Skocz do zawartości

I co robić w życiu...?


Recommended Posts

Witam,

wiadomo, nikt nie podejmie decyzji za mnie, ale chciałbym się dowiedzieć co byście zrobili na moim miejscu.

 

 

*UWAGA, Ściana tekstu*

 

 

Sytuacja wygląda następująco. Jestem z okolic Rzeszowa (~16 km do Politechniki). Nie jest to dużo, ale również nie mało. Idę na autobus 10 minut, 20-30 minut do centrum, z centrum MPK ~10 minut, pieszo z przystanku ~5 minut.

Razem daje to 45 minut w jedną stronę, w optymistycznej wersji, że nigdzie nie czekam na żaden autobus i nie ma wielkich korków.

 

Od października tego roku (czyli stosunkowo krótko) studiuję informatykę na PRz. Miałem dość dobre wyniki na poziomie 75% rozszerzenia więc dostałem się bez problemów. 

Poszedłem do Rzeszowa zamiast na jakiś Kraków czy coś, bo myślałem, że chodząc tutaj będę miał więcej czasu na samodzielne programowanie w domu.

Niestety, myliłem się. Wychodzę o 7 rano, wracam ~18 do domu. Tracę po 4 godziny (2 godziny dojazdy plus 2 godziny okienka, które mam codziennie)

Ćwiczeniowcy i prowadzący laboratoria trafili mi się tacy, że jak mówię o tym połączeniu starszemu rocznikowi to słyszę jedynie "Krzyżyk na drogę". I taka prawda. Inni przepiszą coś z książki i mają 5.0. Ja siedzę do rana, to ledwo mi da to 3.0 albo 2.0 bo mu się czcionka nie podoba... (nie, nie istnieje możliwość przepisania się. Głównie dlatego, że jest 8 komputerów na sali, a 16 osób w każdej grupie- tak, dwie osoby przy jednym komputerze...)

Dodatkowo wykładowcy wcale nie są lepsi. Przykładowo matematyka, gdzie gość tak słabo tłumaczy teorię, że dopiero po godzinie wykładu zorientowałem się, że to przecież przerabiałem w liceum.

Nic dziwnego, że w jego grupie 70 osób zdało tylko 8 (niestety beze mnie).

Mamy masę niepotrzebnych przedmiotów jak Ergonomia i BHP, Etyka, Ekonomia, Historia idei i odkryć naukowych (wykład plus ćwiczenia..)

Mój bliski przyjaciel (poznany w liceum w Rzeszowie) zachęca mnie do wyjazdu do Krakowa, na AGH. Również w Krakowie studiuje moja przyjaciółka (może niedługo dziewczyna).

Aaa, no i dostałem stypendium Marszałka Rzeszowa, jednorazowo 2.000 zł, jednak warunkiem jest status studenta rzeszowskiej uczelni. Jeżeli przestanę nim być to muszę oddać proporcjonalnie za tyle dni ile mi zostało do początku drugiego roku czyli do następnego października.

Oraz przyszedł mi niedawno mail od Udacity, że dostałem stypendium na trzymiesięczną naukę Androida. 

 

I teraz w mojej głowie ciągle rodzą się myśli "co robić"?:

a) Zostać tutaj, próbować to wszystko zdać, codziennie dojeżdżać, jak nie pójdzie to awans.

b) Zostać tutaj, próbować to wszystko zdać, ale poszukać sobie nawet wspólnego pokoju. Tak, żeby zamiast bezsensownie spędzać 2 godziny na niewygodnych krzesełkach to iść się przespać czy coś.

c) Spróbować zdać, ale jeżeli coś nie pójdzie to rzucić te studia i iść w przyszłym roku na AGH z nadzieją, że może tam będę miał lepszych wykładowców (z tym, że na AGH na czystą informatykę się pewnie nie dostanę. Musiałbym iść na informatykę stosowaną w ekonomii albo czymś takim. Głównie zależy mi tylko na papierku gdzie jest napisane, że skończyłem studia i że to była informatyka)

Lub najbardziej prawdopodobne...

d) Spróbować zdać, nie tracić pieniędzy na mieszkanie. Jeżeli sesja nie pójdzie to wziąć awans i do końca roku olewać studia (ale żeby jednak mieć status studenta i nie musieć zwracać połowy pieniędzy). W przyszłym roku iść na AGH na Informatykę stosowaną lub inny kierunek. 

 

http://www.agh.edu.pl/rekrutacja/informacje-podstawowe/progi-punktowe/progi-punktowe-studia-stacjonarne-pierwszego-stopnia/

Wyszło mi bodajże 860 punktów z tego więc raczej na coś bym się dostał.

 

Może macie jakieś swoje propozycje? Wiem, że pojawi się "rzuć studia, ucz się sam". Myślałem również o tym, ale jednak za kilka lat może być wręcz niezbędne wykształcenie wyższe...

 

Jeżeli ktoś przeczytał ten cały wywód to naprawdę jestem w pełni podziwu (bo najprawdopodobniej sam bym tego nie zrobił) i jednocześnie proszę Cię o napisanie co Ty byś zrobił(a) w mojej sytuacji.

 

Pozdrawiam

Link to post
Share on other sites

Studiowałem na AGH inny kierunek i też miałem pełno niepotrzebnych przedmiotów. Na politechnice na informatyce miałem np. przedmiot Znani Malarze Europy :D, 60-70% ludzi odpadło na matmie i fizyce... Wszędzie jest ten sam szajs, kolesie doktorzy nie mają gdzie pracować więc wymyśla im się debilne przedmioty. Ja na Twoim miejscu bym nie zmieniał uczelni, ani miasta. Za zaoszczędzone pieniądze kupuj jakieś kursy i się sam dokształcaj itd. + odkładaj na wyjazdy weekendowe do krk do przyszłej panny :P

Link to post
Share on other sites

Często nawiązujesz że gdzieś indziej są lepis wykładowcy, lepsze dojazdy, ciekawsze przedmioty itp. Pamiętaj, wszędzie dobrze gdzie nas nie ma. :-)

Moim zdaniem jeżeli myślisz że te dojazdy Cię zabijają spróbuj znaleźć mieszkanie/akademik jak najbliżej. Opcjonalnie jeżeli sytuacja materialna pozwala  spraw sobie samochód? Popytaj znajomych z roku, może ktoś jeździ samochodem z okolic więc musiałbyś tylko do niego dojeżdżać, reszta samochodem? Może masz rodzinę w Rzeszowie, żeby w dni z najgorszym połączeniem u nich przekimać?

Jak znam życie zaoszczędzonego czasu nie przeznaczysz na naukę ;-) ale byłbyś przynajmniej bardziej wypoczęty.

Generalnie pierwsza sesja wyjaśni co z Ciebie za student. Zawsze pierwsza sesja/rok wyjaśnia czy skończysz te studia, czy nie.

(moim zdaniem *każdy(duże uogólnienie) wytrwały człowiek może ukończyć studia).

Ja kończyłem studia techniczne i też miałem przedmioty typu "filozofia", norma programowa musi być ;-)

Link to post
Share on other sites

Przepraszam, autorze tematu,ale po przeczytaniu Twojego postu,nie widzę żadnych problemów. Jeżeli to co opisujesz,jest dla ciebie problemem (rozejrzyj się wokół,popatrz na innych),to jak ty chcesz kiedyś żyć ? Nie obrażaj się,ale ja jeszcze pamiętam te czasy studiowania i były takie dni,kiedy wychodziłem z domu o 6.30 a wracałem  o 21 ,a mieszkałem w mieście,w którym studiowałem...

  • Popieram 4
Link to post
Share on other sites

 

 

Jest tak samo. Miejsce absolutnie nie ma znaczenia.

Potwierdzam. Kumpel jest na uniwerku w Krakowie i wraca o ~19 do domu, a ma 15min drogi piechotą na uczelnię. Inny z kolei studiuje w Czewie i wraca do domu w okolicach 18:30 (30min łażenia + jeżdżenia busem w jedną stronę). Oboje wychodzą z domu o 7.

  • Popieram 1
Link to post
Share on other sites
Na politechnice na informatyce miałem np. przedmiot Znani Malarze Europy

Zależy teraz jeszcze jak wielką zwracają uwagę na ten przedmiot. Przykładowo z ekonomii mam już 3.0 bo byłem na jakimś tam spotkaniu z podróżnikiem, które organizował wykładowca, a chciał zrobić sztuczny tłum. 

Natomiast na przykład taka ergonomia. Widziałem egzaminy z poprzednich lat i pojawiają się pytania "Jak daleko od krawędzi stołu powinien być klawisz A na klawiaturze". Z resztą, o ironio, mówimy o ergonomii i wygodzie, a siedzimy na twardych ławach, które mają po kilkadziesiąt lat, ponieważ ta sala jest najstarszą salą z całego PRz. I my tu mówimy o "komforcie pracy" :D I żeby było śmieszniej, ergonomia i etyka to dwa przedmioty z których ludzie najczęściej biorą awans. Także nie dziwi mnie fakt, że na roku jest ~200 osób, a na etykę chodzi z 250-300.

 

 

 

mieszkanie/akademik jak najbliżej

Akademik tak czy tak średnio mi wychodzi bo z 15/20 minut miałbym tam na nogach w jedną stronę. Niestety wydział Informatyki nawet nie jest na głównym miasteczku. Tak jakby chcieli odizolować informatyków od całego społeczeństwa :D W tym (niestety) również kobiet. 

Tym bardziej, że akademika raczej nie dostanę bo mam dom zbyt blisko. A co do mieszkania, nie jest to może zły pomysł, ale jeżeli i tak traciłbym pieniądze na mieszkanie/ akademik to czy nie lepiej tracić ich w Krakowie? O tym więcej będzie niżej. 

 

 

spraw sobie samochód. Może masz rodzinę w Rzeszowie  

Z samochodem mogłoby być ciężko. Znaczy spokojnie kupiłbym sobie coś za ~5k, ale do tego dochodzi ciągle paliwo + ewentualne naprawy + OC. Oraz fakt, że w Rzeszowie są BUS-pasy. Przebić się rano pod mój wydział i tam gdzieś zaparkować graniczy z cudem. 

A w Rzeszowie mam ciocię. Dość starą. Dość (bardzo) nieznośną. Dość (naprawdę bardzo) skąpą. Także w ogóle bym się nie zdziwił gdyby mi liczyła za światło/ prąd/ jedzenie/ wodę/ mieszkanie.

 

 

 

Jest tak samo. Miejsce absolutnie nie ma znaczenia.

 Specjalnie właśnie pisałem do ludzi z innych uczelni, z informatyki, to mówią, że jest spoko. Tak samo patrzyłem na ich sylabusa to naprawdę mają o wiele mniej bezsensownych przedmiotów ode mnie. To jest AGH

http://iv.pl/images/95605606202297844216_thumb.jpg

To jest PRz.

http://iv.pl/images/52491707136617045274_thumb.jpg

Co jak co, ale wolę się uczyć Asemblerów niż Etyki..

 

Dojazd 2h oznacza, że masz 2h wolnego czasu, książka, podcast ewentualnie film.

. Niestety jest to rozbite. Jakbym wsiadał w autobus i jechał 2 godziny to faktycznie, coś mógłbym w tym czasie robić. A tak to przecież nie będę czytał książki idąc na wydział albo stojąc w zatłoczonym autobusie :D

 

 

to jak ty chcesz kiedyś żyć ?

Nie masz za co mnie przepraszać :D Wiesz, chodziło mi bardziej o to, że ciągnie mnie do informatyki, a właściwie do programowania. Lubię robić coś, co widzę, że działa. Nie wyobrażam sobie siebie jako kogoś innego niż programista. To, że będę kiedyś tak samo wracał do domu, nawet po 12 godzinach w robocie gdzie będę robił to co naprawdę mi się podoba i będę dostawał za to pieniądze wydaje się być lepsze od siedzenia na wykładach i słuchania o równaniu telegrafisty. Serio, poszedłem na Informatykę z zamiłowania. Czym dłużej tam jestem tym bardziej się do tego zrażam. 

 

 

 

Potwierdzam. Kumpel jest na uniwerku w Krakowie i wraca o ~19 do domu, a ma 15min drogi piechotą na uczelnię. Inny z kolei studiuje w Czewie i wraca do domu w okolicach 18:30 (30min łażenia + jeżdżenia busem w jedną stronę). Oboje wychodzą z domu o 7.

To akurat naprawdę dziwne gdzie oni ten czas marnują. Mi najbardziej przeszkadzają te okienka i dojazdy. Na politechnice akademik jest dość daleko od wydziału, więc i tak schodziłoby mi żeby tam dojść. Z tego co mi pokazywał znajomy to na AGH akademiki są zaraz przy wydziale informatyki. 

 

Jeszcze jedno mnie zastanawia i to jest właśnie to o czym wcześniej wspominałem. 

Bardzo często moi znajomi mi mówią "Miałeś takie wyniki. Mogłeś się dostać wszędzie, a poszedłeś do Rzeszowa. Marnujesz się tam!".

Albo mówią, że po AGH będę miał lepszy papier (bo i tak tylko na papierku mi zależy). 

Na serio tak jest? Spotkaliście się kiedykolwiek z faktem, że lepiej patrzyli na kogoś w pracy kto skończył lepszą uczelnię?

Albo przykładowo podział na Polskę A i Polskę B. Czy nie łatwiej byłoby mi znaleźć pracę czy staż w Krakowie? Czy ten Kraków/ Warszawa/ Poznań/ Wrocław/ cokolwiek nie byłyby bardziej "przyszłościowe" od Rzeszowa?

Edytowane przez maxxam97
Link to post
Share on other sites

@maxxam97, Ty pracujesz i studiujesz jednocześni?> Jeśli tak, to wiadomo, że czasu masz mało. A jeśli tylko studia, to nie kumam. Przecież zajęcia to jest często raptem 5-6godzin dziennie plus wolny piątek. Ja wynajmowałem mieszkanie 15min od Politechniki Wrocławskiej i miałem najwyższy level w MMO. :D

 

No i widzę popularny temat - programista. To z góry Ci powiem zostaw Rzeszów. To jest gorzej niż tragedia. Kraków, Kraków i jeszcze raz Kraków. Choćby dlatego, że tam są takie firmy, jak Ocado, gdzie do pracy idziesz z uśmiechem na ustach, a nie bo musisz. A po opowiedzeniu komuś, co masz w pracy, słyszysz, że czas się obudzić. Co do studiów - inż. tak. Mgr trochę strata czasu.

Edytowane przez Karister
Link to post
Share on other sites

 

 

IMO wiesz co zrobić tylko szukasz osoby, która Ci to ładnie potwierdzi abyś utwierdził się w swojej decyzji.
 

Wiesz, jak teraz o tym pomyślę to bardzo, bardzo możliwe. 

 

 

 

@maxxam97, Ty pracujesz i studiujesz jednocześni?> Jeśli tak, to wiadomo, że czasu masz mało. A jeśli tylko studia, to nie kumam. Przecież zajęcia to jest często raptem 5-6godzin dziennie plus wolny piątek. Ja wynajmowałem mieszkanie 15min od Politechniki Wrocławskiej i miałem najwyższy level w MMO.
 

Wolnych piątków niestety nie mam. Wcisnęli mi wtedy laboratoria z fizyki, które trwają półtora godziny. Jednak żeby się ogarnąć, dojechać, posiedzieć tam, wrócić itd to i tak schodzi mi pół dnia. 

U nas w Rzeszowie dość często mówi się jakie to Asseco nie jest wspaniałe. Faktycznie, słyszałem, że nieźle tam zarabiają, ale nie zwykli pracownicy (oczywiście mowa tu o programistach, a nie sprzątaczkach) tylko dyrektorzy itd. 

 

Stąd właśnie cały czas po mojej głowie chodzi myśl- czy Kraków faktycznie ma lepsze perspektywy niż Rzeszów? 

 

PS. Co do pracy to jestem niby w takiej firmie komputerowej. Kokosów wiadomo nie ma, ale od czasu do czasu złożę komuś kompa, sformatuję, zrobię ofertę handlową...

 

Jeżeli chodzi o pieniądze to sądzę, że bym dał radę się utrzymać. Mam trochę swoich funduszy plus może jakoś by mnie rodzice wspomogli. Plus jestem z tych osób, które nie potrafią siedzieć w jednym miejscu. W liceum bardzo często miałem występy jako iluzjonista na prywatnych imprezach, firmówkach itd. Ciągnie mnie do Krakowa, bo wiem, że jest tam dużo innych "magików" oraz organizowane są seminaria...

 

Mniejsza, najważniejsze- czy Kraków faktycznie ma lepsze perspektywy niż Rzeszów? Albo inaczej, czy inżynier Informatyki Stosowanej z AGH będzie miał lepsze perspektywy niż inżynier Informatyki z Rzeszowa?

Link to post
Share on other sites

U nas w Rzeszowie dość często mówi się jakie to Asseco nie jest wspaniałe. Faktycznie, słyszałem, że nieźle tam zarabiają, ale nie zwykli pracownicy (oczywiście mowa tu o programistach, a nie sprzątaczkach) tylko dyrektorzy itd.

Każde miasto ma lepsze i gorsze firmy. Ale Rzeszów i Toruń to absolutny koniec, jeśli chodzi o atrakcyjność rynku IT. Asseco to polskie korpo i co najwyżej obstawiałbym, że może być zadowalająco. Dobrą stroną do szukania opinii o firmach jest GoldenLine. Poza tym, "nieźle" niewiele mówi. Ma być dobrze, a nie nieźle. W IT na szczęście jest rynek pracownika i kawa na ławę. Zobacz sobie oferty na NoFluffJobs, 4programmers albo LinkedIn. Będzie jasno napisane, czego wymagają: jakie technologie, narzędzia, biblioteki, frameworki, metodologie, bazy danych, czego dotyczy projekt. Większość ofert będzie miała jasno podane wynagrodzenie. Oczywiście, na początku kasa nie jest najważniejsza, bo jest wiele do nauki i trzeba zdobyć doświadczenie. W dobrej firmie w kilka miesięcy nauczysz się więcej, niż w kiczowatym korpo przez dwa lata. A uwierz mi, nauki będzie bardzo dużo (bez stresu, bo będziesz miał na to czas w pracy). Natomiast, mając półtora roku doświadczenia (akurat tyle, ile można zmarnować na studia mgr), w ogóle nie będziesz chciał patrzeć na oferty bez podanych widełek płacowych.

 

Stąd właśnie cały czas po mojej głowie chodzi myśl- czy Kraków faktycznie ma lepsze perspektywy niż Rzeszów?

Lepszy? To jest absolutny nokaut. Warszawa, Kraków, Wrocław to jest inny świat, jeśli chodzi o polskie IT. Oczywiście są pozytywne wyjątki - np Spartez w Trójmieście. Po pierwsze wysoka kultura pracy - lodówka firmowa codziennie wypchana po brzegi, pokoje gier, eleganckie biura, fajni ludzie. Normą jest na przykład to, że jak się zmęczysz, to 40min sobie posiedzisz w kuchni i pogapisz się w sufit. Nikt też Ci nie liczy, czy na obiad zeszło Ci 30min czy godzina. Do tego przychodzisz do biura, o której chcesz (w ramach rozsądku oczywiście) i sam wybierasz zadanie, nad którym chcesz pracować. Chcesz programować - programujesz. Wolisz dzisiaj konfigurować komunikację między serwerami i bazami danych - proszę bardzo. A w małych miejscowościach nadal, niestety, panuje atmosfera, gdzie wyliczają Ci każde 5min poza kompem. Na Pomorzu jest firma, gdzie program robi Ci losowo screeny z monitora i wysyła do szefa, które są sprawdzane, gdy poprosisz o podwyżkę. Co najlepsze, kierownictwo twierdzi, że to jest normalne. Absurd i kuriozum. W Krakowie wywołałoby to salwę śmiechu i masowe wypowiedzenia umowy o pracę, bo nową znajdziesz w tydzień.

 

PS. Co do pracy to jestem niby w takiej firmie komputerowej. Kokosów wiadomo nie ma, ale od czasu do czasu złożę komuś kompa, sformatuję, zrobię ofertę handlową...

To nie ma absolutnie nic wspólnego z informatyką. jeśli pozwala Ci się to utrzymać, to bardzo spoko, ale zerowa wartość na rynku IT.

 

Jeżeli chodzi o pieniądze to sądzę, że bym dał radę się utrzymać. Mam trochę swoich funduszy plus może jakoś by mnie rodzice wspomogli.

No więc trochę drażliwego tematu z autopsji. Razem z kolegą po studiach, bez doświadczenia zawodowego wysłaliśmy CV o pierwszą pracę do tej samej firmy. On do filii w Rzeszowie, ja we Wrocławiu. Jemu zaproponowali 4tys brutto, mi 5tys na rękę. Taki drobny bonus za 200km na zachód.

 

Mniejsza, najważniejsze- czy Kraków faktycznie ma lepsze perspektywy niż Rzeszów? Albo inaczej, czy inżynier Informatyki Stosowanej z AGH będzie miał lepsze perspektywy niż inżynier Informatyki z Rzeszowa?

Dyplom traci na znaczeniu, gdy tylko masz pół roku doświadczenia. Do pierwszej pracy na rozmowę i tak zaproszą, bo nie ma ludzi do pracy i firmy biorą nawet studentów pierwszego roku. A w kwestii Rzeszów-Kraków dostałeś już przykłady. Poza tym w Krakowie po przepracowanym roku będziesz dostawał po 5 telefonów na tydzień z ofertami pracy. A w Rzeszowie będziesz szukał sam. Naprawdę, odpuść sobie decyzje, których będziesz żałował.

 

Na koniec dodam, że duże miasto to nie jest gwarant sukcesu w branży. Tak, jak w przypadku miast, tak i w przypadku technologii są te mniej i bardziej chodliwe. Na topie jest webówka w Javie i .NET oraz aplikacje mobilne. Do tego trzeba uważać, bo trafiając do projektu z przestarzałymi technologiami, szybko się okaże, że są ludzie od Ciebie lepsi z bardziej wartościową wiedzą. Poza tym w wielu firmach stawia się na tanich, słabszych programistów i w takim miejscu łatwo nabierzesz złych nawyków i nawet nie będziesz świadom, jak powinno się coś robić. Programista to fajna, ciekawa (choć to kwestia upodobań), bezstresowa praca (tu są wyjątki), ale trzeba się pilnować i być na czasie. Coś za coś. Na przykład, wracając do mojej oferty o pierwsza pracę - wynagrodzenie było bajeczne. Ale... tam właśnie wszystko robiło się źle, byle jak, z błędami, bez jakichkolwiek dobrych praktyk. Zrezygnowałem i poszukałem nowej pracy po pół roku. Dostałem 20% mniej, ale to, czego się nauczyłem to moje. A było od kogo się uczyć. Na pewno było warto. Nie ma sztywnych recept czy reguł. Trzeba myśleć i analizować sytuację. No ale na tym też będzie polegać Twoja praca, więc na pewno sobie z tym poradzisz.

Edytowane przez Karister
Link to post
Share on other sites

W sumie moi koledzy właśnie z informatyki z 2 czy 3-go roku ciągle mówią coś w stylu "A po co Ci ten Kraków. To samo co w Rzeszowie tylko trudniej" stąd ogólnie pomysł żeby tutaj napisać i spytać.

 

Hmm, w takim razie co sądzisz, żeby teraz robić? Gdzie ewentualnie później iść? Liczy się tylko to, żeby być na miejscu w Krakowie? Czy również to jakie bym robił studia? 

Bo prawdopodobnie na Wydział Informatyki, Elektroniki i Telekomunikacji się nie dostanę. Wedle progów tam jest 912 punktów (ja miałem ~860). Jednak co prawda mój znajomy miał 650 a dostał się na budownictwo (próg 800). Oczywiście w pierwszej turze. 

Na jakąś informatykę stosowaną na Wydział Inżynierii Metali i Informatyki Przemysłowej zapewne bym się dostał, ale czy warto? 

Czy może odpuścić taki AGH i pójść powiedzmy na Politechnikę Krakowską (oczywiście gorzej ocenianą) albo na Warszawę czy Wrocław?  Chociaż mój znajomy by mi chyba tego nie wybaczył jakbym się wyrwał z Rzeszowa i zamiast do niego pojechał do Warszawy... :D

Link to post
Share on other sites

Myślę, ze już napisałem, co polecam. Studia to tylko 3-5lat i dyplom, który pomoże znaleźć pierwszą pracę, którą i tak dostaniesz. Może w tydzień, może w miesiąc, ale praca będzie. Potem jest to już tylko bezwartościowy papier, bo na rozmowach będą pytać o doświadczenie, wiedzę i umiejętności. No ok, studia liczą się jako 8 lat pracy zawodowej, więc po dwóch latach pracy wskakujesz w 26 dni urlopu. Główna zaleta studiów. :D

 

Studia - cokolwiek z informatyka w nazwie. I tak na rozmowach będziesz musiał udowodnić, że coś umiesz. A po żadnych studiach nie będziesz umieć. Trzeba się doszkalać samemu.

Praca - tylko Kraków/Warszawa/Wrocław.

Edytowane przez Karister
Link to post
Share on other sites

 

 

Studia - cokolwiek z informatyka w nazwie. I tak na rozmowach będziesz musiał udowodnić, że coś umiesz. A po żadnych studiach nie będziesz umieć. Trzeba się doszkalać samemu.

Własnie tak myślałem. Jakby nie patrzeć zawsze mogę mówić "Informatyka stosowana na AGH w Krakowie". Nikt nie musi wiedzieć, że to było na wydziale metali XD

Zastanawiam się więc teraz czy jest sens kończyć ten rok w ogóle. Bo prawdę mówiąc tam i tak będę pewnie musiał iść znowu na pierwszy rok (co nie jest dla mnie problemem. Przecież wiele osób jest po technikach itd)... Miałbym co prawda prawie rok wolnego (styczeń-październik) ale musiałbym oddać tysiąc złotych ze stypendium. 

Link to post
Share on other sites

Wiem właśnie, że to może być bardzo niebezpieczne. Musiałbym sobie znaleźć jakieś zajęcie. Chociażby właśnie programowanie i spróbować poświęcać kilka godzin dziennie na to. Tak żeby cały czas mieć myśl, że jest jakaś praca, coś co trzeba zrobić danego dnia i że nie będę spał do południa, a później nocki zarywał na jeżdżeniu czołgiem i karaniu noobów. 

 

Swoją drogą, jako ciekawostkę powiem Wam, że mam kuzyna. Nie dostał się na medycynę, bo zabrakło mi kilku/ kilkunastu punktów. Stwierdził, że powtórzy maturę. Myślałem, że skończy się jak zwykle, że zacznie się uczyć tydzień przed. A tu proszę. Gość od 1 września wstawał dzień w dzień o 7:00. O 8:00 (z zegarkiem w ręce) siadał do książek. Koło 13 szedł na obiad. Potem znowu książki. O 16 przychodził korepetytor. O 18 kończył swój uczelniany dzień. 

I wiecie co mi mówił? Skarżył mi się, że po tej osiemnastej nie ma już co robić, że się nudzi... 

 

@Edit

Niby ten rok niebezpieczny, że nie wrócę do rytmu (ale jakby nie patrzeć i tak miałem 4.5 miesiąca przerwy; połowa maja- październik), ale czy nie jeszcze niebezpieczniejsze jest to, że będę się uczył przez rok, a później będę znowu robił to samo? (Słyszałem, że na AGH jest się bardzo ciężko przenieść. Dostać sie to jedno, ale przenieść gorzej.)

Edytowane przez maxxam97
Link to post
Share on other sites

Własnie tak myślałem. Jakby nie patrzeć zawsze mogę mówić "Informatyka stosowana na AGH w Krakowie". Nikt nie musi wiedzieć, że to było na wydziale metali XD

 

O dostarczenie dyplomu i tak Cie poproszą więc nie widzę powodo do ukrywania. Teraz i tak się liczy wiedza a dyplom to tylko przepustka do rozmów w dużych korpo.

Link to post
Share on other sites

Jedne firmy proszą, drugie nie. Jeśli nie poproszą, sam powinieneś zanieść, bo tracisz 6 dni urlopu bez potwierdzonego wykształcenia wyższego...

 

W ogóle nie wiem, co Ty tak przeżywasz ten dyplom. Wykształcenie wyższe w wymaganiach to tylko straszak na osoby niepewne siebie. Nikt na to nie patrzy. Kompletnie omijam ten fragment w CV od kandydatów. Więcej da jeden sensownie zrobiony projekt na GitHub niż politechnika jakaśtam.

Edytowane przez Karister
Link to post
Share on other sites

Hmm, a licencjat to też wykształcenie wyższe? :D

Jest coś takiego jak Informatyka w Społeczeństwie. I to jest na wydziale... ekhem... HUMANISTYCZNYM.

Nigdy w życiu bym nie powiedział, że miałbym być humanistą, ale z tego co patrzę tam po przedmiotach to są przedmioty w stylu "Grafika komputerowa" czy "Twórcze myślenie".

Rozmawiałem z jedną dziewczyną stamtąd która jest jeszcze na informatyce na wydziale przemysłowym to mówi, że jak idzie na humanistyczny to czuje się jak na wakacjach. 

 

Tylko pytanie, pomimo tego, że i tak nie spojrzą nawet pewnie na dyplom, czy czasem "licencjat" nie brzmi tak ... słabo? :D

Link to post
Share on other sites

Studia licencjackie (studia pierwszego stopnia), kończą się uzyskaniem tytułu zawodowego (licencjat, inżynier). Po nich można iść na studia II stopnia (magisterskie uzupełniające). Niektóre zawody wymagają, by mieć tytuł magistra, a dla innych wystarczy licencjat. Wszystko zależy czy chcesz być lekarzem czy budowlańcem ;)

Link to post
Share on other sites

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...