Skocz do zawartości

Temat o religii - za/przeciw - wchodzisz na własne ryzyko


Recommended Posts

 

 

Mówie że jak widze chore dzieci, to nie moge zrozumieć jaki bóg miałby skazywać je na cierpienie i za co..

 

Po tym można generalnie stwierdzić, że chyba wierzysz w Boga, tylko go po prostu nie lubisz.

 

Ja na początku szkoły średniej zrezygnowałem. Założenie było takie, że po co mam tracić czas na coś co wydaje mi się bzdetem tylko dlatego że wszyscy inni też to robią. Religia jest często wtłaczana w ludzi od dzieciństwa i później wszyscy idą jak te konie w zaprzęgu i ciężko się wyrwać. Ale nie ma nic cenniejszego jak życie po swojemu i zgodnie z własnymi przekonaniami więc jak komuś się nudzi na religii lub w kościele to zdecydowanie warto to rzucić.

 

Do mnie też czasem wpadają jehowi i na odpowiedź "nie wierzę, nie mam czasu na pierdoły" reagują "a czemu?!, a czemu?! zraził się Pan do kleru?". Oni patrzą na mnie jak na wariata, ja patrzę na nich jak na idiotów bo w 21wieku chodzą po domach i nawijają o nadejściu zbawiciela i tak to leci. Niedzielny folklor.

  • Popieram 3
Link to post
Share on other sites

Często u ludzi religijnych pojawia się Orwellowskie dwójmyślenie - uważają, że Bóg słucha ich modlitw, pomaga im w życiu i troszczy się o nich jednocześnie egoistycznie ignorując fakt, iż stwórca najwyraźniej jest bardzo wybiórczy w swoich działaniach. 200tys osób zginęło przez tsunami? Co kilka sekund umiera noworodek a ich rodzice niewyobrażalnie cierpią? Kobieta katowana i gwałcona 20 lat przez własnego ojca? Wtedy "wyroki boskie sa niezbadane". Ale Bóg z pewnością wysłucha twojej modlitwy o zaliczenie egzaminu.

  • Popieram 1
Link to post
Share on other sites

Bóg,który jest jeśli jest,dał nam wolność ,czyli możliwość wyboru w każdej chwili. Minister zdrowia i opieki społecznej też napisał "palenie albo zdrowie,wybór należy do ciebie"...ja palę.

Edytowane przez jarrino
Link to post
Share on other sites

 

 

iż stwórca najwyraźniej jest bardzo wybiórczy

 

Modliłem się i wymodliłem zdany egzamin. Bóg istnieje! I to się pamięta. Ale setka przypadków, w których się modliłem i nic nie wymodliłem to już ulatuje z głowy bez głębszej refleksji. Taka ludzka psychika. Nałogowi gracze w kasynach też często kultywują w myślach jedną wygraną na 10tys i skrzętnie spychają w niepamięć przegrany w ciągu ostatniego roku milion. Czemu? Bo boją się spojrzeć na fakty i przyznać, że przewalają wszystko, a ich strategie nie działają. Zamiast tego wolą się trzymać ślepej wiary, że wciąż mają szanse się odkuć. Tak samo masa osób szuka jakiegoś związku Boga z tym jak potoczyło się ich życie zamiast trzeźwo spojrzeć na fakty, podjęte życiowe decyzje i to do czego nas one doprowadziły. Nie wiemy do końca jak powstał świat ale kościół zawsze stał w opozycji do nauki i faktów i to się nie zmieniło.

  • Popieram 3
Link to post
Share on other sites

To że bóg kocha ludzi to cała istota wiary chrześcijańskiej. Dlatego Jezus umarł na krzyżu.

Jak można w to wierzyć gdy się obserwuje to co się dzieję.

Jak można w to wierzyć jak się używa mózgu. Wnioskowanie braku boga po krzywdzie dziejącej się dzieciom jest tak samo zła jak wiara sama w sobie. 

  • Popieram 4
Link to post
Share on other sites

W tym małym projekcie graficznym jest tyle błędnych założeń, że aż ciężko mi zacząć. 

 

- wierzący i nie wierzący na jednym poziomie? 

- osoby twierdzące, że astronauci nie znaleźli boga i osoby twierdzące, że ziemia ma 6000 lat a niewiernych trzeba palić na stosach są tymi samymi idiotami?

- kto powiedział, że ateizm polega jedynie na twierdzeniu, że boga nie ma?

- gdzie znajdują się najprostsze argumenty, religie dzielą ludzi, spowalniają rozwój cywilizacji, opierają się na irracjonalności i powodują niepotrzebne cierpienie

 

I chyba najważniejsze, istnieją tysiące dowodów naukowych wykluczających ingerencję świętych istot w kiedyś tylko im przypisywane zdarzenia. Dowody takie wytrzymują naukowe testowanie ich prawidłowości. Nie ma żadnego dowodu potwierdzające istnienie boga i jemu podobnych, który wytrzymał by pytania 3 latka. 

  • Popieram 4
Link to post
Share on other sites

 

 

W tym małym projekcie graficznym jest tyle błędnych założeń, że aż ciężko mi zacząć.

 

Dokładnie. Twierdzenie, że wierzący i niewierzący są po przeciwnych stronach ale cechuje ich podobny racjonalizm jest zabawne. Racjonalizm jest tylko po jednej stronie bo tylko jedna strona opiera się faktach. Druga wierzy w coś co nigdy nie zostało potwierdzone tylko dlatego, że ktoś im to wciska do głowy od dziecka. Na argument wierzącego "udowodnij, że nie ma Boga" powiem, a ty udowodnij, że nie ma potwora Spaghetti, a skoro nie potrafisz to zakładajmy kościoły tego ważnego bóstwa i wprowadźmy spaghettologię do szkół. Idiotyzm. Jest zasadnicza różnica pomiędzy nauką, a wiarą. Jedno jest racjonalne, a drugie nie. Jedno opiera się na faktach, a drugie na wymysłach i dogmatach religijnych. Pierwsze szuka prawdy na bieżąco, drugie jej nie szuka i przyjmuje to co podaje kościół.

  • Popieram 3
Link to post
Share on other sites

To co bóg robi człówiekowi, wady genetyczne, deformacje płodu, to może jedna z rzeczy dla których nie jestem chrześcijaninem. 
Póki nie ma żadnych dowodów na to że bóg jest nie będe zakładał że taka istota istnieje. Czy bez boga 2+2 nie byłoby 4?

Edytowane przez leto87
Link to post
Share on other sites

To co bóg robi człówiekowi, wady genetyczne, deformacje płodu, to może jedna z rzeczy dla których nie jestem chrześcijaninem. 

Póki nie ma żadnych dowodów na to że bóg jest nie będe zakładał że taka istota istnieje. Czy bez boga 2+2 nie byłoby 4?

 

Jedno zdanie przeczy drugiemu. To w końcu coś robi czy go nie ma?

  • Popieram 1
Link to post
Share on other sites

Wystarczy przeczytać Biblię, aby znaleźć pierdylion rzeczy, które są znacznie bardziej idiotyczne lub amoralne, z punktu widzenia każdego, kto nie jest pasterzem owiec z epoki brązu.

  • Popieram 4
Link to post
Share on other sites

Nie ma go, ale dziwie się jak chrześcijanie mogą w niego wierzyć, skoro wedłóg nich daje komuś życie pełne cierpienia.

 

To nie wierzysz dlatego, że:

- bóg robi takie złe rzeczy?

- bo chrześcijanie wierzą w boga, pomimo tego że bóg robi takie złe rzeczy?

- bo boga nie ma?

  • Popieram 1
Link to post
Share on other sites

Przecież to jest ten sam mechanizm... ludzie (ogólnie) lubią jak się im mówi jak mają żyć, myśleć, postępować a jak nie. Jak sie im wyznacza ramy i zakłada klapki na oczy. Nie rozumiem tego ale tak jest. I do tego służą ideologie (religie, polityka ze swoją propagandą, marketing ze swoją reklamą). Zawsze jest ktoś na górze, kto tym steruje, czerpie zyski, wykorzystuje słabszych a jak potrzeba poświęcić milion osobników to się poświęci i tyle. Ideologie nie uznają sprzeciwu, walczą z innowiercami. Są dogmatyczne. Wymagają uwierzenia na słowo. Że jakiś naród jest lepszy od drugiego, że czyjś bóg jest bardziej prawdziwy od innego, że trzeba kupić ten produkt.

 

Uważam, ze trzeba na to patrzyć dla włąsnego dobra bardzo sceptycznie i krytycznie a od struktur ideologicznych lepiej się trzymać z daleka. A ludziom się dziwię, ze wierzą w polityków, bogów, i w te durne reklamy. Wali ściemą na kilometr a ludzie i tak to łykają. A że łykają to ideologie i dogmaty są tym karmione a świat wygląda jak wygląda.

Edytowane przez anarchist
  • Popieram 3
Link to post
Share on other sites

leto87, odpowiedź jest dla mnie niezwykle prosta więc pozwolę sobie jej udzielić.

 

Bóg niczego nie robi. Jak pamiętasz z lekcji i tego co sam wiesz, świat był kiedyś inny na początku stworzenia. Był to świat ekhem, "idealny", bez cierpienia, pełen urodzaju i pozornego szczęscia. Eden, "raj" do którego tak teraz kościół pragnie wrócić. Gdy się czyta o tej krainie - żyć i nie umierać. Jednak radość i szczęście było złudzeniem. Było szczęściem z perspektywy Boga. Człowiek - istota na której mu zależało najbardziej - nie był szczęsliwy w Edenie a Bóg nie rozumiał dlaczego. Bóg zapewnił Adamowi wszystko. Adam był bezpieczny, otoczony fauną, życiem, opieką, "niczego" mu nie brakowało. Nawet stworzenie Ewy, towarzyszki życia - zmieniło ten stan tylko chwilowo. Oboje byli potem nieszczęsliwi, czegoś brakowało w tym świecie, co wykraczało ponad możliwości które może ofiarować Eden.

 

Na co mało kto zwraca uwagę - Eden był rajem, ale nic nie przychodzi bez kosztów. Był to świat kontroli, na miarę Orwella. Ludzie nie mogli podejmować wyborów, nie mogli samodzielnie myśleć, rozróżniać tego co dobre a co złe. Wszystkie decyzje podejmował Bóg. Nic poza wiedzą Boga nie mogło się wydarzyć w raju. Co również istotne - świat który nie zna śmierci, nie zna też narodzin nowego życia. W Edenie życie się nie rodziło. Było tworzone przez Boga. Adam i Ewa nie mogli położyć się w trawie i z miłości spłodzić potomka. Musieli przyjść i prosić Boga o to. Świat idealny musi zachowywać równowagę, a aby tą równowagę zachować potrzebny jest nadzorca, kto tego dopilnuje.

 

Bóg nie rozumiał że człowiek może mieć inne potrzeby, niż wszystko inne co stworzył. Całe życie na Ziemii jest wyjątkowe, ale człowiek został stworzony przez Boga w wyższym celu, opieki nad tym życiem. Aby to uczynić, potrzebował kogoś na swoje podobieństwo. Jednak bardzo się różnimy od Niego. Tak bardzo że nie rozumiał Naszej podstawowej potrzeby - potrzeby wolności. Jak bardzo silna jest ta potrzeba, znasz z historii, gdy nawet bez jakichkolwiek złudzeń jej wywalczenia - podejmowano próbę i poświęcano życie. Człowiek w niewoli jest niezczęśliwy. Eden był złotą klatką. Bardzo łatwo pokazać to na przykładzie Naszych futrzaków, np. kotów chowanych wyłącznie w domu czy psu przypiętym do budy. Nam ludziom wydaje się że dając dach nad głową, opiekę, ciepło, wyżywienie, zapewniami naszemu ukochanemu zwierzęciu wspaniałe, szczęśliwe życie, wszak nic mu nie zagraża, niczego nie brakuje i będzie żył dwukrotnie dłużej niż jako dziki kot/pies. Wystarczy tego kota/psa zaprowadzić na łąke czy do parku i zobaczyć jak reaguje. Zobaczysz prawdziwe szczęscie w jego zachowaniu, reakcji. Mimo jego wewnętrznego strachu, obaw, będzie nasłuchiwał, wąchał, chodził z takim podnieceniem jak człowiek po najaraniu. Zamykając zwierzę w domu, kierujemy się nieświadomie egoizmem, próbując kogoś uszczęśliwić na siłe. Intencje nie są złe, tylko nie Jesteśmy świadomi pewnych kwestii.

 

Do kogoś takiego przychodzi refleksja na temat tego co zrobił i chęci podarowania wyboru istocie którą kocha. Wyboru życia przy nim czy na wolności. Wolność to strach dla właściciela czy jego przyjaciel nie zginie, nie zgubi się (ile ludzi opłakuje kota który zginął pod kołami), to czekanie, to obawy czy wróci. Nie jest to łatwy wybór, ale dokonywany jest przez miłość do tej istoty czy rozumienie że ma inne potrzeby. Boga również naszła ta refleksja. Tu nikogo znowu nie zastanawia skąd pojawiło się w Edenie drzewo "poznania dobra i zła" i drzewo "życia wiecznego". Bóg sobie postawił ot tak sobie "własne drzewo" i wara od niego? :)) Albo by prowokować i sprawdzać człowieka? :) Nie wiem co ludzie mają za pasztet w głowie by tak myśleć. Był to podarowany Nam wybór tego jak chcemy żyć. Z Bogiem czy na wolności. Decyzja ta była niezwykle znacząca w skutkach - gdyż Eden mógł funkcjonować tylko na obecnych w tamtym czasie zasadach, zasadzie równowagi, balansu.

 

Życie bez cierpień, bez chorób - ale pod czujną ręką Boga.

Czy życie - przed którym Nas przestrzegł - pełne niewiadomych, trosk, smutków, śmierci.

 

Wybór jaki podjęliśmy, znasz. Ciekawą rolę pełnił tu "wąż" aka szatan. Szatan był dobrym, kto wie czy nie lepszym od Boga dla ludzi. Był aniołem który widział problemy ludzi, postawił się więc Bogu, by ich chronić, zwrócił Bogu uwagę na to że źle traktuje ludzi, że unieszczęsliwia, że kieruje się egoizmem i własnymi pobudkami (Stary Testament pokazuje OGROM tego przykładów). Bóg nie znosi sprzeciwu i surowo kara. Ukarał więc Naszego obrońcę najsurowiej jak mógł - napiętnował go. A karą ma być to jak go pamiętamy, z czym kojarzymy. Ktoś kto Nas bronił, wiedząc że poświęca przy tym wszystko - kojarzymy z największym złem które się Nam wyrządza. Nagle piękny anioł chcący dawać dobro staje się kłamcą, manipulatorem, żyjącym z cierpienia. Nie wiesz nawet jak bardzo to potrafi boleć, gdy jest się "rycerzem w lśniącej zbroi" i nagle wszyscy równają cię z błotem i całym złem świata bo ktoś tak powiedział. Tu dobra nowina dla wszystkich nie wierzących, ateistów, agnostyków itd. Piekła nie ma. Szatana również nie ma. Zło które się pojawia, wychodzi tylko wyłacznie z człowieka. Wierzący jednak bardzo nie lubią brać odpowiedzialności na siebie. Wydarzenia, wybory, uczynki - łatwiej tłumaczyć czymś innym i zwalić na kogoś innego byle nie na siebie.

 

 

Wybraliśmy więc życie poza Rajem. Bóg bardzo przy tym cierpiał ale obiecał że Nas nie opuści i będzie na Nas spogładał. To "drugi" etap dziejów (dla zrozumienia lepiej podzielić na trzy etapy). Eden przepadł. Polecono jakiemuś archaniołowi go pilnować i DOPILNOWAĆ aby człowiek nigdy doń już nie powrócił, aby Eden był zasłonięty przed Naszymi oczami.  Wybraliśmy więc świat gdzie byliśmy wolni. I całe życie razem z Nami. Pojawiało się nowe życie, ale niestety by zrównoważyć nowe życie na świecie, współtowarzyszyć musi mu śmierć. Szybko przekonałbyś się czemu, gdyby jutro wynaleziono lek na nieśmiertelność.

 

Śmierć jest ciężka, pełna rozpaczy i odciskuje piętno na człowieku już na całe jego życie. Ale jest źle pojmowane. Śmierc to cierpienie, ale równocześnie dar dla ludzi. Tak samo nieszczęście. Nieszczęście pozwala Nam czuć że Jesteśmy ludźmi, że żyjemy. Pozwala docenić czym jest szczęście i walczyć o nie. Dla siebie samego i dla innych. Pamiętaj że w Biblii Bóg jasno powiedział że stworzył Nas na swoje podobieństwo - mamy więc te same możliwości co On. Wymieniłeś wady genetyczne, deformacje, z pewnością inni wymienią również w myślach wojny, choroby, ubóstwo, wypadki. Za wszystko to, powtarzam, za wszystko, razem z chorobami odpowiedzialny jest człowiek, co może być zaskoczeniem. Pierwsza myśl - natura. Owszem, na takich zasadach działa obecny świat. Człowiek jednak jest "opiekunem", dysponujemy inteligencją, materiałami, cechami osobowości, NAUKĄ. Mamy wszystko co Nam potrzebne, aby stworzyć świat bez chorób, bez śmierci, wojen. Bóg nie jest Nam potrzebny i nie rozumiem skąd tęsknota za Jego pomocą. Dysponujemy ogromem możliwości, przekraczamy granice wcześniej nieznane - Jesteśmy bogami. Każdy z nas. Zbyt mało wysiłku poświęcamy w to aby uczynić ten świat lepszym, aby wynaleźć lek na raka czy choroby genetyczne. Ja wczoraj np. kupiłem delicje za 9zł zamiast dorzucić się do badań. Niech Cię więc nie zastanawia, czemu od 20tys lat Jesteśmy wciąz w du**e jeśli chodzi leki na wiele chorób. Nie kształciłem się też w kierunku medycyny - a powinienem bo mam w tym talent. Więc winny jestem również ja, za co przepraszam Ciebie i innych którzy cierpią. Nie jest to jednak winą Boga, nie ma On z tym nic wspólnego.

 

Stary Testament (który słyszałem że kościól, chrześcijanie lubią nie brać pod uwagę mówiąc o Bogu, bo Bóg ze Starego a Nowego Testamentu to "inna" istota) sugeruje że Bóg często interweniował w świat ludzi. Więc żyliśmy w wolnym świecie ale takim jednak nie do końca, poza klatką jednak na smyczy. Błędem kościoła jest wiara że Bóg jest dobry. Bóg nie jest ani dobry ani zły. Wciąż wielu lubi widzieć w Nim swojego pana. Widzieć tylko dobre rzeczy a na złe przymykać oczy. Z pewnością nie pomaga tu patrzenie i rozumienie Boga z perspektywy człowieka, a nie innej poza wymiarowej i poza możliwościami Naszej wyobraźni istoty. Patrzymy na Niego jak na człowieka, że widzi i myśli, pojmuje rzeczy jak My.

 

W Starym Testamencie, poświęcił życie wielu niewinnych, kierując się młodym podejściem do człowieka (brak zrozumienia pewnych naszych zachowań, brak doświadczenia z obyciem z nami), czy "emocjami". Przykłady można mnożyć, a każdy z nich ma inne intencje, historię i powody za sobą. Kain i Abel, potop, rozbicie tablic przez Mojżesza, Jerycho. Każdy z przykładów jest dobry by wytknąc coś Bogu, każdy można rozwinąć. Jerycho - Bóg pomógł z zamordowaniu NIEWINNYCH mężczyzn, kobiet i dzieci. WSZYSTKICH, bez litości. Nie oszdzędził nikogo (chyba jedną kobietę). Nie było ku temu żadnych przyczyn. Nie atakowali, tylko się bronili w strachu przed agresorem. Ich jedyną "winą" było to że nie wierzyli w Boga (to że o Nim wcale nie wiedzieli, dodatkowo daje smaczek). Poprostu sobie żyli życiem zwykłych ludzi. Jeśli nawet niektórym by dano możliwośc wyboru życia, to pod przymusem przejścia na "jedyną słuszną wiarę" (a w tle płonące miasto i mordowani mężczyźni). Powiem tak. Ch*j w d*pe takim dyktatorom, nie ważne kim są i jakie mają moce przenoszenia murów i gór. Można sobie wyobrazić jak Bóg był zapatrzony w siebie, w swoją władzę. Znamy to po sobie, nawet najlepszych władza i duża odpowiedzialność za innych potrafi zdeprawować. Czemu więc dziś się z tym nie spotykamy? Tu przychodzi na finał tej historii, trzeci etap.

 

 

Bóg podobnie jak My - uczy się. Kształtuje, ewouluje. zmienia postawe. Mówią że jest wszechwiedzący - ale czy to wyklucza możliwośc nauki? Zmiany podejścia? Czy możliwe jest podejmowanie zawsze wyborów najlepszych dla wszystkich? Skąd ma wiedzieć pewne rzeczy skoro nie miał do czynienia z ludźmi? Najbardziej znaczącym wydarzeniem dla Boga jest pojawienie się Chrystusa. Obaj, choć jeden zrodzony z drugiego - różnili się mocno w pojmowaniu wiary i podejścia do życia. Bóg jest istotą boską, Chrystus był istotą boską i człowiekiem zarazem. Bardziej człowiekiem. W pewnych kwestiach, choć Chrystus widział w Bogu ojca, kochał Go, nie zgadzali się ze sobą. Bóg ojciec go obserwował przez całe życie, uczył się rozumieć ludzi przez Jezusa. Ważnym wydarzeniem było oddanie za wiarę w Nas, swojego życia na krzyżu. Droga Krzyżowa wyglądała inaczej niż to usiłuje pokazać kościół, było więcej przystanków, nie był też mocno biczowany a filmy typu Pasja wprowadzają jeszcze większe zakłamanie (nie oglądałem ale kadry mi wystarczą). Jezus pokazał prawdziwe jaja, gdyż borykał się z wątpliwościami, bał się śmierci w noc przed wejściem do Jerozolimy. Jak człowiek. Tu moje przypuszenia - Bóg próbował go przekonać w gaju oliwnym aby tego nie czynił co dodatkowo dodawało mu trudności. To był najważniejszy przystanek z całej Drogi Krzyżowej, nie samo ukrzyżowanie, czy skazanie ludzi a podjęcie decyzji. Smutne że najważniejszej, najtrudniejszej chwili, kościół pomija. Podobnie jak pokazują mi Piłata jako złego człowieka, który skazał Jezusa. Piłat próbował uratować niewinnego człowieka. Zrobił dosłownie WSZYSTKO co mógł, co miał w opcjach. Polecił Jezusa też nie biczować, zostawić jedynie ślady by inni zobaczyli że to tylko człowiek. Nie kierował się dobrem. Jako sędzia kierował się sprawiedliwością, nie wiarą czy sercem. Widział przed sobą niewinnego człowieka i starał się uniewinnić. Smutne że pamiętamy go jako człowieka który skazał Jezusa.

 

Śmierć Jezusa nazywa się oddaniem życia za ludzi. Wiąże się to z decyzją Boga o nie interweniowaniu więcej w Nasz świat. Jesteśmy pozostawieni sami sobie. Możesz prosić, błagać o pomoc i codziennie latać do kościoła - pomocy od Boga nie uzyskasz. Podobnie wyrządzając komuś krzywdę, wyrywając mu paznokcie - interwencji nie uświadczysz. Nie myśle też aby czekała za to kara. Czasem opowiada się o uzdrowieniach w kościele i tym podobnych. Że dokonano cudów. Siła Naszej podświadomości, ukrytych możliwości, a może pomaga ktoś inny Nam z Niebia. Lecz nie Bóg.

 

 

Mówie to jako osoba która doświadczyła dużo cierpienia i widziała wiele cierpienia innych. Byłem również świadkiem śmierci mojej matki umierającej mi 25 minut na rękach czy innych bliskich którzy odeszli gdy ich obejmowałem, których kochałem. Moje życie od narodzin jest przejeb... i gdy znajduje światełko w tunelu zapowiadające lepsze jutro - zaraz to tracę. Nie jestem kimś w średnim wieku, możliwe że jestem Twoim rówieśnikiem, bardzo młodym człowiekiem. I mimo przejść można mnie śmiało nazwać wierzącym, chrześćjaninem/katolikiem (choć pewnie ksiądź w kościele by tak nie powiedział).

 

Kościół propaguje swoje - według mnie - fałszywe podejście do wiary i Boga. Wiele założeń na którym jest oparty, to złe podstawy. Stąd też doszło do rozłamów w kościele - bo z Rzymem ktoś się nie zgadzał. Np. twierdzenie że papież jest nieomylny - pierwszy sygnał że coś tu jest nie tak. W Biblii jasno jest napisane, nieomylna jest tylko istota boska. Papież jest człowiekiem. Każdy człowiek, nawet z pomocą Boga była omylna - Abraham, Mojżesz, Jozue, król Dawid. Tu nagle przychodzi setka panów w kitlach i stwierdza że papież ma boskie umiejętności. Wygodne stwierdzenie dla nich. Tłumaczenie że wybierany jest przez sobór, natchniony Duchem Świętym też jest kłamstwem. W soborze masz X ludzi, zakładanie że każdy z nich jest czysty i dobry, każdy na poziomie duchowym wejścia w stan kontaktu z Duchem Świętym, jest kłamstwem. Podobnie jak wymuszanie na Bogu zesłania Ducha Świętego w dany czas, danych ludzi, bo "jest potrzeba" powołania nowego papieża. Tak to nie działa. Funkcjonuje to na zasadzie bardziej sekty niż kościoła który jest związany z Bogiem.

 

Nie interesują mnie rozmowy o Bogu, podobnie przekonywanie czy istnieje czy też nie. Gó*no mnie to obchodzi. Zadaniem wierzącego jest nie wierzyć, a dążyć do szczęscią swojego a przez to - również innych osób. Czynienia dobra, bycia ludzkim w pozytywnym sensie, stawania się lepszym. Wierzący powinien dbać o to co ma, swoje ciało, rodzinę, umysł. Uczyć się. Kierować nauką. Wiara sama w sobie to stracona energia i czas. Nic nie da Bogu, światu, innym. I choć wierzę, nie zwracam i nie próbuje nigdy przekonać ateistów. Mam za to zwyczaj "atakować" innych wierzących i obalać ich argumenty. Najgorsze, że jest wielu ludzi bardzo ufnych, wierzącym autorytetom. I ja to całkowicie rozumiem. Niektórzy nie mają osobowości jak moja, poprostu sobie żyją. I prowadzeni są złą, błędną ścieżką. Nie wiem dlaczego. Czy dla władzy czy ktoś w Rzymie uważa że są na to za głupi.

 

 

Nie zgadzam się by religia, wiara dzieliła ludzi. Jest wręcz odwrotnie. Dzielą się wyłącznie ludzie. Wiara czy ideologie nic do tego nie mają. Moje otoczenie to wyłącznie ateiści, agnostycy. Życzę im jak najlepiej i świetnie mi się z nimi gada. A tematy religijne nie są poruszane, bo co to za temat do rozmowy. Ja kapitalista, miałem bliską przyjaciółkę (w tym przypadku wiadomo o co chodzi) która kocha komunizm, socjalizm i wyznaje jego wartości. Było i jest to dziwne doświadczenie, poznać kogoś kto kocha wszystkich i podnieca się każdym, uważa że wszyscy powinni mieć tyle samo i wszystkim dzielić, nawet miłością. Że nie ma ludzi głupich (!) ani złych, tylko ci którym się nie ułożyło. Ta kobieta stanowi długi epizod mojego życia. I nigdy nie było między Nami życzenia drugiemu źle. Przynajmniej z mojej strony. Próbuje dostrzec jakieś podziały ale nie potrafię. Będąc politykiem, usiadłbym przy stole z innym, wyznającym inne poglądy, choćby był z PiSu czy PO (kolejnośc przypadkowa) i pił z nim kawę i próbował dojść do porozumienia co będzie najlepsze dla naszych wyborców. Nie kierując się przy tym żadnymi uprzedzeniami i osobistymi emocjami których zapewne - poprostu bym nie miał. Naprawdę usiłuje i nie potrafię znaleźć powodu do podziału. Podobnie będąc z Niemczech, czy też gadając z Rosjanami, których przecież mogę winić za tyle rzeczy, nie czuje nic. Widzę drugiego człowieka.

 

 

Jeszcze na krótko wracając do wiary. Można powiedzieć że nie jestem racjonalny zakładając że Bóg może istnieć (staram się żyć, nie usiłująć potwierdzić/wykluczyć istnienia bo to droga do nikąd). Sam jednak doświadczyłem paru rzeczy, które nie mają wytłumaczenia - póki co - w nauce. Jednak nie rozważam ich źródła pochodzenia, bo to nie moja rola. Nauka sama do tego może dojdzie, może nie teraz za mojego życia. Rzuciły mi się jednak słowa wypowiedziane przez Teslę, człowieka którego uważam za geniusza i mentora:

 

"My brain is only a receiver, in the Universe there is a core from which we obtain knowledge, strength and inspiration."

 

Te słowa mają dla mnie znaczenie niczym dogmat dla katolika, jeśli padły z Jego ust.

  • Popieram 3
Link to post
Share on other sites

Chciał bym usłyszeć o tych doświadczeniach niewytłumaczalnych.

 

 

 

"My brain is only a receiver, in the Universe there is a core from which we obtain knowledge, strength and inspiration."

 

To, że ktoś wybitny coś powiedział nie znaczy, że ma to jakiś sens. Poza geniuszem Tesla był też poważnie psychicznie chorym człowiekiem, przy technicznych wynalazkach mi to nie przeszkadza, przy inspirujących życiowo cytatach już trochę tak. 

  • Popieram 1
Link to post
Share on other sites

@@K9Mifune, Przebrnąłem przez całość i zdziwiło mnie, że w wielu aspektach jesteś świadomy problemów jakie tworzy religia, kościół oraz niespójności i głupoty zawarte w Biblii. Racjonalne i krytyczne myślenie przewija się na zmianę z mocno subiektywną interpretacją. Okazuje się, że myślisz podobnie jak ateiści ale mimo wszystko dalej wierzysz w stwórcę i wygląda na to, że czasami dopasowujesz opowiadanie tak aby zgadzało się z Twoimi przekonaniami. Bo po odrzuceniu Biblii i kościoła w sumie niewiele zostaje, bo wtedy bogiem można nazwać siłę grawitacji czy wiązań atomowych

Takie stwierdzenia jak:

 

Bóg podobnie jak My - uczy się. Kształtuje, ewouluje. zmienia postawe.

wydają się bardzo naciągane. Nie masz absolutnie żadnych podstaw by tak mówić. 

 

Jednak ogólnie szanuję podejście, gdyby więcej osób miało takie poglądy to świat wyglądałby lepiej.

  • Popieram 1
Link to post
Share on other sites

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...