Skocz do zawartości

Retro wspomnienia, retro problemy, retro dziś.


Gość DANNY_79

Recommended Posts

Ja zaczynałem przygodę z internetem nieco później bo od 0202122 na modemie zewnętrznym 33,6Kbps.

Numerem jeden zastosowania tego ultra szybkiego internetu był Usenet czyli grupy dyskusyjne. Dwa razy na dzień pobierało się wiadomości, na niektórych grupach to było ich nawet kilkaset. Jakieś tam próby grania w necie ale to było w praktyce niemożliwe przez fatalną jakość połączenia z pingiem 200-300ms i rozliczanie kosztów co 3 minuty. Później przyszły plany taryfowe dające nieco więcej swobody ale razem z nimi pojawiły się nowe potrzeby których żaden plan taryfowy nie był w stanie sprostać, np. granie w Ultima Online :) W międzyczasie pojawiły się problemy techniczne, modem łączył się, pieniądze leciały a internetu nie było. Stanowisko telekomuny było tak w skórcie jak z tej sceny w Misiu "nie mamy pana płaszcza i co nam pan zrobi" ;) Żeby nie było za dobrze to założyli mi rozdzielacz sygnału (jeden przewód na kilku użytkowników telefonu) tak, że prędkość połączenia spadła do 14Kbps.

 

Prawdziwa rewolucja to był rok 2000 gdy jako jeden z pierwszych (a może i pierwszy) na mojej "wiosce" podłączyłem się do nowej usługi telekomuny - SDI. Koszt podłączenia -1000zł (to tak jakby dzisiaj 2000zł). Był to mój prezent jaki otrzymałem na 18 urodziny :) Po przesiadce z 0202122 to było jak skok w przyszłość, w końcu dało się normalnie używać internetu. Radość nie trwała długo bo jak to w telekomunie bywa musieli coś popsuć i pingi skoczyły do 300-500 plus tracone pakiety. Pół roku zajęło im zdiagnozowanie gdzie jest problem, drugie pół roku naprawa.

Po kilku latach zamieniłem SDI na Neostradę, wpierw 512Kbps, potem prędkość wzrosła do zawrotnych 640Kbps.

Zmieniłem miejsce zamieszkania do dużego miasta i trzeba było zrobić krok w tył, Neostrada 256Kbps. Potem doszły limity transferu danych. Na szczęście nie męczyłem się z nimi długo, pojawiła się możliwość instalacji internetu z kablówki UPC. I to był drugi skok w przyszłość.

  • Popieram 1
Link to post
Share on other sites

Nooo cieszę się, że się coś w retro ruszyło.

 

 

B3D

 

Nie byłem aktywny jako rozmówca, a przypominam sobie, że chętnie czytywałem różne miejsca w sieci - zapewne i tę. Przypomina mi się jeszcze bbs (czy raczej grupa dyskusyjna) quake (coś tam) - gdzie właśnie chyba b3d zaczynał (ale nie wiem - może coś mylę).

 

Początki mojego internetu - powiem Wam szczerze, że jest to tak długa i kręta droga, że nie jestem w stanie sobie wszystkiego przypomnieć (jak kolega Fenio wyżej, co opisywał nawet przejścia na różne prędkości), ale spróbuję coś wycisnąć z komórek pamięci.

 

 

A więc moja przygoda z modemowym połączeniem komputer - gdzieś tam (bo ciężko nazwać to internetem jeszcze) to komputer 8 i 16bit Atari. Modem do małego Atari XM301 (najprostszy jaki był). Nie interesowałem się wtedy jeszcze komputerami, informatyką itd była to bardziej jako ciekawostka - ktoś pokazał jak coś zrobić, podłączył, odpalił parę gierek i tak się pomału zaczęło. Pierwsze połączenia przez ten modem robiłem jeszcze w USA (bo los tak chciał, że akurat mnie wtedy tam poniosło), później Atari ST z modemem SX212 i wydzwanianie do BBSów.

 

https://youtu.be/R35F0pGCHpM

 

Następnie przyszła era PC (tu zaczęły się ciągle problemy ze sprzętem, ciągle modernizacje itd - ale nie o tym).

W PL pierwszym BBSem z jakim się połączyłem była Moloka (czy Maloka), był to BBS oferujący sporo (fora, czaty, faksy - z tego też się wtedy korzystało (fax był jak mail dziś, nie miałem dnia, aby fax nie działał). Podobno oferował też konferencje wideo w tamtych czasach - ale jak (na modemie 9600 bitów - więc nigdy nie widziałem).

Równolegle, a może i wcześniej pojawiła się przeglądarka WWW (chyba pierwsza na świecie) Mosaic. Przypominała ona dzisiejsze przeglądarki i również działała w trybie GUI. To zmieniło w zasadzie wszystko - przede wszystkim ułatwiło poruszanie się po zasobach.

 

Sorki, że może piszę niechronologicznie, ale jest mi dziś bardzo ciężko sobie to posortować - piszę, co mi się przypomina :ups:.

 

 

Jeśli PC to jakie modemy, ja zaczynałem już od szybszych (czyli już mierzonych w bitach na s), tj 9600, a następnie przeszedłem przez wszystkie wdzwaniane prędkości modemów analogowych do PC. Zakończyłem swoją przygodę z internetem na łączu komutowanym 56k, która jeszcze wtedy pozwalała w miarę komfortowo czytać ówczesne strony www. Jednak już widać było, że twórcy stron (czyli i my) wstawiali coraz więcej grafik, dźwięków no i pierwszych klipów filmowych, to modemy 56k już nie były w stanie uciągnąć.

 

Co jeszcze na 0202122 wydawałem dość sporo, aż załatwiłem sobie w pracy numer, na który mogłem zadzwonić w godzinach nocnych (tj po zamknięciu firmy) i przeglądanie neta kosztowało mnie tylko pierwszy impuls (choć bywało różnie, bo czasem podczas np 5h siedzenia w sieci z 10 razy mnie rozłączyło). Było to już bardzo wygodne finansowo - ale rano zawsze przychodziłęm do roboty z worami pod oczami :wariat:.

 

Tak przeskoczyłem SDI - nie miałem go (właśnie przez ten tani numer). Później była a jakże neostrada (ale nie mam pojęcia jaka była to pierwsza prędkość - chyba 128??). No i tak przeszedłem w zasadzie przez chyba wszystkie prędkość neo (z limitami, o których Fenio pisał włącznie), na vdsl i ftth (które mam obecnie) kończąc.

 

 

No, starczy na jeden post, później napiszę czego się pierwszy raz szukało w sieci, jak pojawiła się www i graficzna przeglądarka :menda: (nie no, coś czuję że wszyscy szukaliśmy podobnie na początku  :rotfl: ).

Edytowane przez Succubus
  • Popieram 1
Link to post
Share on other sites

Trochę wcześniej, studia zacząłem w 1991 roku, na uczelni od początku był dostęp do sieci LUBMAN (lubelska międzyuczelniana sieć akademicka), chodząca na novell netware/ipx, było tam wszystko. Gdzieś koło 1993r. Lublin dostał dostęp do Internetu (2400bps na całe miasto potem to powoli przyspieszało), rok później mieliśmy już do akademika pociągnięty światłowód i za oknami rozciągaliśmy thin ethernet (koncentryk 50ohm), a ja przed wakacjami 1994 instalowałem pierwszego linuksa na 386DX, 4MB RAM i 170MB dysku (Slackware z jądrem 0.99 o ile pamiętam). IRC, usenet, mosaic i netscape najpierw na graficznych terminalach HP na uczelni, potem na pececie w akademiku, Hexen coop po sieci, pierwszy quake (ogrywaliśmy "modemowców" samym toporkiem dla sportu, bo zanim z pingiem 0.5s zdążyli się odwrócić to już nie żyli), Warcraft po internecie (kali ipx over tcp/ip). Cholera, stary jestem ;)

  • Popieram 2
Link to post
Share on other sites

Też studiowałem w 90, ale nie było to zaraz po szkole średniej (wcześniej sporo lat pracowałem, aby utrzymać rodzinę). W 90 kolega dorwał gdzieś przewodnik po uczelniach warszawskich (technicznych oczywiście) i dał mi go abym się z nim zapoznał.

W pierwszej chwili pomyślałem - po cholerę mi to daje, ale po kilku dniach wziąłem i otworzyłem tam, gdzie następnego dnie pojechałem. Okazało się, że muszę zdać egzaminy, ale uczelnia dosłownie za kilka dni organizowała kursy przygotowywacze do takowych - zapisałem się, uczęszczałem, zdałem i dostałem się na ... no a jakże informatykę :)  Później się już potoczyło ...

 

W akademiku nie mieszkałem, bo byłem z tego samego miasta, ale akademiki to była istna kopalnia softu, rozrywki i właśnie dobrego internetu :). Więc zdarzało mi się po zajęciach zostawać do późnych godzin nocnych u kumpli z akademika. IRCowaliśmy, graliśmy i ściągaliśmy co popadnie :menda: (cóż chyba każdy tak robił - bez wyjątku w tamtych czasach).

 

 

 

rok później mieliśmy już do akademika pociągnięty światłowód

 

To bardzo wcześnie, ale gdzieś czytałem, że Lublin jest w ogóle pierwszym miastem w PL jakie miało połączenie światłowodowe - oczywiście nie internetowe (no takowego jeszcze nawet w planach nie było wtedy ), ale telefoniczne pomiędzy centralą a czymś tam (nie mogę teraz tego znaleźć).

 

 

 

na novell netware/ipx

 

Heh to były serwery - konfigurowało się taki, ustawiało gdzieś za szafą i zapominało, że działa. Problem następował jak po dłuuugim czasie trzeba było coś zrobić na nim - oczywiście standard "jakie było hasło i gdzie mogliśmy je zapisać" :rotfl:

 

 

 

Cholera, stary jestem ;)

 

Chyba wcale nie ;) (zresztą to temat idealny dla wapniaków :D)

Link to post
Share on other sites

Mój początek to modem zoltrix 14400 wew. Za 170 zł z gurczewskiej 1996r chyba. Na początku bbsy przez chwilkę bo winda 3.11 nie chciała mi się z internetem łączyć.

Jakoś długo tak czy inaczej tego netu nie używałem ze względu na koszty. Wchodziłem chyba na te grupy dyskusyjne przez program outlook. Głównie przejrzeć dział giełda . Pamiętam kupiłem tam drukarkę i sprzedałem ram.

Odnośnie kosztów to modem był często wypożyczany kolegom (bo i tak go nie używałem) wtedy byłem i tak pierwszy który miał takie cudo :)

Potem nabyłem nocny pakiet bez limitu pod 0202122 za 30zł miesięcznie od 24 do chyba 6 rano. Wtedy nawet zdarzało się już pograć w coś z tego co pamiętam. I na koniec neostrada 64mb.

  • Popieram 2
Link to post
Share on other sites

 

 

modem zoltrix

 

Świetne modemy robili, bardzo popularne były, również za dobrą wycenę.

 

 

 

z gurczewskiej 1996r chyba.

 

Jeśli piszesz o Warszawie, to nie z Górczewskiej, tylko raczej z Grzybowskiej.

 

 

 

Pamiętam kupiłem tam drukarkę i sprzedałem ram.

 

Tak, choć w tamtym czasie jeszcze całkiem sprawnie działały ogłoszenia pisane w gazetach komputerowych. Sprzedałem tak kartę graficzną (jakąś 2d - S3 kto by to pamiętał już).

Ale też można było wziąć stary (lub niepotrzebny sprzęt komputerowy) i pójść z nim na giełdę. Jak miało się zaprzyjaźnionego handlarza (lub dogadać się z obcym też nie stanowiło problemu) - dawało mu się sprzęt, przeważnie kupował od ręki jak leci i od razu wystawiał drożej na swoim stanowisku. Oczywiście nie brało się wtedy takich pieniędzy jakby się samemu kupca szukało, ale szybko można było upłynnić sprzęt bez zbędnych ceregieli - lub wymienić na inny (akurat potrzebny: tak kiedyś wziąłem sobie boxową wersję Audigy 2 ZS). 

 

O giełdach komputerowych i ogólnie sofcie w 80 - 90 warto zobaczyć ten materiał:

 

Link to post
Share on other sites

Fakt, Grzybowska, umknęło mi w pamięci. Też sporo sprzętu tam sprzedałem. Właściwie przy każdej modernizacji jechałem sprzedać stary na giełdę handlarzowi i od razu kupowałem nowszy sprzęt. I za rok od nowa bo na długo to nie starczało, nie tak jak dzisiaj.

Link to post
Share on other sites

Miałem ich kilka od ISA 8bit, po PCI, szczerze powiem, nie było z nimi problemów. Tanie, nie miały problemów z uzyskiwaniem dobrych połączeń (pewnie sporo zależało od linii), zerwania połączenia zdarzały się rzadko (i nawet nie wiem, czy winić o to modem) - to co więcej od tak prostych urządzeń chcieć?

 

E:

Dwa jakieś to jeszcze do dziś mam w graciarni - nawet nie wiem co to za modele mogą być :wariat:. I tak już nie mam gdzie ich podłączyć, bo wszystko już cyfrowo leci dziś. 

Link to post
Share on other sites

Ja nawet dzisiaj dwa miałem w ręce :) Podstawowy problem był z call backiem z tego co pamiętam. Te późniejsze softmodemy na PCI też nie były rewelacyjne, jakoś lepiej wspominam Pentagramy.

 

Pierwsza liga to były US Robotics i Zoomy.

Link to post
Share on other sites

I Motorole wielkości dwóch cegieł. Byłem, hmmm, współwłaścicielem firmy, która zakładała w Chełmie pierwsze stałe łącze internetowe gdzieś w 1997 roku. 28800 bodów na dzierżawce od tepsy za 2000zł/miesiąc. Stało to właśnie na Motoroli - stabilne jak skała. Potem modem robił za uplink do czegoś co nazywało się "400 kilobitów do nieba" - downlink był z satelity.

Link to post
Share on other sites

Pierwszy kontakt z internetem miałem jakoś pod koniec podstawówki w 1996/7r. na zasadzie tu jest strona szkoły. którą zrobił pan informatyk i tak to wygląda. Wszyscy widzieli? No to tyle w temacie xD

 

W tym samym roku koledze ojciec kupił modem, a w zasadzie to sobie do ściągania gołych bab :rotfl:

Oczywiście myślał pewnie, że jak ma ukryty folder to synalek go nie znajdzie. Pamiętam to kopiowanie na dyskietki po 20 fotek 640x480, to był lux normalnie!

 

Poszedłem do LO o profilu info-językowym i tam już mieliśmy prawdziwą pracownię, dalej siedziało się po 2 osoby na komputerze, chociaż i tak był postęp, bo wcześniej to był 1 na 8 w podstawówce :cry:

Nie dość, że w liceum było stałe łącze to jeszcze co jakiś czas uczniowie robili ściepę po 10zł na kawę i słodkie dla informatyka + drugiej osoby i robili nam nocki z piątku na sobotę (18:00-8:00). Szkoła była zamykana i można było posiedzieć na sensownym łączy. Wtedy to była mania GG, próbowania grać w coś po sieci, chociaż u nas był DN3D po lanie najpopularniejszy. Czasami ściągało się na takiej imprezie jakieś najnowsze sterowniki czy patche do gier.

 

W domu internet u mnie zagościł jakoś w 2 klasie LO, pożyczyłem modem 33600 Zyxel od kolegi i po pierwszym rachunku wp*****l i zakaz na 3 miesiące, bo nabiło ze 100zł jak nie więcej za ściąganie XXX :menda: :menda: :menda:

Potem wybłagałem u rodziców, w sumie to mamy bym mógł siedzieć miesięcznie za 35zł co przekładało się na te 2 weekend po 5h czy jakoś tak, bo było naliczanie 50% na 0202122 chyba?

Po roku czy półtora męczarni na modemie udało mi się namówić staruszków na kablówkę, bodaj 128kb. W sumie przez 2 lata byłem zadowolony, bo SDI było niby lepsze (kolega miał w firmie rodziców) ale znów o wiele droższe.

Następnie była kilka lat męczarnia z TP i Neostradą. Obecnie już jestem na swoim prawie 6 rok i od samego początku mam światłowód. Postanowiłem, że nie będę płacił więcej jak 60zł miesięcznie więc pierwszy rok było 40Mbs za 55zł, potem w tej cenie wkoczyłem na 60, następnie za 50zł miałem 100, obecnie za 55 mam 150.

Edytowane przez buszi
Link to post
Share on other sites

I Motorole wielkości dwóch cegieł. Byłem, hmmm, współwłaścicielem firmy, która zakładała w Chełmie pierwsze stałe łącze internetowe gdzieś w 1997 roku. 28800 bodów na dzierżawce od tepsy za 2000zł/miesiąc. Stało to właśnie na Motoroli - stabilne jak skała. 

 

Miałem do czynienia z taką motorolą, pamiętam ją raczej negatywnie bo nie chciała negocjować >12kbps. Kupił ją ode mnie znajomek co pracował w TPSA i co ciekawe on był z niej mega zadowolony :) Ależ to było wielkie pudło.

 

Nawet znalazłem wątek gdzie się na nią skarżyłem: https://groups.google.com/forum/?nomobile=true#!msg/pl.comp.pecet/k8t8HO-Gmqs/M79C0e6U43EJ;context-place=forum/pl.comp.pecet

 

I jest też o Złomtrixach :D

Link to post
Share on other sites
  • 1 miesiąc temu...

Wkleję Wam tu mój stary post z 2014r "Jak zdobyłem swój wymarzony komputer w trudnych czasach"

 

Ostatnio otrzymałem numery "Bajtka" z drugiej połowy lat 80-tych. I od tamtej pory nachodzą mnie nostalgiczne myśli o moim "pierwszym" komputerku jaki miałem w tamtym czasie. Zastanawiałem się też jak i kiedy złapałem bakcyla na te sprawy. W tym okresie mówię o latach 1985-88 jeszcze niewielu wybrańców miało dostęp do takiego sprzętu. W gry komputerowe mogliśmy zagrać jedynie w salonach gier. O własnym sprzęcie można było pomarzyć. W sklepach elektronicznych pusto a nowy mikrokomputer można było zdobyć jedynie w Pewexie lub od cioci z zagranicy. A jak ktoś chciał kupić używany to na giełdzie sprzętu elektronicznego. W TV niewiele reklamowano ale jedna taka śmieszna reklama leciała która utkwiła mi w pamięci:

 

 

 

Facet wpadł do sklepu z komputerami rozgląda się i pokazuje palcem sprzedawcy w białym fartuchu (zachlapanym krwią) komputer na półce i mówi:

 

- TEN!

 

Sprzedawca bierze komputer w łapska (klawiatura to była he he) i kładzie go na wagę taką jak były kiedyś w spożywczakach mówiąc

 

- 35 dag. (wyciąga tasak)

 

i pyta:

 

- Może być czy odrąbać?

 

 

 

U mnie w Gorzowie w klubie "U Szefa" w okresie ferii zimowych zorganizowano "pokaz" gier komputerowych. (1 gra była pokazywana non-stop) Ogłoszono to na plakatach w szkołach i na słupach ogłoszeniowych. Zebrało się mnóstwo dzieci i młodzieży było tłoczno i duszno. Czekaliśmy w sali w napięciu aż pojawiło się dwóch panów i wnieśli na salę monitor wraz z ZX Spectrum plus. Cóż to była za maszyna! Panowie odpalili jakąś grę wyścigową gdzie można było spróbować zagrać oczywiście czekając na swoją kolej. Niestety nie każdemu ta przyjemność się trafiła. Ja miałem szczęście zagrać jeden raz. Graliśmy na klawiaturze bo joy'a nie mieli więc trwało to ok 10 sekund gdyż autko wypadło na pierwszym zakręcie a graliśmy do pierwszej kraksy :-) Gdy stamtąd wyszedłem już wiedziałem czego chcę. Nie wiedziałem tylko jak zdobyć gotówkę i jaką maszynę kupić. Wybór był pomiędzy ZX Spectrum, ZX Spectrum Plus, Timex, Atari 600XL, 800XL i Commodore C64. Szukałem w gazetkach, pytałem kolegów i wybrałem ATARI 800XL na którego potrzebowałem ok 170 tysięcy starych złotych. Wiedziałem że u rodziców to nie przejdzie więc nadszedł czas by zaatakować ukochaną babcię :-) Udałem się więc do niej z entuzjazmem, powiedziałem co mnie gryzie i... wróciłem do domu z płaczem. Niestety babcia nie miała tyle pieniędzy więc komputer jakby mi odjechał. Rodzinka zastanawiała się czy przypadkiem nie jestem chory ale nie nie byłem miałem po prostu focha :-) Źal mnie taki ogarnął iż myślałem że zwariuje. Jednak po tych kilku tygodniach w którąś niedzielę na obiad przyszła babcia. Babcie są takie kochane że zrobią wszystko dla wnuczka by mu dogodzić. Dała moim rodzicom książeczkę mieszkaniową na której było bodajże 155 tys starych złotych. Książeczkę zlikwidowano rodzice dołożyli i kaska na komputer się znalazła. Dylemat był teraz taki - gdzie go kupić? W miedzy czasie pojechałem na kolonię letnią do Augustowa. I tam w czasie wypadu na miasto wstąpiłem do lokalnego Pewexu gdzie na wystawie leżał ATARI 65XE. Cena była w dolarach nie pamiętam może ok 500- 600. Poprosiłem wychowawcę żeby pozwolił mi zadzwonić do domu. Gdy powiedziałem tacie że tu jest komputer do kupienia to mnie sprowadził na ziemię bo za Chiny Ludowe nie chciał do mnie przyjechać. Był jeszcze drugi problem - zdobycie waluty ale ja tego nie rozumiałem wtedy. No i do końca turnusu było co? Oczywiście że fochy :-) No ale już w domu odbudowałem nadzieję bo tata przyłączył się na poważnie do poszukiwań. Niestety nie było efektów. Ale pewnego dnia przyszedł do mnie i powiedział że jedziemy do Warszawy na giełdę. Jechaliśmy pociągiem całą noc. Wtedy w Warszawie pamiętam w lasku Kabackim rozbił się samolot pasażerski i z nami w przedziale jechała jedna pani której ktoś z rodziny zginął w tej katastrofie. Bardzo się bałem wtedy że może coś zobaczę przypadkiem a nie chciałem wiecie wyobraźnia dziecka podsuwa różne pomysły. Giełda znajdowała się w szkole podstawowej na ul. Grzybowskiej. Notowania cen komputerów z tej giełdy były drukowane na stronach czasopisma "Bajtek". Pamiętam że ludzie sprzedawali tam komputery, magnetowidy i oprogramowanie w takim długim korytarzu. Gdy przybyliśmy do szkoły rozglądaliśmy się dookoła i wreszcie jest! ATARI 800XL z magnetofonem, zdezelowanym joystickiem i grami. Po krótkich targach z panem sprzedawcą i demonstracji stałem się właścicielem wymarzonego komputerka. Była to cudowna chwila i nie mogłem się doczekać powrotu do domu. Zanim dotarliśmy na dworzec odwiedziłem jeszcze Pałac Kultury i Nauki gdzie załapałem się na nagranie w Teleekspresie które zostało wyemitowane dwa dni później z okazji Dni Zabytków (wtedy były początki tego programu i prowadził go wtedy Wojciech Reszczyński). Zobaczyć się w TV w tamtych czasach gdy mieszkało się z dala od stolicy to było coś! W drodze powrotnej nie mogłem spać. Pamiętam że pudło od tego komputerka leżało tam gdzie bagaże w przedziale i było bardzo ładne i kolorowe. Nie mogłem się napatrzeć byłem dumny! Może było to spowodowane powszechną szarością w sklepach w owych czasach a ja miałem coś zagranicznego :-) Gdy dotarliśmy do domu ojciec kazał iść spać. Ciężko było ale cóż zmęczenie wygrało. Pierwszą grą jaką udało mi się uruchomić było POLE POSITION i byłem szczęśliwy. Grywałem w takie gry jak: TAPPER, PRELIMINARY MONTY, SPY VS SPY, RIVER RIDE, RIDE OVER MOSCOW, JUMBO JET PILOT, PAC MAN, PIRATES OF THE BARBARY, YEAR KUNG FU, KARATE CHAMPIONSHIP, ZYBEX, MOONPATROL, BOULDER DASH i taka gra nie pamiętam tytułu gdzie jakieś misie na balonikach spadały i łukiem się je zestrzeliwało. Reszty gier nie pamiętam ale było ich naprawdę wiele. Nagrywałem je u złotnika (pirat jeden) za niewielkie pieniądze na kasetach stilonowskich (pozagatunkowych). Gry w tamtych czasach mimo iż dziś wydają się lekko prymitywne dawały mi więcej radości niż dzisiejsze najnowsze produkcje. Pamiętam też walkę z magnetofonem, przestawianie głowicy, nerwy gdy po 10min wgrywania gry wyskakuje błąd uff. Z tego powodu zamontowałem system "turbo" który skracał wczytanie gry z 20 min na 15 powiedzmy. Atari wiele razy dawał radość nie tylko mi ale Panu od pracy techniki. Gdy go przynosiłem na lekcję to pan nauczyciel wpadał w wir grania a my mieliśmy luz przez 2 lekcje. Oj często musiałem latać do domu po niego z drugim kolegą bo pan prosił. Końca żywota tego komputerka nie znam. Pożyczyłem go koledze na tydzień i już nie odzyskałem. Dał mi za niego pieniądze dość dużo. Jedynie dziwnie się tłumaczył że po prostu go zgubił. Później w roku 2000 miałem pierwszego peceta i pamiętam że kosztował 5000zł. Wydaje się śmieszny konfig za tą kasę:

 

Celeron 400MHz,

Riva TNT2 32MB,

HDD 12.9GB,

napęd DVD,

Ram 64MB

 

płyty głównej nie pamiętam no i monitor z wielkim zadkiem :-). Dziś mam już 5 modernizację peceta. No to tyle. Napisałem Wam jak to było w moim przypadku z tym "pierwszym" może ktoś dorzuci coś od siebie? Pozdrawiam.

Link to post
Share on other sites

U mnie było trochę inaczej , kolega dostał 8086 i u niego czasem grałem , nawet nie marzyłem o takim bo wiedziałem że kosztuje bardzo dużo . Potem była komunia i się okazało że był gdzieś do sprzedania pc za 3000000zł , no i po podliczeniu okazało się że mi starczy . No ale po tym jak powiedziałem rodzicom o tym pomyśle to niestety został on mi wybity z głowy dosyć skutecznie . A że się przeprowadzaliśmy to "kupiłem" sobie za te pieniądze meble do pokoju . Za pół roku dostałem 65xe nawet ze stacją dysków , ale już wiedziałem co potrafi pcxt i np gra test drive na nim . Więc pozostał spory niedosyt . Na pc czekałem 5 lat mniej więcej . (65xe 90r. Pc 95 lub 96)

Link to post
Share on other sites
  • 8 miesięcy temu...

Jeśli chodzi o retro problemy to moim zdaniem największy to taki, że im starsze - tym droższe. Przykładowo sprawne stacje 5,25 chodzą powyżej 100 zł i do tego coraz rzadziej pojawiają się na aukcjach - nic dziwnego, bo to używane sprzęty, nowych się nie produkuje, więc jest ich ograniczona ilość i kiedyś pewnie się skończą. A tymczasem sprawnych stacji 3,5 cala jest masa i są dość tanie - przed chwilą widziałem na Allegro sprawną, wewnętrzną stację 3,5 za 8 złotych! W dodatku dziś prawdopodobnie zepsuła mi się stacja 5,25 cala - nie wiem dlaczego, po prostu sprawdzałem dyskietki Scandiskiem i nagle coś się stało. Szczegóły w drugim temacie. Na szczęście mam drugą sprawną, ale zacząłem się zastanawiać, czy nie kupić kolejnej na zapas? Bo skoro są tak awaryjne, to skąd pewność, że za chwilę ta też się nie zepsuje? 

To samo tyczy się komputerów - im starsze, tym droższe. Większości ludzi wystarczy sprzęt z drugiej połowy lat 90-tych, ale są tacy wariaci jak ja, którzy wolą starsze rzeczy :) I po dzisiejszej akcji zaczynam mieć wątpliwości, jak długo to będzie działać...

Dodatkowy problem jest taki, że przy takich totalnych starociach 90% aukcji to stan nieznany - większość sprzedawców pisze, że nie ma możliwości sprawdzenia, czy sprzęt jest sprawny. Te opisane jako sprawne mają zwykle mocno zawyżoną cenę. A niestety, takich sprzętów będzie coraz mniej, bo tak jak pisałem - jest ich ograniczona ilość, kolejne egzemplarze będą się psuć i kiedyś się skończą. Już teraz nie tak łatwo znaleźć sprawne komputery 386 ze stacją 5,25 cala, s jeśli już są to zwykle w dość wysokich cenach. 

Link to post
Share on other sites

Aż czasem chciałoby się, żeby moda na stare komputery wróciła. Ludzie kupują NOWE gramofony, bo wróciły do łask i zaczęły być znowu produkowane. Ale nowych stacji 5,25 cala - nie ma. Z 3,5 jezzcze pół biedy, bo produkuje się nowe wersje na USB, ale z 5,25 calamejst gorzej. Nie dość, że dyskietki 5,25 są znacznie bardziej awaryjne, niż 3,5 (przynajmniej z moich doświadczeń - moje 3,5 prawie wszystkie działają bez zarzutu, może ze 3 się zepsuły w ostatnim czasie, ale z 5,25 połowa ma bad sectory. A nowych sztuk nie ma. Chciałoby się kupić NOWĄ, nieużywaną stację 5,25, która by posłużyła kolejne 20 lat, ale pozostają używane starocie, które jak widać po moim dzisiejszym doświadczeniu w każdej chwili mogą się zepsuć. Chyba, że zrobiłem coś źle, ale nie wiem co? 

Link to post
Share on other sites

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...