłuszcz 0.7g, węglowodany 9.9g – 65 kalorii

 

 

Po co suszone owoce? To czyste źródło fruktozy. Raz, że bez sensu na diecie odchudzające (jaką to ma rolę pełnić?), a dwa fruktoza poniewiera całym organizmem, należy m.in. do niezależnego czynnika rozwoju stłuszczenia wątroby. Banan też bez sensu. Dieta odchudzająca powinna być tak ułożona, by nie występowały tam zbędne kalorie nie dostarczające żadnych istotnych ilości białka. Źródłami węglowodanów powinny być kasze pełnoziarniste i strączkowe, ale z odpowiednim umiarem.
Białka nie liczy się w gramach, tylko w przeliczeniu na profil aminokwasowy, strawność, przyswajalność i wiele innych współczynników. Białka z warzyw czy owoców nie ma nawet sensu liczyć, bo to są ułamki gramów po przeliczeniu na biologicznie wykorzystane ilości. Moim zdaniem za dużo tam chleba, brakuje zieleniny czyli źródła potasu, magnezu, wapnia, manganu, witaminy K, witaminy C, witaminy A. Zamiast daktyli czy bananów lepiej jako przekąskę wykorzystać jakieś ziarna oleiste albo orzechy - przynajmniej dojdzie magnezu, potasu, miedzi, witaminy B1, wapnia. Zamiast chleba żytniego, więcej kaszy gryczanej.
Taka dieta to nie jest skomplikowana sprawa. 500g bogatych źródeł pełnowartościowego białka i 200g źródeł węglowodanów złożonych (kasza/groch). Do tego zielenina, warzywa (poza skrobiowymi), mogą być grzyby. Do posiłków łyżka płatków drożdżowych nieaktywnych dla pokrycia witamin z grupy B. Można się pokusić o jedno kiwi dziennie dla uzupełnienia witaminy C, ewentualnie jakieś inne bogate w witaminę C owoce o niskiej kaloryce jak borówki, ananas, papaja, cytryna. Raz w tygodniu 200g wątróbki dla uzupełnienia witamin i minerałów.

Edytowane przez Arthass
  • Popieram 1
Link to post
Share on other sites
Wagę można stracić, w typowej sytuacji, na 4 główne sposoby: utrata masy mięśniowej utrata masy kostnej utrata tkanki tłuszczowej utrata wody

 

Ja wczoraj straciłem na 5.  

 

Znasz się na nietolerancjach pokarmowych? 

Edytowane przez MiK
Link to post
Share on other sites

Ja wczoraj straciłem na 5.  

 

Znasz się na nietolerancjach pokarmowych? 

Haha, ale w taki sposób traci tą wagę każdy człowiek, niezależnie od diety ;)

 

Biorąc pod uwagę, że sam mam dolegliwości z kategorii SIBO (już pod względną kontrolą) i co za tym idzie kilka problemów z kategorii nietolerancji (laktoza, FOS, GOS, fruktoza, fruktany), to można powiedzieć że posiadam jakąś przyzwoitą wiedzę na ten temat.

Link to post
Share on other sites

uwierz mi, że ten, kto chce schudnąć i to sporo, nie będzie zbytnio się przejmował spadkiem masy mięśniowej, bo to się da nadrobić... o wiele trudniej jest zrzucić te zbędne kilogramy bez efektu jo-jo. 
a odnośnie produktów, bogatych w białko, to zerknij tutaj https://www.onxl.pl/w-czym-jest-najwiecej-bialka/

Link to post
Share on other sites

Nadgorliwość w diecie, i zbyt szybka utrata wagi może spowodować efekt jojo.
Najprostrza dieta to unikanie produktów przetworzonych i poprostu zdrowe odżywanie, samodzielne gotowanie i sport.
Nie ma bata żeby ktoś odżywiając się zdrowo i racjonalnie nie schudnął.
Te diety gdzie wszystko jest wyliczone, są dobre dla kulturystów którzy przygotowują się do zawodów, normalnym osobom, odradzam. Można się tylko zrazić..
Mi najbardziej podoba się dieta wiktorjańska, z opisów, sam specjalnie jej nie stosowałem. Jedzenie nie powinno powstawać w fabrykach ani labolatoriach. Takie jest moje zdanie, może trochę kontrowersyjne.. Sam piję wpc, ale gdybym miał hajsy na ryby i mięso to bym tego nie robił.

Link to post
Share on other sites
uwierz mi, że ten, kto chce schudnąć i to sporo, nie będzie zbytnio się przejmował spadkiem masy mięśniowej, bo to się da nadrobić...

 

Ja nie jestem promotorem chudnięcia kosztem zdrowia, a waga masy mięśniowej jest bezpośrednim wyznacznikiem zdrowia - zapytaj profesjonalistów z obszarów medycyny. Utrata wagi na masie mięśniowej to tylko pozorne chudnięcie

 

 

o wiele trudniej jest zrzucić te zbędne kilogramy bez efektu jo-jo.

 

To zastanów się jaki wpływ na efekt jo-jo będzie miała utrata masy mięśniowej. Jeśli zmniejszy się objętość zajmowana przez tkanki tłuszczowe, to co musi wypełnić tą przestrzeń? Nawet jeśli nie stracisz podczas tego procesu żadnej masy mięśniowej, to przy dużym spadku wagi będzie to widoczne. Najlepiej jest po prostu zbudować w zamian trochę masy mięśniowej, co paradoksalnie zwiększy masę ciała, bo woda (z której w 70% składają się mięśnie) jest cięższa od tłuszczu.

Tak więc, jak już wspominałem - większość osób traci masę mięśniową, bo:

1. Scam doradcy sprzedający usługi kołczingu dietetycznego wiedzą, że ludzie utożsamiają efekty z cyferkami na wadze, więc łatwiej jest spalić trochę mięśni, co da o wiele większy efekt spadku wagi.

2. Optymalny proces odchudzania, albo nie powoduje istotnego spadku wagi, albo wręcz powoduje przebranie wagi, ponieważ tkanka tłuszczowa zastępowana jest masą mięśniową. Powinniśmy raczej celować w rekompozycję sylwetki, niż bezcelowe zrzucanie masy ciała kosztem mięśni.

 

Efekt jo-jo bierze się stąd, że w procesie odchudzania nie zmniejsza się ilość komórek tkanki tłuszczowej - one się po prostu kurczą, ale pozostają na całe życie. Bardzo łatwo ponownie doprowadzić je do przerostu, szczególnie jak zagłodzimy organizm podczas odchudzania, a potem chce wyrównać niedobory.

Fruktoza jest cukrem "tucznym". W przyrodzie wykorzystywana przez zwierzęta do nabierania masy tłuszczowej np. na okresy hibernacji.

 

 

 

Nie ma bata żeby ktoś odżywiając się zdrowo i racjonalnie nie schudnął.

 

Jak wyłączy się przetworzoną żywność (co też dotyczy chleba, bo jest produktem na bazie rafinowanych zbóż) to nawet nie trzeba liczyć kalorii, ponieważ ilość błonnika w produktach wysokowęglowodanych jest na tyle duża, że nie ma szans spożyć ich dziennie taki nadmiar, by stać się otyłym. 2000kcal to około 600g kaszy pełnoziarnistej (surowej). Po ugotowaniu to prawie 2kg kaszy... powodzenia w wepchnięciu w siebie takich ilości. Co innego z produktami na rafinowanych mąkach czy cukrach prostych i tłuszczach. 550kcal w postaci kaszy pełnoziarnistej po ugotowaniu to około 600g. 550kcal w postaci słodyczy (np. czekolady mlecznej) to 100g, bez błonnika, całkowicie przyswajalna. Już sama objętość kaszy stawia fizyczną barierę dla żołądka.

Edytowane przez Arthass
  • Popieram 1
Link to post
Share on other sites

Nie ma bata żeby ktoś odżywiając się zdrowo i racjonalnie nie schudnął.

 

Oczywiście, że jest. To nie "zdrowość" posiłków za to odpowiada, tylko bilans kaloryczny.

 

Mi najbardziej podoba się dieta wiktorjańska, z opisów, sam specjalnie jej nie stosowałem. Jedzenie nie powinno powstawać w fabrykach ani labolatoriach. Takie jest moje zdanie, może trochę kontrowersyjne.. Sam piję wpc, ale gdybym miał hajsy na ryby i mięso to bym tego nie robił.

 

Typowy błąd naturalistyczny. 

Link to post
Share on other sites
Oczywiście, że jest. To nie "zdrowość" posiłków za to odpowiada, tylko bilans kaloryczny.

 

Masz rację, technicznie rzecz ujmując jest to kwestia zasad termodynamiki ;)

Ale w praktyce, stosując produkty nieprzetworzone o wiele łatwiej jest spełnić to kryterium - jeśli oczywiście "zdrowotność produktów" zdefiniujemy wg kryterium "whole food". Nieprzetworzone produkty bogate w węglowodany posiadają dużo błonnika, który raz że syci przez fizyczne rozpieranie szlaku pokarmowego, co znów powoduje produkcje hormonów jak leptyna sygnalizujących sytość, a dwa że po prostu stosunek węglowodanów (i ich przyswajalność) do masy jest sporo niższa niż w produktach przetworzonych, rafinowanych. "Wypchanie" przewodu pokarmowego już z samego fizycznego faktu zapobiega nadmiernej podaży kalorii (w przeciwieństwie do słodyczy na bazie cukru i tłuszczu), bo żołądek to po prostu mięsień o ograniczonej rozciągliwości :) Sam błonnik znów pełni istotne funkcje - pozwala bakteriom jelitowym na produkcję witamin warunkowych, hormonów, kwasów tłuszczowych, a co więcej - flora bakteryjna może bezpośrednio wpływać na sam proces odchudzania poprzez selektywną fermentację wartości odżywczych na własny użytek.

 

 

Typowy błąd naturalistyczny.

 

Appeal to nature dokładniej. Z tym że dalej opiera się to na jakichś praktycznych przesłankach dietetycznych. Ja bym raczej nie stwierdzał, że jedzenie produkowane przemysłowo musi być niezdrowe, albo mniej zdrowe, ale definitywnie łatwiej nie wpakować się na minę stosując zasadę wybierania nieprzetworzonej żywności whole food. Także to jest kwestia bardziej posiadania odpowiednich podstaw wiedzy przy wyborze produktów przetworzonych, niż nieodłącznej jej szkodliwości.

 

Generalnie mówiąc, w temacie odchudzania najlepsza jest dieta wysoko-tłuszczowa i nisko-węglowodanowa, głównie ze względu na wpływ hormonalny - tłuszcz nie pobudza insuliny (hormonu "magazynowania") tak więc organizm chętniej sięga do rezerw tkanki tłuszczowej (co również wymaga pobudzenia antagonistów insuliny... dlatego redukcje kalorycznie na bazie produktów wysoko-węglowodanowych są generalnie mniej efektywne, bo częściej spalają mięśnie, szczególnie przy niedoborze białka).

Nie polecam jednak zabierania się za diety wysoko-tłuszczowe amatorom w tym temacie, ponieważ tłuszcz nie zawiera żadnych wartości odżywczych (to puste kalorie), no może okazjonalnie witamin E i K (roślinne) lub A i D (zwierzęce, ale bardzo rzadko). Poza tym, dieta taka jest dość... mdła i bez jakichś ciekawych przepisów (a wymyśl ciekawy przepis na posiłek z tłuszczu i mięsa...) ciężka do utrzymania z tego względu. Najciekawsze przepisy są na bazie mąk z ziaren wysoko-tłuszczowych, ale to dalej wymaga więcej czasu na przygotowywanie niż "standardowa" dieta.

Edytowane przez Arthass
  • Popieram 1
Link to post
Share on other sites

Zbyt wiele osób nastawionych jest na cel, a nie zmianę trybu życia. Potrzebują później jakiś cheat day'ów, i cały czaś siedzi w nich głód za niezdrową żywnością. Potem przychodzi efekt jojo.
Ja ze swojej diety wyeliminowałem.. wagę. Tylko mnie dekoncentruje i przeszkadza. Bo waga najpierw spada szybko, a potem robi się trudniej.. Waga staje się twoim przeciwnikiem. Mogą ludzie mówić że to normalne, trzeba czekać, ty coraz mniej jesz.. Do niczego to nie prowadzi.
Teraz patrzę się tylko w lustro, nie przejmuje cyframi. Prędzej czy później, dopnę swego. Kiedy nie ma znaczenia.

Link to post
Share on other sites

To naprawdę zależy od celów - jeśli są w miarę krótkofalowe to jeszcze ujdzie, ale na dłuższą metę restrykcyjne liczenie makro, ważenie wszystkiego, taka ogólna reżimowa postawa dietetyczna się nie sprawdza.
Ja wolę kierować się przybliżonymi ekwiwalentami "dłoni". Dla białka, osoba o wadze 80kg potrzebuje średnio ekwiwalent około 3 dłoni mięsa (1 dłoń = 100g mięsa / 4 jajka / 150g podrobów / 100g sera żółtego, 250g twarogu, 1250g jogurtu naturalnego) - nie wliczam w to źródeł wysoko-węglowodanowych, ale z takich źródeł też dojdzie średnio 40-50g pełnowartościowego białka.
Generalnie - osoba o typowej aktywności fizycznej spokojnie pokryje zapotrzebowanie na białko typową dietą - filet z piersi kurczaka na obiad, kilka jajek i kanapka z serem na kolacje i po sprawie. Z osobami o zwiększonej aktywności jest już trochę inaczej, i dlatego warto też stosować odżywki białkowe.
W przypadku węglowodanów (wliczając podaż kalorii ze źródeł białkowych) wystarczy ekwiwalent 4 dłoni zbóż/strączkowych (1 dłoń = 100 kaszy i płatków / 100g strączkowych / 500g ziemniaków / 50g orzechów lub ziaren oleistych) - zakładając oczywiście brak przekąsek, słodyczy. Na śniadanie dostarczamy zwykle 1-1,5 dłoni, obiad i kolacja podobnie. To są wyliczenia dla bazowej podaży kalorii bez dodatkowych źródeł kalorii np. rafinowanych tłuszczów spożywczych czy soków.
Także wystarczą 3 posiłki dziennie, gdzie w każdym będziemy dostarczać ekwiwalent 1 dłoni mięsa i ekwiwalent 1 dłoni zbóż/strączkowych - prosta zasada dla regularnych ludzi. Biorąc pod uwagę, że zwykle na sam obiad dostarczamy ekwiwalent 2 dłoni mięsa, to zostaje jedynie 0.5 dłoni na śniadanie i kolację - co da się nawet osiągnąć przy pomocy samych kasz lub strączkowych, a nawet płatków owsianych z ziarnami i orzechami.

Wracając do subiektywnie najlepszej diety "na co dzień", to moim zdaniem dla regularnego człowieka, który nie chce iść w skrajności typu keto (choć jak się ktoś orientuje w parametrach żywności to nie jest taka trudna) optymalny wyborem jest dieta śródziemnomorska (mediterranean diet). To takie skrzyżowanie owolaktarianizmu (czyli wegetarianin spożywający nabiał i jaja) z pescowegetarianizm (wegetarianin spożywający ryby), która dodatkowo dopuszcza źródła białego mięsa i opcjonalnie podrobów. Założenia diety to bazowanie na produktach nieprzetworzonych, jedyny tłuszcz rafinowany jaki jest dozwolony to oliwa z oliwek i jak wspomniałem: jaja, nabiał, ryby oraz białe mięso. Wszystkie plusy diety wegetariańskiej z brakiem jakichkolwiek minusów. To można powiedzieć taka kompilacja najważniejszych, najbardziej podstawowych zasad zdrowego odżywiania.

Edytowane przez Arthass
  • Popieram 1
Link to post
Share on other sites

uwierz mi, że ten, kto chce schudnąć i to sporo, nie będzie zbytnio się przejmował spadkiem masy mięśniowej, bo to się da nadrobić... o wiele trudniej jest zrzucić te zbędne kilogramy bez efektu jo-jo. 

a odnośnie produktów, bogatych w białko, to zerknij tutaj https://www.onxl.pl/w-czym-jest-najwiecej-bialka/

Tak nawiasem fruktozy, sprzyja właśnie akumulacji tkanki tłuszczowej wokół narządów (visceral fat), szczególnie biorąc pod uwagę ograniczoną możliwość magazynowania tego cukru przez wątrobę w postaci glikogenu, czyli do 50g (a w przeciwieństwie do glukozy, nie może być magazynowana w postaci glikogenu mięśniowego - dlatego lepsze są źródła węglowodanów pod postacią skrobi, czyli polimerów glukozy)

 

https://youtu.be/uwMofG72Bew?t=102

 

IMO dieta odchudzająca ze źródłami fruktozy (powyżej kilku gramów na 100g produktu) jest bezsensowna, nieproduktywna, a wręcz sabotująca efekty zdrowej utraty wagi opartej na zmniejszeniu masy tkanki tłuszczowej. Chyba oczywiście, że skupiamy się na globalnej utracie masy ciała kosztem mięśni i układu kostnego... co jest właśnie rezultatem "diet-cudów" sprzedawanych przez mainstreamowych scammerów.

Są też badania, gdzie po zamianie źródeł cukrów prostych (glukoza, fruktoza, sacharoza) na źródła złożone (skrobia) zauważono istotny wpływ na zmniejszenie tkanki tłuszczowej trzewnej - czyli tej wywierającej szkodliwy wpływ na zdrowie. Nie będę w tym momencie grzebał w zasobach, żeby znaleźć do nich linki, ale możecie mi wierzyć :) Z tego co kojarzę, po 10 dniach całkowitej zamiany źródeł węglowodanów ilość tkanki tłuszczowej trzewnej zmniejszyła się średnio o 10%.

Edytowane przez Arthass
Link to post
Share on other sites

Ja mam bardzo kontrowersyjną dietę obecnie.. Jem dwa razy dziennie.  o 11 i około 20 (z siłowni wracam o 19).
Czasami popołudniu piję białko wpc, ale coraz żadziej. 
Głodny nie jestem, węgli ogólnie mało jem. Podstawa diety jajka kurze. Około 12 biorę 200mg kofeiny, i nie będę ukrywac że na mnie działa spektakularnie jeżeli chodzi o hamowanie apetytu i koncentracje w pracy.. Piję czarną herbatę i wodę. Z owoców jem prawie wyłącznie jabłka.
Z kofeiny będę się starać schodzić.. ale miałem cel zrzucić tłuszcz, w krótkim czasie, ze względu na planowany urlop.
Chciałbym po powrocie kontynuowac mój system i sprawdzić jak dalej będę funkjonować. 
Cel z grubsza został zrealizowany, nie ważę się, ale jak myję zęby i się pochylam nad zlewem to już nie mam fałd tłuszczu :D jakiś tam sześciopak się zrobił.
Z tego co wyczytałem to już się odchodzi od 5 posiłków dziennie.. chyba optymalnie jest 3. Nad 5ma posiłkami ciężko zapanować..

Link to post
Share on other sites

Pytanie, po co suplementować kofeinę, jak w szklance kawy masz ~100mg? :) A dodatkowo, kawa ma wiele korzystnych substancji polifenolowych, no i właściwości antyoksydacyjne. A poza tym, dostarcza też śladowych ilości magnezu, potasu i wapnia, co poniekąd zapobiega utracie elektrolitów na skutek zwiększenia wydalania płynów powodowanych przez kofeinę.

To co stosujesz jest bardzo podobne do standardowego planu IF 8/16, tyle że masz wcześniej pierwszy posiłek... jakbyś przełożył na 14.00 to byłbyś na standardowym IF :) Jabłka są ok, jak każdy świeży owoc, ale IMO bez szału. Generalnie, każdy tani owoc jest ok - tak w cenach poniżej 5zł/kg każdy jest już w miarę opłacalny biorąc pod uwagę wartości odżywcze. Natomiast jabłko jak na owoc nie robi szału biorąc pod uwagę zawartość witaminy C - tylko ~15mg na 1 sztukę, ale przynajmniej dostarcza kilka procent potasu. Z moich obserwacji, większość osób ma niedobory potasu w diecie - przynajmniej patrząc na oficjalne zalecenia spożycia (4700mg). Także każde źródło potasu w diecie jest korzystne. IMO najlepsze owoce, z tych najtańszych, to wszelkie owoce borówkowe i leśne - typu porzeczki, agrest. Zawierają bardzo wysoką zawartość witaminy C, manganu, czasem witaminy K i antyoksydantów. Banan też spoko, bo ma dużo potasu, magnezu, B6.

5 posiłków dziennie to głównie przesąd. Jaja są dobrym źródłem większości wartości odżywczych, ale nie przesadzałbym w ilości, bo nadmiar aminokwasów siarkowych może powodować "gazy siarkowe", co nie jest przyjemne dla otoczenia :) Powyżej 5 sztuk dziennie już może takie coś powodować, choć to mocno zależy od profilu flory bakteryjnej jelit.


W temacie odchudzania i wcześniej poruszonego tematu masy mięśniowej, jeszcze kilka słów. Spadek wagi na masie mięśniowej jest zupełnie nieefektywną formą utraty wagi z kolejnego istotnego powodu jakim jest zależność tempa metabolizmu od zawartości masy mięśniowej. Inaczej pisząc - zrzucenie wagi na mięśniach powoduje proporcjonalne spowolnienie metabolizmu. Spowolnienie metabolizmu po powrocie z diety odchudzającej do "normalnego" odżywiania powoduje jeszcze szybsze nabieranie masy ciała niż przed odchudzaniem, czyli tak naprawdę nie dość że wrócimy szybko do starej wagi (a zwykle nawet jeszcze wyższej) to dodatkowo wymieniliśmy cenną masę mięśniową na dodatkową masę tłuszczową, co sprawia że coraz trudniej będzie zrzucić wagę - i koło się zamyka. Takie porady dietetyczne w stylu "zrzucą masę mięśniową i co z tego?" to prosta droga do otyłości.

Osobie z wyższą masą mięśniową o wiele łatwiej zrzucić dodatkowe kilogramy tłuszczu, ponieważ najzwyczajniej w świecie ma szybszy metabolizm, czyli może dostarczyć więcej kalorii w obrębie swojego ujemnego bilansu. Stąd, najlepszą strategią na odchudzanie jest dieta wysokobiałkowa połączona z ćwiczeniami siłowymi na przyrost masy mięśniowej. Siłownia, odżywka białkowa i produkty o wysokiej gęstości aminokwasowej. Każdy głupi potrafi wymyślić dietę odchudzająca opartą na ujemnym bilansie kalorycznym. Problem w tym, że spalanie tkanki mięśniowej to kompletna głupota i tak naprawdę rzucanie sobie kłód pod nogi na przyszłość.

Link to post
Share on other sites
  • 3 tygodnie później...

Zawsze zastanawiała mnie sławna "dieta ziemniaczana", więc zrobiłem teoretyczny eksperyment i po dodaniu kilku produktów wychodzi całkiem sensownie :)
https://nutritiondata.self.com/facts/recipe/4238450/2?nc=1&autosave=form.info.autosave

Niektóre procenty są tam źle obliczane, bo np. zalecenia dla witaminy E to 15mg dziennie, więc ten plan pokrywa ~74% RDI (w ogóle, nie zaobserwowano niedoborów witaminy E nawet na dietach z bardzo niską podażą).

Zalecenia dla cynku to 11mg, więc błędnie pokazuje tam tylko 78% RDI, kiedy przekroczyło 100%.

Witamina D - domyślnie synteza skóra przy ekspozycji na promienie słoneczne.

Witamina K - jak ktoś ma potrzebę dobić tych 100% dziennych rekomendacji to jest wiele sposobów na pozyskanie jej za pół darmo. Występuje w każdej zieleninie, np. liściach winogron, pokrzywie, mniszku. I tak ludzie zwykle mają niedobory, bo nie jadają zieleniny.

Nie wiem dlaczego przy witaminie A pokazuje 99%, kiedy zalecenia to 900mcg RAE, a dieta dostarcza 1455mcg RAE.

Realnie, jedynym problemem może być wapń i dlatego znajduje się tam jajko. Jest taki trick z wykorzystaniem skorupki - wygotować, wysuszyć np. w piekarniku, zmielić na proszek i można używać jako suplementu wapniowego (to 98% węglan wapnia). 1g proszku to ok. 66% pokrycia wapnia.


Dostarcza wystarczająco dużo białka dla osoby o wadze ~84kg, nie uprawiającej sportów wytrzymałościowych (trzeba zwiększyć podaż o ok. x1.4), a tym bardziej siłowych (potrzeba 2x więcej).

Generalnie, wygląda to jak typowa dieta high-carb & low-fat. Może być przydatna przy odchudzaniu, ale trzeba odpowiednio zmniejszyć ilość ziemniaków, żeby zejść na ujemny bilans kaloryczny. Kompatybilna z IBS i SIBO :) Koszty też całkiem fajne, bo zależnie od ceny ziemniaków (do 2,50zł/kg) można zmieścić się w 200zł na miesiąc... przy kompletnie zbilansowanej diecie...

Link to post
Share on other sites

Jeść musi każdy... coś. A co za tym idzie, może lepiej przy okazji jeść coś co będzie jednocześnie korzystne dla ogólnego zdrowia? :) Mniej komputera nie naprawi niedoborów dietetycznych, ani (niekoniecznie) sprawi że efektywnie pozbędziemy się otyłości ;)

Link to post
Share on other sites
  • 4 tygodnie później...

Z racji tego że jestem przeciwny tak zwanej big pharmie i wszystkim lekom które oferują na dosłownie wszystko, odsyłam do kilku kanałów które od dawna śledzę. Każdy znajdzie coś dla siebie. 

https://www.youtube.com/channel/UCcsSvPhyMGk5B3p_mw5WUdA

https://www.youtube.com/channel/UCgChdYJjnPorhdL_yvzORfw

https://www.youtube.com/channel/UCpjYlo2NGsmoY8-b9dj4diA

https://www.youtube.com/channel/UCSzPsC4vDWXY4k4-eZrwo_g

 

Nie wiem jak zdrowie u was ale u mnie od czasu gdy zacząłem stosować chociażby ocet jabłkowy każdego dnia przed posiłkiem, najróżniejsze sposoby na oczyszczenie organizmu, dbanie o bakterie i odporność itd przestałem chorować. Poziomy energii, nastrój, samopoczucie są na innym poziomie. Ostatnio mnie coś złapało i przeszło po jednym dniu. Kiedyś była ta mentalność żeby chodzić po lekarzach i faszerować się tabletkami. Proponuję każdemu poznać swój organizm i przetestować co działa a co nie. 

 

Nigdy nie zapomnę jak odbijałem się od lekarza do lekarza z bólem w plecach przez >8lat i żaden nigdy nie polecił kręgarza. Sam musiałem wpaść na jego trop zupełnie przypadkiem żeby być cudownie uzdrowionym po pierwszej wizycie. Dziś minął już ponad rok bez bólu. Mam taką niechęć do tych lekarzy że nigdy nie chce ich widzieć na oczy. Dlatego dbam o zdrowie i nie chce mieć z nimi do czynienia. 

Edytowane przez okar19
  • Popieram 1
Link to post
Share on other sites

O ile zgodzę się co do niektórych założeń, to są też zbyt jednostronne. Spotkałem lekarzy, którzy mi nie pomogli i zupełnie nie obchodziło ich moje zdrowie, a dodatkowo straciłem na nich pieniądze. Spotkałem takich, którzy za darmo udzielili mi porad poprawiających moje zdrowie o 180 stopni. Nie generalizujmy.
Zgadzam się, że profilaktyka jest o wiele lepsza niż korzystanie z naszego systemu zdrowia.
Niestety, wybór kanałów polecanych w Twoich postach pozostawia wiele do życzenia.
► ODMŁADZANIE NA SUROWO
Ten pan nie ma pojęcia o czym mówi.
► Jerzy Drzewi
Tego nie znam, ale jeśli widzę tytuły w stylu "gluten złoczyńca" to zapala się u mnie czerwona lampka. To "modne" hasełka w mainstreamowym środowiska ludzi wellness. Gluten to zwykła glikoproteina, czyli rodzaj białka występujący we wszystkich roślinach (białko z resztą cukrową). Jednym szkodzi, innym zupełnie nie szkodzi. Osobom z problemami jelitowymi często szkodzi, ze względu na częste przerwanie bariery jelitowej, ale w każdym innym przypadku, jeśli nie ma objawów szkodliwości to nie ma sensu wykluczać na siłę.
► Marek Skoczylas
Nie znam.
► Sekret Zdrowia
Kolejna osoba, która nie ma pojęcia o czym mówi. Nie zna podstaw wiedzy dietetycznej typu różnicowanie węglowodanów - to co zapamiętałem z jednego materiału na temat najbardziej niezdrowych produktów żywnościowych. Ale nie oglądałem więcej materiału, bo jak słyszę 50 głupot w ciągu 1 minuty to uruchamia się moje IBS.

To nie są dobre źródła wiedzy na temat odżywiania. Dobre źródła to:
dr Damian Parol https://www.youtube.com/channel/UCAeG4tzj0GrG4Fc4fpzGAzg/videos

National Institutes of Health https://www.youtube.com/user/NIHOD/videos

NIH IRP (Intramural Research Program at the National Institutes of Health) https://www.youtube.com/user/IRPNIH/videos

NIH Clinical Center https://www.youtube.com/channel/UCZ-3MEJV0vGCBJOhCo1lpNQ/videos

Healthcare Triage https://www.youtube.com/user/thehealthcaretriage/videos

Edytowane przez Arthass
Link to post
Share on other sites

 Nie chcę wrzucać wszystkich lekarzy do jednego worka bo byłoby to przesadą. Jest wiele chorób gdzie ich interwencja będzie konieczna. Ja na szczęście w swoim życiu nie doświadczyłem poważnych chorób lecz nie zmienia to faktu że lepiej zapobiegać niż leczyć. 

 

Nie zgodzę się z tym że wszystko o czym mówią jest kompletną bzdurą. Na podstawie czego tak twierdzisz? To że jeden temat krzyczy "gluten złoczyńca" nie czyni innych treści bezwartościowymi z automatu. Wiele rzeczy o których mówią powtarzają się na tych kanałach. Do tego szukam więcej informacji po googlach i podejmuję decyzję czy zastosuję się do konkretnej rady a może jeszcze ją zmodyfikuję według własnych uznań. 

Miałem problemy z wątrobą przez picie i pozbyłem się bólu ziarnami ostropestu plamistego. 

Miałem refluks i odkąd zacząłem zakwaszać żołądek octem jabłkowym objawy ustały. 

Z rad które zaczerpnąłem na tę chwilę płyną same korzyści. 

 

 Nie popadajmy w jakieś paranoje że wszystko dookoła to bzdury. Wrzucasz pana Damiana a na jego kanale praktycznie nic nie ma. Pod mikroskopem już ciekawiej i pewnie gdybym poszukał, znalazłbym tematy gdzie wszyscy mówią podobnie. 

 

Tak z ciekawości skąd tyle weny do pisania? Jakiś wrodzony talent? Czuję że mógłbym rzucić hasło - gżegżółka i byłbyś w stanie coś napisać z pasją, przekonaniem i zaciekawieniem na kilka stron  :P  

Link to post
Share on other sites
Nie zgodzę się z tym że wszystko o czym mówią jest kompletną bzdurą. Na podstawie czego tak twierdzisz?

 

Na podstawie powszechnie dostępnej wiedzy z nauki o żywieniu, bromatologii, fizjologii człowieka, podstaw biochemii organizmów żywych. To można łatwo zweryfikować korzystając z bardzo podstawowej wiedzy w tych dziedzinach. Większość tego co mówią zaprzecza sobie już często na poziomie integralności logicznej przedstawianych tez, nie wspominając o podstawowych faktach np. dotyczących przebiegu reakcji chemicznych nawet z zakresu materiału z liceum. Odmładzanie na Surowo i Kierunek Zdrowie to dla mnie totalna porażka, jeśli chodzi o kompetencje autorów - czasem ośmieszają się na poziomie edukacji przełomu gimnazjum/liceum.

 

Odmładzanie na Surowo to taka kolejna inkarnacja Zięby, która jeszcze nie dorobiła się produktów z własnym logo, za pomocą których mógłby dymać łatwowiernych klientów. A niestety, Polska to naród ludzi bardzo podatnych na takie znachorstwo, po części ze względu na nieudolność służby zdrowia. Nie istnieją magiczne cud-terapie. Istnieje zdrowy tryb życia, zbilansowana dieta, odpowiednia higiena zdrowia fizycznego i psychicznego, zdrowy sen, odrobina metod relaksacyjnych w ciągu dnia i zdrowe relację międzyludzkie ze swoim otoczeniem. Nie potrzeba robić "detoksów z soku pora naciowego" ani innych absurdów promowanych przez hipochondryków-celebrytów. Zmiana rodzaju obróbki termicznej ze smażenia na duszenie, gotowanie czy nawet piekarnik daje większe rezultaty zdrowotne niż wymyślne kuracje żucia goździków. Odmładzanie na Surowo promuje dietę nieracjonalną (dieta racjonalna - termin naukowy odnoszący się do diety pokrywającej wszystkie niezbędne makroelementy oraz mikroelementy zgodnie z zasadą prawa minimum Liebiga), z niedoborami niezbędnych aminokwasów egzogennych, niedoborami wybranych witamin i minerałów, często niedoborami energetycznymi. To nie jest zdrowe - to recepta na głód utajony i wyniszczanie organizmu.

 

 

To że jeden temat krzyczy "gluten złoczyńca" nie czyni innych treści bezwartościowymi z automatu.

 

Wspomniałem jedynie, że zapala mi się czerwona lampka na takie tezy. Nie znam tego kanału, ale znam fakty na temat glutenu. Może alergizować jak wirtualnie każde istniejące białko w żywności - wystarczy, że przeciwciała system odpornościowego będą na nie uwrażliwione z jakiegoś powodu.

 

 

Wiele rzeczy o których mówią powtarzają się na tych kanałach. Do tego szukam więcej informacji po googlach i podejmuję decyzję czy zastosuję się do konkretnej rady a może jeszcze ją zmodyfikuję według własnych uznań.

 

Tak, powtarzają się na wszystkich tego typu kanałach, bo autorzy tacy nie posiadają własnej wiedzy w temacie i powtarzają jedynie bezrefleksyjnie to co wygrzebią w sieci. To co oni tam mówią, to w większości oklepane mity mainstreamowe, kopiowane z zagranicznych kanałów i portali specjalizujących się w tego typu treści. Nie ma w tym żadnej oryginalności, ani własnej pracy. To zwykłe copy-paste, słowo w słowo.

 

 

Miałem problemy z wątrobą przez picie i pozbyłem się bólu ziarnami ostropestu plamistego.

 

No i właśnie wychodzi brak znajomości właściwości fizykochemicznych substancji aktywnych w żywności. Substancją aktywną w ostropeście plamistym, która jest przedmiotem badań oraz wykorzystania w leczeniu problemów z wątrobą jest sylimaryna. Sylimaryna to substancja, która znajduje się w zasadzie wyłącznie w łusce ostropestu (około 2.5% masy). Nie jest rozpuszczalna w wodzie! Człowiek nie potrafi trawić błonnika nierozpuszczalnego w wodzie, z którego zbudowana jest łuska ostropestu, tak więc nie jest w stanie wyekstrahować sylimaryny z łuski - nawet zmielonej. Pozyskuje się ją w wyniku wykorzystania rozpuszczalników, głównie alkoholowych, ewentualnie częściowo może być wyekstrahowana w wyniku wytłaczania oleju. Tak więc, jeśli chcemy wykorzystać sylimarynę w celach terapeutycznych to mamy (z domowych sposobów) niewiele opcji:

1. Kupić olej z ostropestu - choć tutaj stężenie sylimaryny może nie być aż tak duże.

2. Zrobić nalewkę etanolową (czysty alkohol spożywczy) na bazie zmielonych ziaren.

 

Spożywanie ziaren ostropestu bez ekstrakcji sylimaryny może co najwyżej pomóc, ale w wyniku mechanizmu działania błonnika pokarmowego, który np. może wiązać żółć i usprawniać jej usuwanie, ale nie ma nic wspólnego z reklamowanymi, cudownymi właściwościami ostropestu, kiedy nie jest poddany ekstrakcji na przyswajalną formę sylimaryny. Oczywiście, pan z Odmładzanie na Surowo nie zna takich faktów, bo on edukację w tych kwestiach zakończył na czytaniu zagranicznych portali mainstreamowych.

Nie wspominając nawet o istotnym wpływie efektu placebo w takich przypadkach, bo jego widzowie są święcie przekonani w "prawdy" jakie głosi, dlatego takie dowody anegdotyczne mają słabą wartość naukową.

 

 

Miałem refluks i odkąd zacząłem zakwaszać żołądek octem jabłkowym objawy ustały.

 

Widzisz, kolejna głupota w stylu "zakwaszanie żołądka". Mit powtarzany bezustannie przez setki tysięcy znachorów na internecie. Tutaj wypowiadają się na ten temat ludzie z prawdziwą wiedzą medyczną:

 

 

 

Z rad które zaczerpnąłem na tę chwilę płyną same korzyści.

 

Cieszę się, że odczuwasz korzyści, ale to nie jest argument potwierdzający potwierdzający ich obiektywną skuteczność. Z tego co wnioskuję, podchodziłeś do tych rad z entuzjazmem, a więc mamy już na starcie wpływ mechanizmów związanych z efektem placebo np. w obszarze układu endokannabinoidowego, choć sam mechanizm efektu placebo nie jest na tą chwilę kompletnie rozumiany, poza tym że możemy założyć udział psychiki.

 

 

Nie popadajmy w jakieś paranoje że wszystko dookoła to bzdury. Wrzucasz pana Damiana a na jego kanale praktycznie nic nie ma. Pod mikroskopem już ciekawiej i pewnie gdybym poszukał, znalazłbym tematy gdzie wszyscy mówią podobnie.

 

Ma swoją stronę, gdzie możesz poczytać więcej. Może jednak jakość jest lepsza niż ilość materiału? Kanały, które zaproponowałeś mają dużo treści, ale też praktycznie nic tam nie ma oprócz pustych haseł opartych na "wydaje mi się, wierzę, tak mówią".

 

 

Tak z ciekawości skąd tyle weny do pisania? Jakiś wrodzony talent? Czuję że mógłbym rzucić hasło - gżegżółka i byłbyś w stanie coś napisać z pasją, przekonaniem i zaciekawieniem na kilka stron :P

 

Nie wiem. Może wynika to z tego, że więcej piszę niż rozmawiam, więc w naturalny sposób przenoszę na ten rodzaj wyrażania myśli więcej energii. Na internecie jednak istnieje większa szansa trafienia na osoby, z którymi warto prowadzić dyskusję. Otoczenie człowieka jest dość sztywno zdefiniowane i ograniczone jeśli chodzi o osoby mające "coś do powiedzenia", a jednocześnie forma pisana i internet daje łatwiejsze narzędzie zakomunikowania własnych myśli w konkretnie zdefiniowanych tematach. Gdybym stanął na środku supermarketu i zaczął na głos wyrażać swoje przemyślenia dietetyczne licząc na to, że ktoś się zainteresuje tematem mając coś od siebie do dodania, to pewnie zostałbym grzecznie poproszony o wyjście, na początku z własnej woli.

 

PS. Oczywiście, masz prawo do własnej opinii, ale dyskusja właśnie polega na (w miarę kulturalnej) konfrontacji tez i opinii. Moja opinia na temat tych kanałów jest negatywna i gdybym miał nadmiar czasu oraz chęci to mógłbym omówić każdy filmik z osobna wskazując na głupoty jakie się tam pojawiają.

 

Jestem fanem stosowania naturalnych preparatów wspomagających zdrowie, nutraceutyków, suplementacji, naturalnych metod wsparcia zdrowia, ale jeśli stoją za tym wystarczające przesłanki na sens i wymierne korzyści takiego działania. Kiedy popadamy w rejony wellness voodoo to ja dziękuję, ale nie skorzystam. To już wolę się pomodlić - nie wiem czy pomoże, ale jest całkowicie za darmo i bez potencjalnej szkody fizycznej.

Edytowane przez Arthass
  • Popieram 1
Link to post
Share on other sites

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...