Zapewne każdy z Was spotkał się kiedyś z sytuacją, w której jego karta graficzna zaczęła wyświetlać tzw. "artefakty". Problem ten dotyczy zarówno posiadaczy komputerów stacjonarnych, jak i laptopów (a także konsol, w których pojawia się pod postacią tzw. "diod śmierci"). W tych pierwszych usterkę dość łatwo wyeliminować przez zakup nowego GPU. Prawdziwy problem zaczyna się wtedy, gdy dotyczy on laptopa (lub konsoli). W tych układy graficznie przeważnie zespolone są z płytą główną stałym połączeniem.
[table]
Geneza problemu
Jako iż czysta cyna jest metalem bardzo kruchym, ołowiana domieszka pozwalała zwiększyć trwałość stopu lutowniczego. Zastąpienie szkodliwego dla środowiska ołowiu materiałami takimi jak srebro czy miedź znacznie obniżyło trwałość połączeń lutowanych.
Spoiwo lutownicze pod wpływem ogrzewania się (praca sprzętu) mikroskopijnie zwiększa swoją objętość, zmniejszając ją po schłodzeniu (wyłączenie urządzenia). Kruszejącej cynie bezołowiowej zaczyna brakować elastyczności i połączenia układu z laminatem z biegiem lat słabną. W konsekwencji doprowadza to do ich przerwania i wystąpieniu wspomnianego w temacie zjawiska.[/td]
[/table]
[table]
Rozwiązania
Serwisanci często (chcąc obniżać koszty), proponują tzw. reballing BGA. Jest to proces polegający na zdjęciu obecnego układu i zamontowaniu go jeszcze raz z wykorzystaniem nowego materiału łączącego. Niestety mało osób bierze pod uwagę, że usterkom ulegają także połączenia wewnątrz GPU. Takie defekty zostają "zaleczone" przez ogrzewanie przy montażu/demontażu jednostki ale w 90% przypadków efekt jest krótkotrwały.
Drugi typ napraw (popularniejszy) jest określany jako reflow BGA. Operacja ta jest niczym innym jak podgrzaniem zamontowanego na płycie układu do temperatury, która rozpuszcza cynę i pozwala jej "zespolić" się na nowo. Potraktowany tak sprzęt zostaje "zaleczony", na bardzo krótki okres czasu. W praktyce żaden profesjonalny serwis nie powinien w ogóle oferować takiej usługi. Na domiar złego nieumiejętnie przeprowadzony reflow, może wykluczyć późniejszą wymianę układu przez trwałe uszkodzenie laminatu płyty głównej.[/td]
[/table]
[table]
... a może by tak domowym sposobem
Prawdopodobnie najpopularniejsza (i zarazem najgłupsza) teoria to pomysł na umieszczenie płyty głównej w piekarniku. Jest to nie tylko idealny sposób na nieodwracalne uniemożliwienie naprawy serwisowej (możliwe wygięcie płyty, uszkodzenia plastików tj. złącza) ale też (w skrajnych wypadkach) dewastację sprzętu domowego (ktoś widział strzelający kondensator elektrolityczny?).
Wśród domorosłych majstrów zaszczytne drugie miejsce przypada wszelkim opalarkom i suszarkom. Tutaj już wygrzewanie następuje punktowo na układ, więc w teorii elementy plastikowe, czy kondensatory pozostają bezpieczne. Zwiększa się za to ryzyko znacznego wygięcia płytki drukowanej. Żeby zilustrować problem zamieszczam zdjęcie. Jest to pcb z Xboxa 360, wobec którego znacznie przesadzono z temperaturą. Mimo iż nie jest ono oczyszczone z pozostałości po starej cynie wyraźnie widać że część padów (miejsce zespojenia układu z płytą) jest spalona. Wszelkie prawa autorskie wędrują do jednego z moich klientów. Tak potraktowany sprzęt nie nadaje się oczywiście do żadnej naprawy.
Reasumując powyższe akapity nie istnieje coś takiego jak naprawa "zimnych lutów" sposobem domowym, obojętnie co by nie insynuował autor takiej metody jest to niemożliwe.[/td]
[/table]
[table]
Działania zapobiegawcze
Utrzymywanie niskiej temperatury naszego laptopa / konsoli, regularna konserwacja przez wymianę podkładek i past termo-przewodzących diametralnie zmniejsza ryzyko wystąpienia tego przykrego zjawiska.
Równie ważne jest dbanie o prawidłowy przepływ powietrza wewnątrz obudowy, laptopa nie należy trzymać podczas pracy na pościeli, konsola nie powinna być zamknięta w szafce. To wszystko wydaje się aż nazbyt oczywiste, szkoda tylko że na ogół o oczywistościach myślimy już po fakcie spoglądając na rachunek z serwisu.[/td]
[/table]- 23
5 komentarzy
Rekomendowane komentarze