Skocz do zawartości

Technologiczne Przemyślenia

  • wpisów
    12
  • odpowiedzi
    30
  • wyświetlenia
    211610802

Instalacja programów po formacie? - Nic prostszego!


iPito

30838622 wyświetleń

blog-0798666001437311498.png

Zapewne niejednokrotnie zdarzyło się Wam instalować programy np. po "formacie" systemu. Grzebanie po stronach producentów oprogramowania, następnie jego pobieranie i późniejsza instalacja nie należą do rzeczy przyjemnych. Na szczęście istnieje strona internetowa, która automatyzuje ten mozolny proces i sprowadza cały wysiłek do wykonania kilku kliknięć. Zobaczcie jak łatwo, szybko i przyjemnie może przebiegać ta niegdyś czasochłonna czynność.

 

 

Słowem uzupełnienia chciałbym dodać, iż instalator pobrany ze strony ninite.com poza pobieraniem najnowszych wersji wybranych przez Nas programów i wykonywaniu czystej instalacji nie pozostawia po sobie wielu śmieci. Z tego rozwiązania korzystam od około 1,5 roku i jak do tej pory nigdy się na nim nie zawiodłem, a moja praca stała się o wiele, wieeele przyjemniejsza ;)

  • Popieram 8

8 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Włączać a nie włANczać. Poza tym na filmie mówisz, że nie pozostawia po sobie śmieci a w opisie masz: "nie pozostawia po sobie wielu śmieci." Zatem jak to z tym jest?

Odnośnik do komentarza

jedynym słysznym narzędziem do takiego rodzaju rzeczy jest Clonezilla

 

uruchamiacie komputer z płyty, można robić obrazy osobnych partycji czy całych dysków, nie ma lepszego rozwiązania. Nawet jak sie ma przywrócić całą pracownie - stawia się serwer samba i ustawia na broadcast i zainstalowanie systemów z pakietem programów na 20 komputerach zajmuje jakieś 30 min (na 1gigabicie)

Odnośnik do komentarza

jedynym słysznym narzędziem do takiego rodzaju rzeczy jest Clonezilla

 

uruchamiacie komputer z płyty, można robić obrazy osobnych partycji czy całych dysków, nie ma lepszego rozwiązania. Nawet jak sie ma przywrócić całą pracownie - stawia się serwer samba i ustawia na broadcast i zainstalowanie systemów z pakietem programów na 20 komputerach zajmuje jakieś 30 min (na 1gigabicie)

Nie zgodzę się z Tobą, że Clonezilla to jedyne słuszne rozwiązanie, szczególnie dla typowego "Kowalskiego", który floty maszyn nie ma, a mimo to od czasu do czasu musi coś zaktualizować/zainstalować. Owszem, Clonezilla o której wcześniej wspomniałeś może być dobrym rozwiązaniem np. dla korporacji w przypadku jakiejś "katastrofy", ale do jej obsługi potrzeba zapewne jakiegoś "speca" od IT. Nie sądzę, że zwykły "Pan Franek", pracownik biurowy postawi w 15 minut serwer SMB czy też inne bajery, a jeżeli tylko ujrzy okno wiersza poleceń to już wcale nie będzie wiedział co jest grane. Dla innych tak jak wcześniej wspomniałem strona ninite wydaje się być przynajmniej według mnie bardziej odpowiednia m.in. ze względu na prostotę. Poza tym Clonezilla działa na zasadzie "wgrywania" obrazu, więc programy mogą nie być instalowane w najnowszych wersjach, o ile odpowiednio wcześniej nie utworzyliśmy świeżutkiego obrazu.

Pozdrawiam,

Piotr Modzelewski

Odnośnik do komentarza

Fajny serwis, chociaż kilka programów mniej przy instalacji. W moim przypadku to i tak szczyt góry lodowej a format to praktycznie cały dzień przywracania wszystkiego do stanu używalności...

  • Popieram 1
Odnośnik do komentarza

Włączać a nie włANczać. Poza tym na filmie mówisz, że nie pozostawia po sobie śmieci a w opisie masz: "nie pozostawia po sobie wielu śmieci." Zatem jak to z tym jest?

Cześć,

O błędzie w wymowie już wiem, Tomek wypomniał mi wszystkie gafy jakie popełniłem ;P

Wracając do pytania, pod stwierdzeniem "nie pozostawia po sobie wielu śmieci" miałem na myśli sam instalator. Tak jak wspomniałem w filmiku aplikacja instaluje "gołe programy, bez żadnych toolbar'ów i innych tego typu ofert. Byłem przekonany, iż instalator pozostawia po sobie raport w formie pliku tekstowego(tak było chyba jakiś czas temu), ale sprawdziłem moją hipotezę, i wydaje się jakoby na dzień dzisiejszy po tej aplikacji pozostawał tylko instalator, o ile go pobraliśmy, a nie uruchomiliśmy. Wpis przygotowywałem z marszu, i niestety wkradł się do niego drobny błąd. Napiszę do speed'a z prośbą o korektę ;).

Pozdrawiam,

Piotr Modzelewski

Odnośnik do komentarza

Stronkę znam o X lat ale pewnie wiele osób o nie niesłyszało....kiedyś formatowałem hdd i robiłem instalkę....dziś naprawiam błedy i szukam rozwiązania problemów w sieci....tak czy siak  przyda sie wielu osobą THX

Odnośnik do komentarza

Nie zgodzę się z Tobą, że Clonezilla to jedyne słuszne rozwiązanie, szczególnie dla typowego "Kowalskiego", który floty maszyn nie ma, a mimo to od czasu do czasu musi coś zaktualizować/zainstalować. Owszem, Clonezilla o której wcześniej wspomniałeś może być dobrym rozwiązaniem np. dla korporacji w przypadku jakiejś "katastrofy", ale do jej obsługi potrzeba zapewne jakiegoś "speca" od IT. Nie sądzę, że zwykły "Pan Franek", pracownik biurowy postawi w 15 minut serwer SMB czy też inne bajery, a jeżeli tylko ujrzy okno wiersza poleceń to już wcale nie będzie wiedział co jest grane. Dla innych tak jak wcześniej wspomniałem strona ninite wydaje się być przynajmniej według mnie bardziej odpowiednia m.in. ze względu na prostotę. Poza tym Clonezilla działa na zasadzie "wgrywania" obrazu, więc programy mogą nie być instalowane w najnowszych wersjach, o ile odpowiednio wcześniej nie utworzyliśmy świeżutkiego obrazu.

Pozdrawiam,

Piotr Modzelewski

Ja się dołącze.

I poprę twojego rozmówcę, aczkolwiek nie powiedziałbym, że jest to jedyne słuszne rozwiązanie.

Z pewnością jest darmowe i bynajmniej nie przydaje się tylko w przypadku pracowni. Powiem więcej, jest to świetne narzędzie do przywracania "świeżości" komputera kowalskiego (który zna angielski)

Ja np. robię sobie obraz partycji surowego windowsa, potem instaluję potrzebne programy i robię kolejny obraz partycji. A poniewarz obrazy są kompresowane to nie zajmują tyle miejsca co nasza partycja.

Powiedzmy, że instalowaliśmy sporo softu, narobił się śmietnik - co robimy? Przywracamy w kilka(naście) minut system z obrazu i wszystko jest gotowe do użytku, jak nówka.

Wymiana dysku? Nie ma sprawy, Clonezilla i system stoi po paru minutach na nowym dysku.

Jakaś awaria? Wirus? Clonezilla i 5 minut póżniej czysty system stoi gotowy do pracy.

Oczywiście pod warunkiem, że zrobiliśmy obrazy systemu w najpotrzebniejszych dla nas stadiach.

Mam jeszcze inny scenariusz użycia Clonezilli. Jest on trochę niecny, ale...

Jeśli ktoś nie chce, lub nie może korzystać np. z VirtualBoxa, to może zrobić sobie obraz systemu, zainstalować triala jakiegoś programu, a gdy skończy się czas, przywrócić system i od nowa. Czasami programy mają ograniczenie i rozpoznają maszynę wirtualną i nie chcą działać na wirtualce. Z Clonezillą ten problem nie występuje, bo system jest "prawdziwy" i jak nowy, więc i trial się zainstaluje na nowo. Wiem, jestem niedobry :P

 

Faktem jest, że Clonezilla może odstraszać topornością.

Raz że jest po angielsku, a dwa - obsługa jest tekstowa. W gruncie rzeczy jednak, używanie Clonezilli sprowadza się tylko do czytania i wybierania dysków/partycji które mają być backupowane i stawianie Y (tak) lub N (nie) w odpowiednich momentach. Tyle. Bez wielkiej filozofii, tu nie trzeba znać jakichś komend (jeśli ktoś chciałby to przyrównać do Linuxa).

Trzeba czytać uważnie co jest napisane i wybrać odpowiedni dysk/partycję.

I to raczej ten spartański sposób odstrasza, aniżeli sama obsługa, bo ta nie jest trudna, tyle że nie ma tu obrazków i nie ma tu myszki którą prosto by się wybierało.

Odnośnik do komentarza
×
×
  • Dodaj nową pozycję...