Battlefield 4 - graficzna (r)ewolucja?
Jak zdążyliście już może zauważyć, moje poprzednie wpisy były dość długie, a więc aby Was przypadkiem nie zanudzić, ten będzie nieco krótszy. A przynajmniej takie mam założenie teraz, z pustym arkuszem przed sobą, co z tego wyjdzie- zobaczmy
Battlefield 4 to kolejny gorący tytuł, w który będziemy mogli pograć już w październiku tego roku. Gorący z wielu względów, a głównie dlatego, że to po prostu kolejny BF. A jak wiadomo, "beef", to dobra strzelanka, przynajmniej dla tych, którzy nie są zagorzałymi, ślepo zapatrzonymi w CODY fanami. W drugą stronę też to działa. Są też tacy, którzy lubią obie serie albo nie lubią żadnej z nich. I do pewnego stopnia to rozumiem. Wolałem to napisać, żebyście nie uważali mnie za postronnego, o nie, bo grałem zarówno w Battlefieldy jak i Call of Duty. I tu, i tu strzela się przyjemnie, nie mam zastrzeżeń, a to chyba najważniejsze.
Wiadomo, "czwórka" od "trójki" ma być lepsza pod każdym względem, źle by było, gdyby tak miało nie być. Inteligentniejsi przeciwnicy, ciekawsza kampania, która w "trójce" krótko mówiąc nie powalała, lepsze multi, jeszcze piękniejsza i realniejsza grafika. Jeśli o multi chodzi, to EA DICE musi się nieźle postarać, żeby było lepsze aniżeli w poprzedniej części. Wielu multi BF'a 3 określa jednym, znaczącym więcej niż 1000 słów, wyrazem. "Zaje..fajne", rzecz jasna.
A teraz danie główne. Oprawa wizualna w "trójce" stała na bardzo wysokim poziomie, ale był jeden spory minus, może nie tyle chodziło o samą grafikę, ale o...możliwość rozwalania, co jednak w jakimś stopniu wiąże się z grafiką. Brakowało tego, co było mocną stroną Bad Company 2- totalnej rozpierduchy otoczenia, walących się budynków, spadających na głowę cegieł i dachu. W skrócie- mało było elementów podatnych na zniszczenia i czynniki zewnętrze, ot choćby na takie jak RPG czy granat. W nadchodzącej odsłonie ta niedoskonałość ma być zażegnana, a demolować i burzyć będziemy mogli mniej więcej tyle ile w BC2. Lepiej? Lepiej.
Część właściwą czas zacząć, bo się nie zmieszczę...ostatnimi czasy można zauważyć dziwny, aczkolwiek wydaje mi się, zrozumiały trend. Im lepsza grafika, tym lepsza gra. Ja się pod tym nie podpisuję i nie utożsamiam w jakimkolwiek stopniu. Z jednej strony podziwiać realistyczne widoki, idealnie odwzorowane samochody, doskonałą mimikę twarzy postaci...ale z drugiej mieć uczucie prowadzenia kartonu, bezsensownego przemierzania rozległych lokacji i słuchania głupich, tandetnych dialogów. Coś jest nie tak, bo grafika to nie wszystko. Według mnie, moim osobistym, prywatnym zdaniem, tak było w kampanii "trójki". Ta kampania naprawdę była słaba, tyle można o niej dobrego powiedzieć. Choć określenie "słaba" na dobre nie wygląda
Panowie (i zapewne Panie) z EA obiecają, że tym razem klapy nie będzie, że rozgrywka dla jednego gracza nie zawiedzie, że będzie odpowiednio długa i wciągająca. Nie mówię o kilkudziesięcio-godzinnej przygodzie, ale więcej niż te kilka godzin by się przydało. Rzecz jasna, BF'a nie kupuje się dla single, lecz dla multi, no ale może akurat Internet zawiedzie i co wtedy.
Frostbite 3 ma być "cudotwórcą" jeśli chodzi o generowane obrazy, fizykę obiektów, system zniszczeń czy też mądrze brzmiące rozpraszanie podpowierzchniowe. Do tego doszedł postęp i myśl technologiczna, chęć przeniesienia realności do wirtualności. Spotkałem się z tezą, która mówi, że to już nie gra, a film interaktywny. Coś w tym musi być. Kto oglądał trailery czy kawałki gameplaya przyzna, że coś jest na rzeczy, że są powody ku temu, aby takie twierdzenia śmiało wysuwać. Wspomniana wcześniej mimika twarzy jest tak idealnie realistyczna, że łatwo byłoby o pomyłkę. Nie ma kanciastych twarzy, oczu o kształcie innym niż te nasze, prawdziwe. Jest za to piękna gra światła i cienia, promienie słoneczne widoczne we mgle i w kurzu, są tryskające iskrami rozerwane przewody, są tysiące drobnych i dużych kawałków szkła z rozbitej szyby, są tumany kurzu wzbijane przez upadające cegły i belki, długo można by wymieniać. Już nawet ptaki i włosy zachowują się jak prawdziwe, za sprawą kolejnych rewolucyjnych rozwiązań i zastosowanych technologii. Ku czemu to wszystko prowadzi? Ku temu, że wirtualność będzie się równała pod względem wyglądu realności, no bo lepiej chyba być nie może. Czy BF4 będzie zatem idealnym symulatorem pola walki? Się dowiemy. Oby tylko nie skopali optymalizacji, bo oglądać te cuda-wianki przy 20fps to marna sprawa.
Reasumując - czy doznamy graficznej rewolucji? A może to tylko kolejny poziom ewolucji? Ewolucji, która za chwilę dogoni świat realny. Ale przegonić nie da rady. Przynajmniej tak myślę.
- 6
8 komentarzy
Rekomendowane komentarze